11. listopada – dyspensa od władzy na młodzieżowe zdziczenie

a25665_3[1]Mamy już za sobą kolejny „narodowy” zryw młodych z Ruchu Narodowego, zwany Marszem Niepodległości. Stare polityczne wygi z narodowych, acz kanapowych, marginalnych partyjek – dziś triumfują. Mają swój narodowy dzień – prawicowy Przystanek Woodstock z orzełkiem dla pijanej, nabuzowanej testosteronem kibolskiej dziczy. Na marszu był i hip hop i harley’e , jak również grupy rekonstrukcyjne. Kibole, wkurzeni do żywego przez PO-wskiego premiera Donalda Tuska, który jak dziecko z zapałkami w składzie prochu, wytoczył krucjatę  braci po szalu, zjechali się do stolicy tysiącami. Główne ekipy top hooligans  – jak Legia, Lech, Widzew, ŁKS czy kibole z Górnego Śląska przyjechały po kilkaset osób, były jednak tysiące kiboli z mniejszych klubów, miast i miasteczek oraz kilkadziesiąt tysięcy zwykłych obywateli. Pokłosie decyzji Tuska sprzed kilku lat, czyli  gnębienia kibiców zakazami, zamykaniem stadionów, karami finansowymi, przemocą policji wobec nich – mamy dziś na ulicach. Wielu publicystów w mediach przyklaskiwało tym zabiegom wymiany publiczności stadionowej z klasy robotniczej, lumpen proletariatu, osiedlowej żulii, gangów narkotykowych i rasistowskich band – na statecznych gentelmanów z klasy średniej, w płaszczach i mokasynach. Zabieg ten się nie udał a zrodził ruch buntu, który jak tsunami ogarnął całą stadionową Polskę. Również Gazeta Wyborcza oraz „salonowi antyfaszyści” z Nigdy Wiecej, podgrzewający mit nazistowskiego demona, odnieśli skutek odwrotny do zamierzonego. Walka z ruchem wykluczonych ramię ramię z władzą i aparatem przemocy tylko spotęgowała wzrost mody na nacjonalizm i walkę z ultralewicą pod sztandarami Ati Antifa. Narodowcy stali się sprzymierzeńcami kiboli, porywając już nie kilkaset osób lecz tysiące. To, że Ruch Narodowy próbuje swoich sił w oficjalnym kanale przepływu informacji uczestnicząc w debatach np. w TVN-ie, nie czyni jeszcze z tego tworu pretendenta na „czarnego konia” w nadchodzących wyborach, bo jak wieść niesie, ich szanse na zasiadanie w Sejmie są żadne. Jeśli nie drogą demokratyczną, narodowi wyjadacze postanowili zasiać ziarno zamętu w ogarniętej wściekłością mlodzieży, często bez pracy, perspektyw, pieniędzy i szans na jakikolwiek rozwój. To jak światło w tunelu i wielu za tym światłem idzie. Nacjonalistyczni kibole wraz ze swoimi mentorami z grup Autonomicznych Nacjonalistów, włączając się do obchodów święta Odzyskania Niepodległości dają sygnał, że nadchodzi ich czas, iż chcą mieć choć chwilę, by wyartykułować swoją frustrację. Dla władz stolicy jak i jedynej przewodniej siły narodu z Platformy Obywatelskiej – takie dzikie wybryki są jak najbardziej na rękę. Raz, że prawie nic nie kosztują (zniszczenia w kwocie 120 000 zł, za które obarczą organizatora marszu) to śmieszna cena na skanalizowanie tak dużej frustracji i tak wielkich napięć. Dwa – jak zwykle kolejna demolka jest orężem premiera w walce z PiS-em oraz tworzeniem coraz bardziej restrykcyjnego prawa, dotyczącego demonstracji i zgromadzeń. Pożyteczni narodowi radykałowie świadomie lub nie utrwalają policyjno-opresyjne państwo. Media jak zwykle podchwytują najbardziej gorące newsy, czyli sceny bitewne, których nie było za wiele, ale kilka incydentów na prawie stutysięczny tłum zawsze się znajdzie. Bandy dresiarzy, co było do przewidzenia, zaatakowały squat Przychodnia, próbując go zdemolować. Atak  przy biernej postawie policji zastał odparty przez mieszkańców budynku. Bardziej ucierpiał inny squatSyrena, który został zdemolowany. Uliczna walka z ultralewicą jest priorytetem autonomicznych grup ultranacjonalistycznych. Rok temu we Wrocławiu przy okazji narodowego święta zaatakowali Wagenburg, raniąc dotkliwie jego mieszkańców. To są polityczne postulaty chłopaków z ulicy. Pała, kamień, piwo, precz z komuną i raz sierpem raz mlotem w czerwoną chołotę. Wojciech Cejrowski na swym blogu wtóruje kibolom, że mamy prawo nienawidzieć Ruskich. Skoro to też jedna z dewiz ruchu, od słowa do czynu oberwało się ambasadzie Rosji, która została obrzucona racami. Zdemolowano i podpalono też budkę strażnika. Na forach rozemocjonowani kibole snuli wizję wojny z ”ruską k….” jak śpiewali pod budynkiem, chronionym konwencją genewską. Ostatnim aktem „narodowego oporu” bylo spalenie tęczy na Placu Zbawiciela. Heroiczny akt białej siły! A podatnicy i tak opłacą odbudowę tego dzieła sztuki…

Śledząc preferencje polityczne na głównym portalu polskich kiboli Kibice.pl doznałem niezłego zdziwienia, ale to zachowanie wpisuje się w nasz narodowy charakter. Czy kibole w Ruchu Narodowym pokładają swe nadzieje, corocznie uczestnicząc w jego marszach? A może wiatrem zmian bedą konserwatyści z PiS-u? Nic bardziej mylnego, ulubioną formacją kibolskiej Polski a może bardziej tych, którzy uczestniczyli w sondzie była Platforma Obywatelska!

Nie ma to, jak żyć spokojnie „bidnie ale solidnie” pod platformianym butem. Zmiany, zmiany a i tak wygrywa stare!

Udanego narodowego karnawału , do zobaczenia za rok!

PS: Składajcie do skarbonki zaskórniaki na poczet przyszłych strat!

Jak się bawić to na całego!

Roman Boryczko,

11. listopada 2013

Leave a Reply

Your email address will not be published.

*