Farmaceutyczne manipulacje

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czego to się nie robi dla pieniędzy? – powiadają ludzie. Powiadają także: w gospodarce wolnorynkowej wszystkie chwyty dozwolone. Wydaje mi się, że wiele w tych powiedzeniach jest prawdy. Oceńcie sami pomysłowość z zakresu „medycyny stosowanej”.

Specjalista diabetolog przypisał mi lek o nazwie Diaparel MR,  zawierający 60 mg substancji czynnej w tabletce, zaś tych w jednym opakowaniu jest 30 szt. Z realizacją recepty nie było problemu. Cena jednego opakowania wynosiła 25,85 zł (bez zniżki).  Gdyby tego medykamentu nie trzeba było przyjmować przez dłuższy okres, nikt by się nie zorientował, że operując zawartością substancji czynnej w tabletce można zarobić – ni mniej ni więcej – tylko – 6,51 zł na opakowaniu.  Jedno opakowanie Diaparelu MR o zawartości substancji czynnej 30 mg w tabletce, zawierające 60 tabletek, kosztuje przecież jedynie 31,63 złotego (bez zniżki). Substancji czynnej w jednym opakowaniu z 60 tabletkami jest tyle samo, co w przypadku opakowania z 30 tabletkami. Ale nieświadomy pacjent kupując lek z pozoru tańszy, bo zawierający aż 60 tabletek zapłaci o – wspomniane wyżej – 6,51 zł więcej. Można by powiedzieć, że nikt nikomu nie zabrania kupować tańszego Diaparelu

 W czym więc problem? Gdzie podstawy do rzucania oskarżeń o oszustwo, wyłudzenia?

Ano w tym, że już u samych podstaw przygotowania leku do sprzedaży pomyślano jak „naciągnąć” klienta, wykorzystując jego brak wiedzy specjalistycznej. Posłużono się czysto psychologicznym narzędziem – pakując tę samą ilość substancji czynnej w opakowaniach 30 i 60 tabletek. Nieświadomy pacjent kupi opakowanie większe, płacąc za tyle samo leku o 6,51 zł więcej. Prawda, że posunięcie nader przemyślne i skuteczne? Wystarczy jeszcze utrudnić dostęp do leku tańszego, np. – nie dopilnować wstawienia leku tańszego do wykazu, rozsyłanego do ośrodków leczniczych, przychodni rodzinnych itp. – i mamy a priori bardziej sprzyjające warunki kupowania leku droższego.

Może się zdarzyć, że lekarz wypisując receptę na lek droższy, nie poinformuje pacjenta o tym, iż na rynku jest tańszy „zamiennik”. Pacjent nieświadom niczego kupuje lek droższy i w taki oto sposób dokłada ze swojej kieszeni do kieszeni producenta leku i farmaceuty. Lekarz teoretycznie ma obowiązek poinformowania pacjenta o dostępności na rynku takiego samego leku w niższej cenie. Gdy jednak w wykazie, którym się lekarz posługuje, leku tańszego nie ma, to pacjent nie zostanie doinformowany i zakupi lek droższy. Ja także – gdyby nie przypadek – nigdy bym się nie dowiedział o występowaniu Diaparelu w tańszej postaci i kupiłbym ten droższy. 

 W łatwy sposób można wyliczyć, iż jeśli tylko milion pacjentów kupi lekarstwo w droższej wersji, to wytwórcy i ludzie, handlujący tego typu medykamentami są, zyskują 6,51 mln złotych miesięcznie. Pacjent bowiem pobiera dziennie dawkę leku, zawierającą 60 mg – niezależnie od tego, w ilu tabletkach ta dawka będzie zawarta. Jeśli kupi np. opakowanie zawierające 60 szt. i po 30 mg substancji czynnej w tabletce, to musi dziennie zażyć dwie tabletki. Jeśli się owe 6,51 mln pomnoży przez dwanaście miesięcy – otrzymamy 78,12 mln złotych rocznie! Sumka nie do pogardzenia i jest z czego opłacić osoby „zainteresowane”! Wypadałoby w tym miejscu zapytać: Kto zadbał o to, by na poziomie tworzenia wykazów leków, nie umieszczono tańszego lekarstwa? Kto wykaz zatwierdził – minister zdrowia, podlegli mu pracownicy, czy Sejmowa Komisja Zdrowia?

 Niby nie umieszczenie leku w wykazie to małe, niewinne niedopatrzenie. Ale zyski już wcale nie są takie małe i niewinne.  Ileż to podobnych „zabiegów  zdrowotnych” może być stosowanych w Polsce?  Trudno uwierzyć, by na tak wysokim szczeblu odchodziły „kanty”! Ba, by chciano oszukiwać biednego, chorego pacjenta. A jednak – ktoś za tym oszustwem stoi!

I gdyby uważniej popytać leczących się znajomych, podobna sytuacja dotyczy wielu specyfików.

Polski rynek farmaceutyczny należał kiedyś do „przejrzystych”. Obecnie rządzą nim takie same prawa, jak w całym handlu. Lek jest wyłącznie towarem, na którym zyskują producenci i farmaceuci. Pacjent prócz zdrowia traci złotówki. Inaczej być nie może???

 

Tadeusz Śledziewski

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*