Kultura – słowo wytrych dla ideologów

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kultura jest jednym z najczęściej używanych propagandowo słów. Jest słowem-wytrychem, używanym przez ideologicznych manipulantów. Stało się to możliwe, ponieważ nikt nie wie, co ono tak naprawdę oznacza, natomiast brzmi dostojnie, wręcz urzekająco.Nikt nie może podważyć dostojnego słowa kultura w propagandzie. Problem ze słowem kultura stwarza na domiar fakt, że jedni pojęcia kultura używają do wyjaśnienia ludzkich zachowań, inni wyprowadzają je właśnie z… badań nad ludzkimi zachowaniami. W ten sposób powstaje błędne koło, skrzętnie wykorzystywane przez społecznych manipulatorów. Taka sytuacja jest charakterystyczna nie tylko dla naszych czasów. Wręcz przeciwnie. Angielski myśliciel Matthew Arnold w kraju „rewolucji przemysłowej” widząc, że zmierza on do barbarzyństwa i totalnego zniszczenia życia na planecie, napisał w roku 1869 słynną książkę Kultura i anarchia.[1] Jego oponentami byli szczególnie hałaśliwi i napastliwi fanatycy liberalizmu.

Jednakże nie tylko Matthew Arnold nie uległ agresji fanatycznych liberałów w ówczesnej Anglii, lecz jasno i dobitnie wyśmiewał ich nonsensy i nonsensowny model świata, który promowali. Matthew Arnold nie miał wątpliwości, że liberalizm jest ideologią dziczy, zmierzającą wprost do anarchizmu i barbarii a jednej strony, a globalnego imperium, opartego na pieniądzu i terrorze – z drugiej. Kulturę na wzór starożytnych Europejczyków i następnych po nich pokoleń określił jako bezinteresowne dążenie człowieka do doskonałości, a więc do uosobienia najwyższych wartości uniwersalnych jak świętość, dobro, prawda i piękno. Ponieważ każdy człowiek jest niepowtarzalny, stąd też droga do ich osobistego uosobienia jest także indywidualna, niepowtarzalna. Nie ma żadnego schematu drogi do doskonałości, albowiem schemat pociąga za sobą unicestwienie. Trzeba jasno powiedzieć, że nie wynika ona z pluralizmu etycznego, co głoszą liczne bandyckie ideologie polityczne, tylko z naturalnego pluralizmu osobowego, albowiem każda osoba jest niepowtarzalnym mikrokosmosem. Doskonalenie nie odbywa się w próżni, tylko w życiu każdej jednostki, która także nie żyje sama, lecz w danej społeczności, czyli mówiąc ściślej w otoczeniu społecznym. Doskonalenie jest zatem ściśle związane z owym otoczeniem społecznym, albowiem wzrastanie w doskonałości przekłada się na humanizację ludzkich relacji społecznych. Jest to oczywiste, że „łono społeczne” humanizuje się wyłącznie i tylko wtedy, gdy jego członkowie dążą do doskonałości. Rzecz jasna jest to model, pewien wzór społeczny, który jest realny do wykonania, czyli jest w zasięgu ludzkich możliwości. Doskonałość każdy osiągnie na tyle, na ile będzie pracował i się uczył. Dlatego Antoni Jozafat Nowak OFM określił kulturę jako wypadkową słowa i pracy. Wypadkowa jest zmienna, lecz dobrze, kiedy ma tendencje wzrostowe, a nie zanikające.

Mamy więc do czynienia z kulturotwórczą pracą i kulturotwórczą nauką. Nauka raczej nie wymaga wyjaśnienia swej kulturotwórczej roli, bo co do tego faktu, każdy raczej jest przekonany – nie tylko osobiście może tego doświadczyć, ale także zaobserwować skutki. Wystarczy tylko rozejrzeć się wokół siebie. Należy pamiętać, że nauka stała się także ideologicznym słowem-wytrychem we współczesnym świecie. Natomiast użyte przez Antoniego Jozafata Nowaka OFM słowo „praca” podnosi od razu ciśnienie, wywołujące burzę. Wynika to z tego, że jest ono pojęciem nadużywanym przez ideologie, natomiast patrząc od strony życiowej, czyli egzystencjalnej, wiąże się z wyzyskiem, a ten z panowaniem, albowiem to panujący wyzyskuje, czyli zabiera owoce pracy – jak przystało na typowego bandziora. Przywłaszczanie sobie owoców pracy w obecnych czasach jest zgodne z obowiązującym bandyckim prawem, zwanym przez ideologów państwowego bandytyzmu „prawem pozytywnym”. Prawo pozytywne obowiązuje we wszystkich północnoatlantyckich satrapiach, traktując swych obywateli jak niewolników, czyli mówiąc naukowo, jak przedmioty. Niewolnik musi być osadzony w sprzecznościach, aby się nie buntował, a więc pomiędzy gorączkowym aktywizmem i produktywizmem a psychodelicznym oszołomieniem jako odreagowaniem na wyzysk i wyczerpanie psychofizyczne, pomiędzy iluzją komfortu i bogactwa materialnego a wewnętrzną pustką, wypaleniem wewnętrznym, przedmiotowym traktowaniem bezsensu. Reasumując, niewolnik jest zawieszony między dwoma wrogimi światami Hefajstosa i Dionizosa, które szybko sieją w nim duchowe spustoszenie, jak każda wojna.

Antoni Jozafat Nowak OFM używał słowa praca w rozumieniu słynnego estety angielskiego, Johna Ruskina, który napisał: Życie bez pracy jest grzechem, ale praca bez sztuki – barbarzyństwem. John Ruskin, sprzeciwiając się podobnie jak Matthew Arnold, panującym zbydlęconym ideologiom, promującym wyzysk człowieka, niszczenie gospodarcze przyrody, religię i piękno wskazywał jako drogę ludzkiego wyzwolenia z ucisku ekonomiczno-politycznego, który zawsze towarzyszył ludzkiej egzystencji na ziemi. Jak rozumie więc pracę Antoni Jozafat Nowak OFM „Praca ma to do siebie, że przede wszystkim łączy ludzi, i na tym polega jej siła społeczna: siła budowania wspólnoty” (Jan Paweł II, Laborem exercens, 20). Praca łączy, albowiem wykonywana w każdym miejscu na Ziemi jest taka sama. Ma takie samo znaczenie i takie samo źródło. Chrześcijaństwo jest religią pracy nad sobą i pracy społecznie użytecznej dla dobra wspólnego. Antoni Jozafat Nowak OFM bardzo mocno to akcentuje ten wymiar pracy, opartej na świadomej twórczości. Na bazie pracy, tak rozumianej powstaje rzeczywista solidarność, powstają zaangażowane grupy społeczne, w których tworzy się autentyczna kultura. W tym bliski jest Edwardowi Abramowskiemu, jedynemu naprawdę oryginalnemu polskiemu myślicielowi. Właśnie w kulturze wyraża się życie. Technika, przemysł i wynikająca z niego specjalizacja i mechanizacja, automatyzm ludzkich czynności – powodują traktowanie człowieka jako biologicznej maszyny. Wolność dla takiej maszyny jest pozorna, jak pozorna jest wolność w Polsce w porównaniu do Białorusi, czy w USA w porównaniu do Chin. Wolność koncesjonowana, wolność do czynienia sobie zła ma w północnoatlantyckich satrapiach na celu eksterminację ludzkości. Oczywiście ideologia bydła stawia główny akcent na konsumpcji masowo produkowanych ludobójczych śmieci. Ideologia nakazuje mu być stale na powierzchni, gonić za ideologiczną modą, odwracając jego uwagę od totalizmu propagandowego ucisku i polityczno-społecznego szantażu, rozrywkowego odurzenia, od zdolności głębszego życia, zdolności tworzenia, smakowania życia. Mechanizacja, automatyzacja wiąże się nie tylko ze schematyzmem, jednolitością, jednostajnością, lecz także z poczuciem zaniku wartości tego, co się produkuje, w alienowaniem pracy, bezmyślnością, odruchami warunkowymi, monotonią, prymitywizacją ludzkich relacji. Człowiek jest ściśle podporządkowany procesowi technologicznemu, który jest totalitarny sam w sobie i stanowi dla społeczno-politycznych manipulantów wzór społeczny. Dla socjologii, czyli współczesnej mitologii jest to wzór i jej cel.

Praca, która wymaga współmyślenia i współdziałania, jest jednocześnie istotną częścią kultury, jaka jest właśnie wyrazem tego współdziałania i współmyślenia, które wymagają międzyludzkiej komunikacji. Komunikacja jest zatem środkiem, a nie istotą kultury, jak tego chcą naukowi mitomani, albowiem według nich rzekomo się ona w tym wyraża.

I w tym miejscu należy wrócić do Georga Simmela. Przemysł, wielkie miasto, to właściwy teren rozwoju gospodarki pieniężnej, która prowadzi do barbaryzacji, zdziczenia. Łączy się ona z wyrachowaniem, wyzyskiem, niewolniczym traktowaniem człowieka. Dla finansisty człowiek to rzecz jak każda inna. Intelekt finansisty-lichwiarza sprowadza się do kalkulatora. Jego horyzont intelektualny sprowadza się do pytania: Za ile? Relacje między ludźmi sprowadzane są do związków towarowych, do interesów. Produkcja rynkowa zajmuje się masowym wytwarzaniem modnych śmieci. W epoce masowych śmieci nie ma niczego trwałego, wszystko podlega konsumpcji, symbolicznemu zużyciu. Skrupulatność w rachunkach wyraża się w twardych, wręcz bezwzględnych relacjach międzyludzkich. Czas jest jedynym punktem odniesienia tych relacji. Każda bowiem niepunktualność przerodziłaby się w chaos towarowo-pieniężny. Wszystko musi być na czas, panuje nazistowskie wyrachowanie i manipulacja, precyzja działań i organizacja pracy i wypoczynku. Doszliśmy więc do sposobu życia, co według Christophera Dawsona stanowi kulturę. Dążenie do doskonałości wymaga sposobu osiągnięcia tego stanu i sposobu życia, opartego na wspólnej tradycji i na wspólnych wartościach. Zatem życie społeczne jest kulturą, albowiem zawsze wyraża się ono w stylu życia danego narodu, ludu, czyli sposobu życia.

Tradycja zawiera w sobie określony zestaw wartości, wypracowany przez przeszłe pokolenia, który chroni człowieka od lęku, stresu, ponieważ został wypracowany przez wieki, jako duchowe odtrutki na nowe zagrożenie niespójności wymogów polityczno-społecznych. Tradycja stale oczyszcza przestrzeń humanistyczną, będąc skarbnicą wiedzy o regułach, porządkujących świat. Reguła sama w sobie jest ponadczasowa i normatywna. Obowiązuje bowiem w każdym czasie.  Reguła jest bowiem uniwersalna. Żywa tradycja jest właściwie kontemplacją historii, która umożliwia i wytycza drogę do doskonałości. To reguły stanowią drogowskazy dla człowieka, aby nie zbłądził. Społeczne drogowskazy stanowią wymiar praktyczny, dający możliwość sprawdzenia samego siebie. I to jest kultura sama w sobie. Każde inne jej rozumienie jest ideologiczne i ma na celu upodlenie człowieka przez zbydlęcone ideologie, rodem z doktryny liberalnej.

Tu nie ma miejsca na żaden dialou, pozostaje tylko jednoznaczna odprawa.

 

 

PS: A oto fragment z życia kulturalnego miasta Lublina:

http://www.itvl.pl/news/z-nocy-kultury-w-kajdankach

                                                                                        Andrzej Filus

 

Przypisy:

[1] Jako anarchię rozumie Arnold stan, kiedy to poszczególnymi regionami kraju zarządzają istniejące tam silne grupy nacisku (gospodarcze, sądownicze, policyjne), zaś rola tzw. rządu sprowadzona jest jedynie do utrzymywania… stanu realnego bezprawia, służącego liberałom. Na zjawisko to zwraca uwagę m.in. Lech L. Przychodzki w swoich rozmowach z Marianem Karasiem – http://www.londyn.cal24.pl/uncategorized/coraz-mniej-rozumiem/  i Beatą Traciak – http://interia360.pl/artykul/quot-o-czechach-polakach-quot-wywiad-z-lechem-l-przychodzkim,63215

 

 

One thought on “Kultura – słowo wytrych dla ideologów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*