BANKoMAT (2)

AKT II

Piszę ten felieton – a jednocześnie słucham kołtuńskiej opowieści Kaczyńskiego o jego zasługach w budowie „patriotycznej” Polski, którą wygłasza na zwołanej konwencji PiS. I choć wiem, że wychwala i będzie wychwalał wszystko, czego sami nie zrobili dla dobra Polski, to jednak wyławiam również najnowsze kłamstwa, opowiadane pod perfidnym szyldem, iż mamy w Polsce – „Dobry rząd na trudne czasy”. „Nosz k…wa! Co słowo, to blagieria!” – wrzeszczą moje myśli. Ogarnia mnie coraz większa irytacja, nawiązująca natychmiast do słów piosenki z albumu Kazika Staszewskiego „Coście, skurwysyny, z tą krainą zrobili”…

Basta! Nie mogę już słuchać tej PiS-owskiej krętaniny! Nieźle poirytowany, przerywam pracę tworzenia mojej nowelki. A tym bardziej, że nachodzi mnie takie dziwne skojarzenie… „Ten cynik i jego rząd, to przecież – napisz, wymaluj – taki, w przenośni, rządowy bankomat (przyssany do budżetu państwa, czyli dobra wspólnego i swoistej kasy państwa, na którą łożą podatkami wszyscy obywatele), który wyciąga codziennie z konta… Ile tylko się da! Dla siebie i popleczników! Bo rzekomo… im się należy!”

A społeczeństwo?! Wedle wskazań rządzących, powinno zap…ać za miskę ryżu, zbierać mirabelki a ostatnio to i nawet… chrust z lasu na opał!

– Jasna cholera! – klnę ponownie, ale pomimo wzburzenia, jeszcze oglądam tę relację, lecz z coraz większym obrzydzeniem. Ponieważ sterowana owacja pretorianów dla Kaczyńskiego jest jakby nieustająca, to równocześnie zaglądam do aktualności na stronie Facebooka. Ciekawi mnie reakcja współobywateli… I jestem mile zaskoczony. Czytam równie nieprzerywającą się, a ciągle rosnącą pulę… wręcz negatywnych komentarzy. „To, w końcu – jak to jest… Wy swoje, a Naród swoje?” – pytam się w myślach, ale… czytam dalej. Wpisy przesuwają się jednostajnie na podobieństwo ruchu filmowej taśmy, a w nich dominują określenia uwłaczające władzy – tej, rzekomo prawej i sprawiedliwej, „działającej” również w rzekomo demokratycznym państwie. „Banda oszustów, złodzieje, krętacze, matacze, mafiosi, sprzedawczyki, aferzyści, gangsterzy, bandyci, łachudry, kłamcy” – to tylko, niektóre epitety z taśmy, a przecież pomijam te najbardziej dosadne i… niecenzuralne.

Wk…rw totalny! Narodzie! Ty się wreszcie budzisz! Czy dostrzegłeś też, jaki pokrętny numer wykręcili PiS-owcy w Senacie!? Nagle – w przeddzień wizyty w Polsce Przewodniczącej Komisji Europejskiej – Ursuli von der Leyen – wszyscy senatorowie PiS głosowali za senackimi poprawkami opozycji (ustawa o KPO), aby takim manewrem zbałamucić szefową Unii Europejskiej, a… ostatecznie dorwać się także do unijnej kasy?! To nie jest już tylko obrzydliwe, lecz… totalne skurwysyństwo! Bo jestem przekonany, że podczas debaty sejmowej przyjęte w Senacie poprawki, zostaną i tak odrzucone… głosami pretorianów Kaczyńskiego. EUROPO! Nie wierz temu polskiemu satrapie… małemu Putinkowi!

Uff… Wracam do mojej powiastki, bo wreszcie skończyło się w telewizji, to PiS-owskie zakłamanie i mydlenie oczu, ale też podbudowany tym, co wyczytałem na portalu, że nie wszyscy Polacy dadzą się kolejny raz… zmanipulować.

……………………………………

Wróciłem tedy do lakiernika i zrelacjonowałem problem z bankomatem. Zaproponował mi podwózkę do milenijnego banku, a tym bardziej, że w pobliżu umówiony był ze swoją małżonką. Ledwie wszedłem do banku, natychmiast zaprosił mnie do stanowiska postawny bankowiec, który – wsłuchując się w moją relację – sprawdzał jednocześnie moje konto na pulpicie monitora oraz doręczone mu wydruki z bankomatu Euronetu. – Faktycznie ma pan konto uszczuplone, ale to nie nasza wina i nic tu dzisiaj nie zrobimy. To wina bankomatu – wyjaśnił beznamiętnie. Dostrzegł, iż oniemiałem z wrażenia. – Po siedmiu dniach, gdy sprawa się nie wyjaśni, trzeba będzie składać reklamację, bo automaty czasem blokują wypłatę gotówki – dopowiedział, widząc moją nietęgą minę. – Proszę pana, ale ja muszę dziś… zaraz… uregulować zapłatę. – Na koncie ma pan jeszcze pieniądze, więc może pan w naszym bankomacie swobodnie je wypłacić… Od ręki – podrzucił rozwiązanie. – I, co dalej? – zapytałem. – Niech pan sprawdza codziennie swoje konto. Gdy problem z tamtym bankomatem się wyjaśni, to – pojawi się na nim zalegające w kasecie 1000 złotych. A-a-a – przeciągnął – tak na przyszłość, to powinien pan korzystać z naszego… bezpiecznego bankomatu.

Nieźle już dogrzany emocjonalnie, tą niewiele wyjaśniającą rozmową z biuralistą, skorzystałem z jedynej dobrej podpowiedzi i pobrałem niezbędną mi kwotę. Nie byłem usatysfakcjonowany przebiegiem wizyty w banku, ale – po dwóch godzinach biurokratycznej chandry – przynajmniej rozliczyłem się z lakiernikiem i mogłem już poruszać się swoim samochodem. (Cdn.)

Edward Pukin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*