Jak grać, by nigdy nie wygrywać?

Zarządzanie krajem jest jak zarządzanie rodziną.  Bo pomyślmy sobie na spokojnie, że i tu i tu  do roli przewodnika stada wybrać należy jednostkę silną o stabilnym usposobieniu,  stanowczym charakterze,  człowieka czynu,  osobę odważną – ale też przedsiębiorczą i kiedy trzeba – przebiegłą. Przywódca, a w systemie demokratycznym przywódcy – wybierani przez wszystkich członków pełnoletnich danej społeczności winni działać na korzyść tejże, jak również swoim życiu zawodowym winni wykazywać się bezgraniczną lojalnością, winni również w swoim postępowaniu przedkładać nad wszystko interes ogółu, bo ogół to ich pracodawca.

Wielkość i zasobność kraju mierzymy nie w długości kilometrów zbudowanych autostrad,  metrów sześciennych powstałych hal magazynowych, drutu kolczastego rozciągniętego na granicach, konfetti wysypanego z helikoptera  na głowę jakiegoś ważnego decydenta policyjnego, ilości podjazdowych wojenek  z kołchozem, do którego wprowadzili nas niegdysiejsi kołchoźnicy… Wielkość i zasobność kraju mierzymy w rozumie, mierzymy w honorze, mierzymy w  męstwie i odwadze, mierzymy w fanatycznej  wierze w  przetrwanie. Jeśli my, naród, w swym lenistwie, gnuśności,  konsumpcjonizmie  uwierzyliśmy w to, iż nasi przywódcy jakimś dziwnym trafem będą posiadali właśnie te piękne przymioty, to powinniśmy bardzo szybko zejść na ziemię, albowiem nasi przywódcy są tacy sami jak my.

Nie różnią się od nas samych dlatego, bo wyszli zatrutego gniazda, z zatrutych rodzin, zrodzeni  ze zdegenerowanych  jednostek,  często to element obcy kulturowo, który – i tu nie ma co się na tę sytuację obrażać – nie będzie realizować interesów ludzi, zamieszkujących Kraj Nadwiślański, a reprezentować będzie interesy  (szczególnie ekonomiczne)  swojej własnej grupy.

Pandemia koronawirusa pokazała dobitnie, że Polska jako niepodległy byt nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Co gorsze – nasz kraj za prezydentury Joe Bidena realizuje i wdraża dyrektywy jednocześnie z kilku źródeł: słucha się administracji USA, słucha się urzędników prywatnej realnie organizacji WHO, bezkrytycznie wprowadza wszelkie obostrzenia – wzorem naszych sąsiadów, Niemców. Administrowanie n-tą RP jest bajecznie proste, bo wycięto ducha, wycięto marzenia, a dla przyzwoitości zostawiono tylko fasadę na drzewcu, łopoczącą biało-czerwoną barwą. Od wielu lat przy sterach są ci, którzy rozmontowują i rozkładają majątek naszych ojców, którzy przez dekady wypracowali i zbudowali podobno tak „nieefektywną” gospodarkę. Jedyne, co robią ci dzisiejsi demokraci i postępowcy –  i do czego są stworzeni – to zniszczenie. (Cdn.)

Roman Boryczko,

październik roku 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*