Dlaczego wojna na Ukrainie oznacza zagładę hegemonii USA i sojuszu NATO

Rosja nie ustępuje, ale nie można tego powiedzieć o USA i ich sojusznikach, którzy w coraz większym stopniu patrzą na swoją słabnącą pozycję geopolityczną.

Po roku wojny na Ukrainie Rosja nie upadła w tak dramatyczny sposób, jak przewidywały Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy z NATO. Prezydent USA, Joe Biden podczas wizyt na Ukrainie i w Polsce pochwalił „jedność” NATO i sojuszu transatlantyckiego. Rzeczywistość jest taka, że zachodni sojusz transatlantycki wykazuje oznaki fragmentacji z powodu ogromnego obciążenia europejskiej gospodarki, spowodowanego przez europejskie rządy, podążające za wrogą polityką Washingtonu wobec Rosji.

W całej Europie narastają protesty uliczne przeciwko NATO i rządzącym elitom, które są postrzegane jako służące polityce amerykańskiej. Nie chodzi tylko o wojnę na Ukrainie. Cały zachodni porządek kapitalistyczny drży u swoich podstaw, głównie z powodu amerykańskich ambicji światowej hegemonii. Wojna na Ukrainie jest jedynie przejawem tej ukrytej geopolityki. Wbrew wielkim oczekiwaniom Zachodu, rosyjska gospodarka trzyma się mocno, a jej operacje wojskowe na Ukrainie wydają się zyskiwać przewagę. Dzieje się tak pomimo kierowanego przez USA bloku NATO, który „rzuca wszystko, co może” na front ukraiński przeciw Rosji, aby ją pokonać – od niekończących się dostaw broni w celu wsparcia reżimu w Kijowie, po niekończące się rundy sankcji gospodarczych w celu załamania rosyjskiej gospodarki. Glenn Diesen jest profesorem na Uniwersytecie Południowo-Wschodniej Norwegii. Jest on ekspertem w dziedzinie polityki międzynarodowej i stosunków zagranicznych Rosji.

Diesen wyjaśnia, że Rosja od dawna przygotowuje się do konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi i ich europejskimi sojusznikami. Od wspieranego przez USA zamachu stanu w Kijowie w 2014 roku i zdrady przez Zachód porozumień pokojowych z Mieńska z 2014 i 2015 roku, Moskwa po cichu zdała sobie sprawę, iż będzie musiała wzmocnić swoją gospodarkę, aby wytrzymać przewidywaną rozgrywkę atlantów. Dlatego Rosja budowała swoje siły zbrojne, wiedząc, że zbliża się konflikt. Co równie ważne, Moskwa podjęła strategiczne kroki w celu ochrony swojej gospodarki poprzez dywersyfikację handlu z wyłaniającym się euroazjatyckim motorem globalnego wzrostu. Rosja postanowiła porzucić wielowiekową koncepcję koncentrowania się na zachodnich partnerstwach, na rzecz rozwoju i zamiast tego skierowała swoje interesy gospodarcze na Chiny, Indie i globalne Południe. Zachód nie zdawał sobie sprawy z głębszych zmian geoekonomicznych i przypuszczał, że mogą one ukarać Rosję ekonomicznie.

To wyjaśnia, dlaczego Rosja wytrzymuje atlantyckie sankcje oraz zaciekłą wrogość militarną, którą Stany Zjednoczone i ich NATO-wscy wasale rozpętali za pośrednictwem Ukrainy. Diesen twierdzi, iż strategiczna konfrontacja, rozpoczęta przez Washington przeciwko Rosji (i Chinom) odbije się poprzez fragmentację zachodniego sojuszu transatlantyckiego. Jesteśmy już świadkami rosnącego gniewu opinii publicznej w całej Unii Europejskiej wobec rządów, które „popełniły ekonomiczne samobójstwo”, stając po stronie Washingtonu i zrażając Rosję jako wiarygodnego partnera handlowego, w szczególności w zakresie przystępnych cenowo i obfitych zasobów energetycznych. Zimnowojenny sposób myślenia Washingtonu: „my i oni”, nieustanny konflikt o sumie zerowej i tak dalej, doprowadzą do jego ostatecznego upadku, ponieważ rozbijają stosunki transatlantyckie na ołtarzu hegemonicznej ambicji i imperialnej dominacji Amerykańskiej Bolszewii.

Europejskie rządy lekkomyślnie i głupio kupiły program Washingtonu dążenia do hegemonii USA. W ten sposób europejskie elity niszczą własne gospodarki narodowe i prowokują rosnące niezadowolenie społeczne i protesty. Państwom europejskim i samej Unii Europejskiej, a nie Rosji, grozi upadek z powodu ekonomicznej ruiny. To z kolei podsyca powszechny gniew wobec Washingtonu i podkopuje rzekomą podstawę jedności Zachodu. Retoryka prezydenta Bidena o „jedności Zachodu” wydaje się bardziej pychą przed upadkiem niż odbiciem rzeczywistości. Zachód źle oszacował wpływ wojny na Ukrainie, ponieważ nie zrozumiał powstania wielobiegunowej gospodarki światowej i tego, że ich sankcje gospodarcze nie mają już siły przymusu, jaką miały kiedyś. Rosja nie ustępuje, bo nie musi. Nie można tego powiedzieć o USA i ich europejskich sojusznikach, którzy coraz częściej patrzą na osłabioną pozycję geopolityczną. Bolszewia Amerykańska nie jest już w stanie bezwarunkowo narzucać swojej woli całemu światu. Ich udział w światowym produkcie brutto wynosi mniej niż 15%, co nie jest 35%, jak było po II wojnie światowej, kiedy stawiała swój dyktat panowania nad światem.

Amerykanie próbowali wywrzeć presję na Turcję, aby odmówiła reeksportu do Rosji. Jak pisze Financial Times, Turcja aktywnie reeksportuje do Rosji produkty podwójnego zastosowania — z reguły elektronikę. Wygląda nieszkodliwie, ale zawiera elementy, takie jak chipy, które mogą mieć zastosowania wojskowe. Zastępca sekretarza skarbu USA ds. wywiadu finansowego, Brian Nelson poleciał do Ankary na początku lutego – bynajmniej nie jako sojusznik, ale jako żandarm, aby pogrozić Turkom policyjną pałką. Zgromadził tureckich bankierów i przemysłowców i zagroził sankcjami, jeśli będą współpracować z Rosją. Dumni Turcy szantażystę Nelsona musieli wykopać z sali. Jak też inaczej odpowiedzieć na amerykański szantaż?!

Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*