Ruch Narodowy detonatorem kontrolowanego zamętu?

 

 

 

 

 

 

 

 

8. czerwca w Warszawie odbył się pierwszy kongres Ruchu Narodowego – inicjatywy, skupiającej kilkanaście mniejszych partii, grup oraz „wizji” na skrajnej „prawicy”. Oficjalnie ukonstytuowało się ciało, które przemawiać będzie jednym głosem. W mass-mediach (wśród których prym wiodą TVN, Gazeta Wyborcza oraz TOK FM), nakręcono pieczołowicie podsycaną spiralę strachu, analizując wszelkie możliwe scenariusze dalszego żywota tej efemerydy. Jak wszyscy wiemy, żywot nawet małych partii czy oddolnych społecznych inicjatyw, zależy od pieniędzy i hojnych mecenasów, struktur w terenie i – w przypadku reguł demokratycznych – późniejszego startu w wyborach do Sejmu.Ruch Narodowy spełnia kilka tych warunków. Na pewno ma działaczy w terenie – oddanych, ideologicznie pewnych, a w poszczególnych regionach naszego kraju istnieją zalążki struktur lub sympatycy tej inicjatywy. Wierchuszka ruchu, czyli Bosak, Winnicki, Holocher, Kowalski i inni, od kilku miesięcy organizują tournée po kraju, więc na niedobór gotówki nie narzekają. Ruch – jako inicjatywa – dostał zastrzyk gotówki i ma jakieś grono sponsorów, m.in. w osobie Jana Kobylańskiego, prezesa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej. O względy Jana Kobylańskiego zabiegali wiele razy Tadeusz Rydzyk oraz śp. Andrzej Lepper. Jan Kobylański, jako postać o niejasnych powiązaniach i jednocześnie milioner, również i tym razem włączył się w nową inicjatywę o charakterze katolicko-narodowym. Ruch Narodowy – z jednej strony nowoczesny i nastawiony na młode pokolenie – swój fundament wsparł (co często dementuje, a jednak na pierwszy zjazd RN Bohdan Poręba zaproszony został jako gość honorowy) na post-pezetpeerowcach z tzw. betonu -antysemitach z ZP Grunwald. Kwestię startu w wyborach parlamentarnych ruch pozostawił otwartą i decyzję podejmą między sobą sami zainteresowani. Zgodnie z tym, co w swych komunikatach przedstawia Ruch Narodowy, do końca nie wiadomo, jak narodowcy chcieliby przejąć władzę, wiadomo natomiast, że chodzi o „obalenie republiki Okrągłego Stołu” i skrajne posunięcia polityczne po dojściu do władzy. Program partii, która wyrośnie z Ruchu Narodowego o tak antysystemowych poglądach, nie mieści się w kanonie oficjalnej polityki, byt ten nie będzie więc w stanie zawiązywać parlamentarnych koalicji na prawicy, jak teraz PiS. Co ciekawe – już teraz liderzy ruchu odcinają się od wszystkich parlamentarnych partii, łącznie z PiS-em. Kilka dni temu ktoś z narodowców wrzucił do Sieci wypowiedź, której udzielił mediom rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, Adam Hofman, dwa lata temu. Dotyczyła ona ewentualnej współpracy z SLD. Dziś, w dobie ocieplenia stosunków PO-SLD, ta kaczka dziennikarska weszła do Netu jako aktualne stanowisko PiS-u, a ma za zadanie wprowadzić zamęt wśród wyborców. Jak widać, Ruch Narodowy już od początku stosuje chwyty poniżej pasa i zamierza skutecznie skłócić tzw. prawicę. RN wyznacza sobie jasną drogę, by rządzić.

Ruch Narodowy i skrajna prawica od dawna infiltrowane są przez wszelkiej maści polskie służby. Za komuny prymitywni skini w zamian za tolerowanie ich ulicznego chuligaństwa używani byli przez SB do ataków na wiece Solidarności czy rozbijanie koncertów (Metalmania w Katowicach lub ataki na festiwal w Jarocinie, ewentualnie miejsca kultury alternatywnej). Ruch Narodowy również nie jest zamkniętym klanem, lożą masońską czy sektą. Tworzą go ludzie młodzi i działacze, których prawica zna już od lat kilku – jak Artur Zawisza. Dziś widzimy tworzenie się formy partyjnej ruchu skrajnej prawicy, jakiej nie udało się zlepić ani razu od 1989 roku. Rozrzut kolorów w palecie jest ogromny, bo zaczynając od zwolenników reguł wolnorynkowych, RN przyjąć musi też tych od Peruna i „wirującego słońca” po dresiarzy z blokowisk oraz Autonomicznych Nacjonalistów, robiących stadionowe oprawy. Znamiennym jest fakt, że sztandarowe hasło „Polska dla Polaków” kiedyś i dziś – mimo swej prostoty – jest mottem skrajnej prawicy. Mottem w dobie mulikulturowości i migracji zarobkowej – brzmiącym dziwnie. Ruch Narodowy po wygraniu ostatniej bitwy o Polskę zamierza wprowadzić kroki skrajne, jakich nie postulował chyba nikt oprócz grup na marginesie oficjalnej polityki. Mówiło się o tym poza nią – wśród lewaków, anarchistów czy z drugiej strony barykady – na skrajnej prawicy. Do przejęcia władzy w sytuacji zamętu gospodarczego, ulicznych zamieszek, inflacji, upadku banków i wszelkich symptomów rozkładu państwa pozostaje pucz. Pucz dobrze zorganizowanych, zmilitaryzowanych bojówek, mających oprócz determinacji w swoich szeregach liderów, ludzi, zdolnych pokierować służbami bezpieczeństwa, wojska i policji oraz zapleczem politycznym.

Tego – mimo różnych twarzy, pojawiających się na spotkaniach RN oraz umundurowanych kombatantów NSZ i innych wojskowych – nie widać. Nasuwa się więc pytanie: jeśli sformułowania o nagłym przejęciu władzy to nie bluff – to kogo i jakie siły, zdolne do kierowania krajem, reprezentuje Ruch Narodowy? Kibole, ex-skini i inne małe, skrajne ugrupowania, to nie jest aparat, zdolny do kierowania krajem. Co będzie, gdy dojdą do władzy? Wielkie koncerny zostaną albo wyproszone z kraju – albo obłożone daniną lub znacjonalizowane. Sitwie esbeków, PZPR-owcom i agentom odebrany zostanie majątek. Kraj czeka reprywatyzacja, ustawowe będzie odbieranie majątków, zdobytych drogą nielegalną. Ruch Narodowy będzie wymagał od Brukseli większych praw narodowych, pod groźbą wystąpienia z UE. RN ratyfikuje pakiet klimatyczny oraz wpisze do konstytucji złotego jako jedyną obowiązującą walutę. Zlikwidowana zostanie nadmierna biurokracja. Sektor bankowy zostanie zobligowany do inwestycji krajowych, a nie transferów pieniędzy. Wzmocni się znacznie pozycja kleru, bo na nauce Kościoła oparty będzie system światopoglądowy Polski, etc., etc…

Polityka RP (czyt.: teatr marionetek) jest przewidywalna. Właściwie zmieniają się na stołkach te same twarze i kolejne obietnice wyborcze, a służby specjalne (wojskowe i cywilne) oraz system kontroli skarbowej i resortów mundurowych o rodowodzie komunistycznym – jak rak pożerają majątek Polski, fundusze unijne a nawet oszczędności na przyszłe emerytury. W chwilach zagrożenia „układu” znikają dziennikarze, niepokorni mają wypadki, ci, którzy za dużo wiedzą – wieszają się w celach lub strzelają sobie w tył głowy. Chorobę tę niezależna wirtualna prasa prawicowa nazwała „symptomem seryjnego samobójcy”. Jakimi sposobami więc ci niezłomni „Żołnierze Wyklęci” z RN mają zamiar zmienić obraz skorumpowanego, objętego rosyjsko-niemieckimi wpływami kraju, skoro podczas Marszu Niepodległości horda kilkudziesięciu policyjnych prowokatorów prawie rozbiła ten kilkudziesięciotysięczny spęd? Może ich działania są tylko próbą zamknięcia układu wasalnej jednomyślności względem Rosji po obu stronach areny/palety politycznej? Wszak już teraz RN postuluje bliską współpracę z państwami z kręgów cywilizacji chrześcijańskiej (m.in. z Rumunią i Bułgarią, czyli krajami, które również borykają się z neokomunistyczną korupcją w sferze gospodarki i polityki). Znamienna w Ruchu Narodowym jest także postać Krzysztofa Bosaka, politycznego ucznia Romana Giertycha. Nie będę przypominał – na czyich salonach obecnie wyciera się ostatni z wyżej wymienionych.

Ruch Narodowy ma bardzo śmiałe plany i wizje, lecz przy ugruntowanych sympatiach politycznych Polaków oraz dużej bierności i apatii – Wielka Polska katolicka, „talibski” patriotyzm, zamordyzm i dyktatura – raczej nie wzniecą narodowego zrywu wśród zmęczonych kryzysem i pogłębiającą się stagnacją rodakach.

  

/AWANGARDA/,

 CZERWIEC 2013

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*