Śmierć za kółkiem… (2)

Europejskie trasy dla busiarza to prawdziwa epopeja. Niektóre firmy wypuszczają na pierwszą trasę podwójną obsadę, ale większość tego unika, gdyż są to koszty. Oczywiście wszyscy pracodawcy wymagają doświadczenia, ale bardziej chodzi o umiejętność cwaniakowania. Tylko – ile można, gdy zewsząd czyha jakiś podstęp? Przykład Coca Coli i pracy podwykonawców. Dostają list przewozowy, faktury do każdego punktu rozładunku a w nocy magazynierzy kompletowali towar na paletach. Dochodzisz do opcji załadunku a wszystko jest spakowane w kupie i mocno zafoliowane. Kierowca potwierdza w ciemno, a jak czegoś brakuje, płaci z własnej kieszeni. Za brak – kara, więc lepiej brakujący towar dokupić w hipermarkecie…

Busy jeżdżą często przeładowane, co wiąże się z problemami, również z policją i innymi służbami drogowymi. Znajomość języków obcych też jest przydatna. Transport 3,5 dmc działa na pograniczu prawa i wszystkich dopuszczalnych norm, gdzie tylko doświadczony busiarz może dać sobie radę. Trasy są bardzo odległe – i tu zaczyna się prawdziwy kołowrotek.

Przeładowany bus u kurierów paletowych to norma. Dochodzi nawet do takich patologii jak 7 palet po 800 kg na Mercedesie Sprinterze (kontener 8-paletowy) o ładowności 3,5 t. Ale tak to właśnie wygląda z polską branżą transportową. Jedzie Sprinter zamiast podstawionej 7,5-tonowej ciężarówki z dwoma kierowcami (trzeba zapłacić obu kierowcom, większe spalanie, licencja operatora, dodatkowe przeglądy, opłaty drogowe – koszta, koszta, koszta). Nikt szoferów nie naciskał, zawsze się znajdzie jakiś idiota, co w trasę pojedzie. Krążą legendy o kierowcach, którzy wyjeżdżają w trasę na 5 tygodni. Każdy na pewno nieraz widział taki busik, którego kierowca z oczami na zapałki, jedzie za jakimś tirem przez pół Europy – a kiedy tamten zjedzie na przerwę w sposób cywilizowany, busiarz bierze sobie następnego i podczepia się pod niego. Jadą na „wykałaczkach”, piją litry kawy fajek, energetyków – a to wyniszcza organizm. Gdy chce się nadgonić – przepisy ruchu drogowego przestają mieć znaczenie (przepisy są tylko podpowiedzią, zielone trzeba jechać, czerwona można). Notoryczne przekroczenie prędkości, zakazy wjazdu oraz postoju. Organizm można nauczyć jazdy przez 1,5 doby! Są firmy, gdzie śpi się co trzecią noc. Jeździ się cały czas tysiące kilometrów. A ci, co mają to nieszczęście, że płaci się im od kilometra, mają też klauzulę, iż nie mogą autem jechać zbyt szybko, bo wtedy zwiększa się spalanie paliwa. Summa summarum drogę, jaką przejeżdżamy w 12 godzin, busiarz pokonuje w 18 godzin nie robiąc przerw, bo fracht jest pilny. Wiele tygodni w trasie, a przy marnym polskim zarobku kierowcy nie stać nawet na prysznic za kilka euro. Dobitnie przekonują się o tym inni kierowcy – po zapachu delikwenta. Niekiedy kierowca rusza w trasę bez sprawdzonego samochodu, bez dokumentów, często bez przeglądu czy OC (w razie wypadku szef firmy prosi o wypisanie kwitów na inne auto, które OC posiada…). Fascynujący są też właściciele firm, zatrudniający kierowców „na czarno”, dający im samochody w leasingu za setki tysięcy złotych i towar, nie sprawdzając nawet, z kim mają do czynienia…

 

***

Polska to specyficzny kraj. Wyzysk idzie od samej góry a praktyki bandyckie można spotkać na każdym szczeblu hierarchicznej drabiny. Pal sześć, gdy dotyczy to obszaru, gdzie nie ma zagrożenia życia, ale w miejscach, gdzie takie czynniki występują a kierowcy są narażeni w każdej minucie na podobne sytuacje – zachodzę w głowę nad rozmiarem ich głupoty. Na tę głupotę godzą się wszyscy w imię przeżycia kolejnego miesiąca (kierowca) i zysku (pracodawca). Potem w różnych TVN-ach owi „biedacy” żalą się, że jeszcze są zmuszani „przykręcać śrubę”, by świat gonić – bo koszty, bo ZUS, bo utrzymanie firmy to ruina dla jej budżetu… Lepiej nie przestrzegać zasad i tak jak w branży przewozowej (busy) wsadzić za kółko kogoś niedoświadczonego. Niech mknie przez świat w poszukiwaniu śmierci… 

 

Roman Boryczko,

kwiecień 2017

 

PS: Jakby na potwierdzenie mini-mail nt. znajomego kierowcy towarowego busa:

Data: 27 kwietnia 2017 00:13
Temat: droga
Do: Marek

Andrzej jedzie do Polski niesprawnym samochodem. Będę musiał go prowadzić. Jest jeszcze w Austrii, zmierza na Czechy. Nie może hamować, bowiem poszło mu sprzęgło. Horror. (…)

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*