Dwie strony bolszewizmu

 Internacjonalizm jest ideologicznym uzasadnieniem hegemonii. Mamy w ramach bolszewizmu – który jest z natury hegemonistyczny, albowiem opiera się na monopolu – dwa typy internacjonalizmu: internacjonalizm proletariacko-socjalistyczny oraz internacjonalizm burżuazyjno-liberalny. Internacjonalizm z hasłem równości i absolutyzacji ludzkości doprowadził do wykorzenienia narodowego i wyobcowania warstwy rządzącej, która stała się kosmopolityczna. Religią zaś stała się ideologiczna utopia – komunistyczna bądź liberalna.

     Bolszewizm – od rosyjskiego słowa bolsze: wszystko zgarnąć, wszystkim zawładnąć, przejąć całą władzę – jest totalny. Powiedział tak Lenin w zażartej polemice z mienszewikami i eserowcami. Lenin uzasadniał swoje stanowisko w sposób charakterystyczny:

    Kiedy zarzucają nam dyktaturę jednej partii, oni proponują, jak to słyszeliście, jednolity front socjalistyczny, my powiadamy: >Tak, dyktatura jednej partii! Stoimy na gruncie i z tego gruntu zejść nie możemy, ponieważ jest to partia, która w ciągu dziesięcioleci zdobyła stanowisko awangardy całego proletariatu fabrycznego i przemysłowego< [1].

    Powyższe słowa zawierają w sobie wewnętrzną logikę totalitaryzmu, bycia wszystkim, powszechnej dominacji w państwie, a potem na świecie. Także bolszewia imperialna (USA–UK) w postaci liberalizmu posiada te same aspiracje. Przytoczmy słowa jednego z głównych bolszewicków liberalizmu, Ludwiga von Misesa:

    Jak, w oczach liberała, państwo nie jest najwyższym ideałem, tak samo nie jest najlepszym aparatem przymuszania. Metafizyczna teoria państwa deklaruje – zbliżając się, pod tym względem, do pychy i zarozumiałości absolutnych monarchów – że każde indywidualne państwo jest suwerenne (nieograniczone), to jest, że reprezentuje ostatni i najwyższy sąd apelacyjny. Ale dla liberała, świat nie kończy się na granicach państwa. W jego oczach, jakąkolwiek ważność narodowe granice mają jest tylko sprawą przypadkową i drugorzędną. Jego polityczne rozważanie obejmuje całą ludzkość. Punktem wyjścia jego całkowitej politycznej filozofii jest przekonanie, że podział pracy jest międzynarodowy, a nie jest narodowy. Zdaje sobie sprawę od samego początku, że nie jest wystarczająco ustanowić pokój wewnątrz każdego kraju, że jest bardziej ważne, aby wszystkie narody żyły w pokoju ze sobą. Liberał zatem domaga się, aby polityczna organizacja społeczeństwa była rozszerzana aż osiągnie swój punkt szczytowy państwa światowego wszystkich narodów na równych prawach. Z tego punktu liberał widzi prawo każdego narodu jako podporządkowanie się międzynarodowemu prawu, i to powoduje, że domaga się ponad narodowych trybunałów i administracyjnych władz dla zabezpieczenia pokoju wśród narodów w ten sam sposób w jaki sądownictwo i organy wykonawcze każdego kraju są obciążane utrzymaniem pokoju wewnątrz własnego kraju [2]. (wytłuszczenia autora).

    Jak widzimy, w wydaniu liberałów mamy do czynienia z superbolszewią, jaka się wcześniej jeszcze nikomu nie śniła. Apetytem przewyższa Trzecią Rzeszę Adolfa Hitlera i ZSRR za czasów Józefa Stalina. Mit władzy, mit panowania jest bardzo atrakcyjny dla każdej patologii, niezależnie od systemów i czasu. Pierwiastki w nim tkwiące, niczym lśniące brylanty przyciągają hipnotycznie wzrok elitarnego marginesu społecznego. Co ciekawe, magiczny urok władzy zniewala zarówno nadzorców jak i masowe ofiary.

    Z przytoczonych słów flagowego szamana ideologii liberalizmu, widzimy, iż liberał to nadczłowiek, superman wyznający swoisty kosmopolityzm nadludzki o imperialnym horyzoncie. Globalista pełną mordą. Liberał chce pożreć i wydalić swym układem trawiennym cały świat, przemielić go na swoją modłę ideologiczną. W naszym kraju stare wydanie bolszewii zostało po ’89 zastąpione przez nowe. Rosja miała więcej szczęścia, albowiem starała się nie wchodzić na drogę liberalnej bolszewii, co powoduje u liberalnych bolszewików, przede wszystkim z USA i Zjednoczonego Królestwa amok, przejawiający się  w furii wobec tego kraju, lecz bez niego są nikim i mają tego świadomość. Stąd ta furia, która z nich jadem cieknie.

     Oczywiście, nie jest to takie proste, albowiem siły obcej agentury w Federacji Rosyjskiej – zarówno w administracji, szkolnictwie i mediach są dość mocne i walka o Rosję jest bardzo burzliwa, jednakże patrioci nie mają problemów z pokonaniem kosmopolitów na usługach obcej agentury. Ich antyrosyjskie wywody są znane i niczego nowego nie wnoszą. Ich pustosłowie jedynie jest zsynchronizowane z mass-manipulatorami w atlantyckich satrapiach demokratycznych. Nie zmienia to faktu, że Rosja musi wypracować swój system społeczno-gospodarczy, a służy temu walka, która oczyszcza ze wszelkiej nie-rosyjskości: Rosja musi być Rosją, a nie karykaturą wolności w postaci modelu demokratycznej satrapii północnoatlantyckiej. (Cdn.)

 

Andrzej Filus

 

Przypisy: 

[1] J. Stalin, O podstawach leninizmu. Przyczynek do zagadnień leninizmu, Warszawa 1951, s. 235.

[2] L. von Mises, Liberalizm w klasycznej tradycji. System społeczno-ekonomiczny, San Francisco – New York 1989, s. 127 i n.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*