Chytra baba z Radomia… (3)

Otóż właśnie w tej głębokiej polskiej prowincji dostrzegło ją oko Prezesa Jarosława, ale to jeszcze nic – dostrzegło ją również oko samego „Wielkiego Brata” z Waszyngtonu. Pani od kręcenia kopalnianych „lodów” trafiła do centrum wszechświata i tam w roku 2004 skończyła organizowane przez Departament Stanu USA szkolenie The International Visitor Leadership. Mogą w nich wziąć udział wyłącznie osoby, które według Amerykanów mają szansę w przyszłości zostać liderami w dziedzinach polityki, mediów czy biznesu. To nie jedyne nazwiska z Polski, jakim USA zaufało. Inne? Proszę: Kazimierz Marcinkiewicz, Ewa Kopacz, Bronisław Komorowski, Aleksander Kwaśniewski, Donald Tusk, Hanna Suchocka… Mieczysław Rakowski jeszcze za „komuny”, w roku 1978, był kursantem Departamentu Stanu USA. Do tego dochodzą stypendyści Fundacji Forda, Fundacji Fulbrighta (od Cimoszewiczów i Balcerowiczów po Liberadzkich). Amerykanie jako wytrawni szachiści stawiali i stawiają na miernoty ze wszystkich stron polskiej barykady. Mianownikiem wspólnym jest to, że muszą to być ludzie sprzedajni, ulegli, żądni władzy i kariery. Spór w PiS-ie idzie dziś o schedę po schorowanym starszym panu, Jarosławie Kaczyńskim (69 lat). Jedna frakcja to katoliccy ultrasi. Ci marzą o Polsce z lasem ambon i kościelnych krzyży, banksterzy z kolei puszczają oko do POPiS-owskich gawęd przy ognisku. Jedno ich wszystkich łączy – są klasą polityczną przyspawaną, jak mniemają o sobie, dożywotnio do tej funkcji!

Obywatele RP jednoznacznie skrytykowali decyzję rządu. Aż trzy czwarte Polaków źle ocenia przyznanie nagród członkom rządu, 76,1 proc. ankietowanych źle oceniło też wysokość nagród. Ludzie w Polsce zarabiają średnio do 2 tysięcy netto a frywolne rozmawianie o kwotach rzędu kilkudziesięciu tysięcy zwyczajnie nas obraża. Przyzwyczajeni jesteśmy, że wynagrodzenie otrzymuje się adekwatnie do wykształcenia i sukcesów pracodawcy. Polska jest na granicy bankructwa i słowa, iż „im się należy”, premier Beaty Szydło są li tylko prowincjonalną butą. Prześledziłem zarobki głów państw i nasz prezydent, Andrzej Duda, plasuje się z kwotą rocznie 240 tys. zł bardzo wysoko. Jednak to tylko 5 procent tego, co zarabia najlepiej opłacany przywódca świata. Szef małej, malarycznej wysepki, której powierzchnia jest zbliżona do wielkości aglomeracji warszawskiej, zarabia 4 mln 153 tys. zł (Tony Tan Keng Yam, prezydent Singapuru). Dlaczego dzieli obu prezydentów taka przepaść? Singapur wszedł od lat 60. XX w. na drogę bezwzględnej inżynierii społecznej, która doprowadziła ów kraj do ogromnych rezerw walutowych i zasobności mieszkańców. Wszystko dzięki konfucjańskiej zasadzie: „Człowiek może się udoskonalić”. Prace dziesięciolatków są monitorowane rządowo, a uczniowie dzieleni są na trzy grupy: wybitni, bystrzy i normalni. Tych ostatnich czeka jedynie fizyczna praca w jakiejś fabryce. Prawdą jest 300$ mandat za wyplucie gumy do żucia na ulice, 200$ mandat za rzucenie papierka, w wypadku recydywy jest to przymusowe sprzątanie ulic. Upicie się w miejscu publicznym karane jest chłostą a posiadanie narkotyków – karą śmierci. Turyści są o tym informowani za pomocą specjalnych czerwonych kartek, wsuwanych w paszporty podczas odprawy.

Polska od zakończenia II wojny światowej dostała się do tygla najróżniejszych obcych wpływów, mających na celu podporządkowanie tego prawie 40-milionowego narodu, zniewolenie umysłów i dawanie ułudy zamożności w czasie, kiedy dziurawa łajba tonie…

Nasi urzędnicy rządowi powinni dostosować się do relacji, jaką widzimy w Skandynawii, gdzie pracownik zaufania publicznego do pracy jedzie środkami komunikacji miejskiej czy rowerem, będąc równym tym, którzy go wybrali. Dziś za sukces w Polsce uważa się fakt, iż bez kompetencji można trafić z politycznego nadania na wysokie stanowisko w spółce Skarbu Państwa i wesoło gromadzić co miesiąc kominowe pensje. To takie prymitywne!

***

Skąd pojawił się ten dziwny tytuł tego tekstu? Nawiązuje on do Wigilii na deptaku w Radomiu, przeznaczonej dla mieszkańców i osób ubogich. W serwisie YouTube można zobaczyć, jak mieszkańcy miasta zbierają ze świątecznego stołu wystawione na nim napoje. Kobieta, która zabrała trzy ostatnie butelki, zyskała miano „Chytrej baby z Radomia” i błyskawicznie stała się bohaterką internetowych memów. Przywłaszczyła sobie coś, co zostało wystawione do rozdania, coś o wartości kilku złotych – a Polacy ją społecznie ukamienowali! Do dziś jest chyba najbardziej rozpoznawalną osobą w kraju i jest to wyjątkowo śmieszne, gdy słyszymy o miliardowych przekrętach vatowskich, czy o tym, co wyrabia rząd!

Przecież zawsze w takich przypadkach cwani „inżynierowie od ludzkich zachowań” dają tłuszczy jakiś ochłap do obśmiania…

Od setek lat głupcy cieszą się, że ktoś ma jeszcze gorzej!

Roman Boryczko,

marzec 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*