Hiszpański „Dom z papieru”

Tacy są!

Rozumienie hiszpańskiego temperamentu z pozycji innej niż gorący południowcy – nie ma sensu. Ci wybuchowi i entuzjastyczni oraz wylewni ludzie mieszkają w kraju, gdzie zawsze świeci słońce, na twarzach rysuje się uśmiech a w ustach dźwięki wesołych pieśni. Dzisiejsza Hiszpania to kraj katolicki – lecz praktykujących jest znacznie mniej niż na przykład w Polsce. Jeśli już ludzie chodzą do kościoła, często są zaangażowani w przebieg mszy – czytają podczas liturgii słowa, zbierają kolektę czy też służą przy ołtarzu. Niedziela jednak jest tam dla wszystkich dniem odpoczynku i dużo sklepów, szczególnie w mniejszych miejscowościach, jest zamkniętych.

Mañana oznacza po prostu jutro, później i jest to niejako hiszpański styl życia.   Ludzie nie gnają na złamanie karku, spokojnie dopijają drinka, wolno dojadają posiłek, nie śpiesząc się wracają ze sjesty do swej pracy, którą wykonują również nieśpiesznie. Hiszpanie nie siedzą w swych czterech ścianach, użalając się nad okrutnym losem biedy, rewolucji, dyktatury, czy dzisiejszych nierówności.  Hiszpanie wiecznie są gdzieś na ulicy. Jeśli nie w barowym ogródku, to na tarasie, balkonie, na placu bądź zwykłej ławce, ale zawsze na zewnątrz. Wszyscy mówią, rozmawiają, plotkują… Na ulicy, w barze są bardzo głośni – gestykulują, krzyczą, kłócą się! W restauracji, knajpie o tym, czy dane miejsce jest popularne, świadczy stan podłogi! Im więcej śmieci, tzn. że dużo ludzi odwiedza ten bar, a to oznacza, że musi być po prostu dobry, a obsługa ma tyle roboty, że nie nadąża! W Hiszpanii je się kolacje bardzo późno, bo w dzień jest bardzo gorąco, ale baluje się do jeszcze późniejszej godziny. To tu można śmiało powiedzieć – idziemy na pierwszego, gdy wybija północ a kończymy nad ranem, gdy wstaje słońce…

Jak było, jak jest…

Dzisiejsza Hiszpania nie jest tą z powojennego boomu gospodarczego. Epoka dyktatury gen. Franco znaczyła ni mniej ni więcej jak izolacjonizm gospodarczy, obsadzenie kluczowych stanowisk w państwie wojskowymi i przedstawicielami Kościoła katolickiego oraz organizacji faszystowskiej Falanga, która wyznaczyła sobie za cel formowanie nowego hiszpańskiego człowieka i religijnego ładu. Tak sprawowane rządy miały wielkie szczęście, bowiem po pierwszych latach izolacji (Franco był zawsze orędownikiem Hitlera), ze względu na antykomunizm oraz dogodne położenie kraj ten stał się nęcący dla Wujka Sama. Hiszpania uzyskała od USA wsparcie, ale warunkiem było, by gospodarką zaczęli kierować ludzie z Opus Dei. Ta jeszcze dalej idąca liberalizacja doprowadziła do szybkiego boomu gospodarczego. Nastąpił okres wzrostu i modernizacji hiszpańskiej gospodarki. Pozwolono też na zagraniczne inwestycje. Kluczowymi źródłami finansowania inwestycji stały się, obok kapitału zagranicznego, wpływy z turystyki. Lata 1960-1974 to lata krajowej prosperity, największy rozwój gospodarki, turystyki i zamożności społeczeństwa!

Dyktatura zmniejszyła represje ze strony państwa, cenzurę, a także zaczęto w pewnym sensie tolerować strajki ekonomiczne. Liberalizacja prasowa i szczątkowa konstytucja były jaskółką nadchodzących zmian. Najważniejszym celem generała Franco w ostatnich latach życia stało się przywrócenie monarchii i stworzenie instytucji i mechanizmów polityczno-prawnych, które zapewniłyby bezkonfliktowe przekazanie władzy Juanowi Carlosowi – jako nowemu dyktatorowi! (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

marzec 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*