Źródła ideologii chamstwa

Przemiany ustrojowe roku 1989 stały się klęską klasy robotniczej na skalę światową. Odebrano pracownikom godność, prawo do pracy i nawet zakłady pracy. Post-KOR-owcy ogłosili to jako zwycięstwo (czyje?).

Udział w przewrocie miały (w różnym stopniu) – ekipa Jaruzelskiego, episkopat, niedawni KOR-owcy i (prócz naszych) służby Zachodu i ZSRR Gorbaczowa. By społeczeństwo zaakceptowało zmiany i utratę większości dotychczasowych praw, wykreowano grono „ludowych przywódców” z Lechem Wałęsą na czele. Chwyt nie zawiódł – Polacy poczuli się rewolucjonistami, obalającym coś, co przecież samo i chciało i potrzebowało odejść. Wydawało się społeczeństwu, iż wywalczyło wolność. Głosy powątpiewania skwitowano medialnie milczeniem lub wymownym pukaniem się w czoło.

Co by jednak o przewrocie generała Jaruzelskiego, Wałęsy i tzw. opozycji konstruktywnej nie powiedzieć – ludzie ci przeprowadzili transformację w miarę bezkrwawo.

Stało się tak, bowiem pod koniec lat 60. XX w. Władysław Gomułka – I sekretarz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – i m.in. jego podwładny, od 1965 roku Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, od 1968 roku Minister Obrony Narodowej, czyli Wojciech Jaruzelski podziękowali (przy aprobacie i cichym wsparciu ZSRR i tamtejszego szefa partii – Nikity Chruszczowa) ponad 20 generałom i poprosili ich o wyjazd z Polski. Ponieważ sprawa dotyczyła nie tylko PRL-u, jak twierdzą nasi historycy, Układ Warszawski musiał zmienić szyfry.

W podzięce za pokojowe przekazanie władzy ekipie Lecha Wałęsy, panowie, mieniący się być Polakami, pluli na pogrzebie generała Jaruzelskiego.

Do przebudowy zmieniającej się Polski dołączyło w roku 1988 dwu panów Kaczyńskich. Dzięki rodzinnym koneksjom matki mogli oni w latach tragicznego braku lokali w zrujnowanej stolicy zamieszkać w willi, należącej przed wojną do rodziny Leopolda Lisa-Kuli, poległego pod Torczynem w walce z Ukraińcami w roku 1919. Żoliborski dom nadał rodzinie majora Kuli Józef Piłsudski. Stalinowcy przekazali willę Jadwidze i Rajmundowi Kaczyńskim. Układy niosły rodzinę bliźniaków długo, np. w 1962 roku Jan Batory „upatrzył ich sobie” do obsadzenia głównych ról w filmie na podstawie powieści Kornela Makuszyńskiego.

Kaczyńscy weszli do politycznych rozgrywek w odpowiednim momencie – Lech Wałęsa zaczynał się już bać kilku dawnych współpracowników, a nowi, oddani Polsce (czyt. – jego osobie) byli na wagę złota.

Symbioza trwała krótko. Dostrzegając niezrównoważenie braci i chęć przejęcia przez nich władzy, przejęcia za wszelką cenę, prezydent uznał obu za niezbyt pewnych psychicznie i odstawił od jakichkolwiek stanowisk. Miał to być koniec kariery bliźniaków, ale nie był. Założyli oni bez przeszkód partię polityczną (Porozumienie Centrum, maj 1990), potem zaś kolejną – Prawo i Sprawiedliwość, 2001. W 2005 r. PiS wygrał wybory (choć rządził krótko), a Lech Kaczyński został prezydentem RP.

Katastrofa smoleńska była smutnym ukoronowaniem politycznych walk w Polsce, gdzie niektórzy politycy zeszli z tego świata, a inni wycofali się w domowe pielesze. Jednoczesna śmierć pod Smoleńskiem tak wielu najważniejszych postaci naszej sceny politycznej pozwoliła PiS-owi na stworzenie i kultywowanie atmosfery, która po kilku latach pomogła partii Jarosława Kaczyńskiego pokonać w wyborach PO i zyskać większość w Sejmie RP.

Prócz zmarginalizowanej Solidarności w trwaniu przy władzy wspierają ekipę Kaczyńskiego ludzie Kościoła katolickiego – od proboszczów po o. Rydzyka, tworząc aurę nietolerancji, nienawiści i zwykłego chamstwa w stosunku do „innych”. Innym zaś może stać się każdy, zależnie od aktualnych potrzeb Prezesa i hierarchów Kościoła. Działa tu (bardzo konsekwentnie i skutecznie) stara zasada: Wystarczy, że nie jesteś z nami, jesteś wrogiem – państwa, partii, układów…

Po katastrofie smoleńskiej arcybiskup metropolita krakowski, kardynał Stanisław Dziwisz, bez czyjejkolwiek zgody (oczywiście oficjalnej, cicha zgoda być musiała) pozwolił na ustawienie sarkofagu małżeństwa Kaczyńskich w kryptach Katedry Wawelskiej. Ten sam Dziwisz był przecież doradcą i powiernikiem Jana Pawła II. Już wtedy zachowywał się i czyni to nadal, jak gdyby nie po tej ziemi chodził, rozdając/sprzedając relikwie z krwią polskiego papieża. Cofamy się, widać, w myśleniu o kilkaset lat. W mrok obłudy i wykoślawienia istoty chrześcijaństwa.

Stąd przeciwny jestem pozostawieniu sarkofagu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki na Wawelu, a za ekshumacją i przeniesieniem – z należnymi parze prezydenckiej honorami – zwłok obojga na cmentarz. Przeciwny jestem też temu, by w domach modlitwy wyznawców Kościoła katolickiego umieszczano jakiekolwiek płaskorzeźby i tablice, upamiętniające tragedię smoleńską. Tym samym bowiem Kościół wiąże się z ludźmi, jacy wszelkimi sposobami starają się tępić „innych”, mieszkających na terenie Rzeczypospolitej, uznając ich za złych Polaków, nie-Polaków lub wręcz wrogów Polski. Co to ma wspólnego z chrześcijaństwem – trudno stwierdzić. Na pewno z jego zaprzeczeniem.

Moim, całkiem prywatnym, zdaniem po przejęciu władzy w roku 2015 PiS i jego „opiekunowie” zadbali, by wszelkie kolejne wybory dokonywały się po myśli Prezesa, czego pilnowali aktywiści z wyższych szczebli komitetów wyborczych, wspierani dzielnie przez Kościół katolicki.

Prezydent Duda, przyjmując panią Swiatłanę Cichanouską, zarzucił Aliaksandrowi Łukaszence fałszerstwo wyborcze, choć tradycyjnie pobił on na głowę przeciwników. Łukaszenka podczas konferencji prasowej odpowiedział takim samym zarzutem wobec polskiej głowy państwa, co można spróbować udowodnić, mając możliwość konfrontacji ok. 10% worków z głosami z komisji obwodowych z późniejszymi zbiorczymi protokółami. Chętnych do stwierdzenia ewentualnego fałszu na pewno nie będzie.

Przy okazji dziękuję polskim generałom armii i innych służb mundurowych, za ich niedawny list otwarty. Faktycznie, młodsi dowódcy, ich następcy, w żaden sposób nie powinni brać udziału w pacyfikowaniu słusznych protestów społecznych, acz hasła, niesione i wykrzykiwane przez młodych ludzi wielu mogą razić. Skoro jednak przez lata grzeczne prośby do władz nie dawały skutku, czas chyba zmienić metody protestu.

Na pałki teleskopowe załóżcie, drodzy funkcjonariusze, proporczyki. I brońcie – swoich pań i siebie przed rozpasaniem rządzących i skłócaniem wszystkich ze wszystkimi.

Edward L. Soroka

3 komentarze do “Źródła ideologii chamstwa

  • Pingback: Praktyka ideologii chamstwa - Się Myśli

  • 05/02/22 o 11:22
    Permalink

    “Solidarność” to był genialny przekręt stulecia. Przeciwko tzw. komunie, a tak naprawdę Polsce i Narodowi Polskiemu związały się sojuszem dwie siły: Kościoła katolickiego i żydowskich quasi-Polaków z KOR, NZS, ROPCziO i innych szemranych pseudodemokratycznych organizacji, które Zachód podkarmiał hojną ręką. I nie o komunę tu chodziło, tylko o rynek zbytu i konkurencyjne polskie przedsiębiorstwa, które od razu zaczęto likwidować. Tzw. plan Balcerowicza miał za zadanie rozbroić bombę, która mogłaby powstać wskutek nieudolnych rządów prawicy. Bardzo prosty w swych założeniach i skuteczny w działaniu: rozpieprzono zakłady pracy i dano robotnikom paszporty. Część poszła na emerytury, część na kuroniówkę, a reszta wyjechała ze granicę podcierać dupy byłym nazistom w Niemczech czy zmywać naczynia w Londynie. To było genialne – cud “Solidarności” się już nie powtórzy, bo nie ma z kim. Prawica dobrze się zabezpieczyła przed rewolucją. Opozycja musi liczyć na kobiety i młodzież, choć ta ostatnia ma to wszystko gdzieś – oni chcą się wyedukować i jak najszybciej wyjechać, by się dorobić. Polska im tego nie jest w stanie zagwarantować, co jest oczywiste, bowiem są w niej siły pragnące utrzymać Naród Polski w marazmie i ciemnocie gwarantującej im władzę i wpływy. Bo w końcu o to ci oszuści i złodzieje walczyli z komuną. O żłób dla siebie i koryto dla kolesi, ciotków i pociotków.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*