Jego gwiazda niechaj świeci na wieki! (Ktoś może kiedy ustali, czyja..?)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nasz Wielki Mąż Stanu, Premier Wszechczasów, Odnowiciel, Restrukturyzator, Wizjoner, Sternik na wzburzonym oceanie światowego kryzysu, Ojciec Narodu, a prywatnie wielki miłośnik szlachetnego, męskiego sportu – piłki kopanej – Donald Tusk!

Wikipedia anglojęzyczna również dostrzegła szereg zasług naszego premiera. Może nie szereg… powiedzmy kilka, ale za to podziwianych w świecie i wynoszących naszego Męża Stanu pod niebiosa.„He was also awarded an Economy Raspberry Award (similar to the Golden Raspberry Award in movies) by the Puls Biznesu („Business’ Pulse”) and organizacja Pracodawców RP (Polish Employers Confederation) awarded to the persons who had negative influence in Polish economy, destroyed entrepreneurship and damaged quality standards of capital market.[43][44] Grand Cross Order of the Sun (2008, Peru).”

Premier uhonorowany został przez Puls Biznesu jako wyjątkowy i gorliwy niszczyciel polskiej gospodarki, czym przysporzył wiele radości swej przyjaciółce, Angeli Merkel i finansistom z MWF oraz Banku Światowego, zawsze przyklaskującym takim posunięciom. Wielkość przywódcy wg międzynarodowej finansjery to: całkowita uległość, zadłużanie kraju, cięcia w sektorach publicznych i prywatyzacja gospodarki. Mamy w Polsce PRYMUSA! Kolejnym odznaczeniem jest „Słońce Peru”, wzmacniające polską więź z tą wielką, starożytną cywilizacją. Oczywiście nie zabrakło też odznaczenia od Angeli – za bycie „patriotą i Wielkim Europejczykiem” i… tyle sukcesów.

Schodząc na ziemię – dzięki takiej władzy Polska jest postrzegana w świecie jako dziki, skorumpowany kraj, leżący w strefie wpływów Niemiec i Rosji, a niektóre dzieci w USA wciąż myślą, że jesteśmy jedną z republik radzieckich. System szkolnictwa niektórych stanów nie uwzględnia przecież jeszcze takich nowości, jak rozpad ZSRR…

Mamy jednak i sukcesy, może nie na niwie gospodarczo-kulturalnej, ale zawsze…

Oto niedawno media doniosły, że pewien góral został znaleziony w rowie z 14 promilami, czyli śmiertelnym zatruciem etanolem. Po kilku dniach został wypisany ze szpitala, a w reklamówce miał już (czego nie ukrywał) naszykowane „lekarstwo” na kaca, bowiem czekała go podróż do pracy za granicą… Jest to wielki sukces „Polskiego Nadczłowieka”.

Światowa organizacja, monitorująca stan autostrad i lotnisk, oglosiła swój ranking. Polska zajęła miejsce w drugiej setce, za takimi potęgami jak Etiopia, Ghana czy Wietnam. Wstrętna propaganda „zgniłego Zachodu” niweczy starania kolejnego Wielkiego Budowniczego – ministra Nowaka, prywatnie miłośnika zegarków. W Polsce autostrady buduje się… odcinkami, a lotniska mnoży po to – by je zamykać i remontować. Kolejny odcinek metra w Warszawie zdezorganizował życie stolicy i zmobilizował oficjeli do propagandy sukcesu – tyle, że sukces ten kosztował społeczeństwo polskie najdrożej w Europie, podobnie jak wiecznie sztukowane nitki autostrady, notorycznie okradane przez samych budowniczych i przy przetargach, podczas zawyżania kosztów budowy.

Na Wyspach ostatnio również daliśmy się poznać z „dobrej” strony. Pewna kobieta-matka, związana z Polakiem, notorycznie karanym m.in. za rozboje, postanowiła (znudzona swoim dzieckiem) pozbyć się go. Pomysł wcieliła w życie, w okrutny sposób zamęczając malca i co za tym idzie – rzuciła światło na wspaniale polską, katolicką, tradycyjną rodzinę. Angielski sąd nie miał dla niej tyle litości, skazując ją na dożywocie.

Z Holandii deportują sprawiających kłopoty „szczuro-Polakow”, podobnie jak i w Anglii, mającej problem z koczującymi po ulicach, nie znającymi języka przybyszami z kraju Chopina. W pewnej angielskiej wsi Polacy zamieszkali w namiotach w parku, by zaś zdobyć jedzenie, polowali na…  będące ozdobą parkowego stawu łabędzie.

Ot, nasza narodowa wielkość i duma, która codziennie nas rozpiera…

Niestety: zgodnie z maksymą „Jaki ojciec – taki syn”, statystyczny Polak to zalękniony, zmobbingowany, pozbawiony godności… niewolnik. Tylko czasem, po mszy, szeptem powie innemu niewolnikowi: „Pożyjemy, zobaczymy”…

 

Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł rozpoznać, kto jest kim.

 G. Orwell, Folwark zwierzęcy

 

(AWANGARDA)

SIERPIEŃ 2013

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*