Etyka niezależna według Ericha Fromma i Michela Onfray’a (3)

The Art of Loving1.2. Koncepcja natury w filozofii Fromma

Skupiając się na – podkreślanym przez Fromma – rozwoju gatunku ludzkiego, można przypisać etykę pre-teocentryczną dawnym społeczeństwom ludzkim. Była to wczesna faza ich rozwoju, stan niemowlęctwa gatunku. Grupy ludzkie wyznawały wówczas kult Matki Ziemi, która darzy je miłością i wciąż daje życie. Jak zauważył wielki religioznawca współczesny, Mircea Eliade: „Rytualna rola jaskiń (…) da się interpretować również jako powrót mistyczny do łona «Matki».”[1] Prawdopodobnie pod wpływem katastrof przyrodniczych i tragicznych konfliktów międzyludzkich, gatunek ludzki wszedł później w epokę posłuszeństwa wobec Boga Ojca. Należy zaznaczyć, że w poprzedniej epoce, pewne wartości i wyobrażenia, które ludzie stosowali w życiu, wynikały z postawy ludzkiej niezbyt świadomej rzeczywistości i wyprowadzane były z doświadczenia. Ich wachlarz zmieniał się w obrębie naturalnych potrzeb, a do tego przedmioty, symbole i zachowania były przedstawieniami naturalnych ludzkich dążeń, pełniąc w społeczeństwie funkcję praktyczną. Jeśli chodzi o epokę teocentryczną, człowiek dążył wtedy realizowania wartości moralnych, wyznaczonych dla niego „przez Boga-Ojca”. Mogły stać się własnością człowieka, jeżeli Bóg – jako źródło tych wartości – ich mu udzielił. Czekanie na pokierowanie własnym sumieniem z zewnątrz, czy to ze strony innych osób, czy też wpływu przekonań na wyobraźnię, doprowadziło człowieka do zagubienia się w nierzeczywistym, choć odnoszącym się do życia ludzkiego, moralnym kodeksie religijnym. E. Fromm wspomniał o tym, że dziecko w pierwszym okresie życia, a więc już życia poza matką, przede wszystkim czuje. Wiadomo, iż nie ma ono świadomości, ani też siły, by egzystować samodzielnie. W następnym etapie rozwoju, dziecko zabiega o miłość ojca. Faza poznawania i upiększania przez dziecko wzorców, podanych mu przez ojca, jest podobna do przyjmowania religijnej hierarchii wartości przez ludzi w epoce podporządkowania ludzkości wobec Boga Ojca. Być może, zgodnie z teoriami samego Fromma, dzięki bezwarunkowej miłości matki życie niemowlęcia upodabnia się do zachowania człowieka – zgodnie z normami etyki pre-teocentrycznej.

By przyjrzeć się naturze ludzkiej w koncepcji Fromma, zwróćmy uwagę na władze mentalne człowieka. Będąc świadomym biegu zdarzeń dostrzegł on kres swego życia. Koniec życia najczęściej pozostaje problem dla człowieka nierozwiązywalnym. Wobec śmierci stał się bezsilny. Człowiek próbuje uwolnić się od sprzeczności między życiem a śmiercią. Taka dysharmonia wewnętrzna wyznacza potrzeby człowieka, w tym potrzebę więzi z innymi ludźmi i potrzebę miłości. Ludzie dzielą się według Fromma na kochających życie oraz zafascynowanych śmiercią. „Fromm postulował postawę życia, ukierunkowaną na istnienie”[2], rozwój biofilii, a więc miłości do życia, tendencji do jego ochrony i rozwoju. Jeżeli samoświadomość człowieka i zerwanie więzi z naturą wtrąciły go w samotność, która jest źródłem niepokoju, człowiek dąży do pokonania samotności. Dzięki miłości może uzyskać poczucie jedności z innymi ludźmi.

1.3. Istota i funkcje miłości

Wypracowana przez E. Fromma koncepcja miłości, którą zajmiemy się, analizując jego dzieło O sztuce miłości (tytuł oryginału: The Art of Loving, 1956), wskazuje, jakie nastawienie należy człowiekowi przyjąć w aktywnym dążeniu do szczęścia i radości. Szacunek do siebie i drugiego człowieka, serdeczność i troska świadczą o nastawieniu pełnym miłości do innych ludzi. Rzetelność w kontaktach z innymi ludźmi i staranność w kierowaniu się powyższymi przekonaniami, nie powinna wytwarzać w nas hierarchii, dotyczącej traktowania pozostałych ludzi. Fromm zaznacza, że w związkach i kontaktach międzyludzkich, „nie może być podziału na miłość wobec bliskich i wobec obcych, a owa rzetelność jest przedmiotem etyki humanistycznej.”[3] Ludzie, którzy kochają, wyzwalają się z podświadomego zazwyczaj lęku przed miłością. Tacy ludzie, według Fromma, „chcą być’’, żyją chwilą obecną, przeszłości i przyszłości doświadczają tak samo jak teraźniejszości, żyją głęboko, radośnie, kochają i starają się uchwycić prawdę.”[4] Opierają się na pewnych podstawach życia. Fromm opowiada jak realizować potrzebę miłości.

Miłość jest bowiem jedynym rozwiązaniem problemu ludzkiej egzystencji. Czy można mieć miłość i dzięki temu czuć się spełnionym? Miłość i bycie według Fromma są dzieleniem się z innymi, dawaniem, poświęcaniem się. Ludzie, którzy kochają, żyją głęboko i radośnie. Miłość nie jest własnością, jest sposobem na wolne życie. Człowiekowi, który tworzy naprawdę ludzki świat, potrzeba wskazówek i norm, według których będzie postępował oraz norm, jakich będzie przestrzegał.[5]Wielcy nauczyciele ludzkości przekazali nam normy, których przestrzeganie stwarza niezbędne warunki optymalnego istnienia. Zgodnie z tymi normami powinniśmy przezwyciężać zachłanność, iluzję i nienawiść oraz rozwijać miłość i współczucie. Powinniśmy używać rozumu wobec własnych pragnień i lęków, żeby je przezwyciężyć. Także, realizując potrzebę miłości, powinniśmy podjąć wysiłek opanowania, a przynajmniej poznania sztuki miłości. Jako sztuka, wymaga ona od człowieka dyscypliny, koncentracji, cierpliwości, całościowego zaangażowania się, wiary i aktywności. Fromm wyraźnie zaznacza, że miłość nie jest uczuciem łatwym. Może osiągnąć je każdy, kto będzie się jak najusilniej starał rozwinąć całą swoją osobowość i opanować zdolność do kochania.[6]Utrzymując taką dyscyplinę w praktykowaniu miłości – stajemy się czujni. Trzeba umieć podporządkować życie sztuce miłości, jeśli zamierzamy stać się mistrzami tej sztuki. Zastanawiam się, jak człowiek może zacząć tworzyć dzieło w codziennej sztuce miłości. Fromm odpowiada, że wymaga to od nas aktu wiary. Wiara racjonalna wymaga odwagi jak też nadziei, że miłość wywoła miłość. Człowiek, jeśli wierzy racjonalnie, jest pewny siebie, wytrwały w realizowaniu własnych ambicji. Jeśli zaś podporządkowuje swe życie irracjonalnym autorytetom i rezygnuje z odpowiedzialności (w obliczu „wszechmocnego boga” lub „ślepego przypadku”) wyznaje wiarę irracjonalną. Natomiast wiarą racjonalną kieruje się człowiek, który niezachwianie wierzy w siebie, we własną miłość, w wierność i zdolność obudzenia miłości w innych – może kochać naprawdę, może obiecywać miłość. Zdolność do kochania jest aktywną siłą, wpływającą na nasze zachowanie. Miłość nie pozwala na lenistwo wobec obiektu swoich uczuć. Wymaga ciągłego zainteresowania się kochanym człowiekiem ze strony człowieka kochającego. Fromm twierdził, iż miłość i sztuka jej uprawiania związane są z życiem społecznym człowieka. „Kochać, to znaczy mieć nastawienie pełne miłości do innych ludzi.”[7]

Należy uświadomić sobie, że miłość jest sztuką. Opanowanie każdej sztuki powinno być sprawą maksymalnego zainteresowania. Regularność, z jaką przejawiają się ludzkie nadzieje, oczekiwania oraz zawody miłosne, skłania do studiowania znaczenia miłości. Opanowanie teorii miłości oraz opanowanie praktyki miłości, pozwala zrodzić intuicję. To istota opanowania sztuki miłości, a więc zdolność do kochania. Fromm podkreślił, iż w świecie współczesnym – „dla mężczyzny pociągająca kobieta, dla kobiety pociągający mężczyzna – są zdobyczą, której nawzajem szukają. „Pociągający” oznacza zazwyczaj zestaw właściwości, poszukiwanych na ludzkim rynku. To, co czyni danego człowieka pociągającym, zależy od mody – obowiązującej w danym okresie – i to zarówno pod względem psychicznym, jak fizycznym.”[8] Wzajemna wymiana „osobistych właściwości” między dwojgiem ludzi prowadzi do rozczarowań, bo choć miłość jest funkcją uczuciową, nie jest zdobyciem czy tylko posiadaniem pociągającej osoby. Nie polega tylko na korzystnej wymianie wartości pomiędzy odczuwającymi miłość ludźmi. Najpierw trzeba opanować zdolność do kochania, żeby umieć nią cieszyć siebie i każdego bliźniego, w tym osobę kochaną. Czy są różne rodzaje miłości? Często błądzimy, nie odróżniając początkowego uczucia zakochania się, ze stanem „pozostawania w miłości”. Stąd powstaje mglistość wobec badania zjawiska miłości. Często ludzie nie zdają sobie sprawy, iż zbliżający ich pociąg fizyczny czy radosne momenty jego zaspokojenia nie muszą być dowodami potęgi miłości.

Fromm traktuje miłość jako rozwiązanie problemu ludzkiego istnienia. Wobec zagrożeń ze strony przyrody człowiek czuje niepokój, świadomość bezradności powoduje uczucie wstydu. Natomiast poczucie winy wynika z uświadomienia sobie własnej odrębności i zróżnicowania (po pierwsze między mężczyzną a kobietą). Jeśli człowiek nie potrafi zjednoczyć się z drugim przez miłość, czuje się winny, pozostając w swym więzieniu samotności. Jako niemowlę człowiek pozostaje w symbiotycznym związku ze swoją matką. Czuje się z nią jednością. Przed uczuciem samotności chroni niemowlę fizyczna obecność rodzicielki, jej piersi, ciało. Przychodząc z matki na świat zewnętrzny – dziecko zyskuje własne życie. Zgodnie z rozwojem, po wykształceniu się u dziecka poczucia odrębności i indywidualności, zaczyna w nim narastać potrzeba przezwyciężenia wewnętrznego osamotnienia w inny sposób, niż tylko nie-symbiotyczny już kontakt z matką.

Podobnie cały rodzaj ludzki w okresie swego niemowlęctwa miał poczucie zespolenia z naturą. W miarę rozwoju zaś rodzaj ludzki coraz bardziej oddala się od naturalnego świata. Tym bardziej wzrasta w człowieku potrzeba znalezienia nowych dróg ucieczki od samotności. Przy pomocy narkotyków, czy też stosując trans, ludzie dążą do osiągnięcia stanów orgiastycznych. W stanie egzaltacji świat zewnętrzny zanika, a wraz z nim zanika poczucie własnej odrębności. Do takich stanów ludzie dążą wspólnie i mają podczas nich świadomość stopienia się z grupą. Jednakże formy orgiastycznego zespolenia (również przez doznania seksualne) uzależniają, są silne, przemijające i okresowe; obejmują zarówno psychikę jak i ciało uczestnika. Ludzie stopniowo żyją w coraz większych i coraz bardziej jednolitych stadach. Zaspokajają w ten sposób potrzebę współuczestnictwa w społeczeństwie. Dążąc do niego człowiek przezwycięża poczucie przeraźliwej samotności. Stara się czuć i myśleć w sposób nie różniący go od innych, dostosować się do zwyczajów, ubioru i poglądów – do wzorca obowiązującego w grupie. Jak podaje Fromm: „Ta wzrastająca tendencja do wyeliminowania różnic wiąże się ściśle z pojęciem i poczuciem równości, jakie wzmaga się w najbardziej rozwiniętych społeczeństwach przemysłowych.”[9] W kontekście religijnym pojęcie „równości” oznaczało, że wszyscy stanowimy jedność, pozostając niepowtarzalnymi istotami. Kant stwierdził, iż wszyscy ludzie są dla siebie równi, ponieważ są dla siebie celami. Ta norma jest jedną z podstaw etyki niezależnej. Dzisiaj „równość” oznacza raczej „identyczność” niż „jedność”. W kraju demokratycznym do przyjęcia zastanego konformizmu zmuszają ludzie, nadzorujący rozwój drugich przez perswazję i propagandę. Przez zacieranie różnic między ludźmi, dzięki promowaniu ideału nie indywidualizowanej równości, w społeczeństwie zachodzi proces standaryzacji człowieka. Zachowania, potrzeby, a nawet uczucia są w człowieku ściśle wymierzone. Zamyka się go w wizji podanego szczęścia, zahamowuje w rozwoju. Człowiek, jeśli jest twórcą pewnego rodzaju prefabrykowanego życia, staje się zazwyczaj jego ofiarą. Pod ciężarem rzeczywistości podlega rutynie. Fromm podkreśla, że człowiek, nawet „schwytany w sieć tej rutyny – nie może – zapomnieć, że jest człowiekiem, niepowtarzalną indywidualnością, kimś, kto otrzymał tylko jedną szansę życia.”[10] Znaczy to, iż człowiek pozostaje w mocy przeżycia wszystkich nadziei i rozczarowań, smutku i lęku, z tęsknotą za miłością i strachem przed nicością i samotnością. Znając swe tęsknoty, jednostka może rozstrzygnąć, jakie ma potrzeby. Natomiast i nadzieja i tęsknota za miłością, zanalizowane przez, rozum mogą doprowadzić człowieka do spełnienia się jego celów, do stania się istotą w pełni ludzką. Myślę, że Fromm wskazuje, iż człowiek nie powinien inwestować czasu swego jedynego życia na rzecz iluzji pośmiertnego istnienia w lepszym świecie. Za to zgodnie z założeniem etyki niezależnej – cieszyć się jedynym rzeczywistym światem i prowadzić tu życie naprawdę szczęśliwe. Aby dojść do zrozumienia tej mądrości, należy z pokorą wobec życia stosować rozum.

Miłość jest aktywną siłą w człowieku, działaniem, nie tylko biernym doznawaniem. Dawanie miłości w działaniu jest najwyższym przejawem mocy. Fromm zaznacza, że jeśli człowiek potrafi dawać – jest bogaty, w akcie dawania przejawia się jego żywotność. Można drugiemu człowiekowi oddać siebie: „swoją radość, swoje zainteresowanie, zrozumienie, swoją wiedzę, humor i swój smutek.”[11] Zwłaszcza w sztuce miłości możemy się rozkoszować tą sztuką, jeśli dawanie komuś swej miłości może prowadzić do jej odwzajemnienia. Dawać w miłości, jak w wielu innych sztukach, znaczy brać. Człowiek zdolny do kochania osiąga wybitnie produktywną postawę życiową. Kiedy „przezwycięża zależność, wyzwala się z wszechmocy narcyzmu, z chęci wyzysku, z żądzy gromadzenia dóbr i wobec tego nabiera wiary w swoje ludzkie siły i odwagi.”[12] Może polegać na własnych siłach. (cdn.)

 

Ala Baster

Przypisy:

[1] Tamże, ss. 26 i n.

[2] Wachaczyk K., Ericha Fromma człowiek zagubiony w dychotomiach, SEMINARE 21*2005*, s. 46.

[3] Fromm  E., dz. cyt., ss. 122-124.

[4] Olubiński A. , Ericha Fromma koncepcja życia po ludzku, Toruń 1994, s. 96.

[5] Saciuk  R., Erich Fromm. Jednostka a społeczeństwo, w: Saciuk R., Amerykańska psychoanaliza kulturowa, „Acta Universitatis Wratislaviensis”, Wrocław 1986, s. 158.

[6] Tamże, s. 1.

[7] Wachaczyk K., Ericha Fromma człowiek zagubiony w dychotomiach, SEMINARE 21 * 2005 * s. 43.

[8] Fromm E., O sztuce miłości, tłum. z ang. A. Bogdański, Sagittarius 1996, s. 14.

[9] Tamże, s. 24.

[10] Tamże, s. 25.

[11] Tamże, s. 31.

[12] Tamże, s. 32.

Leave a Reply

Your email address will not be published.

*