Mroczny teatr absurdu

Jako wprowadzeniem, posłużę się pewnym anonimowym cytatem z głębin i odmętów Internetu.

  1. Znajdź chorobę, na którą co roku chorują miliony ludzi na całym świecie.
  2. Przypisz objawy tej choroby nowej pandemii, żeby ludzie chorując na to, co zawsze, myśleli, że to coś nowego.
  3. Wmów ludziom, że roznoszą epidemię nawet, jak nie chorują (chorują bezobjawowo – przyp. autora).
  4. Rozpętaj histerię wśród społeczeństwa, wykorzystując do tego media. Przekazuj na okrągło komunikaty o ilości potwierdzonych zakażeń i liczbie zgonów (trumny, kordony sanitarne, etc., – przyp. autora)
  5. Zmuś ludzi ,żeby na co dzień widzieli coś, co kojarzy się z pandemią, np. maseczki.
  6. Zastrasz ludzi wysokimi grzywnami i restrykcjami w przypadku nie stosowania się do poleceń władz.
  7. Wmów ludziom, że stosując się do ograniczeń zachowują się odpowiedzialnie i dbają o innych.
  8. Wykorzystaj celebrytów (pseudo autorytety – przyp. autora) do uwiarygodnienia epidemii. Od czasu do czasu jakiś celebryta powinien publicznie ogłosić, że został zarażony.
  9. Zniszcz relacje międzyludzkie. Niech ludzie traktują siebie jak potencjalne źródło zagrożenia.
  10. Uzależnij dostęp do podstawowych dóbr (zakupy, podróże komunikacją miejską, dostęp do lekarza) od poddania się restrykcjom.
  11. Opracuj „testy”, które wykrywają „chorobę” niezależnie od jakichkolwiek objawów lub ich braku.
  12. Nieustannie podkreślaj, że z niczym takim jeszcze nie mieliśmy do czynienia, więc każdy musi cały czas czuć się zagrożony i nikt nie jest bezpieczny. 
  13. Niech nikt nikomu nie ufa i każdy każdego kontroluje. Innymi słowy, aplikuje na samozwańczego ORMOwca. (Ten punkt jest ode mnie).

Na naszych oczach, przy biernej postawie większości oraz bezmyślnej akceptacji tejże większości, realizuje się, a raczej realizowany jest scenariusz z iście dystopijnych powieści czy też produkcji filmowych. Dla osoby krytycznie myślącej jest niemal jasne, „że coś tu nie gra”, „że coś im w bankach nie sztymuje” – cytując Tuwima z utworu Do prostego człowieka. Sprawa jest szyta BARDZO grubymi nićmi. Po trosze zaczyna to zalatywać Rokiem 1984 Orwella z domieszką Huxley’owskiego Nowego wspaniałego świata… Tak całkiem na poważnie. Mamy też elementy rodem z Dickowskiej rzeczywistości czy powieści 451 stopni Fahrenheita Bradbury’ego z 1953 roku. Akcja książki rozgrywa się w świecie, gdzie czytanie książek i krytyczne myślenie są zakazane. Możemy też znaleźć tropy Limes inferior – powieści Janusza A. Zajdla, czy też absurdy rodem z Procesu Kafki, jak chociażby osadzenie mieszkanki Torunia w areszcie na 5 miesięcy za złamanie „nakazu” kwarantanny, a w dalszej perspektywie grożenie jej wyrokiem nawet do 8 lat więzienia, za umyślne narażenie zdrowia i życia (sic!) bliżej nieokreślonej grupy ludzi. No cóż, w Polsce dużo mniejszym przewinieniem jest rozjeżdżanie ludzi na pasach (vide: syn Lecha Wałęsy czy redaktor Najsztub) niż wyjście do sklepu z objawami choroby grypopodobnej.

Nie zamierzam analizować, jaką agendę realizuje PiS i na czyje polecenie – lub polecenia – to się dzieje. Pewne jest, iż obecnie „rządzący” (zarządzający) nami ludzie to zwykłe wydmuszki i oportuniści na pasku globalnych elit. Smutne jest tylko to, że ci, którzy przynajmniej teoretycznie odebrali dyplomy wyższych uczelni, nie zadają sobie trudu, by przeanalizować krytycznie chociażby podstawowe dane statystyczne, czy zastanowić się nad kuriozalnymi, pełnymi sprzeczności przepisami – jak chociażby fakt odsyłania pism w urzędach na kwarantannę czy książek w bibliotekach. Z drugiej zaś strony nie ma żądnych obostrzeń w doręczaniu książek czy towarów, zakupionych przez Internet… Ludzie, mający gęby pełne frazesów o wolności, zdają się całkowicie rezygnować ze swobód obywatelskich, cedując odpowiedzialność za swoje życie na skorumpowanych polityków i cyniczne media, nazywając jednocześnie osoby wnikliwe i krytyczne „wyznawcami teorii spiskowych”. No cóż, nasi dziadowie nierozważnie może szafowali życiem, broniąc Ojczyzny, niemniej obecne pokolenie wydaje się cechować wręcz żałosne, karykaturalne przewrażliwienie na punkcie własnego zdrowia i życia. I miał rację Goya, iż gdy rozum śpi, budzą się demony. Statystki jasno i dobitnie pokazują, że czymkolwiek nie byłby ów „kowid” – nie jest on chorobą, zwiększająca ogólną liczbę zgonów w populacji. A nawet jeżeli by był, to psim obowiązkiem lekarza czy duchownego jest bycie wsparciem dla każdego potrzebującego. Tymczasem ci, którzy powinni być na pierwszej linii frontu, tylko podsycają panikę, jednocześnie nazywając zwykłe tchórzostwo – rozwagą. Jak rozumiem, żołnierze są żołnierzami tylko do momentu, gdy może dojść do realnej walki, w której można stracić życie bądź zdrowie. I w sytuacji wojny, pochowani w koszarach, będą udzielali cywilom telefonicznych konsultacji,  jak się bronić…

Nie poradzę nic na to, że obserwuję postępujący proces – również wśród jakoś bliskich mi ludzi – łamania woli i odbierania godności wbrew prawu. Dzieje się to, niestety, za ogólnym przyzwoleniem, gdzie głównym czynnikiem, napędzającym ten mroczny teatr absurdu stał się irracjonalny, niemal atawistyczny strach. Jest jeszcze czas, aby wykorzystać narzędzie, jakim jest „obywatelskie nieposłuszeństwo”, gdyż już za chwilę może się okazać, że będzie na to za późno, że nie istnieje coś takiego, jak prawo jednostki do samostanowienia, na które tak wielu lubi się powoływać. Zamiast tego będziemy mieli zamordyzm, realizowany przez lokalnych kacyków według odgórnych wytycznych, gdzie decyzje o naszym życiu i istnieniu będą zapadały na tajnych posiedzeniach anonimowych szczebli ponadnarodowych organizacji.

Co będzie zatem następnym krokiem, obowiązkowe czipowanie i wszczepianie, zony? A może medialna panika przed zbliżającym się meteorytem, czy inwazją obcych z kosmosu, transmitowaną przez wszystkie stacje telewizyjne na wzór radiowej audycji Wojna światów z 1938 r.? Pewne jest tylko to, iż jeszcze mamy tę odrobinę czasu, by zaufać własnej intuicji oraz empirycznie doświadczanej rzeczywistości – żeby zaprotestować, uruchomić krytyczne myślenie wolne od emocji, nie zgodzić się – zamiast wpadać w hipnotyczny trans, indukowany przez specjalistów od socjotechniki oraz ich bezwzględnych mocodawców. Pamiętajmy, że historia lubi się powtarzać, a bierność i ignorancja to wielkie grzechy, zarówno w wymiarze indywidualnym jak i społecznym.

 

Włóczykij

Fot. Autora

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*