Chcemy budownictwa komunalnego i socjalnego!

pobraneJak żyć w Polsce, w kraju gdzie zaniechano budownictwa komunalnego i socjalnego, tak potrzebnego dla młodych, wchodzących w wiek produkcyjny, jak i ludzi starszych, już na emeryturach. W czasach minionych bloki do zasiedlenia budowano z “wielkiej płyty” – technologii tak wyśmiewanej przez oświeconych liberałów. Polskę wydźwignięto z zapaści mieszkaniowej a 25 lat solidarnościowej wolności w tę przepaść na powrót skutecznie obywateli wpędziło. Miasta nie inwestują środków w budowę bloków komunalnych (a jeśli to robią, rocznie oddaje się… kilkadziesiąt mieszkań, budowanych przez podmioty zewnętrzne, stawiane z najtańszych materiałów – co w konsekwencji powoduje niszczenie tych lokali w tempie błyskawicznym), nie wspominając o budownictwie socjalnym. W programy rewitalizacyjne topi się miliony złotych, by potem lokale komunalne trafiały na wolny rynek, do elity zdolenej płacić miastu stawki komercyjne – 15 zł/m2 a dotychczasowych lokatorów komunalnych tych kamienic ruguje się do gorszych warunków bytowania. Tyle się mówi w programach wyborczych o rodzinie, dramatycznym wskaźniku demograficznym, postepującej emigracji – a nikt z decydentów nie postuluje żadnych radykalnych kroków, by coś zmienić i zacząć budować “dla ludzi”. Zasoby mieszkaniowe, będące w gestii państwa, powinny być priorytetem dostępności dla obywatela, który jest mniej zamożny –  tj. ludzi pracy, młodych dopiero wchodzących na rynek zawodowy i emerytów – dalej powinna być oferta budownictwa komercyjnego, na które pozwalają sobie osoby, mające zdolnosc kredytową.

W Polsce jest na odwrót – chcesz mieć własne “M” – zadłużasz się na całe życie w bankach o obcym kapitale. Pomysłów anty-społecznych jest więcej. Rząd PO-PSL pracuje nad projektem ustawy, która da samorządom możliwość odbierania majątków i oszczędności emerytom, otrzymującym mniej niż 1 400 zł miesięcznie,  a zdecydowanym, by pójść np. do Domu Spokojnej Starości. To jest liberalna twarz rządu, reprezentującego interesy własne i wielkich koncernów prywatnych. My – obywatele tylko im  zawadzmy ze swoimi roszczeniami i utyskiwaniem. Ostatnio na medialny warsztat trafiła sprawa lokali socjalnych z Nowej Soli. Na swoim profilu na Facebooku prezydent miasta – Wadim Tyszkiewicz – zamieścił zdjęcia, zrobione na osiedlu socjalnym, jakie za publiczne pieniądze zostało wybudowane w Nowej Soli  przed 4 laty.

W oczy rzucają się bród, bałagan i wielkie dewastacje.

154882-Sopoccy-urzednicy-przekonuja-ze-wciaz-nie-wiadomo-dla-kogo-powstaja-mieszkania– Czy dalej pomagać tym, którzy darowane od miasta mieszkania zamienili w chlew? Tym, którzy wyrwali i sprzedali drzwi, bojlery, kaloryfery, krany i kuchenki? Pomagać im? Co z nimi począć? – pyta prezydent  Nowej Soli. Rodzi się więc pytanie: czy mieszkańcy, każdego dnia ciężko pracujący i płacący podatki, powinni w nieskończoność utrzymywać tych, którzy pracą nie chcą się zhańbić, a z korzystania z zasiłków zrobili sobie sposób na życie? – pyta samorządowiec.

Tyszkiewicz, zanim w 2002 r. został prezydentem Nowej Soli, był przedsiębiorcą. Choć doświadczenie wyniesione z tego sektora może być bardzo pomocne w zarządzaniu miastem, to już czysto biznesowe myślenie niekoniecznie sprawdza się w kontekście bezpośredniej pomocy potrzebującym. Nowa Sól wprowadziła do baraków socjalnych ludzi w potrzebie, ale i skrajną patologię, której potem nikt już nie monitorował. Są niekiedy ludzie o nastawieniu aspołecznym, którzy taki styl życia wybierają i nie da się ich aktywizować czy inaczej im pomóc. Można udostepniać im noclegownie, polowe kuchnie, ciepłą odzież… Reszta rzeczywiście leży w ich rękach – a często takie życie kręci się tylko wokół butelki denaturatu.

Pomoc socjalna wraz z samorządami działają właśnie jak instytucja komercyjna, kierująca się stroną ekonomiczną, nie zaś pochyleniem się z troską nad słabszym. Z jednej strony mamy przykład rozdawnictwa – z drugiej zaś kurioza, gdzie nie przyznaje się zapomogi z MOPS-u, bo rodzina przekracza dochód na jednego mieszkańca o… 2 zł! “Burmistrz Nowej Soli jest przedsiębiorcą ze szkoły liberalnej, która opowiada  dyrdymały o wędkach, kiedy akwen jest już dawno odłowiony granatami i nie ma co łowić” – komentuje całą sprawę w Tak Jest Piotr Ikonowicz. Problem biedy dotyczy również większości polskich obywateli, najczęściej występująca płaca jest niewiele wyższa od minimalnej, 1/5 rodzin musi pożyczać, żeby żyć. Również gros ludzi musi wybierać między opłacaniem wysokiego czynszu a kupnem chleba. Inaczej świat widzi ekonomista, zarabiający rocznie kilka milionów złotych – “Pomoc społeczna jest w Polsce za szeroka. Pieniądze, które wypływają z budżetu są bardzo duże. (…) Jednocześnie przyznaję, że polskie społeczenstwo rozwarstwiło się niebezpiecznie i że ten bogaty świat im się oddala” – stwierdza Ryszard Petru z Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

bildeJako obywatel tego kraju, mogę z całą stanowczością powiedzieć, iż moja “wolna Polska” nie dała mi niczego! Staram się być jeszcze jej obywatelem – lecz w zamian dostaję na codzień wyzysk, ignorancję lub chamstwo urzędników i obojętność państwa na losy jego mieszkańców. W całej Europie w lokalach komunalnych i socjalnych żyje ok. 11% ludności. Nikt ich nie stygmatyzuje, nikt nie poniża, nikt nie podnosi tematu wykluczenia jako pieniędzy, wyrzuconych w błoto. Dziś, przed kampanią prezydencką, podnosi się temat euro jako waluty, która wedle rojeń ludzi pokroju Balcerowicza ma zastąpić złotego – a nie rozwiązuje się w Polsce tak prozaicznych kwestii, jak pomoc obywatelowi w pilnej potrzebie, zastępując temat liberalną nowomową o “kiju i wędce”.

Roman Boryczko,

kwiecień 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*