Etyka niezależna według Ericha Fromma i Michela Onfray’a (9)

Onfray 9Do zbadania mechanizmów funkcji mitotwórczej trzeba zastosować psychologię i psychoanalizę. Aby ustalić genealogię transcendencji – trzeba uwzględnić metafizykę. Aby odczytać jak religia wyłaniała się w kolejnych warstwach kulturowych, należy wykorzystać archeologię. Należy zastosować paleografię do analizy tekstów źródłowych. Historia pozwoli poznać epistemiczne uwarunkowania człowieka, jakie odcisnęły piętno na stosowanych przez niego poszczególnych kultach. Dzięki komparastyce rozpoznamy, które schematy myślowe są stałe w rozmaitych epokach i na rozmaitych obszarach geograficznych. Wiedza z mitologii pozwoli wydobyć wyznaczniki racjonalności poetyckiej, do tego hermeneutyka, lingwistyka i językoznawstwo pozwolą zrozumieć używanie lokalnych idiomów. Wgłębiając się w estetykę prześledzimy ikoniczne rozprzestrzenianie się wierzeń. Filozofia może powyższe dyscypliny naukowe zespolić w celu stworzenia „rzeczywistej fizyki metafizyki, autentycznej teorii immanencji, materialistycznej ontologii.”[1]

Do dzisiaj ludziom trudno tworzyć samodzielnie nowe, obiecujące perspektywy, w laickim świecie. Należy przezwyciężyć kult nicości i chorobliwe fascynowanie się mrokiem końca cywilizacji. W celu radowania się życiem, należy odzyskać swoje ciało, duszę i zdrowie – na własność.

Samowładny człowiek, jeśli nie zgadza się na wyroki losu, nie powinien przyjmować czyichś płodów fantazji jako rekompensaty za nieuchronność śmierci. Przez wieki jednakże tacy ludzie, ateusze, którzy nie chcieli służyć tworom fantazji, na które powoływali się rządzący ich społeczeństwem władcy, byli rugowani i torturowani. Oczywiście, to w imię tworu fantazji, który sprawiedliwy i miłosierny, miał pokazać, że na najgorsze zło zasługują ci, co nie szanują jego dobroci i miłosierdzia. Z tzw. bogów ludzie wyciągali uzasadnienie dobra i zła, zawsze pod presją własnych nadziei i lęków. Ludzie, którzy cieszyli się myślą niezależną, wolną i pogodną, nieskrępowaną dogmatami wiary i ich wypowiedzi, od wieków byli hamowani dla ochrony istniejącego porządku politycznego. Wspólnota polityczna funkcjonowała sprawniej, jeśli czuwał nad nią panteon mściwych bóstw, reprezentowany – szczęśliwym trafem – przez tych, którzy byli u steru władzy. Utrzymując dyscyplinę w społeczeństwie, nie mogli dopuścić do jakiejkolwiek wątpliwości co do jedynej prawdy ich Boga. Przecież brak pewności na temat uświęconej armii Boga (duchownych przede wszystkim), stwarza zagrożenie w żądaniu przez dotychczasowego niewolnika odzyskania swej wolności od bogobojnych władz. Dlatego wielokrotnie tłumiony był głos (choćby Epikura czy Protagorasa), o tym, że nie można wiedzieć o bogach, ani czy istnieją, ani czy nie istnieją. Taka deklaracja agnostycyzmu czy nawet sceptycyzmu nie równa się założeniem ateizmu, „który zakłada jasne przekonanie o nieistnieniu bogów.”[2]

Nie znajdziemy łatwo w rozpowszechnianej historiografii czy w podręcznikach uniwersyteckich zapisków z wyników przenikliwych historycznych badań. Zapiski np. o ateizmie Holbacha, wspominają;

„ – o jego przenikliwym historycznym odczytaniu tekstów biblijnych,

– o krytyce chrześcijańskiej teokracji i związków państwa z Kościołem, o wezwaniu do rozdziału tych władz,

– o rozgraniczeniu sfer etyki oraz religii, o demistyfikacji katolickich bajek,

– o religioznawstwie porównawczym, (…) o koncepcji teokracji czy moralności chrześcijańskiej,

– o potędze nauki, zdolnej rozproszyć religijny obskurantyzm, o fizjologicznej genezie myśli,

– o konstytutywnej nietolerancji chrześcijańskiego monoteizmu,

– o konieczności podporządkowania polityki etyce,

– o wezwaniu do przeznaczenia części dóbr kościelnych na potrzeby ubogich, (…) o krytyce katolickiego mizoginizmu.”[3]

Natomiast Feuerbach podczas badań zadawał pytanie: czym jest Bóg, w którego tak dużo ludzi wierzy ? Doszedł do tego, że wymysłem ludzi, co tworzą go z własnych marzeń o nieosiągalnych siłach i stanach niemożliwych. Feuerbach twierdzi, iż religia jest „patologią umysłową”, alienacją, dokonującą rozłamu w samym człowieku, gdy zakaża go fikcją. Odbiera mu przez to naturalne życie. Jednakże dopiero nietzscheańska, ateistyczna etyka, stanowiła alternatywę dla chrześcijańskiej. Nietzsche przeobraził etyczny krajobraz świata, przez spojrzenie na panującą na nim judeochrześcijańską myśl spirytualistyczną. Doszedł do wartości w swym Poza dobrem i złem, poza rachunkiem religii. Onfray pokazuje nam plac budowy ateizmu: „Meslier zaprzeczył istnieniu bóstw, Holbach zdemistyfikował chrześcijaństwo, Feuerbach zdekonstruował Boga, Nietzsche proklamował przewartościowanie wszystkich wartości.”[4]Dzisiaj jeszcze należy przezwyciężyć wszelkie wysnute z monoteizmu hipotezy i propozycje – zarówno laickie, jak i religijne. Wobec zamachów terrorystycznych ze strony wyznawców islamu (11.09.2001, New York), Stany Zjednoczone nakłaniają człowieka do opowiedzenia się po jednej ze stron wojny religijnej między tradycją chrześcijańską, a islamem. Można też na to spojrzeć z punktu widzenia etyki niezależnej, przyjmując – co sugeruje Onfray – stanowisko nietzscheańskie. Nie musimy się angażować w mordowanie ludzi, wiernych samozwańczym piewcom tzw. świętych ksiąg. Talmud i Tora, Biblia i Nowy Testament, Koran i hadisy nie mogą zmuszać człowieka, znającego ich obłudną wartość, do odbierania życia ani innym – ani sobie. (cdn.)

 

Ala Baster

 

 Przypisy:

 

[1] Tamże, s. 29.

[2] Tamże, s. 43.

[3] Tamże, s. 50.

[4] Tamże, s. 54.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*