Słów gra o sensy

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W skomplikowanym świecie naszymi przewodnikami mogą być poeci. Nierzadko – ujmując rzeczy sedno w najprostszy, a zarazem wyrafinowany sposób. Najczęściej jednocześnie przekazując bardzo autorski, wewnętrzny świat i delikatną materię wrażliwości. Witold Mazurkiewicz po raz kolejny („Nadewszystkość”, „Migotanie w przedsionku”) zaprezentował swe poetyckie słowo w tomiku „Rumieńce z drzew”, ilustrowane tak fotografiami autora jak i malarstwem Ryszarda Tomczyka, jednocześnie jednego z jurorów „Fundacji Elbląg”, która wierszom przyznała nagrodę literacką. Na niewielki tomik składają się teksty, zebrane w trzy części: „rumieńce z drzew”, „figury przystające”, „w niebanalnej przestrzeni”. Myślą przewodnią autora jest ludzka natura, rozpięta między namiętnościami, a gorsetem kultury, nierzadko zanurzonej w chrześcijaństwie.

Poeta precyzyjnie dobiera słowa, dzięki czemu ze stronic wyłaniają się iście plastyczne obrazy, jak chociażby owe tytułowe „rumieńce z drzew”, które uczą, że:

            „nieraz trzeba oddalić się, by zapachniała bliskość.”

Odnajdziemy tu także motyw przemijania, o którym poeta lapidarnie, a jakże trafnie – pisze:

              „wrócę tam,

              na pewno wrócę,

 

              w drewnianym garniturze”

czy motyw samotności:

             „na jego starość patrzyły rozbrykane koźlęta

             na odejście – zakurzony chrystus

             z podniesioną ręką”.

Kres ziemskiej wędrówki, jej sensy, wzloty i upadki, obsesje, marzenia zawarte w tak różnorodnych acz dojrzałych tekstach, zarówno o charakterze żartobliwym jak i poważnym, podszytym nutką sarkazmu jak i czułym – to wszystko w formie na tyle lakonicznej, że nie musiała objąć sobą opasłych tomów. Wiele sensów, mało słów. Ich prostota i celność. Czasami, jak w tekście „Bez żenady”, zabawa słowem, przypominająca aforystykę, a nieco dalej dla kontrastu dłuższa liryka „Zapach chleba”, ucząca złudzeń stałości, a zarazem potrzebę uczuć gorących jak

             „moc tajemnej czerwonej przepaski

              we włosach”,

którym przeciwstawia „zaciszną przystań, zapach chleba”, lecz zarazem i „ciężki szary łańcuch”, w którym „czoła już tak nie jaśnieją”. Ironia, autoironia, smutne wnioski – nie niosą jednak ze sobą rozczarowania światem i goryczy. Pozbawiają jedynie uważnego odbiorcę złudzeń co do rzeczy miałkich, uwypuklając przez to wartości ponadczasowe, takie jak prawda, dobro i piękno, dla których zawsze warto żyć.

  

Wiktor Mazurkiewicz, Rumieńce z drzew, Fundacja Elbląg, Elbląg 2011

 

Agnieszka Brytan

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*