Eva Prajzlerová (1932 – 2017)

Złe wieści przychodzą szybciej, niźli dobre. Pani Eva zmarła wczorajszego ranka w jednym z praskich szpitali, a mail o Jej odejściu dotarł do nas już wczesnym wieczorem.

Po śmierci syna Ivana, wybitnego czeskiego malarza, grafika, poety i autora nader niepokornych myśli o sztuce, przechodząc na emeryturę (ostatnio pracowała w stołecznej Národní galerii) zajęła się opracowaniem Ivanovego dorobku, co pochłonęło mnóstwo czasu, ale dzięki sumienności i pracowitości Pani Evy znalazło szczęśliwe zakończenie w serii książek i stronie internetowej http://preissler-ivan.cz/, którą SięMyśli poleca, odkąd powstała.

Kilka osób z kręgu naszych Przyjaciół traci z odejściem Pani Evy bliskiego i mądrego człowieka, koledzy Ivana z ruchu Mail Art – znawczynię sztuki (tak tej najnowszej, jak sakralnej – choćby z okresu Luksemburgów), Polacy – osobę, która rozumiała zawiłości czesko-polskiej historii i dobrze wiedziała, iż politycy rzadko kiedy są prawdziwymi “przedstawicielami ludu”. Stąd Jej starania o to, by twórcy obu krajów poznawali się nie tylko poprzez prace, ale osobiście.

Od wszystkich jednak (a zwłaszcza od siebie) wymagała posiadania stabilnego moralnego “kręgosłupa”. Widziała przecież jak na szwejkowskim oporze czechosłowackiego społeczeństwa “połamali zęby” najpierw Niemcy, potem radzieccy i rodzimi komuniści. W najtrudniejszych chwilach przypominała nam hasło prezydenta Masaryka:  Pravda zvítězí!,  w co trudno było niekiedy uwierzyć, acz po jakimś czasie co do joty się sprawdzało.

Cóż, nie powtórzą się więcej spacery z Panią Evą po słonecznej, czasem piwno-nocnej Zlaté Praze. Nikt nie prześle dziesiątków maili z reprodukcjami sztuki wielu krajów i fotografiami przepięknych krajobrazów. Tak jak w roku 2002 żegnałem Ivana, tak teraz pokłon oddaję Jego Matce.

Show must go on

Lech L. Przychodzki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*