Polskie wiersze z Belgii

Nie jestem repliką100_8920

 

Trwa marzec, poranek i… czuję,

że… nie jestem repliką, ani pół-

chwilą czyjegoś rozkapryszenia,

nieudaną próbą gry w mistrza, bio-

czy nano- androidem bezmyślnym.

 

Noc nasza polarna w genach pokoleń

wszczepiona dobiega końca.

Chronometr rodzinny o egzystencji

śmie twierdzić. W Misielanach-

Sławianach, Adelajdzie i Liège.

 

Zalążków różanych lekka symfonia

zdrowym połyskiem spośród słomisk

staro-zimowych się wyprostowuje –

w nasłonecznieniu Dobrem Odważnym.

Powrotu do jaskiń tym razem nie będzie.

 

Im ciaśniej… Tym przecież i szerzej!

Im głośniej – to również i ciszej. Wraz

z ziemi dźwięków harmonizacją

pośród rzeczywistości sfer nowych

Autentyzmem się Stawać. Mamy prawo.

 

08.03.2014, Liège, Belgia

 

16 lat «Listów z daleka»

 

Nie pierwszy to raz, nie ostatni

tęsknota nas pędzi, by potem

wołać z powrotem. Wygnańcami

będziemy dla siebie. Intruzami –

dla innych. A dla trzecich znów

tymi « którym się udało ».

 

A my na pomostach światów

w dualności widmach rozdzierani.

Humanizm-egoizm, idea-pieniądze.

Raz niby gąbki i latarnie ponownie.

I nie pierwszy to raz, nie ostatni.

 

Zlać się w całość tubylczą bez szmeru.

Czy własną tożsamość obsesyjnie dźwigać?

Nienawidzić i kochać, zdradzać i wznosić.

Myśleć jedno a twierdzić inne. Polsko…

Czy słyszysz, Polsko? Te szesnaście lat

listów spisanych – są dla Ciebie, Polsko.

 

 Czerwiec 2012, Liège, Belgia

 

100_7807

Geniusze

 

Geniusze się rodzą w rodzinach zwyczajnych.

By w relacjach szurpatych wyostrzać swe zmysły.

Jakby już z zarania nie byli wystarczająco delikatni.

Niepojęci przez matki, strofowani przez ojców.

Bezustannej spragnieni miłości jak życia filarów.

 

Wobec rówieśników surowi, starsze prześcigają

rodzeństwo. Swej misji nie-dziecka od początku świadomi.

Źaćmiewający jak komety, z prawdami jak ostrze noża.

W przyjaźniach oddani i ciężcy jak kula z ołowiu.

Strachliwe pomroki je jak perz usuwają nerwowo.

 

Dźwignią są rodzin i narodów korektą. Planet

rozświetlonych jasnowidzącymi się stają głosami.

Wystrzeloną energią pędzącego wprzód wszechświata.

Ambitni jak kolosy. A wrażliwi jak dziecko.

Horyzonty roziskrzone ich wyglądają. Jak znaków. Jak ikon.

 

 

1. grudnia 2013, Belgia

 

 

Taniec komarów

 

Czasami człowiek

rusza spacerkiem do lasu.

Na rozjaśnionej siada

polanie. Myśli że

luty wiosennie piękny.

I kontempluje taniec

komarów. I to też

się życiem nazywa.

 

 

 

100_6975

 

 

22.02 2014

Leokadia Komaiszko

 

 

 

 

 

Leave a Reply

Your email address will not be published.

*