Alternatywne ruchy młodzieżowe wobec zmian społeczno-politycznych końca lat 80. – zarys problematyki ze szczególnym uwzględnieniem obszaru Pomorza Zachodniego (2)

Szczecińska RSA zajmowała się przede wszystkim działalnością ulotkową. Ulotki miały, jak mówił Sawicki, prowokacyjno-merytoryczno-ironiczno-poważną treść, przeważnie antywojskową [1]. Rozrzucano je w różnych miejscach – od koncertów, przez manifestacje i tramwaje, po apele szkolne. Gazetkami, które wydawała RSA było „Pranie Mózgu” i „De Generacja”. W sumie, w latach 1986-89 ukazały się kilka numerów tych pism. Poligrafia robiona była zupełnie chałupniczymi metodami, zaś szczecińskie „centrum” ruchu znajdowało się na Pogodnie przy ul. Janickiego. W środowisku panowała opinia, że gdyby ulicę tę zamknąć z obu stron, cała młodzieżowa opozycja byłaby właściwie opanowana. Andrysiak mówił o tym w sposób następujący: W moim dawnym mieszkaniu na ulicy Janickiego to można dosłownie było otworzyć centrum opozycji. W jednym pokoju trwała impreza, w drugim były robione ulotki i u mnie wszyscy się schodzili [2]. Służbie Bezpieczeństwa nie udało się nigdy  tego środowiska rozbić, nie mówiąc już o jakiejkolwiek infiltracji. Wymienić można przynajmniej trzy powody tego stanu rzeczy – raz, że był to ruch ilościowo bardzo skromny i złożony z ludzi, którzy znali siebie doskonale; dwa, niektórzy jego przedstawiciele mieli silny, niekiedy nawet chyba przesadnie rozbudzony, instynkt konspiracyjny, który pozwalał im zachować pewność, co do tego, że nie zostaną przyłapani; i w końcu, powód ostatni – świadomość szczecińskiej SB, zupełnie nie przygotowanej na tak osobliwe zjawisko, jakim był anarchizm. O operatywności tutejszej bezpieki mówił Leśniewski: Z tego co wiem, to ja byłem [W. L.] uważany przez SB za ortodoksyjnego działacza katolickiego. I tak to chyba wszędzie było, jak jednego naszego znajomego przesłuchiwało SB, to on się dowiedział, że w FMW są dwie frakcje: demokratyczna i radykalna, która chciała podkładać bomby [3].

Zdecydowanie prężniej wyglądała działalność szczecińskiego Ruchu Wolność i Pokój. Skupiała się ona wokół osoby Marka Adamkiewicza, legendy opozycji, pierwszego skazanego za odmowę służby wojskowej[4]. Trudno nazwać go osobą młodą (rocznik 1957), ale do WiP udało mu się przyciągnąć wielu młodych ludzi, którzy nadali ruchowi ciekawego oblicza. Jedną z nich był Adam Zadworny, działający również w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów (NZS) i FMW, który w 1988 r. opublikował w „Piśmie Ruchu WiP” krótki tekst zatytułowany „Czym jest dla mnie WiP?”. Pisał tam: Jest: – firmą obejmującą zasięgiem swojego działania najważniejsze problemy współczesnego świata, a więc prawa człowieka, pokój – którego nie zapewni się bez poszanowania tych ostatnich oraz czystość środowiska naturalnego, które nawet w czasie pokoju może być zabójcze; – ruchem antytotalitarnym; – bardzo dowolną formą współpracy osób o zbliżonych poglądach; – ruchem ludzi, którzy byli za młodzi, aby zapisać się do „Solidarności” (zresztą wcale tego nie żałują), a za starzy, aby o niej zapomnieć; – rodzajem niekonwencjonalnego myślenia; – odskocznią od szarej rzeczywistości oraz chęcią bycia innym od tych, którzy „uczęszczają na przyspieszone kursy na kolana”. W tekście znajdziemy również informację, czym WiP nie jest: – subkulturą młodzieżową; – polską Partią Zielonych; – kółkiem różańcowym; – grupą hippisów z „Solidarności”; – fan klubem Marka Adamkiewicza; – zapewnieniem pracy kapitanów Cepaków; – sposobem na PRL-owską nudę [5].

Podobnie jak w przypadku RSA wiele w tym było młodzieńczej zgrywy, która nie oszczędzała żadnych „świętości”. Pozwolę sobie zacytować tu ogłoszenie jakie zamieszczono na łamach WiP-owskiego pisma „A Capella”: Kościół św. Brygidy w Gdańsku z okazji 13. grudnia organizuje z dużą pompą koncert z cyklu „Czy nas jeszcze pamiętasz…?” Gwiazdą koncertu będzie niewątpliwie idol sprzed lat współpracujący obecnie z „Cepelią” Leszek Wałęsa i jego śpiewająca rodzina (chór dziecięcy „Dzieci Lecha”) Ponadto imprezę uświetnią swoim udziałem odkurzeni wykonawcy „ZOMO sisters”, „Blues KOR–band”, punkowy „KPN” oraz rock’n’rollowa orkiestra „Bujak! Bujak!”. W programie różaniec, wspólne oglądanie zdjęć sprzed lat, bigos i dyskoteka. Bilety można nabywać już od dziś w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku oraz w wydzielonych skansenach na terenie całego kraju [6]. Z kolei w ukazującym się w Kołobrzegu, Koszalinie i Słupsku piśmie „Rewers” o opozycjonistach pisano per „świry”, wytykając im nieumiejętność zachowania proporcji między zwyczajnym, codziennym życiem a zaangażowaniem w pracy podziemnej[7]. Młodzi mieli być w tym układzie bardziej odpowiedzialni i pragmatyczni poprzez stosowane w swym działaniu metody. Mniejszą uwagę przywiązywali do wąsko rozumianej polityki i niepodległościowego sztafażu, zastępując to hasłami skierowanymi przede wszystkim na obronę praw obywatelskich.

Zasadniczą różnicę widać w pismach przygotowywanych przez szczeciński WiP. W stosunku do pisemek RSA, są one bogatsze formalnie, lepiej zredagowane i poważniejsze [8]. Z kolei porównując je do wydawnictw opozycji solidarnościowej – w oczy rzuca się przede wszystkim ich międzynarodowość. Sprawy polskie, owszem ważne, nie są tu najistotniejsze. Ze szczecińskich „Ad Vocem” i „Pisma Ruchu Wolność i Pokój” dowiedzieć się można wiele o dysydenckich ruchach w innych częściach Europy Środkowo-Wschodniej czy na Kubie, jak również o międzynarodowych organizacjach, broniących praw człowieka. Podstawowe hasła ruchu rzucane były na szersze tło. Dla przykładu, czytelnik otrzymywał pełny przegląd tego, jak sprawa zastępczej służby wojskowej wyglądała w pozostałych krajach bloku ludowodemokratycznego. Widać w tych pismach otwartość, nieczęsto spotykaną w ukazujących się ówcześnie wydawnictwach opozycyjnych. I jeszcze jedna z rzeczy istotnych, część artykułów ukazywała się pod prawdziwymi nazwiskami autorów oraz podawane były adresy kontaktowe do przedstawicieli ruchu, w myśl hasła walki z otwartą przyłbicą, co było zupełnym novum w stosunku do dotychczasowej aktywności grup młodzieżowych. Narażało to działaczy na różnego rodzaju szykany, a środowisko było bacznie obserwowane przez służbę bezpieczeństwa. W archiwach IPN znaleźć można kilkaset stron dokumentów sprawy operacyjnego rozpracowania o kryptonimie „Zespół”, którym objęta była w latach 1986-1990 działalność Marka Adamkiewicza i szczecińskiego WiP [9]. Represje ze strony SB to jedna strona medalu. Za młodzieżą skupioną w ruchu szła zła opinia w środowisku szkolnym. Działający zarówno w RSA, jak i WiP, Bartosz Sawicki, barwnie oddawał to w swojej relacji: Gdy mnie wywalono z kolejnej szkoły, to jedyną jaka mnie chciała przyjąć to było Liceum Wieczorowe. Od razu, na samym początku mojej bytności w tej szkole, na korytarzu powitał mnie dyrektor szkoły słowami: Tylko panie Sawicki, żeby w tej szkole nie było polityki. Ja się na niego spojrzałem i mu odpowiedziałem: Przepraszam, ale kim pan jest? Czy tu jest komórka Służby Bezpieczeństwa, żeby mi pan zabraniał? On mi odpowiedział: Nie, ja jestem tylko dyrektorem tej szkoły. Więc ja mu znowu: Nie wiem co pan sobie wyobraża, ale ja do szkoły chodzę, aby się uczyć. Nie wiem co robi dyrektor tej szkoły, skoro on takie rzeczy opowiada. I w końcu przyszły czasy neoSolidarności, on awansował i został dyrektorem całego zespołu szkół. I właśnie tacy ludzie budowali Trzecią Rzeczpospolitą [10].

Komentarz młodego działacza wprowadza w ostatnie zagadnienie, które chciałbym tu dotknąć, a mianowicie stosunku do zmiany, jaka nastąpiła w wyniku uzgodnień Okrągłego Stołu. Opisywane środowiska przyjmowały porozumienia w odmienny sposób. W WiP nastąpił na tym tle wyraźny rozłam. Działacze z różnych miast przyjęli odmienne stanowiska w zależności od tego, jaka „frakcja” miała w danym momencie większość. Szczeciński WiP poparł wyraźnie porozumienie. Bliska współpraca z solidarnościową opozycją rozpoczęła się zresztą nieco wcześniej – w trakcie strajków sierpniowych 1988 r. Wielce znaczącym gestem były pisma, kierowane przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy do Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych z żądaniem uwolnienia uczestników szczecińskiego ruchu WiP: Krzysztofa Hołowczyca, Wojciecha Woźniaka i Macieja Romaniuka [11]. Okazało się, że w sytuacji pełnej mobilizacji wszelkie animozje schodziły na dalszy plan. Tuż przed wyborami z czerwca 1989 r. szczeciński WiP tak określał swoje stanowisko: Uznajemy, że dokonujący się obecnie w Polsce proces głębokich reform politycznych, oparty na kompromisie i dialogu, jest zbieżny z ideami programowymi ruchu WiP. Ustalenia zawarte w toku obrad „okrągłego stołu” gwarantują nam po raz pierwszy od 1947 roku uczciwy udział w zbliżających się wyborach do Sejmu i Senatu [12]. Apel kończył wyrazami poparcia dla kandydatów startujących z listy Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”.

W diametralnie inny sposób zareagował RSA, uznając porozumienie między władzą a opozycją za zdradę ideałów. W kwietniowym numerze wydawanego w Gdańsku pisma „Homek” czytamy: Kończy się okrągły stół. System, który wyłania się z porozumienia elit to krzyżówka komunistycznego ucisku i kapitalistycznego wyzysku. Pozostaną układy i przywileje, a z wolnego rynku rywalizacja i bieda tych, którzy są poza układem. (…) Celem porozumienia jest spokojne korzystanie elit z przywilejów władzy nad nami. Opozycję dopuści się do współrządzenia za co będzie uspokajać masy. W tym celu elity władzy i opozycji chcą uchodzić za reprezentację całego narodu i wzajemnie w tej roli się zalegalizować licząc na to, że większość uwierzy w slogany, a „ekstremę” (młodzież i radykałów z „S”) pobije się przy biernej postawie mas i z błogosławieństwem elit (tak partyjno-rządowych, jak i opozycyjno-kościelnych) [13]. Od tego momentu zaczyna się naturalne w państwie demokratycznym recenzowanie poczynań władzy, bez względu na jej odcień i program.

Alternatywne ruchy młodzieżowe to niezwykle ciekawe zjawisko na scenie społeczno-politycznej końca lat 80. Te niezbyt liczne osobowo grupy wprowadzały wiele intelektualnego fermentu w aktywność przygasłej nieco opozycji. Intrygować może ich styl działania, barwność i bezkompromisowość. Jak się okazało, ci programowi indywidualiści mieli w swej masie wiele do zaproponowania, a nacisk na kwestię ochrony praw człowieka i ich pochylenie nad sprawami z pozoru błahymi i mało istotnymi z perspektywy „wielkiej polityki” stanowiło ważny wzór dla powstających po przełomie politycznym licznych organizacji pozarządowych. Już choćby z tych względów nie powinny ujść uwadze historyków. Otwiera się w tej materii ogromna przestrzeń badawcza. Materiał źródłowy jest bardzo bogaty, począwszy od publikacji wydawanych przez opisywane środowiska, po materiał gromadzony przez służby specjalne. Nie należy zapominać również o możliwości stosunkowo łatwego zdobycia relacji uczestników, którzy, jak uczy moje doświadczenie, chętnie opowiadają o swych młodzieńczych przygodach. To chyba najlepszy dowód tego, że czas ich młodości dobiegł końca.

  

 Eryk Krasucki

 

Przypisy:
[1] Rozmowa z Bartoszem Sawickim przeprowadzona dnia 22. września 2003 r. przez Michała Przyborowskiego  (zapis rozmowy w zbiorach autora);

[2] Rozmowa z Tomaszem Andrysiakiem i Wojciechem Leśniewskim…;

[3] Tamże;

[4] Legenda Marka Adamkiewicza przekładała się również na poezję. Warto przytoczyć tu anonimową o nim balladę, pokazującą, że typ charakterystycznego myślenia romantycznego był trwały również w środowiskach polskiej alternatywy. Jest to, co prawda, romantyzm odarty w znacznym stopniu z patosu, ale romantyzmem być nie przestaje: Był generał ambitny co chciał być jak król / Był rzecznik prasowy co dupę wciąż truł / Był poligon zielony jak żabi skrzek / Tam jesteś spalony a dzień trwa jak wiek / Przyjechał tam Marek ściął brodę i wąs / Spoglądał wokoło a każdy się trząsł / Ten strachu nie wstydził się, płacze jak kot / Ten nieszczerze szydzi, gdy mówią w tył zwrot / (…) Popatrzcie już stoją tam w równym szeregu / Przez miesiąc strzyżeni do tego zabiegu / A Marka tam nie ma, czy trafił go szlag / On nie chce przysięgać, czy komuś go brak / Wywieźli go dalej zrobili go szwejem / Trepostwo dziwiło się co tu się dzieje / Dlaczego ten student już bez epoletów / Choć taki spokojny to jednak na przekór / Lecz mało im było generał i rzecznik / Zwołali watahę służących poplecznych / Kazali go wsadzić i siedzi w więzieniu / W konserwie wojskowej jak w twoim więzieniu sumieniu. (Pismo Ruchu Wolność i Pokój 1989, nr 4, s. 18;  

[5] AZ, Czym jest dla mnie WiP?, [w:] Pismo Ruchu Wolność i Pokój 1989, nr 4, s. 25;

[6] Dinozaury!!!, [w:] A Capella. Nieregularnik Ruchu Wolność i Pokój 1987, nr 6, s. 9;

[7] W artykule pisano m.in.: Świry to zjawisko bardzo dotkliwe, odczuwane niemal przez każdego tkwiącego w podziemnej robocie. Generalne świrostwo polega na niezachowaniu proporcji między normalnym codziennym  życiem, a zaangażowaniem w pracy, gdzieś między podziemiem, a nawierzchnią. Świr potrafi przyjść do czyjegoś domu, przesiedzieć kilka godzin, wypić kilka herbat, zjeść dwa obiady i nie dostrzegając, że wszyscy go mają dosyć, zanudzać swymi teoriami na temat mesjanistycznej roli cierpień „S”, zrobić przegląd głodówek od Tatr po Bałtyk i co chwila wypatrywać przez okno czy przypadkiem nie zbliża się Anders na białym koniu. (Świry, [w:] Rewers. Pismo Ruchu Wolność i Pokój 1988, nr 4, s. 2);

[8] O sukcesie Pisma Ruchu Wolność i Pokój zadecydowało w znacznej mierze to, że jego redagowaniem zajęli się ludzie nastawieni na bardziej intelektualne przeżywanie buntu i szukający dobrych tekstów poza wąską szczecińską grupą. Mam tu na myśli przede wszystkim Danutę Dąbrowską i Andrzeja Kotulę (informacja uzyskana od Pawła Bartnika);

[9] AIPNSz, sygnatura tymczasowa: IPNPo 174/683 mikr., mikrofilmowane akta sprawy operacyjnego rozpracowania o kryptonimie „Zespół”;

[10] Rozmowa z Bartoszem Sawickim…;

[11] Dokument nr 12, [w:] Z archiwum szczecińskiego strajku – Sierpień 1988 r. Ze zbiorów Edwarda Radziewicza i Andrzeja Milczanowskiego, opr. M. Machałek, Szczecin 2005, s. 19; Pismo Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego przy Zarządzie Portu Szczecin do Szefa Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Szczecinie z dnia 20. sierpnia 1988 r. w sprawie uwolnienia Krzysztofa Hołowczyca i Wojciecha Woźniaka (w zbiorach Andrzeja Milczanowskiego);

[12] Stanowisko Ruchu „Wolność i Pokój” w Szczecinie wobec wyborów, Szczecin 1. maja 1989 r. (w zbiorach autora);

[13] Homek 1989, nr 36, s. 1.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*