Rzeź Wołynia? Pamiętamy!

 WOŁYŃ 1Rok 1943 r. a dokładniej 11. lipca… Tego dnia nacjonalizm ukraiński przestał się liczyć z ogólnoludzkimi ideami, jak solidarność, miłosierdzie czy humanizm.

Tego dnia nie zawahał się również spełnić największego okrucieństwa zbrodni. Ponad 4 tysiące polskich wsi i miasteczek zostało zmasakrowanych i spalonych przez Ukraińską Powstańczą Armię. Armia ta wykrzykiwała pod banderowskimi hasłami: Albo będzie Ukraina, albo polska krew po kolana, Śmierć jednego Polaka – to metr wolnej Ukrainy.

W swoim mordzie wyprawiła na tamten świat pół miliona Polaków.

Nie da się i nie można tych okrutnych zbrodni wykreślić z pamięci. Nie da się wymazać z historii, nie pozostawiając żadnej przestrogi dla potomnych. Nie wolno Polakom tego zapomnieć. Niepamięć zbezcześciłaby tę straszną ofiarę, która padła wobec katów na kolana. Musimy zawsze głosić całą prawdę wolną od przemilczeń, przeinaczeń i manipulacji. Prawdę odważną, sięgającą do korzeni zła.

Dzień przed rozpoczęciem Rzezi Wołyńskiej przybyli do obozu UPA w Koniuchach dwaj polscy wojskowi – Krzysztof Markiewicz i Zygmunt Rumel – na rozmowy ostatniej szansy. Szansa ta miała powstrzymać ataki ukraińskich nacjonalistów na Polaków, mieszkających na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Pomimo wcześniejszych zapewnień i deklaracji ze strony Ukraińców oraz listu żelaznego, dającego gwarancję nietykalności polskim parlamentariuszom, zostali oni natychmiast pojmani i rozerwani końmi. Następnego dnia pierwszy komandyr Hołowny UPA Dmytro Kłaczkiwśkyj, pseudonim Kłym Sawur, realizując dyrektywę Mykoły Łebedia, pseudonim Ruban, prowydnyka OUN w zastępstwie Bandery, (który rozkazał zlikwidować Polaków od niemowlęcia w kołysce do starca nad grobem), rozpoczął rzeź Wołynia. Wykonano to zgodnie z przekonaniem Łebedia, który stwierdził, iż nie może być mowy o wypędzeniu, chodzi o fizyczną likwidację Polaków na miejscu.

W rozkazie do podległych sobie atamanów Sawur pisał: ,,Powinniście przeprowadzić wielką akcję likwidacji polskiego elementu. Przy wycofywaniu niemieckich wojsk należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności polskiej… Bitwy tej nie możemy przegrać i za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Wsie i wioski powinny zniknąć z powierzchni ziemi”.

 Apogeum tej zbrodni, wraz z wypędzeniem rdzennej ludności polskiej, rozpoczęło się na skalę masową w dniach 11.-12. lipca 1943 roku. W tych dwóch tylko dniach kurenie i sotnie OUN-UPA dokonały jednoczesnego napadu na ponad 160 wsi i osiedli polskich. Zamordowano w sposób wręcz niespotykany w dziejach ludzkości ponad 20 tysięcy ludzi. W ciągu miesiąca lipca zmasowany atak band OUN-UPA objął łącznie ponad 530 miejscowości na samym tylko Wołyniu.

 Jeden z bandytów, kirynnyj Łysyj, meldował: ,,29. sierpnia przeprowadziłem akcję we wsiach Wola Ostrowiecka i Ostrówki. Zlikwidowałem wszystkich Polaków od małego do starego (967 osób, w tym 466 dzieci do lat 14). Wszystkie budynki spaliłem, mienie i chudobę zabrałem dla potrzeb kurenia”. Tego okropnego mordu dokonano pod hasłami: Śmierć jednego Lacha to metr wolnej Ukrainy, Ukraina będzie – i ma być – czysta jak szklanka źródlanej wody.

WOŁYŃ 2

Widoczne były chyba jakieś wahania nawet wśród samych rezunów, skoro Sawur ponownie nakazywał: ,,Trzymać się instrukcji: niszczyć Polaków i ich miejsca zamieszkania wszelkimi sposobami; uśmiercać także uciekających. W propagandzie głosić, że z polską ludnością UPA obchodzi się humanitarnie”.

 W sierpniu 1943 roku Kłaczkiwśkiego na stanowisku komandyra hołownego UPA zastąpił Roman Szuchewycz – Taras Czuprynka, Tur.

 Czuprynka ze swej strony wiosną 1944 roku także wydał ludobójczy rozkaz: „W związku z sukcesami bolszewików należy przyspieszyć likwidację Polaków, w pień wycinać, czysto polskie wsie palić, wsie mieszane – tylko ludność polską niszczyć. Za zamordowanie jednego Ukraińca czy przez Polaka, czy przez Niemców – rozstrzelać 100 Polaków”. W ulotce natomiast głosił: „Walkę prowadzimy bez pardonu, kto nie jest Ukraińcem, temu śmierć. Historycznym naszym wrogom Polakom i Żydom – im wszystkim śmierć. Sława Ukrainie”.

Banderowcy nie poprzestali w swoim ludobójczym szale tylko na samym Wołyniu, ich nawała po kilku dniach ruszyła również na trzy województwa wschodnio-małopolskie: tarnopolskie, stanisławowskie i lwowskie. Polacy wschodnio-małopolscy swoją apokalipsę z rąk UPA mieli jednak dopiero przeżyć w drugiej dobie okupacji sowieckiej. Wyrżnięto ich tu wtedy cztery razy więcej niż na Wołyniu.

 Rzezie ludności i akcje antypolskie przebiegały według trzech głównych scenariuszy: były to napady na miejscowości, zamieszkane głównie przez Polaków, akcje przeciwko Polakom, mieszkającym we wsiach ukraińskich lub mieszanych oraz ataki na kilkuosobowe grupki Polaków lub pojedyncze osoby.

W przypadku napadów na większe kolonie polskie UPA często wykorzystywała element zaskoczenia. Atakowano w nocy i o świcie lub podczas prac gospodarskich czy niedzielnej mszy św., kiedy mieszkańcy byli skoncentrowani w jednym miejscu. Miejscowość otaczano kordonem uzbrojonych w broń palną członków UPA, których zadaniem było strzelanie do uciekających. Napastnicy, członkowie oddziałów samoobrony ukraińskiej, współpracujących z UPA, uzbrojeni byli w siekiery, noże, widły, kosy ustawione na sztorc i inne narzędzia gospodarskie. Rozchodząc się po osadzie mordowali mieszkańców, często torturując. Ofiarami padali Polacy różnej płci i wieku. Ukraińcy, którzy pomagali Polakom bądź przeszli z prawosławia na katolicyzm, również byli mordowani. Teren wsi był starannie przeszukiwany, a na uciekinierów urządzano obławy w okolicznych lasach i na polach.

 W drugim typie napadów przeciwko polskim mieszkańcom osad ukraińskich lub mieszanych, brały udział mniejsze grupy napastników; oni również działali z zaskoczenia. Mordy, dokonywane na pojedynczych Polakach, dotyczyły często uciekinierów z osad lub podróżnych.

AWANGARDA 2

 Wspólną cechą akcji przeciw Polakom było ogromne okrucieństwo, połączone z rabunkiem mienia i paleniem gospodarstw. Niszczono materialne ślady polskiej obecności na Wołyniu, dwory, kościoły i kaplice, a nawet ogrody czy parki. Niestety, próby rozmów czy negocjacji ze stroną ukraińską kończyły się niepowodzeniem.

Zarówno Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), jak i tamtejsze, rdzenne chłopstwo przeszło samo siebie w wymyślaniu sposobów zadawania niewinnym ludziom śmierci. Mordowano wszystkich bez wyjątku. Nie oszczędzano nawet dzieci, kobiet i starców, wypruwano płody z łon ciężarnych matek, obcinano piersi, wydłubywano oczy, rozrywano końmi. Zwykłych do niedawna ludzi ogarnął szał mordowania.

Mordy dokonane zostały z wielkim okrucieństwem. Bardzo często poprzedzano je wymyślnymi torturami, następnie wsie i osady grabiono i palono. Po dokonanych masakrach do wsi na furmankach wjeżdżali chłopi z sąsiednich wsi ukraińskich, zabierali oni mienie, pozostałe po zamordowanych Polakach.

 Rzeź Polaków w Kołodnie (w powiecie krzemienieckim) była jedną z najbardziej krwawych zbrodni w tym czasie.

 14. lipca do wsi wjechało 300 upowców, którzy dzieląc się na małe grupy rozchodzili się po zagrodach. Domostwa, zamieszkiwane przez Polaków, wskazywali im miejscowi Ukraińcy. Po wejściu do domów bandyci mordowali ich, używając przy tym siekier lub broni palnej. Według niektórych źródeł zamordowano nawet do 500 osób, w tym wiele dzieci a rzeź trwała około 3 godzin.

Tak wyglądał „krajobraz po bitwie”, którego sprawczynią była „heroiczna UPA” widziany oczami słynnego partyzanta Józefa Sobiesiaka – Maksa: „W ciągu pierwszego dnia marszu, na całej trasie, wynoszącej około trzydziestu pięciu kilometrów, nie spotkaliśmy ani jednej wsi, zamieszkałej przez ludzi. Chaty były w większości spalone i zrównane z ziemią, a po ruinach błąkały się zdziczałe psy i koty. Tu i ówdzie spod przysypanej śniegiem ziemi sterczały ludzkie kości. Zdawać by się mogło, że jakiś straszliwy demon zniszczenia nawiedził tę nieszczęsną ziemię, pochłaniając człowieka wraz z tym wszystkim, co jego rozum i ręce stworzyły przez wieki. Z przerażeniem patrzyliśmy na tę pustynię, dosłuchując się w poświście wiatru płaczu dzieci i jęku mordowanych kobiet”.

Prawdziwe oblicze OUN – UPA dostrzegł Wołyński Okręgowy Delegat RP, Juliusz Kozłowski – Cichy, który w swoim liście do kierownictwa politycznego UPA, 25. listopada 1943 roku, pisał:

„Wychowankowie niemieccy narodowości ukraińskiej, a nie Polacy rozpoczęli masowe i barbarzyńskie rzezie bezbronnej ludności polskiej.

 Pamiętajcie, że to co obecnie dzieje się na Wołyniu, obarcza cały naród ukraiński, że to Wy i Wasze przyszłe pokolenia płacić będziecie rachunek. Nie wolno Wam protestować po cichu, ulegać zbrodniczemu terrorowi i dalej pozwalać, by wróg Waszymi rękami niszczył Waszą przyszłość. Czyż nie widzicie, że chodzi mu o to, żeby na zakończenie wojny słowo Ukrainiec równoznaczne było ze słowem morderca? Czyn odważny, odpowiedzialny jest z Waszej strony koniecznością.

Rzeź i mord nie budują nigdy bytu niepodległościowego, a wyłączają ze społeczności cywilizacyjnej i są jaskrawym dowodem niedojrzałości państwowej. Broń do tego dzieła w dużej mierze pochodziła z rąk niemieckich, stamtąd przyszło wyszkolenie wojskowe i to właśnie tragicznie związało w opinii świata Wasze imię z Niemcami.

Gdy przyznacie otwarcie, że Niemcy wykorzystali Waszą nienawiść do nas dla szerzenia w Polsce rozszalałego terroru – docenimy Wasze stanowisko. Tylko bowiem uświadomienie obustronnych błędów prowadzić może do zmniejszenia dzielącej nas przepaści”.

Władze obecnej Ukrainy muszą mieć świadomość prawdy, że UPA nie była żadną „armią powstańczą”, tylko „kureniami rizunów”, zbrodniczą antypartyzantką powołaną do życia dla dokonania rzezi ludności polskiej na obszarze suwerennego, okupowanego państwa polskiego.

AWANGARDA 1

Wymyśla się nawet działania UPA przeciw nazistowskim najeźdźcom. Robiono tak, aby tylko uzyskać dla zbrodniarzy prawa kombatanckie. Należy tu dodać, że na terenie właściwej Ukrainy nie było ani jednego oddziału UPA. Jedynym działaniem UPA było mordowanie Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, z wyłączeniem Lwowa. W samym Lwowie Ukraińcy dokonali kilku zabójstw i przekonali się, że w tym ciągle polskim mieście pod okupacją niemiecką, mimo istnienia ukraińskiej policji – nie mogli tego robić bezkarnie.

Początek 1944 roku, Polacy znajdowali się już jedynie w miastach, wokół ośrodków samoobrony (różnych grup, oddziałów, placówek, ośrodków i baz samoobrony). Ośrodki te wytrzymały ukraiński napór. Byli też w oddziałach partyzanckich, które we współpracy z oddziałami Armii Krajowej, m.in. z 27. Wołyńską Dywizją AK, próbowały organizować akcje obronne i odwetowe przeciw UPA.

Zbrodnie były dziełem Ukraińskiej Powstańczej Armii, wzmocnionej w marcu i kwietniu 1943 przez dezerterów z Ukraińskiej Policji Pomocniczej, wspomaganej przez ukraińskie chłopstwo zwane czernią, Samoobronni Kuszczowi Widdiły i Służbę Bezpeky OUN-B.

Według różnych danych, szacuje się, iż zbrodniarze z OUN/UPA wymordowali na Wołyniu w bestialskim ludobójstwie, nigdy wcześniej nie znanym na skalę światową, od 11. lipca do końca września 1943 roku od 100 do 140 tysięcy Polaków.

 

Dorota Jankowska

 

Bibliografia:

prof.dr.hab. Edward Prus, Banderowcy – Defekt historii;

prof.dr.hab. Edward Prus, Ukraino, pokochaj prawdę, ss.11 – 31;

K. Bulzacki, Polacy i Ukraińcy. Trudny rozwód, Wyd. Na Rubieży, 1997;

http://www.sadistic.pl/69-rocznica-rzezi-wolynskiej-vt125910.htm

 

Za: http://3obieg.pl/rzez-wolynia-pamietamy#

Fot.: 3obieg i StadionowiOprawcy.net

Od redakcji SięMyśli: na Wołyniu w roku 1943 istniało 1145 czysto polskich wsi i osiedli. Ludobójcze działania Ukraińskiej Powstańczej Armii położyły kres istnieniu aż 1055 z nich. Dzięki samoobronie Polaków – a czasem dzięki przypadkowym zrządzeniom losu – ocalało jedynie 90. 92% nie miały szans, by się odrodzić, tym bardziej, iż ani Niemcom ani ZSRR na tym nie zależało. Co do liczby ofiar – tu istnieją jedynie przybliżone dane. Jednakże wszystkie oscylują w granicach 60 000 ludzi w pierwszej tylko, lipcowej fazie Rzezi Wołyńskiej.

Wstyd, iż w ramach politycznej poprawności, uzgodnionej z tzw. Zachodem, polscy parlamentarzyści nie potrafili w wolnej podobno RP nazwać Rzezi Katyńskiej po imieniu – ludobójstwem. Nadrabiają to kibice, ale czy naprawdę obywatele muszą (w kwestiach poważniejszych niż premie za obecność na głosowaniach) zastępować polityków?

 

2 komentarze do “Rzeź Wołynia? Pamiętamy!

  • 15/07/15 o 15:52
    Permalink

    ADAM SŁOMKA O WOŁYNIU!
    Trzeba potępić jasno ludobójstwo dokonane na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez ukraińskich nacjonalistów z OUN/UPA. Tysiące ofiar, zamordowanych w bestialski sposób nie może być niczym usprawiedliwione.
    Można, a nawet trzeba zauważyć, że mordy dokonane przez Ukraińców były pokłosiem polityki celowego przeciwstawiania sobie naszych narodów przez wojskowy wywiad III Rzeszy i ZSRR, a także próbą oddania wschodniej Galicji na rzecz Ukrainy pod koniec I Wojny Światowej.
    Wciągnięcie Ukrainy w tryby ekspansji państwa rosyjskiego nastąpiło jawnie w czasie tzw. ugody w Perejasławiu i było elementem osłabiania wielonarodowej I RP. Próba trialistycznej przebudowy wspólnego państwa przez umowę zawartą 16 września 1658 roku w Hadziaczu między Rzecząpospolitą Obojga Narodów a Kozackim Wojskiem Zaporoskim (zaprzysiężona przez Jana II Kazimierza Wazę) została storpedowana przez przeciwdziałanie Rosji (doprowadzenie do buntu miejscowego chłopstwa ruskiego tzw. czerni, w którym zginął Jerzy Niemirycz (kanclerz ruski) i został obalony hetmanat Iwana Wyhowskiego na rzecz marionetkowego Jerzego Chmielnickiego) i to sprawiło, iż unia hadziacka ostatecznie nie weszła w pełni w życie. Ta unia przewidywała przekształcenie Rzeczypospolitej Obojga Narodów w federację trzech równorzędnych podmiotów prawnych (państw): Korony, Wielkiego Księstwa Litewskiego i Księstwa Ruskiego utworzonego z województw kijowskiego, bracławskiego i czernihowskiego (wcześniej stanowiących od unii lubelskiej część Korony). Konsekwencją unii było traktatowe ustanowienie odrębnych urzędów dla Rusi (stworzono funkcje marszałka ruskiego, obok marszałka koronnego i litewskiego, hetmana ruskiego, kanclerza ruskiego i inne stanowiska analogiczne do istniejących w pozostałych dwóch członach federacji), dopuszczenie posłów ruskich do Sejmu, a biskupów prawosławnych do Senatu. Państwo to miało posiadać własne wojsko, własny skarb, własne ministerstwa i urzędy, pod zwierzchnictwem hetmana z własnego wyboru. Szlachta wszystkich trzech państw miała wybierać wspólnie króla i wysyłać posłów na sejm walny. Unia brzeska miała zostać wykluczona na terenie Księstwa Ruskiego, wyższe duchowieństwo prawosławne otrzymało uprawnienia równające je z łacińskim, m.in. prawo zasiadania w Senacie.
    Z historii trzeba czerpać czasem naukę. Gdy Polska współdziałała z Ukrainą nasze zbiorowe bezpieczeństwo przed zakusami Rosji było proporcjonalnie silniejsze. O konieczności utrzymania wolnej Ukrainy mówili m.in. Józef Piłsudski czy Ignacy Daszyński czerpiąc swoje sądy z czasów sobie współczesnych. Dziś niektóre opiniotwórcze ośrodki badawcze w USA rozważają całkiem poważnie koncepcję powołania wspólnoty „Międzymorza” – co Konfederaci podnoszą jako ważny element swoich propozycji programowych od 1979 roku.
    Nie chcemy „przymykać” oczu na zbrodnie OUN/UPA dokonane na polskich sąsiadach. Domagamy się jednak poszanowania dla wysiłku wojennego armii Ukraińskiej Armii Ludowej, w tym 6 dywizji Strzelców Siczowych z ppłk Marko Bezruczko na czele. 7 maja 1920 dowodzone przez niego wojska ukraińskie wraz z wojskami polskimi odbiły z rąk bolszewików Kijów. Gdy Siemion Budionny skierował swoją Konarmię na Zamość to właśnie Bezruczce powierzono obronę miasta. Bolszewicy przez Zamość szli na Warszawę.
    Żołnierze ukraińscy dotarli do Zamościa 19 sierpnia 1920. Miasto ufortyfikowano. Pod kierunkiem ukraińskich saperów przy umocnieniach pracowało codziennie po ok. 3,5 tysiąca cywilów. Od 25 do 28 sierpnia wokół miasta saperzy postawili mocną linię zasieków o długości do 18 km, w niektórych miejscach nawet 3–4 rzędy, a za nimi pobudowali łańcuch mocnych gniazd oporu z wygodnie usytuowanymi szańcami. Większość ukraińskich żołnierzy zgodnie z rozkazami walczyła w tym czasie z bolszewikami w okolicach Zamościa. Obrona tego miasta pozwoliła Wojsku Polskiemu na koncentrację zakończoną zwycięską bitwą pod Komarowem, gdzie połączone siły polskie i ukraińskie rozbiły radziecką armię konną.
    – Ukraińscy żołnierze bili się obok nas jakby to był jakiś konkurs popisu. Nie drgnęli ani razu, a artylerzyści ich okazali się pracownikami pierwszej klasy – tak wspominał ukraińskich żołnierzy jeden z polskich oficerów.
    Bezruczko mieszkał później w Warszawie. Pracował w polskim Wojskowym Instytucie Kartograficznym. Redagował i wydawał pismo „Za Derżawu” i działał w Ukraińskim Towarzystwie Wojenno – Historycznym. Zmarł w lutym 1944 roku. Pochowano go na cmentarzu prawosławnym na warszawskiej Woli. Spoczął obok innych Ukraińców, sojuszników Polski w wojnie z rosyjskim bolszewizmem. Ukraińcy posiadali też swoją sporą reprezentację w polskim parlamencie, np. Wasyl Mudry był wicemarszałkiem Sejmu II RP.
    Dlatego nie warto generalizować. Sam byłem obecny w lutym 2014 r. – zresztą podobnie jak Paweł Kukiz – na kijowskim Majdanie. Symbole OUN/UPA były przywiązane do słupów, bo nikt ich nie chciał trzymać. Wówczas tylko Polacy dawali wyrazy swojej sympatii dla Ukrainy walczącej z Rosją i choć symbolicznie udzielali jej pomocy. Dla mnie osobiście – wszyscy mający polską krew na rękach, np. czy to są Litwini z formacji podlegających III Rzeszy, m.in. z narodowych sił zbrojnych pod nazwą Lietuvos Vėtinė Rinktinė lub mordujących Polaków w Ponarach formacji Związku Strzelców Litewskich, czy to wcześniej byli Czesi na Zaolziu, którzy zamordowali w 1919 r. m.in. kpt. Cezarego Hallera (brat gen. Józefa Hallera) w czasie swojej agresji na nasze terytorium albo Ukraińcy mordujący Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1942-46 – zasługują na wieczną infamię.
    Ludobójstwo dokonane na Polakach zawsze musi być pamiętane. Tak, jak z wolna likwidujemy monumenty Armii Czerwonej … tak muszą zniknąć z naszego terytorium wszystkie nielegalne pomniki sławiące OUN/UPA, a władze ukraińskie powinny brać pełną odpowiedzialność za mordy dokonane w przeszłości przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach.
    Adam Słomka
    Przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej – NIEZŁOMNI
    NGO w Opolu

    Odpowiedz
  • 15/07/15 o 15:57
    Permalink

    Adam Słomka stawiając na szali zbrodnię katyńską (sowiecką) śmierc 20 tys oficerów a zboczone ,perfidne ludobójstwo dokonane przez ukraińskie grupy zbrojnego oporu i chłopów -śmierc ponad stu tysięcy Polaków i miliony zamordowanych przez hitlerowców usprawiedliwia tych drugich…
    Oszalał chłopina?

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*