Upadek cywilizacji na naszych oczach (2)

Dziś

Kiedy jesteśmy w hiszpańskich enklawach, położonych w Północnej Afryce na terenie obecnego Królestwa Maroka – Melilli i Ceucie, to zobaczymy nieprzerwany strumień Afrykanów, Berberów, Arabów –  zmierzających do Europy. Miliony uchodzą z pasa subsaharyjskiego, gdzie od wieku trwa tragedia. Do tego nakładają się wojny, wywołane przez atlantyckie satrapie demokratyczne, które wysłały swoje dzikie hordy celem zrabowania tych krajów oraz usunięcia niewygodnej im władzy na północy Afryki. Lecz działalność dzikich hord z atlantyckich satrapii demokratycznych nie jest naszym tematem. Ma duży wpływ na to, co się tam dzieje, lecz stanowi tylko benzynę, wlaną do ognia.

Uchodźcy nie widzą w rozmowach możliwości życia w subsaharyjskim pasie, albowiem życie tam zanika. Swoją przyszłość widzą w Europie, która dla nich jest jedynym rozwiązaniem. Co ciekawe, na ogół  posługują się oni językami metropolii kolonialnych. Znają ich literaturę, historię, geografię i system polityczny. Dlatego pod względem językowym i kulturowym nie mają problemu zaadaptowania się w kraju metropolitalnym. Satrapie demokratyczne po obu stronach północnego Atlantyku utworzyły model państwa socjalnego, który sam w sobie jest destrukcyjny, prowadzący do upadku, ale nas interesuje strona totalitarna tegoż systemu, która wyklucza wolność, a tym samym tworzy getta. One tworzone są przede wszystkim dla przybyszów z krajów kolonialnych. Oczywiście, takie kraje jak Chiny czy Indie, obecnie należące do potęg światowych, będąc gospodarczymi lokomotywami światowej gospodarki mają inne notowania. Stąd wynika poważanie dla tych nacji w atlantyckich satrapiach demokratycznych. Ot, faszystowska hipokryzja…

Północna Afryka

Obszar subsaharyjski jako pierwszy doznał katastrofy chciwości ideologii naukowo-technicznej.  Ideologia naukowo-techniczna jest z istoty  relatywna, a więc nie uznająca obiektywnej rzeczywistości, a tym samym obiektywnych praw przyrodniczych. Wtargnęła ona na te ziemie wraz z podbojem kolonialnym, który przygotowała i umożliwiła ludobójczy, bezkarny podbój świata zboczonej hordzie atlantyckiej, uzbrojonej po zęby stalą i ogniem. Olbrzymia przewaga technologiczna umożliwiła potęgom technologicznym z Europy i Ameryki Północnej podbijanie kontynentów.

Chciwość i wyzysk spowodowały szybką eksploatację tego obszaru geograficznego wedle założeń ideologii naukowo-technicznej.  Monokulturowa eksploatacja nie liczyła się z zasadami przyrodniczymi. Chciwy wyzysk przy zastosowaniu naukowo-technicznych metod gospodarowania, celem jak największego wykorzystania ziemi, spowodował katastrofę przyrodniczą, za którą nastąpiła – niczym klocki domino – katastrofa społeczna.

Ziemia traktowana jest przez ideologię naukowo-techniczną jako materiał i mechanizm. Nie jest tymczasem ani jednym, ani drugim. Właśnie tam rozpoczął się diaboliczny proces doszczętnego niszczenia ziem, a tym samym życia. Kiedy chciwość, amoralność w formie ideologii naukowo-technicznej wyszły jak tutaj, poza obszary sprzyjające uprawie, kolonizując środowiska przyrodnicze – delikatne z natury, a więc podatne na zniszczenie, od razu uruchomiły procesy zniszczenia. Wskutek zakłócenia równowagi w środowisku naturalnym zamierało życie. Nie tylko wojna czyni spustoszenia, ale także ociekająca wręcz chciwością, niepohamowana, wyzyskująca do cna gospodarka.

Wyzyskująca gospodarka ziemią i wodą zawsze prowadzi do naruszenia delikatnej równowagi między oczekiwaną przez wyzyskiwacza produktywnością, a jej możliwościami. Jeżeli już ponad dwa tysiące trzysta lat temu Platon pisał, że ziemia w jego czasie przypomina szkielet ciała zmożonego śmiertelną chorobą w porównaniu do czasów dla niego starożytnych, to dziś jako jego uczeń, muszę z przykrością stwierdzić, że dzikie hordy amoralnych barbarzyńców z atlantyckich satrapii demokratycznych zniszczyły piękną ziemię. Trzeba rzec „Dość!” tym przeklętym barbarzyńcom! Gdzie się znajdą, tam wszystko zniszczą! Powrót do Edenu, do BOGA-STWÓRCY jest jedyną drogą. Innej nie ma.

Wyzysk, niepohamowana chciwość sprawiają, że atlantyckie hordy są wciąż nienasycone. Nieposkromione apetyty pod ideologiczną pokrywką potrzeb atlantyckiej dziczy, przekraczają granice możliwości. Nieuniknionym skutkiem tego stanu rzeczy jest kres cywilizacji na obszarze, zamieszkiwanym przez nieposkromioną hordę. (Cdn.)

Andrzej Filus

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*