Rok Wiary – Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem

Zbliżający się Rok Wiary, a może i coraz bardziej uwierająca mnie wiara w Boga, stworzonego przez człowieka na obraz i podobieństwo swoje, a nie w Boga, który stworzył Niebo i Ziemię, skłoniły do uzewnętrznienia swoich – że tak powiem – dolegliwości religijnych, podzielenia się nimi z otoczeniem. Nie gorszcie się zaraz i nie oburzajcie na mnie za niesforność i doszukiwanie się niepoprawności logicznych w co niektórych dogmatach naszej wiary, czy też religii.

Najbardziej dokuczającymi – w moim odczuciu – niepoprawnościami są: przypisywanie Jezusowi Chrystusowi dokonania przez swoją śmierć krzyżową czynności – stanowiącej, że tak powiem, jednej z operacji handlowych – Odkupienia, drugą zaś – robienie z Jezusa Chrystusa Boga Prawdziwego – Ofiary. Nie mogę sobie w żaden sposób obu tych wielkości powiązać z Dziełem Jezusa Chrystusa, którego miał dokonać przybierając ludzką postać. – Bo jeśli miałby dokonać odkupienia, to od kogo? Przecież człowiek był, jest i będzie Jego – Boską – własnością, jego stworzeniem, podobnie, jak wszystko inne we Wszechświecie. Druga wielkość – Ofiara? Przecież w Boskim Bycie, takim, jaki funkcjonuje w naszej katolickiej Religii, głoszącej, że wszystko, co nas otacza, od Boga pochodzi i my wraz z tym do Niego należymy – Ofiara nie ma racji bytu, bo każda istniejąca w przestrzeni rzecz jest Boska! Ponadto Jezus jest jedną z osób Boskiej Trójcy. To tak, jak gdyby ofiarowywał siebie – samemu sobie. Gdyby nawet miał się ofiarować swemu Ojcu, to jak to miałoby się do nieskończonego miłosierdziem Boga Ojca?

Gubię się w usiłowaniach zrozumienia pojęcia dzieła Chrystusa, jakiego miał dokonać, zstępując na ziemię i przyjmując ludzką postać. Jaki skutek to zstąpienie na ziemię i przyjęcie ludzkiej postaci przez Jezusa – w  Zamiarze Boskim – był  przewidziany?

Czy nie bardziej zrozumiałym, dla nas ułomnych ludzi i nie bardziej przekonywującym do Nieskończonego Miłosierdzia Boskiego byłoby, gdyby Jezus Chrystus zstąpił z Nieba do nas na ziemię po to, aby dzielić z nami dole i niedole, ból i radość – wszystkie dobre i złe strony ludzkiej egzystencji, ludzkiego bytu na ziemi? Przemówić do nas słowami: „Jestem wśród was, abyście się nie czuli porzuceni, opuszczeni przez Boga na tym „łez padole”, abyście nie krzywdowali sobie pozostawania w nim, bez widoków na poprawę swej doli. Ja przynoszę wam „Dobrą Nowinę” o Królestwie Bożym, które się nie kończy wraz z zakończeniem życia doczesnego – wraz ze śmiercią. Ja jestem dopełnieniem Starego Testamentu, Dobrą Nowiną – Ewangelią. Zachowanie Dekalogu, nauk ewangelicznych i stosowanie ich w swoim życiu, da wam życie wieczne – upragnione Zbawienie. Jestem wśród was także dlatego, abyście uwierzyli – mimo istnienia zła, tak dotkliwie wam życie utrudniającego – w doskonałość Bożego Dzieła. Żebyście uwierzyli, że istniejąca rzeczywistość jest jedyna, nie zastępowalna i nie zamienialna, choć zawiera w sobie owo zło, przysparzające wiele bólu i cierpienia i – wydawałoby się – rujnujące „Zaczyn Boski”. Ale to Ja i moja Nauka są Drogą, Prawdą i Życiem. Kto we mnie i moje nauki uwierzy, ten zła się nie ulęknie i wraz ze mną wejdzie do Królestwa Bożego, aby żyć wiecznie.”

Tadeusz Śledziewski 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*