Bunt nie umiera, to tylko buntownicy zmieniają zabawki…

Chaos w Mojej Głowie to pismo, które narzuciło sobie rolę bycia współczesnym głosem sceny niezależnej (lub tego, co po niej – w mniejszym lub większym stopniu – pozostało). Skrajna lewica, mimo że w defensywie, nie złożyła broni. I dobrze! Na wielu płaszczyznach, często już oficjalnych, dzieje się wiele. Feminizm Siksy jest bardzo radykalny a zarazem świeży, oddolny i bezkompromisowy – jak pierwsze płyty Chumbawamby. Graficy tworzący cuda, niestety okraszone smutkiem czaszek, mimo swojego kunsztu często pozostają bez etatowego zajęcia. Walec techniki, jak widać, ruguje również twórczość. Dobrze, iż można się jeszcze zaszyć gdzieś na wsi i próbować ekologicznego rolnictwa jak Chorwatka Ana Sarvan, która z korporacji wylądowała na swojej skibce ziemi. Zbuntowana Orkiestra Podwórkowa Hańba! jest muzyczno-literacką fikcją, udowadniającą, że punk rock nie powstał na Wyspach Brytyjskich w hałaśliwych latach 70., lecz stworzono go w burzliwych czasach II Rzeczypospolitej, które były nie tylko rozkwitem kultury, sztuki i techniki, ale również okresem niszczenia demokracji, autorytarnych rządów Sanacji i jej imperialistycznych zapędów. Czterech krakowskich muzyków przy pomocy podwórkowego instrumentarium (banjo, bęben, akordeon i tuba) oraz wsparciu międzywojennych poetów (Tuwima, Brzechwy, Broniewskiego) rusza w szalone tournée po USA, nawiedzając wszystkich, którym nieobca jest sztuka. Scena niezależna to również zakupy, wymiana, sprzedaż i dystrybucja – poczytać o tym możemy w wywiadach z Kudłatym, jednym z największych takich dystrybutorów w kraju. Squatting wciąż żywy – o czym przypominają nam kolektywnie warszawscy załoganci, często mierzący się z hipsterstwem, pragnącym w sqatterskiej kawiarni płacić kartą (sic!). Autonomiści z Wrocławia, przedstawiają nam nowe formy mieszkania „na kupie”, czyli kolektywizm i płacenie czynszu – czy da się to pogodzić? Lubisz sport a boisz się brunatnych stadionów – przyjdź na AKS ZŁY,  klub otwarty dla wszystkich – pierwszy w Polsce klub sportowy, który działa na demokratycznych zasadach. Jest tego oczywiście o wiele więcej, bo te 232 strony aż tętnią życiem, kipią pomysłami i pracą u podstaw. Przeszywa mnie jednak smutek, że to miejsce i ci ludzie, tworzący niegdyś i dziś scenę niezależną, która od wielu lat była wylęgarnią oddolnych inicjatyw, szalonych pomysłów i walki z wyzyskiem czy kapitalizmem – powoli zjadają swoją głowę. Ja już do niej nie należę, gdyż nie mam już siły być, mieć, czuć i trwać w jakiejkolwiek nadziei. Trwam dzięki słowu, nie mając wcale ochoty na rewolucyjne rekolekcje. Zwątpiłem, oglądając kariery ikon, będących na garnuszku systemu! Upadłem, oglądając zabawę w rewolucję jako hobby – specyficzne, ale jednak. Zdziwiłem się, czytając w opisywanym zacnym periodyku m.in. o tym, iż gros z nich (tj. członków środowisk wolnościowych) darzy sympatią… Platformę Obywatelską. To wbiło mi osikowy kołek w serce! Czy obrazoburcze Fuck the System! przestało już obowiązywać nas wszystkich, wychowanych na wściekłym buncie przeciwko uciskowi korporacji i zniewoleniu przez uniformizację urzędów?

Numer 14 Chaosu w Mojej Głowie daje nadzieję i otuchę, że nie wszyscy umarliśmy – my, idący zawsze pad wiatr!

CENA: 25zł+poczta

INFO: 232 strony / format A4

ZAMÓWIENIA:

nopasaran@nopasaran.pl

chaoswmojejglowie@o2.pl

www.chaoswmojejglowie.pl

Roman Boryczko,

 styczeń 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*