Katarzyna Piotrowska – wiersze

Katarzyna Piotrowska – rocznik 1980, od urodzenia Dolnoślązaczka. Z pisaniem związana od czasów liceum, mimo to czuje, że wciąż jest na początku drogi. Miłośniczka rockowych brzmień i papierowych książek. Uwielbia spacery po lesie, swoje dwa koty i moment, w którym kiełkująca w głowie myśl zmienia się w tekst. Choć mocno stąpa po ziemi, nie przestała śnić o świecie wolnym od schematów i z góry założonych racji.

W roku 2007 debiutowała tomikiem Dziecko maluje śmierć, ilustrowanym przez czeską malarkę Miladę Mojsejovą i jej córkę, graficzkę – Kateřinę. O twórczą paginację zadbał wybitny polski grafik, Andrzej Kot (1946-2015). Od tego czasu publikuje głównie na łamach portali literackich. Przez chwilę (rok 2011) współpracowała z bezpośrednim poprzednikiem SięMyśli, portalem Bezjarzmowie.info.ke.

Ostatnio jej wiersze zamieszczono w antologii Ogrodowe kreacje, edycji forum literackiego Ogród Ciszy.

 

*** (oni nawet sny mają niebieskie)

oni nawet sny mają niebieskie
chodzą na palcach
choć nikt już nie każe
budzeni własnym krzykiem
bo to co minęło nigdy nie odejdzie

nie zdążyli być dziećmi –
pięści pełne gniewu
szybko odzierają ze złudzeń
chroniczny strach dojrzewa
bez końca budując reguły gry –
zaklęty krąg niemal zawsze
niemożliwy do przerwania

przypominają bezwolne kukły
ale gdyby podejrzeć ich wnętrza
toczy się tam wojna

czasem
prostują skrępowane skrzydła
wychodząc z ram na zawsze
częściej jednak schemat
zawęża marzenia do minimum
do chwili spokoju pomiędzy burzą
a burzą –

w poczuciu że tak musi być
zastygają bezsilni
w bezwidoku na jutro

 

 

u mnie wszystko w porządku

usta zagryzam do krwi
wtedy mniej boli

kiedy już poznasz
wszystkie kręgi mroku
każdy taniec
będzie dla niego

ten rak jest nieoperacyjny

 

 

ciepło to za mało

czekanie to rodzaj ciernistego marzenia
(R. Kapuściński – „British Railways do Walii”)

 

chciałbyś podarować jej sen
tkany z najczulszej myśli
utulić pożeraną od zawsze

nie czekaj

w tańcu
ręce rozkłada na wiatr
kolejny raz wyfruwa
z siebie

kiedyś nie wróci
ciało zostanie bez

 

 

łaknienie

zjadam świat

każdy kształt
budzi inne doznania
uchylone drzwi pokusą

mówią spaczone

a ja chcę tylko
dotrzeć do siebie

w poszukiwaniu ładu
zaburzam system

 

 

Viyan Antar

odpadała
od dawnego życia
kawałek po kawałku

utulone tęsknoty kąsały
mimo to dłoń
pewnie naciskała spust

sen o wyzwoleniu
rzeźbił ją
aż po granice Manbidż

wolność rodzi się
na zgliszczach

 

Katarzyna Piotrowska

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*