Heil covid! 2020 – świat pod znakiem zapytania (3)

Covid-19 pojawił się z lekkim opóźnieniem prawie wszędzie na świecie. Do dziś mamy oficjalnie około 709 000 ofiar, 19 milionów zarażonych a wyzdrowiało około 12 milionów w stosunku do 6 500 000 000 ludzi. Odsetek zgonów jest więc znikomy, ale wszyscy drżą ze strachu! Bo nie chodzi o to, aby ludzi zabić, lecz by ich wystraszyć – w celu podporządkowania i zniewolenia, a to już połączenie kilku technik manipulowania populacjami. Są to: strach, środki masowego przekazu w rękach globalistów oraz rządy, podporządkowane światowej finansjerze, dyktującej plan Nowego Porządku Światowego. Globaliści wzmacniają tylko te rządy, które „dla ogólnego dobra” wprowadzają różnego rodzaju sankcje i mechanizmy kontrolne dla obywateli i które zaczną sterować światową gospodarką i wszystkimi dziedzinami naszego życia według nowych reguł, usprawiedliwionych kryzysem. Opanowanie pandemii przeprowadzone będzie prawdopodobnie już jesienią szczepionką… na grypę! Globaliści się śpieszą! Wszyscy ludzie będą musieli ją obowiązkowo przyjąć! Co i po co nam tak naprawdę wstrzykną? Cokolwiek by to nie było, niezaszczepieni nie będą mieli możliwości pracy, nauki, podróży, opieki zdrowotnej i będą zmuszeni żyć poza społeczeństwem, skazani na bezdomność i odrzucenie. Dzisiejsza kontrola społeczna jest narzędziem idealnym, bo wpływa i na strach i na odpowiedzialność stadną, nad która się nie zastanawiamy, której nie rozumiemy, ale do zaleceń władz musimy się zastosować!

Choroba, wykorzystana w działaniach bojowych, daje rewelacyjne rezultaty. Przenieśmy się do historii. W VI wieku przed naszą erą Asyryjczycy używali sporyszu (pasożyt zbóż) do zatruwania żywności swoich przeciwników a ciemiernika czarnego (popularna roślina, chętnie hodowana w naszych ogrodach) do zatruwania wody. W VIII wieku p.n.e. Scytowie używali strzał, których groty były moczone we krwi rozpadających się ludzkich zwłok. Jest rok  1155 r. oblegający Tortonę w prowincji Piemont cesarz Barbarossa rozkazał, aby studnie z wodą pitną zatruwano wrzucanymi do nich zwłokami żołnierzy. Inną metodą niszczenia wojska było użycie zarazków chorób zakaźnych. W 1331 r. na stepach Azji Środkowej wybuchła pandemia dżumy. Jej niszczycielskie żniwo rozprzestrzeniło się na obszary Indii, Persji i Chin. W samych Chinach dżuma zabiła prawie połowę populacji. W latach 1345–1346 choroba dotarła do południowych obszarów Rosji, rządzonych przez Złotą Ordę. Czarna śmierć zniszczyła wiele miasteczek i wsi, a pomiędzy październikiem a listopadem 1346 r. dotarła do Bizancjum i na Krym. W okresie wieków średnich najbardziej znany jest przykład użycia broni biologicznej przez Tatarów w czasie oblężenia twierdzy Kaffa (dzisiejsza Teodozja) w 1346 (katapultowane były na teren twierdzy ciała zmarłych na dżumę). Wywołało to epidemię wśród obrońców, którzy uciekając statkami do Konstantynopola, Genui, Wenecji i innych portów Morza Śródziemnego, rozprzestrzenili dżumę po całej Europie. Ogólną liczbę ofiar pandemii dżumy szacuje się w przybliżeniu na 100 mln ludzi. W XVIII wieku w podbojach Ameryki kolonizatorzy (podbój Karaibów, Meksyku Azteków, Ameryki Środkowej, a następnie imperium Inków w Ameryce Południowej) przenieśli ospę naturalną, nie występującą dotychczas na kontynencie amerykańskim. Należy przy tym podkreślić, że zarażenie nieodpornych na ten wirus Indian nie było celowym działaniem Hiszpanów. Tylko w latach 1520–1522 od chorób, przywleczonych przez Hiszpanów, zginęło 3–3,5 mln Indian. Jeszcze tragiczniejsze żniwo epidemii ospy przyniosła ekspedycja Francisca Pizarra w trakcie podboju imperium Inków. Historycy podkreślają, że zarazek Variola vera uśmiercił ponad 90 proc. populacji inkaskiej. W ciągu 300 lat rdzenni mieszkańcy obu Ameryk zostali zdziesiątkowani przez 93 epidemie: ospy w latach 1520–1524, odry w latach 1531–1533, grypy w 1559 r., dżumy w latach 1545–1548, czerwonki w latach 1601–1602, tyfusu w 1586 r. i cholery w latach 1832–1834.

Europejczycy bardzo szybko zrozumieli, że mają świetnego sprzymierzeńca. Indianie nie byli odporni na większość chorób, które roznosili biali. W 1763 r. wódz plemienia Ottawów – Pontiac – postanowił zbrojnie wyrzucić Anglików z terenów swojego plemienia. Rebelię zakończyły pertraktacje pokojowe w forcie Pitt. Zaproszeni na rozmowy honorowi wodzowie indiańscy otrzymali od brytyjskiego generała Jeffreya Amhersta „prezenty” dla obłaskawienia ich złości – w postaci koców, zainfekowanych zarazkami ospy. 26 lat później Brytyjczycy świadomie sprowadzili zarazek ospy prawdziwej do Australii. Zebrał on śmiertelne żniwo wśród plemion tubylczych, zamieszkujących tereny Nowej Południowej Walii. Amerykanie odkryli, że jednym ze sposobów zatrzymania rozprzestrzeniania się zarazków ospy i odry jest odizolowanie chorych od zdrowej populacji. Co ciekawe, rządy USA i Kanady nie zalecały stosowania takiej kwarantanny w wioskach i skupiskach indiańskich. W 1800 r. do Stanów Zjednoczonych dotarł drogą morską zarazek żółtej febry (Febris flava). Choroba zbierała tak wielkie żniwo, że Sekretariat Stanu USA wprowadził przepisy, nakazujące wywieszanie flagi z wielkim napisem „Yellow Jack” na wszystkich zakotwiczonych w portach statkach, na których zdarzył się przypadek żółtej febry. Nie ustrzegło to jednak Ameryki przed nawrotami tej choroby. Kolejne fale imigrantów przywoziły ze sobą zmienione ewolucyjnie szczepy wirusa febry. (Cdn.)

Roman Boryczko,

sierpień 2020

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*