O potrzebie tworzenia widzeń Franciszki i Stefana Themersonów (3)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z kolei w Drobiazgu melodyjnym (1933), zaginionym filmie reklamowym, powstałym na zamówienie firmy galanteryjnej „W. Golińska”, para awangardowych filmowców podjęła próbę uchwycenia związków między muzyką, a obrazem. Stefan Themerson, który w artykule Możliwości radiowe z 1928 r. przewidział powstanie telewizji, już wcześniej pisał o „muzyce optycznej”. Jego zdaniem przyszłe kino abstrakcyjne miało być „grą melodii, świateł, cieni i barw.” [19] Jak wspomina w swym eseju O potrzebie tworzenia widzeń, w 1924 roku, mając 14 lat, zbudował pierwszy w swym mieście odbiornik radiowy, który „jakimś cudem działał”: „Moje radio wykonane domowym sposobem stało się czymś więcej niż „odbiornikiem”, nie tracąc niczego z magii odbiornika. Stało się instrumentem wytwarzającym nowe dźwięki, nigdy dotąd nie słyszane, o których wówczas żadna zdrowa na umyśle osoba nie pomyślałaby, że mają coś wspólnego z „muzyką”. [20] „Minęły cztery lata i kiedy miałem lat osiemnaście (w roku 1928) napisałem artykuł opublikowany w bardzo „nowoczesnym” dwutygodniku (WIEK XX)” – napisał Stefan Themerson. [21] Przeprowadzone w Drobiazgu melodyjnym studia nad strukturalnymi związkami łączącymi ruchomy obraz i utwór muzyczny, które będą kontynuować w Zwarciu (1935) oraz w The Eye and the Ear (Oko i Ucho; 1944-45), zbliżają Themersonów do równoległego im nurtu kina „symfonii wizualnych” oraz poszukiwań takich filmowców europejskiej awangardy, jak: Hans Richter, Viking Eggeling, Oskar Fishinger, Germaine Dulac, czy Walter Ruttmann. Wykorzystując w nim wprawione w ruch, zestawione z muzyką Maurice’a Ravela fotogramy, zdają się rozwijać idee podjęte już w Aptece.

Drobiazg melodyjny został wówczas uznany za najpiękniejszy, z punktu widzenia wizualnego i dźwiękowego, film polski. W 2006 roku, na podstawie zachowanych fotogramów zrekonstruował go Bruce Checefsky. Konstrukcja ściśle uzależniona od ścieżki dźwiękowej wyróżnia też zaginiony film Zwarcie (1935). Ta krótkometrażówka oświatowa, zrealizowana na zamówienie Instytutu Spraw Społecznych w Warszawie, miała ostrzec przed nieodpowiednim obchodzeniem się z elektrycznością. W filmie tym obraz zsynchronizowano z „na wpół abstrakcyjną” muzyką skomponowaną i wykonaną przez samego Witolda Lutosławskiego. „Ten mały filmik – jak wszystkie krótkometrażówki Themersonów – jest dramatycznym poematem. Akcja toczy się bez ludzi. Przygotowuje się na przewodzie elektrycznym źle zawieszonym, na bezpieczniku pękniętym i rozłamanym, zastąpionym niepotrzebnym gwoździem, wybucha płomieniem wijącym się koło ściany. W tym filmie jest poezja rzeczy, linii, plam, świateł, jest dramat elektryczności, jest króciutkie spięcie zadyszanych form, jest przekonywująca wymowa samych obrazów. Śliczny film” – zachwycała się w swej recenzji Stefania Zahorska. [22] Po obejrzeniu go dr St. Furmanik napisał w Muzyce Polskiej, że muzyka ma największą przyszłość w filmie abstrakcyjnym, w którym może ona „stanąć jako <czynnik równorzędny> materiału wizualnego”. Jego zdaniem świadczy o tym Zwarcie, jednak jego warstwa wizualna sprawiła, iż zamierzone przez zleceniodawcę, dydaktyczne przesłanie, jakim było przestrzeżenie widza „przed krótkimi spięciami w przewodach elektrycznych” raczej „spaliło na panewce”. Bowiem autorzy ograniczyli w filmie do minimum realizm jego treści, natomiast celowo podkreślili „fotogeniczność martwych przedmiotów”, a także obecność rozmaicie zrytmizowanych fal świetlnych. To sprawiło, iż „w połączeniu ze specjalnie napisaną muzyką, której płynna struktura synchronizuje się ze strukturą obrazu, całość w wielu swych momentach czarowała swą niematerialną wizyjnością”. [23]

Zanim Themersonowie nakręcili w Londynie The Eye and the Ear, zrealizowali jeszcze parę filmów. Nieskończony Polski gotyk, który powstał w Warszawie w 1937 roku, niestety nie zachował się. Ocalała za to Przygoda człowieka poczciwego (nie będzie dziury w niebie, jeśli pójdziesz tyłem), 1937), jak głosi podtytuł – humoreska irracjonalna, nakręcona do muzyki Stefana Kisielewskiego. [24] Ostatni film zrealizowany przez Themersonów przed opuszczeniem Polski zyskał kształt filozoficznej przypowiastki o oryginalnej fabule. Opowiada ona o zwykłym człowieku, szarym urzędniku, który chcąc wyzwolić się z codziennych konwenansów, postanawia chodzić tyłem. Jak napisał Stefan Themerson w liście do Centralnego Archiwum Filmowego w Warszawie z 30. listopada 1960 r., ów tytułowy poczciwy człowiek „(…) nie filozofuje na temat cywilizacji. Chce po prostu dwóch tygodni urlopu na Parnasie. Nie w Zakopanym albo w Szczawnicy, ale na Parnasie. A parnasem jego jest komin na dachu między chmurami. Komin, na którym może usiąść i zagrać na flecie. Aby dostać się tam, musi popełnić akt, który zawsze wydawać się będzie aktem irracjonalnym (stąd podtytuł filmu: humoreska irracjonalna) tym racjonalistom, którzy myślą, że zawsze mają rację. Musi wyłamać się ze swego środowiska. Musi wstać od codziennego biurka i… pójść tyłem. Z szafą z lustrem. Drewnianą, nie freudowską. Do lasu. I odfrunąć. Na dach. Na chwilę. Zobaczyć świat z innego punktu widzenia”. [25] W filmie pada tylko kilka słów. Tylko dwa zdania. Na początku filmu STOLARZ mówi do DWÓCH LUDZI NIOSĄCYCH SZAFĘ: „Nie będzie dziury w niebie, jeżeli nawet pójdziesz tyłem!”. Słyszy to POCZCIWY CZŁOWIEK siedzący za biurkiem. Wstaje i próbuje iść tyłem. Na ulicy zderza się z DWOMA LUDŹMI Z SZAFĄ i teraz on wraz z jednym z tragarzy niesie szafę z miasta do lasu, idąc tyłem (à reculons). [26] Pełna absurdalnych wydarzeń wędrówka dwóch ludzi z szafą, w której ważną rolę odgrywa lustro, wypełnia praktycznie cały film. W lustrzanych drzwiach szafy odbijają się widoki ulicy, odwrócone do góry nogami obrazy oraz kroczący tyłem naprzód pochód protestujących obywateli (reprezentujących pełen przekrój społeczeństwa), którzy niosą transparenty o tak absurdalnych hasłach, jak choćby: „MY WSZYSCY CHODZIMY PRZODEM! PRECZ Z CHODZENIEM TYŁEM!”. Dziwaczna demonstracja wychodzi z miasta do lasu, przechodzi przez futrynę drzwi, wpatruje się w niebo. „Na pewno będzie dziura w niebie!” – oto kolejne hasło z niesionej planszy. W filmie wykorzystano zdjęcia trickowe robione na stole, malowane na taśmie, a także wykonane kamerą o bardzo dziwnych kątach widzenia. W warstwie wizualnej wzbogacają go przyspieszenia kadrów, animowanie fotogramów, zmiany ostrości obrazu, wprowadzenie negatywów, abstrakcyjne refleksy świetlne. Niektóre kadry w części lirycznej, rozgrywającej się w lesie, zostały ręcznie kolorowane. Zastosowanie ruchu wstecz sprawia, iż film ma także sens, gdy ogląda się go od tyłu, zarówno obraz, jak i dźwięk. Dzięki temu ci, którzy szli tyłem – mogą pójść przodem, a ci, którzy szli przodem – tyłem. Jedyny zachowany przedwojenny film Themersonów, zrealizowany w Polsce – odbiega formą od pozostałych (zaginionych) filmów z tego okresu. W Przygodzie człowieka poczciwego starali się oni pogodzić język sztuki wysokiej i kina popularnego, fabularnego. Głosząc pochwałę nonkonformizmu, małoduszności oraz tchórzostwa, przywołali oni poetykę filmów dadaistycznych. Ich uwrażliwienie na poetycką wizję świata oraz jego absurdalno-groteskowe wymiary zbliżała ich do twórczości takich artystów, jak René Clair (Antrakt) i Francis Picabia (Upiór przedpołudniowy). Przeciwko wywrotowemu, burzącemu zastany porządek świata „chodzeniu tyłem” protestowali zarówno bohaterowie Przygody człowieka poczciwego, jak i krytycy podczas pierwszego pokazu filmu. Lecz zainspirował on Romana Polańskiego do nakręcenia Dwóch ludzi z szafą. (cdn.) 

 

Agnieszka M. Wasieczko

 

 

Przypisy:

19. S. Themerson, Możliwości radiowe, w: „Wiek XX”, 1923, nr 23;

20. S. Themerson, O potrzebie tworzenia widzeń, op. cit., s. 43;

21. S. Themerson, O potrzebie tworzenia widzeń, op. cit., s. 45;

22. S. Zahorska, „Wiadomości Literackie”, 19.01.1936;

23. St. Furmanik, Muzyka polska, Warszawa, wrzesień / październik 1936;

24. Ze wszystkich, przedwojennych filmów to jedyny, którego kopię znaleziono po wojnie. Kopie 16-mm znajdują się w Filmotece Narodowej w Warszawie, a także w LUX i w British Film Institute w Londynie.

25. S. Themerson, z listu do Centralnego Archiwum Filmowego w Warszawie, 30. listopada 1960, cyt. za: Filmy Franciszki i Stefana Themersonów…, op. cit., s. 58;

26. S. Themerson, O potrzebie tworzenia widzeń, op. cit., s. 82.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*