Polska idzie tą samą drogą, co Grecja

563746O tym, co czeka Polskę w związku z wydarzeniami w Grecji korespondent radia „Sputnik” Leonid Sigan rozmawia z niezależnym ekspertem Andrzejem Szczęśniakiem.

Dziś nie o gazie i nie o energetyce, a o greckiej tragedii i o tym, co ona oznacza dla Polaków.

— Dzisiejsza sytuacja Grecji jest bardzo poważnym strategicznym ostrzeżeniem dla Polski, bo jeżeli przyjrzymy się greckiej drodze do Europy, do tej wspólnoty różnych krajów, bogatszych i mniej bogatych, to dzisiaj widać, że ta droga nie była dobra. I prowadziła ona przez ogromne, według mnie, niepotrzebne zadłużenie, czasami gdzieś po drodze rozkradzione.

To zadłużenie spowodowało, że w czasie światowego kryzysu finansowego, zadany był cios przede wszystkim w społeczeństwo. To jest droga wielu krajów peryferyjnych Europy. Grecja była przyjęta w 1981 roku, a Polska w 2004, czyli dwadzieścia kilka lat później, ale my niestety idziemy tą samą drogą.

Tutaj jest poważne ostrzeżenie, żebyśmy nadmiernie nie uzależniali się od pożyczek, od pieniędzy Zachodu, które w czasie sytuacji kryzysowej, tak jak to było w latach 2007-2008, uderzają. Ci, którzy są zadłużeni mają potworne kłopoty. To jest bardzo poważne ostrzeżenie, co do strategicznej drogi rozwoju, którą Polska powinna iść. To po pierwsze.

Drugie poważne ostrzeżenie jest związane z ostatnią fazą kryzysu. Jeśli przyglądniemy się dokładniej warunkom, które ta trójka bogatych krajów stawia Grecji, to nasuwa się pytanie, o co w tej ostatniej fazie kryzysu chodzi i przed czym Grecy się bronią. To jest, przede wszystkim, liberalizacja i otwarcie wszystkich rynków. Czyli wejście wielkich firm z najbogatszych państw zachodnich na te rynki oraz ich przejęcie.

A drugie żądanie to wyprzedaż wszystkich aktywów, które Grecja ma, czyli własności przemysłowej, infrastruktury, a także ziemi, wysp, które są w Grecji bardzo atrakcyjnym towarem. Są to dwie rzeczy, będące strategicznymi elementami stosunków między krajami bogatymi, między Zachodem, a krajami, które są dzisiaj peryferiami Europy, i które mają wspólne problemy.

Jak zareagował złoty na fatalną wiadomość z Aten o ewentualnej niewypłacalności?

— W Polsce to jest oczywiście temat dnia, i temat medialny. On może uderzyć w Polskę w tym sensie, że jeżeli wywoła poważny europejski kryzys, to oczywiście może się powtórzyć sytuacja z 2008-2009 roku. Wówczas Polska była uderzona właśnie przez globalny kryzys finansowy. Odpowiedź na niego była bardzo charakterystyczna dla takich krajów jak nasz — osłabienie waluty, przez to zmniejszenie siły nabywczej ludności. W ten sposób się kraje ratują, czyli długi są trudniejsze, bo bardziej kosztowne do spłacenia.

W takich sytuacjach kapitał zagraniczny ucieka, traci się miejsca pracy, a poziom życia społeczeństwa się obniża. To jest taki klasyczny schemat kryzysu finansowego, uderzającego w kraje takie jak Polska. Wydaje mi się, że on może nastąpić. Ale to nie jest kwestia dni. To raczej kwestia miesięcy, a może najbliższego roku.

Wobec zaistniałej sytuacji, co dalej z nastrojami o ewentualnym wejściu Polski do strefy euro?

— Wejście do strefy euro, przyjęcie nas do tej strefy, to był taki konik, takie, powiedziałbym, hobby wielu polityków, którzy na wyścigi starali się przekonać społeczeństwo, że to jest atrakcyjna wersja wydarzeń. Nie wydaje mi się, żeby to dzisiaj było atrakcyjne dla odbioru społecznego, ale warto pamiętać, że takie decyzje będą podejmowane raczej w elitach politycznych i opinia społeczna nie będzie miała zbyt dużo do powiedzenia.

Z kolei kryzys w strefie euro, który może, i to na dużą skalę, nastąpić po tym greekexit z pewnością zmniejsza atrakcyjność dla Polski bycia w strefie euro. Ta strefa będzie przeżywała kryzys i wejście do niej w tak niepewnych, tak zmiennych okolicznościach, w takim momencie zawirowania i dużych wahań, jest fizycznie niemożliwe.

Myślę, że apetyty wielu polityków w Polsce na wejście do Eurostrefy zostaną ostudzone, a politycznie zyskają ci, którzy od dawna mówili, że trzeba utrzymać złotówkę, że złotówka uratowała nas w kryzysie 2008-2009. To będzie jeszcze jeden punkt i plus, na przykład, dla PiS-u, który dzisiaj idzie po zwycięstwo wyborcze.

Za: http://pl.sputniknews.com/

Leave a Reply

Your email address will not be published.

*