One thought on “(Polski) KULTURA HASEŁ

  • Saturday September 24th, 2016 at 06:38 PM
    Permalink

    Jakie czasy taka sztuka, jaka sztuka takie czasy. Dzisiaj zwykły etatyzm , nepotyzm , kolesiostwo, bezmyślność i „hajs” miesza się z zimną kalkulacją czy też ambicjami elitarności. W hitlerowskich Niemczech jak i w stalinowskiej Rosji obowiązywał jeden, niepodważalny schemat kultury i sztuki, a co za tym szło cała machina administracyjno finansowa. Nie inaczej jest w obecnym czasie- postmodernistycznej rzeczywistości. Władza-Państwo-Centrala (brukselska, warszawska) daje pieniądze na kulturę i niejako samoczynnie tworzy się coś na kształt „Stowarzyszenia Pisarzy Radzieckich”. W takim to już jesteśmy -od dziesiątków lat -chocholim tańcu, jak nie z Moskwy to z Berlina idzie kaganek oświaty. A kto nie pasuje to ODMIENIEC, to NIEISTNIEJE, czyli na wewnętrzną emigrację… albo do szpitala wariatów. Zresztą każdy kto chadza własnymi ścieżkami nie podoba się kulturze sterowanej centralnie. Mniemam zresztą, że według „środowisk” i salonów kontestowanie istniejącego stanu rzeczy-jak nigdy chyba dotąd- świadczy o naiwności i życiowej nieporadności. Natomiast o ironio, forma prowokacji stałą się w obecnej sztuce pustą sztampą, zastępując paradoksalnie XIX- wieczny akademizm. Zwykła ignorancja, chorobliwe „parcie na szkło” oraz braki warsztatowe to „atuty” wielu wziętych współczesnych artystów. Na marginesie można zauważyć, że naziści nie tolerowali indywidualizmu i dlatego na wszystko co nie pasowało do schematu stworzono pojęcie entartete kunst – „sztuka zdegenerowana”. Koło historii toczy się jednak paradoksem i estetykę wojowników Arno Breckera zastąpiły obowiązujące w dzisiejszej sztuce „zagadnienia gender” oraz pluszowe misie w towarzystwie masturbatora i Ikony Matki Boskiej; autentyzm jak i twórcza szczerość stały się obecnie stygmatem porównywalnym –właśnie-do nazistowskiego entartete kunst. W Obecnie powstają jak grzyby po deszczu takie instytucje jak Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie, a wszystko za pieniądze podatnika. Ministerstwo kultury nie żałuje środków. Potężne przestrzenie, beton i rozmach. Na ścianie budynku widnieje napis, iż „obecnie obserwujemy boleśnie pogłębiającą się przepaść pomiędzy twórcą a odbiorcą”. Zaiste złota to myśl. Niestety jednak, jak jedyne co ma się do zaoferowania to balangi towarzystwa wzajemnej adoracji oraz plastikowe jelenie owijane lampkami na choinkę, na modłę berlińskich galerii ( bo jak wiadomo my Polacy gęsi i swojej sztuki mieć nie możemy) to trudno się dziwić , iż „przepaść” się powiększa… i powiększa. I aż się prosić sparafrazować Witkacego, że ta demokracja cholernie szkodzi sztuce, ta cała armia miernych biurokratów i koniunkturalistów napinających się do roli kuratorów jak też znawców tematu. Czy jest możliwe, aby jakiś nowy Duchamp wniósł pisuar, by zdyskredytować śmieszność współczesnych przybytków kultury? Problem może polega tylko na tym, że obecnie w przestrzeniach wystawowych, przeznaczonych na promowanie tzw. sztuki współczesnej, przeważnie królują pisuary jak też ludzie powielający bezmyślnie kalki z napisem awangarda. Chcą szokować, ale jedyne co potrafią to prowokować bigotów, uderzając w symbole wiary jak i treści uznawane za patriotyczne czy tradycyjne. Niestety kotlet odgrzewany po raz setny źle smakuje, a dadaiści, bitnicy, hipisi jak i punkowcy wywarzyli już wszystkie możliwe drzwi społecznych prowokacji. Może nadszedł najwyższy czas na autorefleksje… by „przepaść” się dalej nie powiększała, a nasze pieniądze nie szły na kolejne monumentalne „centra sztuki współczesnej”, spełniające li wyłącznie funkcję lustra dla narcystycznych ( jak i hermetycznych) koterii.

    Reply

Leave a Reply

Your email address will not be published.

*