Inne

Ręce zza Odry – rozmowy przy koksowniku (2)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

3. Globalizacja, czyli… Janosik na opak

O zjawisku globalizacji mówić możemy z chwilą lawinowego rozwoju techniki, która ludziom bogatym pozwala na błyskawiczne przemieszczanie się do dowolnego punktu świata, równie szybkie zdobywanie potrzebnych informacji i zarabianie/wydawanie virtualnych pieniędzy.

Ocena zjawiska nie jest dotąd jednoznaczna. Jedni (uprzywilejowani) lansują wyłącznie jego pozytywy, inni (pokrzywdzeni, wykluczeni) dostrzegają w nim jedynie zbiór procesów, zagrażających temu, co określa się mianem istoty człowieczeństwa. Na dobrą sprawę jednoznaczne i akulturowe zdefiniowanie owej „istoty” nie jest możliwe, podobnie „globalizacja” w różnych miejscach kuli ziemskiej będzie miała nieco inne składowe oraz prawdopodobnie różną hierarchię skutków.

Kilka zjawisk jest jednak wspólnych pojęciu globalizacji, gdzie byśmy jej nie analizowali. Nade wszystko powoduje ona powstanie ogromnych fortun, dzięki powstawaniu ponadnarodowych korporacji. Korporacji, które, podobnie jak władza „nie mają twarzy” – są anonimowe, skryte za gąszczem przepisów i procedur setek szczebli, czyli ogólnego i szczegółowego prawa, jakiego twórców prawie nikt nie zna. Ważne, by prawo to pozwalało na swobodny transfer kapitału, dla którego przeszkodą przestają być granice.

Podstawą tego systemu, absolutnie nieprzejrzystego dla szarych obywateli, są banki i ich spekulacyjne działania – żonglowanie virtualnymi pieniędzmi, nie mającymi już od lat realnego przełożenia na gromadzone w skarbcach kruszce, ewentualnie fizycznie istniejące monety i banknoty, co onegdaj było podstawą funkcjonowania instytucji bankowych.

Dzisiejsze pożyczki czy kredyty to tak naprawdę jedynie zmiana zero-jedynkowego zapisu stanu naszych kont. Jeśli jednak nie uda nam się wywiązać z poświadczonych własnoręcznie zobowiązań, banki zabiorą nam prawdziwe mieszkania, auta czy ziemię…

Z systemem bankowym wygrać jest trudno nawet średnim firmom – „konstruktorzy” prawa zadbali, by dało się je interpretować z korzyścią dla pożyczkodawcy. Poza tym bankom się nie spieszy – odsetki karne rosną, a prawnicy molochów są opłacani na tyle dobrze, iż zależy im na wygraniu sprawy. Inaczej stracą zaufanie pracodawców i możliwość zarabiania łatwych pieniędzy.

Dysponując systemem bankowym leaderzy wielkich korporacji są w stanie opłacić każdego – od projektodawców ustaw po polityków, bez względu na szerokość i długość geograficzną miejsca, gdzie się to dzieje. Mają też nieograniczony dostęp do potrzebnych im informacji, przekazywanych w dodatku z ogromną szybkością dzięki telefonii komórkowej i Internetowi. By pilnować interesów osobiście – mogą wsiąść w liniowy czy prywatny odrzutowiec i jedząc śniadanie na Cyprze, biznes wieczorny załatwiać będą już w Johanesburgu.

Globalizacja splotła pieniądz, politykę i naukę w nierozerwalną jedność. Wszystko dla pomnożenia fortun kilkunastu ledwie klanów rodzinnych na całym świecie.

Ważna do niedawna instytucja państwa, która miała chronić swych obywateli tak wobec zagrożeń wewnętrznych, jak i pochodzących z daleka – coraz więcej swych prerogatyw zrzuca na instytucje międzynarodowe – pakty wojskowe, unie gospodarcze czy gospodarczo-polityczne, wreszcie na ONZ.

Dzieje się to jednak zbyt szybko, by choćby w zaistniałym gąszczu prawnym dało się poruszać inaczej, niż po omacku. Dotyczy to nawet znawców wszelkich kodeksów. Dla rządzących dotychczasowymi państwami narodowymi jest to stan wygodny – mogą wytłumaczyć własne niepopularne decyzje wymogami instytucji nadrzędnej (np. UE). Z drugiej jednak strony, kiedy popadną w kłopoty – usłyszą zazwyczaj: „To przecież wasz, wewnątrz-państwowy problem. Rozwiążcie go sami, my się mieszać nie zamierzamy!”.

We wstępie do Globalizacji prof. Zygmunt Bauman nawiązuje do jakże znamiennej myśli Corneliusa Castoriadisa, zmarłego niedawno francuskiego filozofa społecznego: „Problem naszej współczesnej cywilizacji polega na tym, że przestała zadawać pytania sobie samej. Nie postawienie pewnych pytań pociąga za sobą bardziej niebezpieczne skutki niż nieumiejętność dania odpowiedzi na te, które objęto już oficjalnym programem. Natomiast zadanie źle sformułowanego pytania zbyt często pomaga odwrócić uwagę od zagadnień naprawdę istotnych. Cenę milczenia płaci się w twardej walucie ludzkich cierpień”. (Globalizacja, s. 10).

Skoro obywatele znajdują się w swoistej „próżni milczenia” – przybierają postawy obronne – ucieczkę w niechęć do dorosłości (poprzez komunikator GTalk pewna całkiem dojrzała osoba wstukiwała mi kiedyś kilka minut bez przerwy tylko jedną, tę samą, frazę: Nie chcę być dorosła! Nie chcę być dorosła! – i nie jest to wcale anegdota ani żart!), odpowiedzialności oraz w niechęć do uczestniczenia. Uczestniczenia w czymkolwiek!

Dotychczas przecież procesy globalizacyjne prócz ułatwień technicznych codziennego życia (wcale jednak nie wszędzie) skazały nas na totalną inwigilację, rosnące rozwarstwienie społeczne, zaś w wielu przypadkach nawet na tzw. wykluczenie. W oczach młodego zwłaszcza pokolenia, bezrobotni to nie osoby zniszczone przez układ sił, a podludzie. I taką ocenę rzeczywistości mass-media wpajają (raz głośniej, raz ciszej) kolejnym „cywilizowanym” Amerykanom czy Europejczykom.

Nie lubię uogólnień, ale niekiedy trzeba ich użyć – o ile słowacki Janosik odbierał bogatym, obdarowując krzywdzonych biednych, to globalizacja, działając wyłącznie na rzecz elit finansowych (to, co trafia do innych, to przysłowiowe okruchy z pańskiego stołu), zabiera i tak już skrzywdzonym ostatnią koszulę a w końcu – nawet nadzieję.

Castoriadis: „Sytuacja dzisiejsza wydaje się niezwykle niepewna. W świecie zachodnim na naszych rozwija się coraz silniej specyficzny typ jednostkowości, który niewiele ma wspólnego z jednostką funkcjonującą w społeczeństwie demokratycznym, a przynajmniej takim, gdzie można walczyć o więcej wolności. Współczesna jednostka została jak gdyby sprywatyzowana: żyje zamknięta w swoim małym, prywatnym środowisku, cyniczna wobec problemów politycznych.” (http://www.lewica.pl/?id=15510)

A przecież ani od polityki, ani od stawiania pytań zbyt długo uciec się nie da. Nie wiem z jakich powodów polska tzw. prawica uważa, iż Zygmunt Bauman lansuje w świecie nauki tezę o konieczności zastąpienia państw narodowych przez różnego rodzaju państwowe „korporacje”, zlepki dawnych państw narodowych (jak b. ZSRR, dzisiejsze Indie czy Unia Europejska). I że takowe rozwiązania zaleca.

Prof. Bauman daleki jest od „zalecania” komukolwiek czegokolwiek. Oprócz… „włączania” własnych mózgów. Stara się jedynie opisać te tendencje, które dostrzega wokół siebie, nie szczędząc im zresztą, delikatnych – bo sam takim jest – słów krytyki.

Jak na razie rzeczywistość Europy czy USA nie potwierdza słuszności tej akurat tezy Baumana. Tendencje separatystyczne coraz większej ilości stanów USA, bliskie referenda w Szkocji i prawdopodobnie w Katalonii, wskazują na interesy narodowe czy też kulturowo-lokalne jako ważniejsze wciąż dla społeczeństw niźli idee jednoczenia.

Zazwyczaj decydują tu zaszłości historyczne – trudno po setkach lat ciągłych wojen i ofiar zaprzyjaźnić się nagle z sąsiadami, których już nasi prapradziadowie nie pamiętali najlepiej. Urazy są stanami trwałymi, nieomal wpisanymi w kod genetyczny, o ile wrogość trwa odpowiednio długo.

Musimy więc zadać sobie to pytanie, którego unikamy – i jako jednostki i jako społeczeństwo: „Czy chcemy pozostać Polakami w dotychczasowym rozumieniu tego słowa, jako obywatele „wyposażeni” we własny, niezawisły organizm państwowy, kultywując swoje tradycje, swoją kulturę – czy też mamy ochotę wpisać się w (siłowy na razie) model społeczeństwa wielokulturowego, nie dbającego o historię, religię, bez stałego (czyli znanego większości z obywateli) systemu wartości – bo w Europie federacyjnej, czy landowej systemów będzie wiele i winny być one w takim razie równorzędne. Na co proces globalizacji i jego twórcy i tak nie pozwolą, narzucając nam metodą sowieckiej urawniłowki ten z modeli, jaki w danej chwili wyda im się najbardziej skutecznym w realizacji ich, na pewno nie naszych, celów.

Dopiero znając odpowiedź na to podstawowe w chwili dzisiejszej pytanie, odpowiedź, której musimy udzielić sobie w samotności i do końca szczerze, mamy prawo ocenić działania Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego Rolników Województwa Zachodniopomorskiego, który od 5. grudnia 2012 r. jako jeden z niewielu tak konkretnie opowiedział się za… polskością Polski.

 

4. Niezbyt lubiane przez media konkrety

 

 Postulaty Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego Rolników Województwa Zachodniopomorskiego (grudzień 2012 r.)

 

Brak realizacji większości ustaleń z dnia 18. czerwca i 4. lipca 2012 r., dokonanych w trakcie spotkań z Prezesem ANR oraz Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zmusił Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny Rolników Województwa Zachodniopomorskiego do przeprowadzenia w Szczecinie w dniu 5. grudnia 2012 roku kolejnej akcji protestacyjnej.

Ustalenia KP RWZ i P ANR – 18.06.2012

Domagamy się:

 

1. Wprowadzenia moratorium na sprzedaż ziemi z Zasobu WRSP w woj. zachodniopomorskim do czasu wejścia w życie rozwiązań prawnych, gwarantujących skuteczną realizację podstawowego zadania ANR tj. tworzenia i poprawy struktury obszarowej gospodarstw rodzinnych.

2. Uznania dzierżawy za pełnoprawną formę rozdysponowania gruntów z Zasobu WRSP oraz zagwarantowanie możliwości kontynuacji dzierżawy przez następców prawnych.

3. Objęcie tarczą antykorupcyjną procesu gospodarowania gruntami z Zasobu WRSP oraz aktywnego udziału instytucji i organów państwowych w zwalczaniu patologii związanych z procesem rozdysponowania gruntów.

4. Przygotowania rozwiązań prawnych wzorowanych na innych krajach UE, ograniczających pełną swobodę obrotu ziemią rolniczą i wspierających rodzinny charakter gospodarstw rolnych.

5. Zdecydowanie sprzeciwiamy się wprowadzeniu podatku dochodowego w rolnictwie. Naszym zdaniem będzie on dodatkowym obciążeniem finansowym w momencie kryzysu na wsi i pogłębi niekonkurencyjność polskiego rolnictwa w Unii Europejskiej.

6. Domagamy się kompleksowych działań Rządu RP w kwestii wyrównania warunków konkurencji polskich rolników wobec rolników starej „piętnastki” unijnej poprzez wyrównanie poziomu dopłat bezpośrednich oraz zapewnienie odpowiednich środków finansowych w nowej perspektywie finansowej.

7. Sprzeciwiamy się wprowadzeniu tzw. programu zazielenienia (7% wyłączeń z uprawy), szczególnie w kontekście zalegalizowania upraw GMO w naszym kraju.

8. Żądamy wyraźnego i zdecydowanego sprzeciwu polskiej delegacji w kwestii cięć środków finansowych na Wspólną Politykę Rolną w ramach negocjacji najnowszej propozycji Budżetu Unii Europejskiej na lata 2014 – 2020.

9. Domagamy się zaskarżenia do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości decyzji Komisji Europejskiej o potrąceniu rolnikom części krajowych płatności UPO, w ramach systemu modulacji dla gospodarstw o płatnościach całkowitych ponad 5000 €. Redukcja szczególnie negatywnie wpłynie na sytuację ekonomiczną gospodarstw i obszarów wiejskich woj. zachodniopomorskiego.

10. Żądamy wstrzymania procesu prywatyzacji spółek sektora rolno-spożywczego, które są obecnie prywatyzowane bez czynnego udziału rolników.

11. Wnosimy o utrzymanie obecnego systemu ubezpieczeń społecznych w ramach KRUS i zmiany niesprawiedliwych zapisów ustawy o składkach na ubezpieczenie zdrowotne rolników.

12. Domaga się zwiększenia limitów zużycia paliwa rolniczego do 120 l/hektar i zwrotu pełnej akcyzy.

13. Domagamy się wprowadzenia przepisów umożliwiających rolnikom przetwarzanie własnych surowców gospodarczych i ich sprzedaży. Przepisy sanitarne dotyczące takiej działalności powinny być dostosowane do skali oraz sezonowości produkcji. Obecny stan prawny skutecznie uniemożliwia rolnikom prowadzenie działalności przetwórczej, która mogłaby polepszyć kondycję finansową gospodarstw i umożliwić konsumentom dostęp do lokalnych produktów.

14. Wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec próby zalegalizowania upraw GMO w naszym kraju poprzez nową ustawę o nasiennictwie uchylającą zakaz obrotu nasionami GMO. Gwarancję na zakaz upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych GMO może jedynie dać zapis ustawowy pozostający pod kontrolą Parlamentu, a nie rozporządzenie o nieznanej treści, które ma być wprowadzone w przyszłości.

 

( – )

 Edward KOSMAL

 Przewodniczący MKP RWZ

( – )

 Jan KOZAK

 Wiceprzewodniczący MKP RWZ

 

 

(cdn.)

Lech L. Przychodzki

 

Na górnym zdjęciu: Cornelius Castoriadis

(Visited 6 times, 1 visits today)

2 thoughts on “Ręce zza Odry – rozmowy przy koksowniku (2)

  • Od początku lat 90-tych trwa wyprzedaż ziem, przez Niemców i słupów, sam miałem być taki.
    Widziałem parę wywiadów z rolnikami niemieckim w telewizji niemieckiej.
    Oni są tak dumni, że ich rolnicy mają takie sukcesy w Polsce. Tylko, że ci Niemcy “dzierżawiąc” polską ziemię dysponowali przez 10 lat kredytami na zero procenta (niemiecki program 15 mld marek od roku 1992 bez obowiązków spłat dla niemieckich inwestorów w Polskę) Takie pieniądze uczyniły niemieckich rolników bezkonkurencyjnych w Polsce. Teraz też mają specjalne udogodnienia np w Deutsche Bank.

    Skuteczne i uczciwe rozwiązanie tego problemu z ziemią dla pbcych ma
    AKT WOLI NARODU
    http://petycjeonline.com/akt
    Aktualna kampania Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjnego Rolników Woj. Zachodniopomorskiego (MKP RWZ) ma cechy kampanii wyborczej, czyżby chodziło o polityczną reklamę dla Artura Balazsa, byłego ministra rolnictwa.?

    Reply
  • odmieniec

    Na samym wstępie powiem – ludzi łączą nie tylko granice państw. Ludzi łączy więź przynależności do swojej kultury, do zwyczajów, do powszechnie uznawanych i wyznawanych wartości. Poza tym w ludziach istnieją różnice genetyczne i rasowe. Dlatego naród, którego łączą w/w wielkości powinien mieć do swojej, wyłącznej dyspozycji terytorium, gdzie nikt obcy nie powinien mu mieszać, ani też narzucać. Po prostu mieć swój kąt na ziemi.
    Jeśli chodzi o działania bankowców, to może pośród użytkowników Bezjarzmowia znajdzie się ktoś i odpowie na pytanie: U kogo zapożyczyło się tyle już państw i to nie tylko z Europy? Co i rusz słyszy się o ogromnym zadłużeniu się kolejnego państwa.

    Reply

Leave a Reply

Your email address will not be published.

*