Uniwersalizm, czyli pozostałości po XIX wieku

 

Uniwersalizm w XIX wieku stał się podstawą ówczesnej myśli rewolucyjnej i postępowej. Anarchizm nie był tu wcale wyjątkiem. Obecnie jednak warto stwierdzić, że szeroko pojęty uniwersalizm był także podstawowym błędem ówczesnych działaczy i intelektualistów. Błąd ten rzutował później na przyszłe pokolenia. Próby uszczęśliwiania społeczeństwa na siłę niejednokrotnie doprowadzały do tragedii (XX wiek był tego świadkiem niejednokrotnie), czego najbardziej wyrazistym przykładem był bolszewizm w Rosji i w jej satelitach.

Uniwersaliści zakładali, że pewne rozwiązania są dobre i do przyjęcia dla każdego. Zapotrzebowania ludzkości według ich wyobrażeń były jednakowe, a nawet jeśli się różniły, to różnice mieściły się w granicach uniwersalistycznej normy. Stawiano znak równości pomiędzy intelektualistą francuskim, robotnikiem niemieckim, chłopem z Rosji czy na wpół dzikimi plemionami (używając ówczesnej terminologii), koczującymi gdzieś na obrzeżach cywilizacji. Zaistniałe różnice (w tym też zapotrzebowania) społeczne tłumaczono bezprawnym zawłaszczeniem przez nieliczną grupę społeczną większości dóbr naturalnych i nabytych oraz późniejszą postępującą demoralizację tejże grupy społecznej. Pod wpływem procesów rewolucyjnych i historycznych pozostała część ludności (ta, której dotychczas nie dopuszczono do zarządzania kapitałem) miała wejść na drogę socjalizmu, komunizmu czy anarchizmu. Wierzono w powszechne oświecenie i przemianę masy narodowej. Za przeszkody, stojące na drodze urzeczywistnienia tych pomysłów, uznano tylko czynniki społeczne i materialne. Nie brano (lub prawie nie brano) pod uwagę czynników psychologicznych, fizjologicznych, metafizycznych, czyli tych, które w życiu człowieka odgrywają niepoślednią rolę, a czasami nawet górują nad dobrami materialnymi.

Co ciekawe, wiara w uniwersalizm nie była li tylko domeną rewolucyjnej inteligencji,  zawodowych buntowników czy awangardy intelektualnej. Klasa rządząca (z podobnych zresztą pobudek, co rewolucjoniści) także próbowała narzucić innym swój własny system wartości, który miał być „idealny i sprawiedliwy”. Uszlachetnianie na siłę barbarzyńców było jednym z kamieni węgielnych np. angielskiej polityki kolonialnej. W ciągu niespełna stu lat (angielska ekspansja kolonialna na dobre zaczęła się w drugiej połowie XVIII wieku) wojska Jej Królewskiej Mości podbiły ogromne obszary w Afryce i Azji, bez większych ku temu pobudek materialnych. Powodem większości kolonialnych podbojów nie były znajdujące się w tych krajach dobra naturalne (których istnienia w tamtych czasach nawet nie podejrzewano), a niesienie kultury i dóbr cywilizacji („brzemię białego człowieka”). W większości wypadków kolonie przynosiły straty i żyły z dotacji z centrali. Myśl ta, wywodząca się z epoki Oświecenia, w pewnych mutacjach dotrwała do dnia dzisiejszego. Najbardziej jaskrawym przykładem jest ideologia amerykańskich neokonserwatystów, czyli tak zwana „globalna rewolucja demokratyczna”.

Pojęcie wolności rozpatrywane było w podobny uniwersalny sposób. Pojęcie owo w dużej mierze wywodziło się z hasła Wielkiej Rewolucji Francuskiej — wolność, równość, braterstwo. Nie patrząc jednak na rzekomy trójpodział, na pierwszy plan wysuwano wówczas (i tak jest do dziś) równość. Później, gdzieś tam, szło braterstwo. Wolność natomiast rozpatrywano w kategoriach pomocniczych. To właśnie wtedy powstał priorytet spraw ogółu/społeczeństwa/narodu nad interesem jednostki. Wpływ Rewolucji Francuskiej oraz filozofii oświeceniowego racjonalizmu był w XIX w. ogromny. W podobny sposób myśl dziewiętnastowieczna rzutowała na wiek XX. Życie ma to do siebie, że myśl pierwotna – zawsze lub prawie zawsze – wyprzedza działanie realne. Kiedy dochodzi do działania, myśl która go zainicjowała częstokroć była już anachroniczna.

Wolność wg Bakunina to „przede wszystkim umiejętność człowieka do etapowego wyzwalania się od fizycznego ucisku świata zewnętrznego przy pomocy nauki i racjonalnej pracy; wolność – to prawo człowieka do rozporządzania sobą i działania kierując się tylko własnymi poglądami i według własnych przekonań”[1]. Wyzwolenie się klasy robotniczej i przejęcie przez nią swoich miejsc pracy i sfery zarządzania miało doprowadzić do społeczeństwa wyzbytego podziałów klasowych. W rzeczywistości stało się coś zgoła innego, zamiast społeczeństwa bezklasowego, czy chociażby dyktatury jednej klasy społecznej (dyktatury proletariatu — jako najbardziej licznej i rewolucyjnej części społeczeństwa) powstał etatyzm i dyktatura biurokracji, np. Związek Radziecki czy obecna (w nieco łagodniejszej formie) Unia Europejska. Warto sięgnąć po wspomnienia pewnego rosyjskiego profesora z okresu rewolucji rosyjskiej (Archiw Riewoluciji), który przypomina, że w kilka miesięcy po zagarnięciu władzy przez bolszewików liczba urzędników i urzędów wzrosła kilkakrotnie.

Klasycy anarchizmu przyszłościowy porządek światowy widzieli w federacji wolnych gmin i komun, gdzie wszyscy obywatele mieliby jednakowe prawa i obowiązki. Stawiali przede wszystkim na daleko idący kolektywizm, uważając go za najbardziej sprawiedliwy sposób zarządzania dobrami naturalnymi i nabytymi, bardziej cenili równość niż wolność poszczególnych jednostek.

Na początku XXI wieku, po tym, gdy byliśmy świadkami narodzin i upadków niejednej uniwersalnej idei i ich skutków (nazizm w Niemczech, faszyzm we Włoszech i Hiszpanii, komunizm w Rosji i jej satelitach), po raz kolejny na naszych oczach chcą nam wcisnąć „kit” pod postacią neoliberalizmu. W chwili obecnej trudno jeszcze prognozować, czym to się może skończyć dla ludzkości. Nie wierzę w rzeczy jednoznacznie złe. Podobnie zresztą jak i w rzeczy jednoznacznie dobre. Warto przytoczyć tutaj szereg przykładów, jakie miały miejsce w ostatnim dziesięcioleciu w krajach tak zwanego Trzeciego Świata, które raczej nie świadczą na korzyść nowej ideologii: mordy na małych indiańskich właścicielach ziemskich i skupowanie u nich za bezcen ich ziemi w Meksyku i innych krajach Ameryki Łacińskiej, zmonopolizowanie pewnych gałęzi gospodarki (np. wody w Czadzie).

Z drugiej strony mamy do czynienia z równie uniwersalną alternatywą, czyli tak zwanym ruchem alter- czy antyglobalistycznym. Ruch ten podobnie, jak jego adwersarze, znów serwuje uniwersalną ideologię, która ma być odpowiednią dla wszystkich. Jak mantrę powtarza się słowa „protekcjonizm”, „etatyzm”, „zmodyfikowany czy nowoczesny socjalizm”, „feminizm” czy „prawa gejów” – idee, które tak naprawdę ciekawią wąską grupę zachodnich intelektualistów. Natomiast dla milionów czy miliardów, żyjących za dolara dziennie, są po prostu niezrozumiałymi sloganami.

Patrząc na doświadczenia przeszłych pokoleń warto stwierdzić jednoznacznie, że coś takiego jak uniwersalne dobro czy zło nie istnieje. Tym bardziej nie można uniwersalistycznych teorii stosować w stosunku do tak delikatnych spraw, jak wolność jednostki czy wolność w ogóle. Wolność przez wielu ludzi – w zależności od miejsca zamieszkania, pozycji społecznej, wychowania, wykonywanego zawodu, uwarunkowań psychicznych, fizycznych, społecznych, klimatycznych, materialnych czy religijnych – jest pojmowana bardzo różnorodnie i niejednoznacznie. Jednym jest dla statystycznego przedstawiciela zachodniej cywilizacji, zwolennika legalizacji marihuany, gejowskich ślubów, propagatora hedonistycznej postawy wobec życia, zaś czym innym dla mieszkańca Teheranu, prawowiernego muzułmanina, notorycznie przestrzegającego zaleceń Proroka i skandującego na wiecach „Śmierć Izraelowi i syjonistycznej zarazie”. Inaczej rozumie wolność Palestyńczyk, inaczej – Żyd, mimo, że mieszkają w swoim sąsiedztwie. Nawet w obrębie cywilizacji zachodniej różnice są nadal znaczące.

Cóż w takim wypadku musimy robić my, anarchiści? Co możemy zaproponować społeczeństwu, gdy wszelkie „rozwiązania uniwersalne” poniosły klęskę lub prowadzą do tyranii? Myślę, że na samym wstępie musimy odrzucić tworzenie jednego wspólnego projektu dla całej ludzkości. Wizja przyszłego społeczeństwa powinna opierać się na szeroko pojętym pluralizmie.

 

Antoni Pacuk Radczenko


[1] Michaił Bakunin, Programa obszczestwa mieżdunarodnoj riewoliucji, Moskwa 2000 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*