Adaptacja, ekranizacja, dzieło…

Literatura towarzyszy ludziom od zamierzchłych czasów. Za pomocą odpowiednio dobranych słów przekazywali sobie obrazy i emocje, próbowali ogarnąć i opisać świat. Wraz z rozwojem cywilizacji, zmieniał się też sposób jej opisywania. Dla niektórych ludzi słowo pisane stało się z czasem zbyt wymagające lub nie wystarczające – toteż zaczęli dążyć do stworzenia czegoś, co ułatwiłoby im bądź zrewolucjonizowało odbiór literatury. Narzędziem, które miało spełniać tę rolę było kino. Pierwsze filmy wprawdzie nie przedstawiały zbyt skomplikowanych historii, ale nie minęło zbyt dużo czasu, a już sięgnięto po pierwsze opowiadanie w celu stworzenia jego ekranizacji. Za pierwszą zekranizowaną powieść uważa się Quo vadis Enrico Guazzoniego z 1913 roku. Przeznaczeniem człowieka jest ciągły rozwój, toteż i na tym polu musiały nastąpić pewne zmiany. Twórcy filmów coraz bardziej zaczęli ingerować w tekst, na podstawie którego tworzyli swoje filmy i z czasem zaczęli dostrzegać, że bardzo często scenariusz może na tym tylko zyskać. Światowa kinematografia jest bogata w przykłady filmowych adaptacji, jakie dzięki zręcznej ręce reżysera prześcigały sławą swój literacki pierwowzór.

Proces przeniesienia literatury na ekran odbywa się dwojako. Film może być ekranizacją lub adaptacją książki. Wielu ludzi nie dostrzega różnicy pomiędzy tymi dwoma terminami i błędnie używa ich naprzemiennie.

Ekranizacją literatury nazywamy przeniesienie pierwowzoru literackiego na ekran z zachowaniem jak największej wierności w stosunku do książki. Często bywa i tak, iż wszystkie dialogi w filmie są identyczne z powieściowymi. Przykładem tego typu ekranizacji może być Wesele Andrzeja Wajdy.

Czym w takim razie jest adaptacja? Według Andrzeja Kołodyńskiego „(…) adaptacja filmowa jest wariacją na zadany temat”, co za tym idzie – nie przenosi na ekran powieści  w sposób dosłowny. Adaptacje swobodnie traktują swoje literackie pierwowzory, improwizując w stosunku do miejsc i czasu akcji, często też wprowadzając większe lub mniejsze zmiany do scenariusza. Sztandarowym przykładem adaptacji jest Romeo i Julia Baza Luhrmanna, w której para kochanków zostaje przeniesiona do czasów współczesnych i przedstawia losy Szekspirowskich kochanków na tle wojny gangów. Innymi ważnymi adaptacjami filmowymi są np. Forrest Gump, który został całkowicie przerobiony przez Roberta Zemeckisa na potrzeby filmu, Hook – ukazujący Piotrusia Pana jako dorosłego mężczyznę lub Czas Apokalipsy na podstawie Jądra ciemności Josepha Conrada, przenoszący akcję powieści w czasy wojny wietnamskiej. Na przykładzie Czasu Apokalipsy chciałbym udowodnić, że adaptacja filmowa mimo, iż wiernie nie oddaje oryginału – może osiągnąć sukces i żyć własnym życiem, a nawet prześcignąć swoją sławą literacki pierwowzór.

Czas Apokalipsy Francisa Forda Coppoli z 1979 roku opowiada o poruczniku Willardzie, granym przez Martina Sheena, który dostaje zadanie wyeliminowania groźnego generała Kurtza, który zaszył się głęboko w wietnamskiej dżungli i gromadzi tam swoją własną armię, składającą się z tubylców. Film opowiada o drodze, jaką Willard musi przebyć w celu odnalezienia Kurtza. Pierwsze zmiany względem Jądra ciemności widać na pierwszy rzut oka. Główny bohater to już nie kapitan Marlowe, tylko wyniszczony przez wojnę porucznik Willard. Jego celem nie jest też skontrolowanie i przywiezienie Kurtza żywego, a fizyczne unicestwienie niebezpiecznego generała. Coppola przenosi nas w czasy wojny w Wietnamie, pokazując nam przy okazji wszystkie jej ciemne zakamarki. Podczas podróży główny bohater styka się z wieloma postaciami–symbolami, tak jak w powieści Conrada, jednak ich znaczenie jest tutaj zmienione, uwspółcześnione. Wspólnym elementem książki i filmu pozostało za to ciągłe uczucie niepokoju, zagrożenia, świadomości istnienia ciemności, stopniowo przenikającej głównego bohatera. Nowego znaczenia nabiera też na ekranie sentencja mówiąca, że Kurtz „jest tylko głosem”, gdyż przez większość filmu oglądamy tylko jego zdjęcia i słuchamy hipnotyzujących monologów Marlona Brando, nagranych na przenośny dyktafon. Film Coppoli znacznie lepiej niż dzieło Conrada pokazuje drogę ku zatraceniu, jaką przebyć musi bohater, aby dotrzeć do celu. Doskonale też obrazuje jego rosnącą fascynację Kurtzem, która paradoksalnie coraz bardziej pcha Willarda do wykonania misji.

Czas Apokalipsy nie jest jedynym filmem, który powstał na podstawie powieści Conrada. W 1993 roku tego zdania podjął się również Nicolas Roeg. Obsadzając w głównych rolach  Tima Rotha i Johna Malkovicha stworzył film, uznawany za najlepszą ekranizację prozy Conrada. Jak już wspomniałem film ten jest ekranizacją, a co za tym idzie realia i główni bohaterowie pozostały wierne oryginałowi. I tak jak w książce Conrada – tak i tutaj Marlowe wyrusza w głąb kongijskiej dżungli, aby odnaleźć Kurtza, który osiadł na jednej ze stacji, dostarczających kość słoniową i mimo, że przez pewien czas wykonywał swoje zadanie najlepiej jak było to możliwe – to później słuch o nim zaginął. Bohater napotyka na różne przeszkody i pułapki, które w większości zastawia nań sam Kurtz, który nie chce, aby go odnaleziono. W bardzo dobitny sposób pokazana jest przemiana Marlowe’a, w którym coś pęka, gdy ginie jego sternik. Po owym wydarzeniu jego twarz już do samego końca filmu symbolicznie umazana jest krwią.  Nowa ekranizacja nie odniosła jednak komercyjnego sukcesu. Pomimo pochlebnych recenzji krytyków – przeszła bez echa.

Samodzielnie funkcjonuje dziś jedynie dzieło Coppoli. Czas Apokalipsy bowiem jest obrazem, który oglądał chyba każdy, ponadto śmiem twierdzić, iż wielu z widzów nie jest nawet świadomych faktu, że ogląda adaptację książki, którą być może dane im było kiedyś czytać. Kolejnym dowodem na „własny żywot” Czasu Apokalipsy jest sposób, w jaki ów film zainspirował np. zespół Iron Maiden, którego muzycy napisali na cześć obrazu Coppoli piosenkę, wykorzystując jako słowa monologi z filmu. Zapomnieć też nie wolno o powtarzanych od prawie 30 lat cytatach z wypowiedzi głównych bohaterów albo „kult” postaci generała Kurtza, w rankingach na najbardziej wyrazistą postać filmową – stawianego obok Dartha Vadera i Hannibala Lectera.

Według mnie głównym czynnikiem, który zdecydował o sukcesie Czasu Apokalipsy, było uwspółcześnienie realiów i tematu. Pokazanie, że taka historia mogłaby wydarzyć się w każdym czasie. Dodatkowo, kiedy powstawał film Coppoli, ludzie właśnie ochłonęli po wojnie w Wietnamie. Nadszedł czas rozrachunków moralnych i prób uporania się z demonami przeszłości. Miały o tym opowiadać filmy, książki i muzyka. W tamtym okresie powstało wiele obrazów, z akcją osadzoną w Wietnamie, które są dziś uznawane za kultowe. Przykładami mogą być Pluton Olivera Stone’a i Łowca jeleni Michaela Cimino. W Czasie Apokalipsy ważne było również dodanie paru wątków, które nawiązywałyby do współczesnej sytuacji w świecie. Podczas swojej podróży Willard spotyka między innymi króliczki Playboya oraz fanatycznego generała, podczas ataków na wroga puszczającego z głośników helikoptera symfonie Wagnera lub surfującego na falach w czasie szturmu wietnamskiej wioski. Główni bohaterowie rozmawiają o futbolu i słuchają Rolling Stonesów. Wielką rolę odegrało również obsadzenie w głównych rolach wybitnych aktorów. To zadanie Coppola powierzył najlepszym z najlepszych, bo któż inny mógłby tak wspaniale zagrać szalonego, ale niezwykle charyzmatycznego i inteligentnego Kurtza, jak nie Marlon Brando? Także Martin Sheen w roli porucznika Willarda, stworzył prawdopodobnie jedną z najlepszych kreacji w całej swojej karierze.

Wniosek wydaje się prosty: by adaptacja stała się dziełem samym w sobie i dorównała swą wielkością literackiemu pierwowzorowi – musi być odpowiednio uwspółcześniona, musi mówić o sprawach, które w chwili obecnej ludzi interesują i o jakich chcą słuchać. Ważne są też środki, służące do przekazania obrazu widzowi: odpowiednio dopasowane do fabuły i klimatu zdjęcia, muzyka, światło i gra aktorska. Żeby to wszystko uzyskać, potrzeba genialnego reżysera, którego wizja przyćmi literacki pierwowzór. Czas Apokalipsy jest tego najlepszym przykładem, choć i w naszej rodzimej kinematografii mamy takie przypadki. Mam na myśli wyreżyserowane przez Andrzeja Wajdę filmy: Ziemia obiecana oraz wcześniejszy Popiół i diament, które spowodowały, iż wielu ludzi nie myśli o przywołanych tu tytułach w kategoriach literackich, a tylko i wyłącznie filmowych.

Jeżeli takie obrazy zaczynają funkcjonować w świecie samodzielnie, będąc natchnieniem dla następnych pokoleń widzów, nie należy tego faktu odbierać negatywnie. Wprawdzie literatura zawsze była sztuką „wyższą”, a w tym momencie mówimy o wyższości filmu nad słowem pisanym, jednak czasy się zmieniają i wymagania ludzi też. Film jest obecnie najskuteczniejszą metodą dotarcia do odbiorcy i zadanie ma ułatwione, gdyż jednocześnie wabi ku sobie intelektualistę i odbiorcę masowego. A tego przecież, odkąd zaistniało kino, książka nie dokona nigdy.

 

Mateusz Nieszporek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*