Przedsionek piekła

W Internecie pojawiają się codziennie kolejne dramatyczne i drastyczne ogłoszenia – głównie o psach i kotach, skrzywdzonych przez ludzi. Widzi się pod nimi wyzwiska i groźby, skierowane pod adres zawsze anonimowego oprawcy, ale często na tym się kończy. Skatowane zwierzę odeszło „za tęczowy most” a kat uniknął kary, choćby pieniężnej.

Po porannym przeglądzie internetowych wiadomości wyłączamy komputer i idziemy na niedzielny obiad do babci. Wie się z góry, że jedzenie kolacji tego dnia nie będzie możliwe, przecież babcia jak zawsze przygotuje mnóstwo pyszności! Na początek przepyszny rosół. Co za złocista barwa, aromat, smak! Następnie mięso w sosie własnym. Potem głupio babci odmówić to i paszteciku się spróbuje. I tak do wieczora. Z pewnością niejeden arcymistrz kuchni byłby zachwycony babcinym obiadem! Wychodzimy i nie myślimy, gdzie babcia zrobiła zakupy na obiad, aż do momentu, gdy nie poprosi nas o pomoc, gdyż siatki stają się zbyt ciężkie.

Z samego rana biegniemy do miejscowej piekarni po świeże pieczywo. Potem kierujemy się w stronę targu. Od rolnika kupujemy świeże i nie nafaszerowane chemią owoce i warzywa. Idziemy dalej, bo trzeba kupić to, co jest niezbędne do popisowych dań babci – między innymi drób i dziczyznę. Lawirując między stłoczonymi ludźmi dostrzegamy, że otaczają nas klatki. Połamane, zapyziałe klatki, oblepione pierzem, spośród którego wystają kurze łapki. Kobieta przed nami widocznie również spodziewa się gości – kupuje kilka kur, które sprzedawca na siłę wciska do rozciągliwej, ale wciąż za ciasnej siatki, gdzie kury zmieniają się w jedną niekształtną, pierzastą masę z rozpaczliwie wystającymi pazurkami.

Ktoś przepychając się zmusił nas do zrobienia krok w tył. Coś brzęknęło o obcas – to klatka z małymi, słodkimi kaczuszkami. W klatce obok są już duże, dorodne idealne na pieczeń, którą tak szczyci się babcia. Stłoczone w klatkach tak, że widać tylko ruszające się w zdezorientowany sposób dzioby. Pewnie modlą się, żeby wyjść z klatki jak najszybciej. W podobnej sytuacji znajdowały się piękne, puchate króliki i zające stojące obok stoiska pan i z wielkimi, plecionymi koszami na ziemniaki.

Udało się w końcu wyjść po drugiej stronie tego labiryntu ludzi, stoisk i klatek. Teraz wystarczy zanieść babci ciężkie siatki, żeby mogła przygotować obiad na niedzielę. Ale kiedy babcia podaje rosół przed oczami staje obraz kur zgniecionych w siatce. Kaczka nadziewana jabłkami zaczyna szczękać w zębach połamanymi kratkami, a pasztet z zająca, który przecież zawsze był ukoronowaniem uczty wydaje się drżeć pośród ozdobnej sałaty.

Dla nas, ludzi obiad babci jest wyczekiwany przez cały tydzień. Podniebienie cieszy się na myśl o delikatesach. Kury, kaczki, zające, króliki nie mają tu nic do powiedzenia – tak przynajmniej zdaje się myśleć większość ludzi. Jest to jednak droga przez piekło a jego przedsionek zaczyna się na cotygodniowym targu, gdzie „Otwarte Klatki” są tylko dla kupujących.

Mam nadzieję, że babcia się nie obrazi, jeśli przestanę przychodzić na niedzielne obiady.

Za: www.accidelly.blogspot.com

Tekst: Accidelly

Fot. Artakbar

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*