Niezależny III obieg literacki w Polsce (9)

 

Antologie i festiwale art zine’owe

„Musieliśmy zrobić tę książkę. Tych wydawnictw nie ma w bibliotekach. Łatwo się gubią, toner z xerokopiarek, na których były kopiowane, szybko wietrzeje, starsze gazetki stają się z roku na rok coraz bledsze, być może któregoś dnia literki całkiem znikną.” [1]

Słowa, które redakcja zamieściła we wstępie pierwszej antologii art zine’ów XEROFEERII świadczą o determinacji i zaangażowaniu twórców pierwszej próby opisania tak rozległego i trudnego do ogarnięcia zjawiska. Antologia ta powstała na gruzach wcześniejszej, mało udanej antologii, stworzonej po pierwszym spotkaniu środowisk art zine’owych w Zielonej Górze, 2-4. października 1992 roku. Była to antologia art zine’ów i mail artu. Miała tylko 54 strony i mały nakład. Postanowiono stworzyć pełniejszą wersję, która zwierałaby większą ilość samych art zine’ów jak i ich zawartości. Głównym jednak powodem zorganizowania pierwszego Art Zine Gallery było spotkanie ludzi, którzy znając się od lat i od lat korespondując ze sobą – nigdy się nie widzieli. Poza tym – było to pierwsze oficjalne wyjście z podziemi. Lokalna prasa obficie rozpisywała się na ten temat, a Zielona Góra bardzo szybko został okrzyknięta Stolicą Niezależnego Obiegu Literackiego. Na pomysł zorganizowania spotkania środowisk art zine’owych wpadli: Rafał Qba Jakubowski (pismo Żaden) i Jacek Katos Katarzyński (pismo Dada Rzyje). Założenia i cele tegoż spotkania przytacza Rafał Jakubowski w numerze 032 (nr 11 z 1993 roku) pisma Żaden:

„Celem miało być omówienie i realizacja działań:

–         wydanie ogólnopolskiego pisma społ.-polit. stwarzającego alternatywę do bełkotu oficjalnej prasy,

–         założenie banku współpracy i informacji do pomocy przy organizowaniu wspólnych imprez ogólnopolskich i europejskich,

–         przesunięcie bieguna działań kontrkultury na atak w oficjalne formy i struktury państwa,

–         wydanie informatora omawiającego i reklamującego wszelkie imprezy,

–         stworzenie zaplecza (prawnego) do obrony ludzi represjonowanych, oraz próby wniknięcia w system kontroli państwa nad młodzieżą,

–         wydanie antologii art. zine’owej, publikującej najwartościowsze rzeczy ukazujące się w ciągu roku,

–         stworzenie funduszu na rzecz w/w inicjatyw ze środków finansowych szeregu wszelkich dystrybucji i firm <niezależnych kapitalistów>.”     

Czyż nie brzmi to jak program rewolucji? Niektórzy mówią, że na całe szczęście dla III obiegu program ten nie został zrealizowany. Rafał Jakubowski pragnął wszystko uwikłać w politykę, na co nie zgodzili się uczestnicy spotkania. Postanowiono tylko spełnić jeden z tych postulatów – wydać antologię art zine’ów. Pierwszy festiwal twórczości niezależnej zawierał w programie pokazy mody futurystycznej oraz koncert muzyki awangardowej. Po II Art Zine Gallery, który odbył się w 1993 roku, postanowiono opublikować antologię. Żeby omówić szczegóły tej pierwszej publikacji, postanowiono ponownie się spotkać. Zorganizowano Art Zine Kongres w Zielonej Górze wiosną 1993 roku, który poza spotkaniem dotyczący redakcji antologii, był zarazem mini festiwalem muzyczno-literacko-grafficiarskim. Wydana antologia XEROFEERIA (oddano do druku 15. września 1993 roku) zawiera wypisy z art zine’ów, powstałych do 1993 roku. Przy tytule pisma zostały zamieszczone fragmenty zawartych w nim utworów. Ujęto dorobek 49 art zine’ów i pism komiksowych – tylko tych, które odpowiedziały na apel redaktorów antologii i nadesłały informacje wraz z egzemplarzami wydawanych przez siebie pism.

W roku 1994 odbył się III Art. Zine Gallery, już uboższy w występy artystyczne ale z udziałem gości z zagranicy – z Czech i Anglii. Uchwalono wydanie antologii wierszy wydawanych w III obiegu – XEROFRENIA. Proces tworzenia tej antologii był podobny do tego z poprzedniej: zorganizowano II Art Zine Kongres – rozesłano informację z prośbą o przesyłanie tomików na adres redakcji antologii. We wstępie napisano: „Antologia ta ma znów wymiar przede wszystkim dokumentacyjny. Tak samo jak w przypadku Xerofeerii, uwzględniliśmy tu autorów wszystkich tomików, ukazujących się w i rozprowadzanych w sposób niezinstytucjonalizowany, jakie wpadły nam w nasze rączki. Niektórzy z nich wydawali potem swe wiersze „oficjalnie” ale to już ich problem”.

Tak więc zamieszczono wybór wierszy z tomików wydanych przez poszczególnych twórców – w sumie zaprezentowano wiersze 76 autorów.

We wszystkich edycjach Art Zine Gallery czynnie brały udział pisma: Dada Rzyje, Szajba, Die Hule, Lampa i Iskra Boża, Litera, Tytuł Dień Do Blyy, Żaden, Szokiren Szikzal, Mała Ulicznica, Blamaż, Kobieta, Exkluziv.

Art Zine Show – to prezentacje twórczości art zine’owej, organizowane przez Staromiejski Dom Kultury. Pierwszy odbył się w sali SDK w październiku 1993 roku jako dość tradycyjny wieczór literacki[2]. Drugi – na estradzie na rynku Starego Miasta w Warszawie 20. maja 1994 roku – bez publiczności… Trzeci – w kinie Tęcza w Warszawie 20. maja 1995 roku. Był multimedialnym festiwalem undergroundowej aktywności literackiej, video i muzycznej z udziałem reprezentantów pism Schisostoma, Linie, Szajba, Dada Rzyje, Lampa i Iskra Boża, Opiekun, Rewia Kontrsztuki, Xerro i innych. Byli także goście z Ukrainy, Białorusi i Litwy – publiczność tym razem dopisała. Dwa ostatnie Art Zine Show były imprezami towarzyszącymi Międzynarodowym Targom Książki.

Przy okazji III Art Zine Show Staromiejski Dom Kultury wydał trzecią i ostatnią antologię art zine’ów pt. XEROFURIA w nakładzie 500 sztuk, przygotowaną przez Pawła Dunina-Wąsowicza. Zawiera reprodukcje fragmentów 15 czołowych art zine’ów, wykaz pozostałych, tłumaczenie podsumowania książki Fleischera Overground, wiersze Jac Po, Moniki i Bogusława Kopców, Kazika Malinowskiego, Krzysztoffa Kaina May’a oraz teksty zespołów undergroundowych.

Kontynuacją tradycji organizowania imprez art zine’owych były tworzone przez Lampę i Iskrę Bożą we wspólpracy z szefem kinoteatru Jarosławem Żwirblisem w kinie Tęcza imprezy: Dobra poezja – zła muzyka (kwiecień 1996 rok, promocja antologii Macie swoich poetów), Niby Art Zine Lampa Show listopad 1996 rok – w ramach festiwalu Warszawa Pisarzy) oraz Ostatnia Lampa w Tęczy.

Poza tymi głównymi imprezami art zine’owymi są także inne – lokalne działania – manifestacje, wystawy czy koncerty. Jednak zazwyczaj kontakt następował tradycyjnie – korespondencyjnie…

 

Coż jeszcze..?

Czy można posłużyć się jakimś terminem na określenie nurtu (czy nurtów) przewodniego, który wiódłby prym w twórczości III obiegu? Jak dotąd istnieje tylko jedno naukowe opracowanie, dotyczące środowiska art zine’owego i próbujące na to pytanie odpowiedzieć. O dziwo tematem tym zajął się nie polski literaturoznawca, a niemiecki slawista, profesor Michael Fleischer z Bochum. Praca nosi tytuł Overground, Die Literatur Der Polnischen Alternativen Subkulturen Der 80 er und 90 er jahre (Eine Einsicht) Slavistische Beitrage[3]. Część trzecioobiegowych czytelników jak i krytyków z obiegu oficjalnego nie wierzy w istnienie tej książki, myśląc, iż to opracowanie wymyślili twórcy na potwierdzenie czy uzasadnienie głoszonych przez siebie własnych teorii na temat III obiegu literackiego[4]. Przyznaję, że do wszystkiego, co jest napisane w art zine’ach należy podchodzić z pewną ostrożnością. Lampa i Iskra Boża bardzo często robiła tego typu żarty. W numerze 16(21) możemy znaleźć notkę o treści: „Zgodnie z obietnicą, w roku 2000 ujawniamy fikcyjnych bohaterów III wydania Parnasu Bis[5]” – i tu padają nazwiska 10 osób, które tak naprawdę nie istnieją… Podobnie rzecz się dzieje z treściami zamieszczonymi w samej Lampie…: „Errata (numer 12(17)) Wydrukowane w Lampie i Iskrze Bożej nr 10(15) wiersze podpisane nazwiskiem Marcin Świetlicki napisał w rzeczywistości Bartosz Muszyński. Z kolei wiersze podpisane nazwiskiem Bartosz Muszyński napisał w rzeczywistości Marcin Świetlicki. Marcin Świetlicki nie udzielił nigdy wywiadu Też jestem lubelskim sentymentalistą – tekst został spreparowany, przy wykorzystaniu fragmentów wywiadu z Grabażem z Lampy i Iskry Bożej nr 7(12). Erratę do niniejszego wydania Lampy wydrukujemy w następnym oczywiście.” Pytanie, czemu mają służyć tego typu zabiegi? Może skłonieniu czytelników do bardziej wnikliwego, krytycznego i porównawczego czytania pisma? Może żartem, skierowanym w stronę krytyków? Nawiasem pisząc – spotkałem się z postulatami, aby publikować w ogóle bez nazwisk (co większa część twórców zresztą czyni), a nawet słyszałem opinie, że gdyby np. jakiś twórca oficjalny, bardzo znany, wydał tomik poezji i podpisał innym nazwiskiem – nieznanym – nigdy ten tomik nie zaistniałby w obiegu literackim pierwszym… Postulat sztuki niepotrzebnej, poezji nudnej (dla odbiorcy niezaangażowanego), twórczości zamkniętej, elitarnej – to postulat III obiegu. I tu powracamy do wielce ciekawej książki Michaela Fleischera. Dysponuję jedynie wspomnianym wcześniej fragmentem zamieszczonym w Xerofurii, pt. Overground: cechy charakterystyczne – tendencje – prądy. Autor wnikliwie zapoznawszy się z materiałami, zamieszczonymi w antologii Xerofeeria dochodzi do zaskakujących, ale często trafnych wniosków. Próbuje usystematyzować twórczość literacką III obiegu, wymieniając 14 cech dla tego obiegu charakterystycznych. Pozwolę sobie na dokładniejsze przybliżenie tychże wniosków niemieckiego slawisty na temat polskiej literatury niezależnej.

Za główną cechę, wyróżnik literatury III obiegu, Fleischer uznaje język twórczości art zine’owej: „Podstawą tekstów zinowskich jest język potoczny, a dokładniej młodzieżowy język potoczny, który lansowany jest od czasu do czasu odpowiednimi wyrażeniami specyficznymi dla dyskursu, w celu oznaczenia ich dyskursowej przynależności.” Jednak autor przyznaje, iż język literacki także funkcjonuje w twórczości undergroundowej, tylko jest on zastosowany w inny sposób – jest środkiem nie celem. Tu wymienione zostają dwa sposoby „użytkowania” języka literackiego: „(…) po pierwsze jeżeli chodzi o ironię w odniesieniu do dyskursu i po drugie jeżeli ma stanowić on tło do osiągnięcia własnych postępowań.” Używane są często brutalizmy, wyrazy obsceniczne – jako zabieg prowokacyjny lub uzasadnienie semantyczne. Fleischer twierdzi poza tym, iż brutalizmy i obsceniczne teksty cechują i scalają pewne grupy alternatywne w tym także tę…

Druga wymieniona przez autora cecha to: „(…) ignorowanie, względnie nie branie poważnie interdyskursu i tak zwanej w Polsce władzy.” Tak jak pisałem wcześniej wszelkie działania twórcze omijają szerokim łukiem to, co dzieje się w obiegu oficjalnym. Ignorowanie i wyśmiewanie, a nie dyskusja z oficjalnością. Poruszanie błahych tematów, tematów codzienności – ale codzienności trzecioobiegowej. Wnioski profesora Fleischera: „Świadczy to z jednej strony o dość silnym i stabilnym dyskursie (wewnętrznym – K. K.) i o odporności subkultury, która w konfrontacji z subkulturami zewnętrznymi nie musi zabiegać o swoje przetrwanie, z drugiej zaś strony o słabo wykształconym dążeniu do zwiększenia swojego udziału w interdyskursie.” I tu małe sprostowanie. Twórcy trzecioobiegowi uczestniczą w interdyskursie – jeżeli ktoś organizuje np. happening na Rynku Starego Miasta w Krakowie, to odbiorcami tychże zabiegów czy recytowanych tekstów są także ludzie, nie związani w żaden sposób z tym obiegiem. Tak samo sprawa się ma z wieczorkami poetyckimi czy koncertami. Jednak nikt nie zabiega o nowych czytelników czy poklask z oficjalnego obiegu.

Z zaskoczeniem autor stwierdza dalej, iż nie zauważył rozprawiania się z tradycją tak kulturalną jak i literacką Polski. Warto przytoczyć przykład rozprawy, ale jakże innej. Mowa o słynnej okładce art zine’a Linie (nr 9, 1989 rok), gdzie autorzy zamieścili (okładka formatu A-4) bardzo dokładny (chyba z książki o anatomii) rysunek waginy z podpisem – cytatem z Ody do młodości Mickiewicza: Tam sięgaj gdzie wzrok nie sięga… Oczywiście nie można znaleźć w tej twórczości kontynuacji ani aktualizacji literatury przeszłej, poza tymi art zine’ami, które deklarują się jako pisma dadaistyczne czy futurystyczne. Jednak nawiązania pozostają tylko deklaracjami i przekomarzaniami z tymi prądami poetyckimi…

W dalszych rozważaniach poruszone zostają kwestie języka, jego stosowania, tematyki, gry prowadzonej przy jego pomocy. Autor zwraca uwagę na nagminne pomijanie gramatyki czy stylistyki, pisze o „semantycznej papce”, surrealistycznym łączeniu motywów płciowych w swoiste poetyki. Zauważa także operowanie „symbolami kolektywnymi”, oderwanie słów od ich znaczeń, barokowym stylu wspierającym semantyczną papkę… Można rzec, iż język (jak i twórczość owym językiem pisana) jest skierowany, określony i przyporządkowany odbiorcy znanemu, odbiorcy, który tę całą „semantyczną papkę” wchłonie ze smakiem. Istotną różnicą i wyróżnikiem całości twórczości niezależnej są zorientowani na tę właśnie twórczość, należący do tego zamkniętego obiegu – odbiorcy. Tutaj nikt nie poszukuje czytelników ani nie stara się trafić w ich gusta – oni po prostu są i czekają… Inaczej jest w obiegu oficjalnym, gdzie toczy się ciągła walka o odbiorcę – tak dzieje się ze wszystkimi produktami komercyjnymi i niestety literatura także się do nich zalicza. Dlatego może oficjalne pisma literackie poczęły od pewnego czasu upadać, a art zine’y jeszcze trwają – chociaż ich dni także są policzone… 

„W tekstach literatury alternatywnej występuje albo bardzo oszczędne wykorzystanie środków poetyckich (…), albo też język barokowy, przeniknięty neologizmami i archaizmami. W tekstach tych panuje zamiłowanie do ekstremy. W niektórych jednak wypadkach stosowane są (w sposób wymieszany) obie metody obok siebie.” Spróbujmy porównać kilka wierszy wydanych w III obiegu. Utwór pt. Niewinność napisany przez Artura Cezarego Krasickiego[6] i wiersz Krzysztofa Łysiewicza[7]:

 

Nogi rozkraczone                                                                        Głowa na poduszce

Śluz spływający                                                                          tak twardej

Strumieniem smrodliwym                                                 Już nie krzyczę

Czy przyjdzie mi utonąć                                                   Masturbacja nie bawi

Bez karty pływackiej?                                                        Bez czucia

                                                                                             Lubię swój cień

                                                                                             Nie widać łez

                                                                                                A ściana jest mokra

                                                                                                                             Na wysokości oczu

 

Moniki Kopiec [8] wiersz pt. Już ranek i utwór Lucy Fear [9]:

 

Jądra nocy ciemność głębinna                                                Zmieloną gliną słów

Nagły błysk                                                                                      zatykam wszystkie szpary

Pytasz – świt ?                                                                     w szkatułkach mych

Nie meteor spadł                                                                      korzennych dłoni

Ślepa babka mokra chustka                                 w krypcie

Juuuż świt ?                                                                                     nienarodzonych słów

Mleczny mi dnień ?                                                                             po własnej linii życia

Nie jeszcze nie                                                                          szczęścia pomyślności

Czekaj jak manny z nieba                                                     skaczę na jednej

Struga słońca w kalejdoskopie                                     lub na drugiej nodze

Mozaikową ułoży odpowiedź                                            by nie przyrosnąć znowu

Już                                                                                                          korzeniami – chodzę

 

W III obiegu nie istnieją mody na pisanie, nurty poetyckie, poetyki, ni jakiekolwiek inne poddające się tego typu typologiom wyróżniki. Według mnie Fleischer zbytnio upraszcza kwestię w odniesieniu do setek tomików wierszy, wydanych przez te wszystkie lata… Właściwie każdą poezję można poddać takiemu podziałowi – lewy, prawy i lewo-prawy…

W dalszych swych rozważaniach autor głosi: „To co codzienne, banalne i trywialne stanowi centrum wielu tekstów, „banalne” są zarówno tematy i poruszane problemy jak i zastosowane środki, które służą do osiągnięcia tego celu. (…) W centrum nie stoi interdyskurs, lecz własny, wypracowany i posiadanydyskurs z jego hierarchią wartości i norm. To co codzienne i banalne funkcjonuje tu jawnie – inaczej niż w interdyskursie oraz wykazuje rozbieżną z nim semantyzację”. Tak ja wcześniej wspominałem o swoistym kodzie grupy zamkniętej dotyczącym języka, tak samo śmiało możemy powiedzieć o kodzie, który dotyczy twórczości – łączy się to ze świadomością wspólnotową twórcy i odbiorcy. Lecz czy można słowo „banalizm” odnieść do całej twórczości III obiegowej? Byłbym ostrożny. Banalnym jest to, co dzieje się na zewnątrz dla obiegu tak oficjalnego jak i niezależnego… Michael Fleischer posuwa się dalej, wyodrębniając trzy główne prądy w twórczości alternatywnej: prowokujący, spokojny i awangardowy. Prowokujący prąd to teksty, które „stosują bądź tematyzują tzw. mocny, grubiański i prowokujący język jak i motywy”. Prąd spokojny to te teksty, które „reprezentują literaturę cichą, skierowaną do wewnątrz, zajmującą się sprawami własnej grupy”. Ostatni z prądów wymienionych przez Fleischera – prąd awangardowy, do którego zalicza „zarówno te grupy i poetów, którzy opierają się na awangardowych cechach tradycji Moderny (hasła surrealizm, happening, dadaizm), jak i tych poetów i te grupy, które starają się o rozwinięcie – wytworzenie nowych metod i mechanizmów generowania tekstów. (…) Myślę tu w szczególności o stosowanej w wielu tekstach metodzie tworzenia nieinteresujących tekstów” i dalej „Do rangi zasady awangardowej wyniesione zostaje to, co bez znaczenia, to co nie interesujące(należałoby spytać: dla kogo i w odniesieniu do czego nie interesujące), to co z życia codziennego i to co uważa się za niezdolne do bycia literaturą”. Warto przytoczyć kilka przykładów liryki przyporządkowanej do podziału Fleischera.

Wiersz Andrzeja Nowaka zamieszczony w piśmie Energia nr 1:

Przez okno wyglądam

 

Jesteś tam

Myjesz gary

Zrobiłaś surówkę wysoce metaboliczną

Masz mnie

W dłoniach

Miłość płynu do naczyń

No i mój brzuch

Wielki

Jak cytryna

 

Czy ten wiersz można zaliczyć do nurtu awangardowego? Przytoczę jeszcze zamieszczony obok tekst tego samego autora:

 

Na wieszaczku dni

co bez przerwy

Palec

W odbycie

Paznokciem się kończy

Pytanie o prawo ciążenia

 

Czy ten należy do nurtu prowokującego? A czy ten wiersz Krzysztofa Łysiewicza reprezentuje „literaturę cichą, skierowaną do wewnątrz, zajmującą się sprawami własnej grupy”?

 

Widziałem płaczący

dzbanek z kompotem

Wiśniowe łzy

tak spokojnie spływały

jedna po drugiej

I nikt mi nie wmówi

że istnieją rzeczy

tak do końca

martwe

 

Część twórczości III obiegu operuje często na poziomie abstrakcji, na impresji twórczej; nie spotyka się liryki przemyślanej – rzemieślniczej. Stąd określenie – spontaniczna literatura młodzieżowa. Tu nikt nie musi patrzeć na swoje „dzieła” pod względem krytyki czy odbiorcy. Tu wszystko jest sztuką i wszystko może nią nie być… To szukanie po omacku wyjaśnienia zagadki – czym jest sztuka? Tu każdy traktuje ten temat bardzo osobiście – stąd tyle jest na to pytanie odpowiedzi ilu ludzi je zadaje. Organizowanie happeningów, koncertów, pokazów mody, manifestacji, wydawanie tomików, zine’ów – wszystko to prowadzi do prób stworzenia nowej jakości sztuki, sztuki bardziej przyjaznej, z którą można „iść na piwo”, a nie klękać przed nią… Nowe sacrum – nie profanum.

  

Co dalej z obiegiem niezależnym?

Po apelu, który wystosowałem do środowisk zine’owych (głównie w kwestii nowych art zine’ów) otrzymałem list z materiałami, dotyczącymi art zine’a o nazwie Szept Muru, powstałego w 1994 roku. Pismo to funkcjonuje w Internecie[10], ale też wydawane jest w formie papierowej. Twórcą tego projektu jest Mariusz Rymarczyk z Ostrowa Mazowieckiego. Tego typu pisma potwierdzają tezę, że art zine’y powstałe około drugiej połowy lat 90. XX w. prezentują już zupełnie inne tendencje. Nie są już tak prowokacyjne czy awangardowe, jak te opisane powyżej i powstałe w latach 80. Pierwszy raz np. spotkałem się z określeniem „redaktor naczelny” w odniesieniu do osoby, wydającej pismo. Także ogólny ton pisma jest bardzo poważny i można powiedzieć – aspirujący do „wyjścia” z podziemia. Także art zine’y nie są już wydawane, ani nie mają nic wspólnego z subkulturą, z której się wyłoniły. Twórcy po prostu publikują wiersze… Faktem jest, że ciągle powstają nowe tytuły – np. powstały 2001 roku art zine Pozytywka  – jednak nie są one już tymi pismami, które nadawały bieg literaturze niezależnej. Mają swoich czytelników, ale to już nie są ci czytelnicy… Pocieszającym może być fakt, iż z każdym numerem wzrasta nakład – tak więc ilość czytelników wzrasta. „Redaktor naczelny” art zine’a Szept Muru przysłał mi zestawienie nakładów wszystkich numerów pisma i tak:

Szept Muru #4. A4 x 16 stron. 60 egzemplarzy. Jesień 1995 roku,

Szept Muru #5. A5 x 24 str.; 89  egzemplarzy. Wiosna/lato 1997 roku,

Szept Muru #6. A4 x 26 str.; 117 egzemplarzy; wiosna 1998 roku,

Szept Muru #7. A5 x 60 str.; 180  egzemplarzy; wiosna 2000 roku,

Szept Muru #8. A4 x 80 str.; nakład w trakcie powielania; styczeń 2001.

Cóż… Różnica tych art zine’ów z tymi sprzed lat jest wielka – wtedy nikt nie przywiązywał wagi do nakładu (stąd wszystkie dane, które podaję, są przybliżone), bardzo często nie podawano nawet, kto jest autorem; nikt nie troszczył się o datę powstania, a często także nie podpisywano w ogóle utworów lub sygnowano je tylko pseudonimem. Teraz, jak już wspomniałem, twórcy są bardziej skrupulatni, prezentują nową jakość i pretendują do miana poważnych pism literackich. Czy to dobry kierunek? Dla oficjalnego obiegu – tak, dla obiegu niezależnego? Dla mnie osobiście III obieg to swoisty klimat, zamknięty obieg, getto ludzi, których jedyną motywacją do tworzenia był sam akt twórczy, „walenie głową w mur” czy „skakanie z wieżowców”… Myślę, iż nie są zadowoleni z kierunku, jaki obrał obieg niezależny. Paweł Dunin-Wąsowicz twierdzi, że III obieg umarł śmiercią naturalną. Na pewno okres jego świetności dawno przeminął i jak wszystko wokół, stara się dostosować do nowych czasów i warunków przez nie stworzonych. Szkoda tylko jednego – przez długie lata walczono o hermetyczność literacką, walczono ze wszelkimi wpływami z „zewnątrz” – ta walka jakby w ostatnich latach stawała się coraz mniej zażarta i wreszcie się skończyła… Czy stworzono nową jakość w literaturze? Przecież tak naprawdę niewiele osób wie w ogóle o istnieniu takich pism. W żadnej z bibliotek nikt nie znajdzie ani art zine’a, ani tomiku, ani nawet wzmianki na temat niezależnego obiegu literackiego. Nikt, mówiąc o literaturze współczesnej, nie wspomni nawet, że przez około 20 lat tylu młodych ludzi było zaangażowanych w tworzenie i wydawanie „dziwnych” gazetek. Powstało ich ponad 100, zostały wydane setki tomików poezji, zbiorków opowiadań. Tę niewiedzę środowisk niezaangażowanych można przypisać hermetyczności obiegu zamkniętego (szczelnego – co dziś widać). Teraz można jedynie stanąć nad grobem kogoś, kto żył pośród nas, a my nigdy go nie widzieliśmy…

 

Epilog

Podczas przewidzianych tokiem studiów praktyk w szkole średniej, miałem przyjemność przeprowadzić trzy godziny lekcyjne na temat III obiegu literackiego. Wspólnie z młodzieżą z klasy maturalnej interpretowaliśmy wiersze twórców, publikujących w niezależnych oficynach wydawniczych: Dariusza Eckerta, Krzysztofa Łysiewicza, Lucy Fear’a i innych. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu ci młodzi ludzie wykazali bardzo duże zainteresowanie tematem. Brali czynny udział w lekcjach, prosili o pożyczenie art zine’ów do domu, pytali o adresy dystrybucji, w których mogą dostać te publikacje.

Jednak należy stwierdzić, iż czasy świetności III obiegu literackiego dawno minęły. Oczywiście jest kilkanaście pism, które ukazują się do dziś, ale i jakość ich twórczości spadła i zwiększa się chęć zaistnienia w obiegu oficjalnym. Cóż… Wszystko przemija. Pytanie tylko, jak ocenić zjawisko niezależnego obiegu literackiego? Czy to tylko sterta zmarnowanego papieru? Czy twórczość trzecioobiegowa wniesie coś do literatury? Na te pytania nie znam niestety odpowiedzi. Wiem tylko jedno – nie zapomnijmy o niej. Ja nie zapomnę…

 

Krzysztof Kaim

 

 Przypisy:

[1] Xerofeeria. Antologia art zine’ów, Lampa i Iskra Boża, 1993 r. Wstęp.

[2] Informacje na temat Art Zine Show czerpię ze str. 6 książki Parnas Bis;

[3] Książka opublikowana w 1994 roku – do dziś przetłumaczono tylko fragment, który zamieszczono w antologii art zine’ów Xerofuria w 1995 roku pod tytułem „Banalizm?” Overground. Cechy charakterystyczne. Tendencje. Prądy, Przetłumaczył ten tekst Mateusz Jakub Jaworowski;

[4] Gwoli ścisłości dosyć często publikowane były zine’y, które zawierały samą nieprawdę – były żartem skierowanym do czytelników i ich spostrzegawczości. Ja trzymałem w rękach tę publikację, tak więc wiem, że na pewno istnieje i mogę o niej pisać;

[5] Chodzi o fikcyjne nazwiska twórców, zamieszczone w książce Parnas Bis. Słownik literatury polskiej urodzonej po 1960 roku;

[6]  Tomik Bajeczki, wydany przez Lampę i Iskrę Bożą w 1995 roku;

[7]  Tomik Smutno mi, wydany przez Prosiacek Publishing w 1993 roku;

[8]  Tomik Pasjans empatyczny, wydany przez Lampę i Iskrę Bożą w 1992 roku;

[9]  Tomik Uweltunga – wewnętrzne sanktuarium, wydany przez Prosiacek Publishing w 1993 roku;

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*