Historia wileńskiego „Chaosu” (5). Twórczość literacka na łamach pisma

 

DRAMAT

 

Pisałam już, że czasopiśmie istniała stała rubryka pod tytułem Szalona Kuropatwa, chociaż od trzeciego numeru zmienia swą nazwę na Szalony Balonik, a w czwartym na Krejzi Kuropatwa. Były to utwory dramatyczne, autorstwa naczelnego redaktora – Jana Tuczkowskiego. Ogółem ukazało się jedenaście dramatów[1]. Pomysł tej rubryki powstał, gdy to do rąk Jana Tuczkowskiego trafiła gazetka wrocławskiej studenterii – Zakręt. Tam właśnie były zamieszczone podobne utwory, o których redaktor Chaosu mówił w wywiadzie ze mną: Te utwory są z humorem, raz o tym co boli, raz po prostu dla śmiechu, słowem bardzo ciekawie i co najważniejsze – nie nudnie.

Nazwa „chaosowskiego” teatrzyku Szalona Kuropatwa i Krejzi Kuropatwa, nawiązuje do Zielonej Gęsi Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, z którą J. Tuczkowski zapoznał się podczas studiów polonistycznych. Ważna w niej była gra słów i nonsens, jednak nawiązanie do tradycji Zielonej Gęsi też jest bardzo oczywiste: zielona – szalona, gęś – kuropatwa. A więc, Szalona Kuropatwa jest swoistą kontynuacją tradycji literackiej, nowatorskiego pomysłu, którego twórcą był Konstanty Ildefons Gałczyński.

Polska bez przesady żyła Zieloną Gęsią, oczekiwała jej z tygodnia na tydzień, złorzeczyła jej, wychwalała pod niebiosa, wzruszała ramionami i śmiała się do rozpuku. Sprawdziły się racje samego poety, który w jednym z wywiadów bronił dziecka swej wyobraźni:

(…) gdybym się nawet tą „Gęsią” znudził (co jest właściwie uczuciem mi nieznanym), czułbym się zobowiązany do jej kontynuacji, bo ma ona – jak widać – swój sens społeczny, że można go wykorzystać propagandowo. „Propaganda” to brzydkie słowo tylko pozornie, gdybyśmy bowiem uprawiali propagandę dobrą, na pewno byśmy je zrehabilitowali i utraciłoby swą rzekomą brzydotę. (…) Bardzo kocham ten mój teatrzyk, może mały, ale własny.

Jak już pisałam wyżej, zmieniała się nazwa teatrzyku, od trzeciego numeru jest to Szalony Balonik, który nawiązuje do krakowskiego kabaretu Zielony Balonik Tadeusza Boy’a Żeleńskiego. Wiersze kabaretowe i satyryczne Boya ukazały się w tomiku pod tytułem Słówka i tytuł ten pozostał na stałe w historii polskiej poezji satyrycznej. Miarą trwającej do dziś popularności Słówek jest fakt, że wiele sformułowań i celnych powiedzonek Boy’a weszło na stałe do języka codziennego i w niektórych sytuacjach życiowych są używane jako nieco niepoważne „złote myśli”. Do takich popularnych zwrotów należą m.in.: Żona ci wypruwa flaki, bo ty zawsze jesteś taki, W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz, Kiedy człowiek sobie podje, dziwnie tkliw jest na melodie, Jaki język – taki naród, Każdy wrzeszczał o czym innym, jak zwykle w życiu rodzinnym itp.

A więc „chaosowski” teatrzyk jest swoistą kontynuacją Zielonej Gęsi K. I. Gałczyńskiego oraz Zielonego Balonika Boy’a Żeleńskiego. Podobieństwa możemy się dopatrzyć w ironii, humorze i kpinie. Jednak istnieje też różnica, która polega na tematyce utworów, np. K. I. Gałczyński podejmował tematy aktualne dla jego okresu, a J. Tuczkowski charakterystyczne dla współczesnego odbiorcy. Na przykład Lekcja języka polskiego, gdzie autor ukazuje, jak się układają sprawy z językiem polskim w szkołach wileńskich:

 

LEKCJA JĘZYKA POLSKIEGO

Występują:

Nauczycielka (wiek: 22 lata)

Uczniowie-puryści

Miejsce: Szkoła w rejonie wileńskim

 

Nauczycielka:

Kochani uczniowie! Mam dla was świetną wiadomość. W nowym roku szkolnym czeka nas sporo pracy. Będziemy dużo czytać, dyskutować, pisać wypracowania, dyktanda, recenzje, wszystko po to, by umieć posługiwać się językiem polskim poprawnie.

I Uczeń:

Jo majo, nu zausiom abarzieła.

Nauczycielka:

Kazio! Jak ty rozmawiasz? Przecież przed chwilą powiedziałam byśmy rozmawiali językiem ogólnopolskim.

II Uczeń:

Nu nichaj Pani tylko nie prykidywajetsa, że niczoha ni panimaja.

Nauczycielka:

Piotrku! A nic nie rozumiem z tego, co powiedziałeś. Powiedz to, co powiedziałeś przed chwilą, poprawnie po polsku.

II Uczeń:

Ja kazau, to jest hawaru, że Pani usio razumieja, tylko prytwarajetsa.

Nauczycielka:

Znów?! Nie rozumiesz, o co ciebie proszę? Co za dzieci! Zwariuję z wami już w pierwszym dniu roku szkolnego! Nie można na was wcale polegać!

I Uczeń:

Na mnie? Może Pani na mnie położyćsia, kiedy tylko sobie zachocza.

Nauczycielka:

(traci przytomność)

Uczniowie:

Szto heta z niej?

Kurtyna

zhłumiawszy na niet zapadasia

 

J. Tuczkowskiemu, już po studiach polonistycznych, zdarzyło się kilkakrotnie bywać w szkołach rejonu wileńskiego, gdzie zaciekawił go temat języka. Jednak bardzo się zdziwił, że aż do takiego stopnia doszła asymilacja polskiego społeczeństwa na Wileńszczyźnie. Zdaniem J. Tuczkowskiego, o język ogólnopolski dbają tylko nauczyciele poloniści. Uczniowie natomiast, takowe językowe eskapady mają głęboko w nosie. Jak powiada autor Lekcji języka polskiegouczniów stać zaledwie na lekcje i to nie zawsze, a codziennie rozmawiają jak Bóg da[2].

Jan Tuczkowski o swym „chaosowskim” teatrzyku mówił podczas wywiadu, że dookoła nas zawsze – na co dzień istnieje masa paradoksów, jakichś krótkich, krótkotrwałych zagadek, rebusów, śmiesznych historii i smutnych wydarzeń. Cały teatrzyk był poświęcony takim właśnie chwilom, o których można by snuć refleksje w nieskończoność, np. 44 i 4 A. Mickiewicza, jedno z takich właśnie śmieszniejszych rozważań. Czy jakaś inna sytuacja w literaturze np. Traktacie moralnym, Raporciet z oblężonego miasta i nie tylko. Słowem: krótko, śmiesznie i żeby nie zwyczajny dowcip a z jakąś myślą przewodnią, jakąś kwintesencją wypowiedzi, jakiś wyższy poziom[3].

Redaktor naczelny w jednym ze swych wywiadów uprzedza, że nie trzeba w żadnym wypadku teatrzyku odbierać bardzo poważnie, ponieważ bawił się on paradoksami i nikogo nie chciał obrazić. „Była to swoista sztuka dla sztuki albo zabawa dla zabawy”. Bardzo bym się ucieszył gdyby ktoś z młodszych, obecnych studentów kontynuował podobną pracę i powstało jakieś nowe pismo – powiada J. Tuczkowski. (cdn.)

 

Gabriela Wiszniak


[1]Tytuły dramatów: „OTELLO”, „HISTORIA W RAJU”, „ROSJANIE I POLACY”, „SIEDMIU URZĘDNIKÓW”, „SPOTKANIE TRZECH”, „RAPORT Z OBLĘŻONEGO MIASTA”, „TRAKTAT MORALNY”, „DŁUGOLETNI PROCES MIŁOSNY”, „KOT W BUTACH”, „POST”, „WIEKOWA ZAGADKA”, „44 i 4 A. MICKIEWICZA”.

[2] Z wywiadu Gabrieli Wiszniak z Janem Tuczkowskim.

[3] Ibid.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*