Zastanów się dwa razy, z jakimi „patriotami” stoisz w jednym szeregu

Inwazja tematyki LGBT, jaką te środowiska raczą nas od jakiegoś czasu, jest na rękę wszystkim politykującym w Polsce. Rozmaite NGO’sy, fundacje i stowarzyszenia równościowe przeżywają boom na zbieranie grantów, bo przecież grunt się pali i w Polsce zapanował zamordyzm, raczkujący faszyzm i nietolerancja w zakresie homoseksualnym. Nawet sam zespół Rammstein, grający 25. lipca 2019 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie do utworu Ausländer, zamachał publiczności tęczowymi banderami. Kościół, jako głos patriotyzmu i rozsądku całkowicie pogubił się w swojej roli, bredząc coś o neomarksistach i lewactwie…

Lewica, dziś już razem (Biedroń, pogrobowcy nieboszczki PRL i akademicki komunista Zandberg) uczepiła się gejów i lesbijek jak tonący brzytwy, bo poza tą tematyką przestała pasować do jakiegokolwiek lewicowego nurtu, walczącego z wyzyskiem robotnika i niedolą dnia codziennego. Koalicja Obywatelska w rozkroku, niby bronią LGBT, ale też się dystansują, licząc jeszcze na konserwatywny elektorat. Dla Prawa i Sprawiedliwości LGBT to gwiazdka z nieba i temat zastępczy na wiele tygodni i miesięcy, by nie mówić o realnych problemach a zająć się łóżkowo-równościowymi harcami homoseksualistów pod kołderką.

Skrajna prawica też próbuje ugrać sporo na swym radykalizmie jako ostoja polskości, moralności i ostatnia reduta, która się broni przed unicestwieniem. Jednak według mnie Białystok nie był przykładem normalności gospodarzy kibiców Jagiellonii, którzy zaprosili delegację troglodytów z całego kraju, a stał się obrazem polowania z nagonką na uciśnionych, których przywieziono autokarami z Warszawy ze góry narzuconą reżyserią zdarzeń. Może miało być bardziej krwawo i pieprznie, skończyło się zaś tylko na kilku guzach, zadrapaniach i kopniakach w zadki gay-aktywistów. Koniec końców PiS-owska koncepcja, którą nieświadomie realizowali szalikowcy w Białymstoku, dostała po łapach od całego „cywilizowanego” świata! „Przemoc i pogarda w żadnym przypadku nie mogą być usprawiedliwiane i akceptowane. Trzeba wyrazić jednoznaczną dezaprobatę wobec aktów agresji, takich jak te, które miały miejsce w Białymstoku” – powiedział rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, ks. Paweł Rytel-Andrianik. Prezydent USA, Donald Trump w pozytywny sposób wypowiada się na temat środowisk homoseksualnych. Jego zdaniem osoby LGBT wywarły wyjątkowy wpływ na naród amerykański i nie widzi niczego zdrożnego w „świętowaniu miesiąca dumy LGBT”.

Pani ambasador Mosbacher, w wywiadzie dla PiS-owskiej tuby propagandowej – tygodnika Do Rzeczy – wzorem swojego pryncypała wsparła LGBT: „Reprezentuję w Polsce prezydenta Donalda Trumpa, a on wyraził się jasno w kwestii wsparcia dla społeczności LGBT”. Po łapach dostał również ukraiński bezpieczniak, redaktor gazety podobno polskiej, Tomasz Sakiewicz, który wyszedł przed szereg ze swą naklejką „Strefa wolna od LGBT”. „To, co widziałam niedawno w formie nalepki „Strefa wolna od LGBT” w jednej z gazet, było odrażające. Bardzo mnie to wzburzyło …” – wyznała amerykańska namiestniczka Polski w kierunku PiS-owskich poczynań.

Młoda i już nie taka młoda dziatwa wsparła tę, patrząc przez pryzmat narodowy ze wszech miar słuszną inicjatywę, swoją obecnością. Na miejscu lokalne struktury skrajnych narodowców również zadbały, by impreza była z kategorii tych niebezpiecznych.

Białystok w kręgach subkultury neonazistowskiej od zawsze był miejscem szczególnym. Na Podlasiu przy zupełniej bierności organów ścigania powstała grupa przestępcza a jednocześnie odwołująca się do hitleryzmu i spuścizny III Rzeszy. Lata dziewięćdziesiąte to napady i niebywała przemoc jaka wylała się na ulice tego miasta. Skini rośli w siłę, do tego stali się też oficjalną przybudówką międzynarodowych neonazistów z Blood and Honour. Białostoccy skinheadzi za główny cel objęli sobie przejęcie bardzo dobrze funkcjonującego ruchu kibicowskiego na trybunach Jagiellonii (ster działalności chuligańskiej dzierżyła wtedy grupa Pretorians).

Kiedy w 2005 roku przed swoim domem zamordowany został lider „pretorian” – czyli kibiców Jagiellonii – okazało się, że sprawcami są skinheadzi z Podlasia. Zostali oni zatrzymani i stanęli przed sądem. Aresztanci nie kryli wcale swojej fascynacji nazizmem i Adolfem Hitlerem. Doszło do regularnej wojny między chuliganami piłkarskimi a neonazistami, m.in. przed meczem z Widzewem w 2006 roku starli się skini i „pretorianie”. Pięć osób zostało poważnie rannych. W ruch poszły noże, siekiery, kastety, drewniane drągi, metalowe rury… Ultrasi i członkowie stowarzyszenia kibiców przegrali i musieli usunąć się ze stadionu – jak się okazuje na zawsze. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*