Wolność z duszą niewolnika (3)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Sama Konstytucja 3. maja była zaiste aktem prawnie istotnym. Znosiła unię Polski i Litwy na rzecz wspólnego, unitarnego państwa – Rzeczypospolitej Polskiej. By ograniczyć zgubny wpływ potężniejących sąsiadów, po śmierci Stanisława Augusta Poniatowskiego na tron mieli powrócić, ale już dziedzicznie, Wettinowie.

Zniesiono destabilizujące kraj konfederacje, sejmy skonfederowane i liberum veto. Z drugiej strony zmarginalizowano rolę szlacheckiej samorządności, ograniczając wpływ sejmików ziemskich – posłowie w Rzeczypospolitej byli wszak zobligowani do wypełniania instrukcji (czyli realizacji potrzeb) swojego elektoratu. Nie zajmując się nimi – mogli np. stracić uszy! Przywrócenie tego zwyczaju bardzo by się polskiej polityce przydało…

Za religię panującą uznano katolicyzm, teoretycznie zapewniając też swobodę wyznania, konieczną wobec różnorodności kulturowej i etnicznej państwa. Tym niemniej oficjalne odszczepieństwo od katolicyzmu – czyli akt apostazji – traktowano jako naruszenie prawa. Ujednolicono i uśredniono podatki – wynosiły one 10% dochodów od przedstawicieli szlachty i 20% od kleru. Chłopi płacili nadal swoim panom.

Nikt nie myślał o reformach, przeprowadzanych w tempie obecnej polskiej „transformacji”. Zmiany, dostosowujące Ustawę Rządową do zmieniających się realiów, można było wprowadzać na specjalnych Konstytuantach co… 25 lat. Nie częściej. Liczono się jednak z samodzielnością rządzących. Obecna RP z takiej samodzielności rękoma „elit” zrezygnowała.

Do czasów wojny w obronie Konstytucji 3. maja nie udało się, niestety, zwiększyć liczebności armii do przewidywanych 100 tys. żołnierzy.

Postanowienia Ustawy Rządowej ukonkretniały zatwierdzane przez kolejny miesiąc przepisy wykonawcze – np. dwie ustawy z 13. maja 1791 r., dotyczące sejmów i sądów sejmowych, ustawa z 1. czerwca o Straży (Praw) czy administracji cywilnej z 24. czerwca 1791 r.

Nie wiemy, jak wyglądałaby „konstytucja moralna”, którą opracowywał ks. Kołłątaj ani wspomniana już przeze mnie konstytucja ekonomiczna, także przez niego tworzona. Najogólniej ta druga miała zapewniać ochronę i godność każdemu rodzajowi pracy oraz wszystkim (czy chłopom także???) niezbywalne prawo własności.

Na pewno sama koncepcja kodyfikacji narodowej konstytucji stanowiła rewolucję w dziejach systemów politycznych. Pierwszą taką konstytucją była Konstytucja Stanów Zjednoczonych, napisana w 1787 roku, która weszła w życie w roku 1789, dwa lata wcześniej niż „Konstytucja stanisławowska”. Ustawa Rządowa Rzeczypospolitej Polskiej była krokiem naprzód, w porównaniu z amerykańską – gdzie prawa obywatelskie przysługiwały wyłącznie mężczyznom, będącym właścicielami ziemskimi. Procentowo wychodziło to jednak podobnie – prawa obie konstytucje nadawały nielicznym; ich liczba nie przekraczała 10% populacji krajów. Półgębkiem jakby zapisano w Konstytucji 3. maja, iż chłopów bierze się pod ochronę, przyznając tym samym, iż byli spod niej dotąd wyjęci.

Konstytucja, tak czy inaczej, w życie nie weszła. Polska przegrała wojnę z Rosją Niemki ze Szczecina – Katarzyny II a ostatni król przyłączył się do Targowicy. Nastąpił kolejny rozbiór Ojczyzny.

Uniwersał Połaniecki (Uniwersał Urządzaiący Włościan i skuteczną dla nich opiekę Rządową zapewniaiący

http://pl.wikisource.org/wiki/Uniwersał_Urządzaiący_Włościan_i_skuteczną_dla_nich_opiekę_Rządową_zapewniaiący ) Tadeusza Kościuszki przyznawał chłopom w p. 2. swobodę przemieszczania: „2do. Ze Oſoba wſzelkiego Włościanina ieſt wolna, i że mu wolno przenieść ſię gdzie chce, byleby oświadczył Kommiſſyi Porządkowey ſwego Woiewodztwa gdzie ſię przenoſi, i byleby długi winne oraz Podatki Kraiowe opłacił”, ale nie zwalniał od pańszczyzny. Zawieszał ją jedynie w p. 5. na czas trwania insurekcji: „5to. Od tych, którzy będą wezwani na Poſpolite Ruſzenie, poki tylko będą zoſtawać pod bronią, Pańſzczyzna przez ten czas nie będzie wyciągana, lecz dopiero rozpocznie ſię od powrotu ich do domu”.

Mimo braku definitywnych rozstrzygnięć społecznych, Naczelnik liczył się z oporem szlachty: „8vo. Gdyby Dziedzice czego ſię nie ſpodziewam, nakazywali lub popełniali podobne uciſki, iako przeciwni celowi Powſtania do odpowiedzi pociągnieni będą”. Spodziewał się słusznie, a teren, na jakim obowiązywał Uniwersał i tak był niewielki – obejmował głównie obszary zajęte przez powstańców. Wracających do swoich wsi po klęsce insurekcji chłopów czekały niejednokrotnie drakońskie kary.

III rozbiór przyporządkował polskich chłopów do trzech różnych porządków prawnych. Trudno stwierdzić, by którykolwiek z zaborców miał ochotę ulżyć ich doli – realnie własność nie uległa zasadniczym zmianom, ci sami dziedzice, te same folwarki, ci sami magnaci…

Krótki epizod Wielkiego Księstwa Warszawskiego przyniósł, co prawda, ogólnikowy zapis prawny, ale jak wyglądałaby jego realizacja w praktyce – trudno powiedzieć. Ostatni, czwarty artykuł Tytułu (Rozdziału) I ogłoszonej w Dreźnie Konstytucji z dnia 22. lipca 1807 r., głosił: „Znosi się niewolę. Wszyscy obywatele są równi przed obliczem prawa. Stan osób zostaje pod opieką trybunałów.”

Przyczepiono go jednak, jakby na siłę, do całkiem innych zagadnień – Tytuł I odnosił się bowiem do… religii… Być może Napoleon Bonaparte zdawał sobie sprawę z głębokiej wiary ówczesnych Polaków i chciał podkreślić rangę, jaką nadaje kwestii wolności i równości wobec ustanowionego przez siebie prawa (w Księstwie obowiązywał Kodeks Napoleona). Napoleon w tym czasie z Kościołem wojował, acz, jak pisał o nim de Saint-Hilaire: „W tamtych latach [1784] Bonaparte był jeszcze bardzo religijny, zgodnie z tradycją swego kraju. Udając się na spoczynek, odmówił gorącą modlitwę, w której nie zapomniał ani swego chorego ojca – wygnańca, ani matki […], ani swych ukochanych sióstr i braci.”. W 1808 r. Napoleon rozkazał jednak wywieźć papieża Piusa VII siłą z Rzymu do Savony. Dopiero po klęsce kampanii rosyjskiej Pius wrócił do Watykanu. Z tej strony patrząc, mogła to być i przestroga dla polskiego kleru, który chętnie wziąłby przykład z Węgier, gdzie katolickie klasztory były realnymi właścicielami tysięcy poddanych im chłopów.

Przykre jest to, iż pańszczyznę znosić musiały na ziemiach polskich instytucje zaborcze, wbrew postawy większości dziedziców. Pierwsi uczynili to Prusacy (r. 1807, zaś dopiero w 1823 r. na terenie Wielkiego Księstwa Poznańskiego). Austriaków słynna „rzeź galicyjska” Szeli i Powstanie Krakowskie przekonały do zmian systemu gospodarowania. Wobec nasilającej się Wiosny Ludów gubernator Galicji z ramienia władz we Wiedniu – Franciszek Stadion – nakazał zniesienie pańszczyzny na swoim terenie. Nieco później cesarz Austrii rozszerzył to podejście na wszystkie podległe sobie ziemie. Kulturowa niezależność Galicji zaowocowała pod koniec XIX w. utworzeniem na jej terenie chłopskiego Stronnictwa Ludowego (SL – 1895 r. podczas kongresu w Rzeszowie). W swoim programie domagało się ono poszanowania przez zaborcę praw obywatelskich, reform prawa wyborczego oraz rozwoju oświaty. Najbardziej zacofane tereny wiejskie jako pierwsze wykorzystały szansę poprawy swojej sytuacji.

Najdłużej pańszczyzna przetrwała w zaborze carskim. We właściwej Rosji zniesiono ją w r. 1861. Do tego czasu można tam było sprzedawać samych chłopów, co w sensie prawa rzeczowego nie było niczym innym jak niewolnictwem. Wymuszone przez Rosjan, źle przygotowane Powstanie Styczniowe z r.1863, zakończyło się klęską a obszar Królestwa Kongresowego wcielono bezpośrednio do Imperium Rosyjskiego. Wtedy też, w 1864 r., na ziemiach polskich pańszczyzna powinna zaniknąć zupełnie. Że tak było, ale – jak to wśród Polaków – nie do końca – opowiem następnym razem.

Średnia i drobna szlachta została w ten sposób ukarana przez carat za swój patriotyzm, chłopi zaś wynagrodzeni za obojętność en bloc wobec zrywu powstańczego. O ile jeszcze w czasach napoleońskich wielu mieszkańców wsi walczyło „za wolność Polski” pod sztandarami Cesarza Francuzów (takie niezłomne postawy opisuje Żeromski w Popiołach na przykładzie Michcika – nie mylić z Michnikiem), to powstańcy roku 1863 liczyć mogli głównie na pomoc dworów. Chłopi nie dostrzegali swego interesu w popieraniu walczących, potrafili też donosić władzom rosyjskim o miejscach pobytu oddziałów insurekcyjnych i obdzierać w miejscach potyczek zwłoki poległych. Tak to polscy panowie utracili prawa do swoich niewolników, aż do II wojny dbając jednak, by poziom intelektualny polskiej wsi był jak najniższy. Wyjątki się zdarzały, ale wciąż były wyjątkami.

Paradoksalnie, niemal w tym samym czasie, gdy na ziemiach polskich znoszono resztki pańszczyzny, w USA zdecydowano się na całkowitą likwidację niewolnictwa. Walka z tym zjawiskiem rozpoczęła się tam już z końcem XVIII w. Stan Delaware już w pierwszej swojej konstytucji z 1776 roku zakazał importu i sprzedaży niewolników na swoim terenie, w 1783 roku niewolnictwo zlikwidowano w Massachusetts. W Pensylwanii dzieci niewolników miały uzyskiwać wolność po ukończeniu 28 roku życia, podobnie w Connecticut i Rhode Island, w Nowym Jorku niewolników wyzwolono w 1785 roku, a rok później – w New Jersey. Ogólnokrajowy zakaz niewolnictwa w stanach północnych i północno-zachodnich uchwalił Kongres w 1787 roku.

Trzeba było jednak długiej walki abolicjonistów i wojny z Południem, by 18. grudnia 1865 r. przyjęto ustawę, która jako XIII poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych znosiła niewolnictwo, jako zjawisko niegodne rodzajowi ludzkiemu. W innych krajach kolonialnych i będących byłymi koloniami także wiek XIX okazał się przełomem w podejściu do pańszczyzny i niewolnictwa oficjalnego. (cdn.)

 

 Edward L. Soroka

 

Fot.: Szczecin, w tym miejscu stał dom, gdzie urodziła się Katarzyna II. Teraz jest tam nowy dom i całkiem nowy bank…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*