Wojna czy pokój?

Ofensywa dyplomatyczna Iranu w sprawie zawarcia pokoju między Ormianami a Azerami została zakrojona na wielką skalę. Po niedzielnych krwawych walkach, gdzie obie strony podawały tysiące rannych i zabitych, Iran jeszcze bardziej wzmógł wysiłki dyplomatyczne, aby jak najszybciej zapanował rozejm, jako wstęp do pokojowych rozmów dyplomatycznych. Nikol Paszinian premier Armenii, nie brał tego wariantu w pierwszych dniach walki, podobnie jak prezydent Azerbejdżanu, Ilham Alijew, ponieważ Azerbejdżan powoli, acz systematycznie, zyskuje przewagę w wojnie z Armenią o sporną enklawę Górskiego Karabachu.

Od 5. października armia azerbejdżańska, wspierana przez tureckich doradców wojskowych, specjalistów i wywiad, zdobyła miasta Jabrayil, Mataghis i Talysh po ciężkich starciach z siłami ormiańskimi. Źródła azerbejdżańskie podają również, że sprawują kontrolę nad wieloma wioskami, zdobytymi w walkach. Strona ormiańska potwierdziła, że straciła „część pozycji”, ale nie podała szczegółów, twierdząc, iż sytuacja na froncie szybko się zmienia.

Stepanakert, stolica samozwańczej Republiki Górskiego Karabachu oraz inne wsie i miasteczka  stały się celem regularnych azerskich ataków rakietowych, artyleryjskich i lotniczych. Armia Azerbejdżanu intensywnie wykorzystuje amunicję kasetową, ciężką artylerię, wyrzutnie rakiet, a nawet izraelskie pociski quasi-balistyczne typu LORA, jednocześnie oskarżając Armenię o celowe uderzanie w cele cywilne w Azerbejdżanie.

Na przykład 4. października rząd Republiki Górskiego Karabachu ogłosił, że siły ormiańskie zniszczyły wojskową bazę lotniczą Ganja w pobliżu granicy Azerbejdżanu. W tej bazie lotniczej, według strony armeńskiej, znajdowały się myśliwce F-16, przybyłe z Turcji. Azerbejdżan pośrednio potwierdził incydent, ale podkreślił, iż ormiańskie ataki uderzyły tylko w miasto Ganja. Armeńska armia z kolei ostro potępiła oskarżenia Azerbejdżanu, twierdząc, że atak Ormian był skierowany tylko na bazę wojskową, która została w dużym stopniu zniszczona.

W komentarzach z 4. października prezydent Azerbejdżanu, Ilham Alijew stwierdził, iż siły azerbejdżańskie „gonią” Ormian jak „psy” i zażądał całkowitego wycofania sił ormiańskich, uznania przez Armenię Górskiego Karabachu jako suwerennego terytorium Azerbejdżanu i oficjalnych przeprosin narodu azerbejdżańskiego przez ormiańskiego premiera, Nikola Pasziniana.
Ponadto Alijew podkreślił, że na jego stole leży militarne rozwiązanie kwestii Górskiego Karabachu i skrytykował 28 lat nieudanych negocjacji. W swoich uwagach, Alijew najwyraźniej przybrał pozę tureckiego  prezydenta, Recepa Tayyipa Erdogana. Turcja jest naturalnym strategicznym sojusznikiem Azerbejdżanu i szeroko wspiera go w wojnie z Armenią.
Dzień wcześniej, 3. października, premier Armenii Nikol Paszinian wygłosił przemówienie w sprawie wojny, mówiąc, że Górski Karabach walczy z „azerbejdżańsko-tureckim atakiem terrorystycznym, którego rozmiary i skala są bezprecedensowe”. Powiedział, iż operacja w Azerbejdżanie jest kontrolowana przez „150 tureckich oficerów wysokiego szczebla” i stwierdził, że koniec obecnego konfliktu może być jedynie zwycięstwem strony ormiańskiej. Na razie nie wygląda na to, żeby ta prognoza była realistyczna. (Cdn.)

 

Andrzej Filus

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*