Przewracanie kota

Tak sobie ostatnio pomyślałem, po tym, jak kolejny raz zatrułem swój umysł oglądaniem serwisu informacyjnego w telewizji, że co cztery lata, kiedy zaczyna się kolejna kadencja dla nowego lub urzędującego premiera, można by spisywać bardzo grube książki pod tytułem: Jak skutecznie odwracać kota ogonem. Byłaby to najdłuższa saga w dziejach ludzkości, do tego każda nowa pozycja w kolekcji byłaby bardziej obszerna. Chciałem tu napisać, że byłaby też bardziej wyrafinowana w swojej fabule, ale się powstrzymałem. Ponieważ to, co się wyprawia w polityce, zwyczajnie uwłacza człowieczej inteligencji. Bliżej temu do prostactwa i zwykłego chamstwa, pełnego pychy i przekonania o pięknie swojego głosu, jakże kuszącego wyborców okrągłymi zdaniami, wysyconymi populizmem. Wystarczy mówić dużo i nie dać sobie przerwać, a kiedy próbują, należy mówić szybciej i głośniej, ewentualnie skutecznie obrazić oponenta. Nie należy jednak perorować zbyt elokwentnie – takie wykształciuchy są mało lubiane, a poza tym, kto by tam rozumiał te ich mądre, słownikowe słówka… W moim przeintelektualizowanym wywodzie pomijam oczywiście tych odbiorców, którzy sami sobie uwłaczają w temacie pomyślunku.

Te obszerne tomiszcza zajmowałyby w księgarniach dosłownie całe działy, przeznaczone do tej pory dla poradników. A ich treść polegałaby na nieskończonej ilości przykładów odwracania kota ogonem. Byłaby to drobiazgowa analiza, jak odwrócić kota z prawej strony na lewą przez dowolne otwory, które to zwierzę posiada, pomagając sobie jedynie, jakby specjalnie do tego wymyślonym, długim i elastycznym ogonem. Ilość wywróceń kota jest oczywiście ograniczona. Trzeba też wziąć pod uwagę okoliczność, że każdy otwór podczas tego procesu jest rozciągany, a ilość otworów jest ściśle określona. Po pewnym czasie przewracania na kolejną stronę, każdemu obserwatorowi przyjdzie do głowy wątpliwość, czy aby nie mamy do czynienia ze skórką za wyprawkę. Lewa strona, prawa strona, przód, tył, góra, dół, i mamy zwierzę wyglądające jak użyte do patologicznego zastosowania. Zmęczone cielsko, zwisające całą powierzchnią skóry, aż powłóczące nią po ziemi, z przerażająco obszernymi oczodołami, nozdrzami i uszami, jakby zapożyczonymi od dużo większego stworzenia, o końcowej części układu pokarmowego nie wspominając. Wtedy nikt z patrzących nie da się już nabrać na kolejną wersję prawdy, a wyobracany i powywijany pacjent definitywnie zemrze.

Zbyt długie maglowanie tematu zawsze i nieuchronnie prowadzi do jego trywializacji, a nawet do absurdu, któremu może sprostać jedynie najgłębsza wiara w zagadnienie, bądź też wiara w prestidigitatora. Groteska w manipulacji przekazem może być makabryczna, a aberracja wobec prawdy – maksymalna. Człowiek poszukujący słuszności w przekazach politycznych musi się niemało natrudzić, aby dotrzeć choćby do jej szczątków. Potem pozostaje mu rozstrzygnąć w swojej rozwadze, wróżąc ze znalezionych ochłapów za pomocą własnej wiedzy i doświadczeń, czyja to może być wersja prawdy. Bo jak wiadomo, przynajmniej w pagórkowatych regionach naszego kraju, jest prowda, tyz prowda i gówno prowda.

My natomiast jesteśmy formowani na kształt szarej masy, która ma działać na zasadzie psychologii tłumu. Gdzie nas popchną, tam mamy się toczyć. Jaką wypluwkę nam rzucą, taką mamy się zajadać z lubością. Zupełnie przypadkowo, lub od tego delektowania się, w mojej głowie zrodziła się myśl, jakoby z tej szarej masy formowali nas na kształt kuli. W końcu jest to forma idealna i na pewno doskonale będzie się turlać. Bardziej mimo wszystko na miejscu byłaby wyobrażenie o walcu. Tu przecież nie chodzi o doskonałe toczenie się, rzecz dotyczy doskonale kierunkowego rozjeżdżania tych elementów, które nie poddały się formowaniu w masie ogólnej. Kula tutaj mogłaby wykazać się własnym życiem, opartym na dowolnej swawoli poruszania się. Taki jednakoż walec jest w stanie wszystkich odszczepieńców równo ujednolicić, na płasko. Temu hołubione jest przekonanie, że większość może podejmować decyzje, bo przecież musi mieć rację. Wystarczy zrobić z oponentów placuszki, najlepiej jeszcze nadziewane kiełbasą wyborczą. Najedzona bezwładność ogólna ochoczo wtedy będzie brała udział w igrzyskach walcowania. Takie perpetuum mobile przemierza wszystkie tomy omawianego wademekum o kotach. I na każdej stronie widać, jak przewrotna jest to lektura, choć założenia programowe dość płaskie.

Piotr Kasperowicz

One thought on “Przewracanie kota

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*