Kształtowanie się oblicza polskiego liberalizmu (2). Czym mogły być dla Polaków idee liberalne

Wraz z utworzeniem przez Napoleona I Księstwa Warszawskiego, powiększonego wkrótce, po zwycięskiej wojnie z Austrią, o część jej zaboru – ożyły na ziemiach polskich nadzieje na całkowite odzyskanie niepodległości.

Prócz ciężarów (niebagatelne podatki na rzecz wojska Księstwa i garnizonów francuskich), szkieletowa państwowość przyniosła ze sobą „oddech Europy”.

„Liberalna orientacja ideowa zaczęła się wyodrębniać na gruncie polskim, podobnie jak przeciwstawiająca się jej opcja konserwatywna, w czasach Księstwa Warszawskiego. Napoleońskie <przyspieszenie modernizacyjne> wywołało wśród rodzimych warstw oświeconych silny ferment umysłowy. Pochodzące z Zachodu zasady prawne dostosowywano wprawdzie do potrzeb tradycyjnie uprzywilejowanego ziemiaństwa, ale mimo to importowane instytucje ścierały się mocno z formującymi się przez stulecia normami mentalności i obyczaju, o których trwałości decydował w znacznej mierze realny układ sił społecznych, zmieniający się nieporównywalnie wolniej od sfery prawa”.[1]

Konstytucję 3. Maja zastąpiła nowa. Napoleon nadał ją Księstwu Warszawskiemu nie nad Wisłą, a w Dreźnie, 22. lipca roku 1807. W myśl bowiem art. 5. aktu – Księstwo zostało połączone unią personalną z Królestwem Saksonii, której władca, Fryderyk August I Wettin [1750-1827], twórca rozkwitu gospodarczego Saksonii na przełomie XVIII i XIX ww., nabywał praw dziedzicznego księcia warszawskiego.

Uprawnienia przyznał mu Napoleon szerokie. Tylko do niego należała władza wykonawcza oraz prawo do inicjatyw ustawodawczych. Praktyka wykazała, iż Wettin scedował swe kompetencje na Radę Ministrów, na co zresztą Konstytucja Napoleona zezwalała.

Art. 11 Ustawy Zasadniczej określał skład Rady Ministrów Księstwa. Tworzyć ją mieli ministrowie: sprawiedliwości, przychodów i skarbu, spraw wewnętrznych i czci religijnych, wojny, policji i sekretarz stanu. Łatwo dostrzec brak stanowiska ministra spraw zagranicznych, co wskazuje jednoznacznie na zamierzony przez cesarza Francuzów casus – państwo tak, ale nie suwerenne!

Tym, co stanowiło istotne novum konstytucji, był jej art. 4. „Znosi się niewola. Wszyscy obywatele są równi przed obliczem prawa. Stan osób zostaje pod opieką trybunałów.”[2]

Zniesiono tedy pańszczyznę chłopów, ale do grudnia 1807 r. pozostawiono otwartą sprawę własności użytkowanej przez nich ziemi. Wówczas to dekretem Fryderyka Augusta I posiadłości ziemskie uznano za wyłączną własność szlachty, która opornych wieśniaków mogła usunąć z nich, gdy tylko uważała za stosowne.

Podobnie było ze sprawą wolności religii – pozostała wytyczną na papierze. Realnie Księstwo Warszawskie uznało katolicyzm rzymski za religię państwową. Konsekwencją takiego stanu spraw było odebranie ludności wyznania Mojżeszowego pełni praw obywatelskich dekretami z roku 1808.

Sam Wettin Warszawę odwiedził po raz ostatni w roku 1811, skąd ruszył bronić Drezna. Wzięty do niewoli pod Lipskiem 19.X.1813 r. pod naciskiem cara Rosji zrzekł się tytułu księcia warszawskiego. Ostatnia, pożegnalna odezwa Fryderyka Augusta I z 22.V.1815 roku, zwalniała Polaków z przysięgi na wierność władcy Księstwa Warszawskiego. Honor był wówczas jeszcze w cenie.

„Zwracano niejednokrotnie uwagę, że ustrojowe przemiany okresu napoleońskiego były wyraźną kontynuacją reform, jakie przeprowadzono w Polsce u schyłku XVIII w. Łatwo dostrzec tu w istocie elementy ciągłości i nie sposób sądzić, że w Księstwie Warszawskim francuskie instytucje przenoszono na zupełnie inne podłoże” – pisze Tomasz Kizwalter. [3]

To niewątpliwie prawda. Grunt musiał być Napoleonowi przyjazny, toteż Polaków – mieszkańców Księstwa „nagrodził” on Konstytucją. Inaczej rzecz już się miała z Gdańskiem.

Mało kto bowiem pamięta, iż powołane do istnienia w XX-leciu międzywojennym Wolne Miasto Gdańsk było kopią podobnego polis, stworzonego przez Napoleona. Jego byt gwarantował traktat z Tilsit (Tylża). Po kilkumiesięcznych sporach odnośnie granic Wolnego Miasta ostatecznie uzgodniono, że w jego skład wejdą, obok Głównego Miasta: Nowy Port, Wisłoujście, Oliwa, Polanki, Wrzeszcz, Suchanino, Chełm, Siedlce, Stare Szkoty, wyspa Ostrów, Hel, Święty Wojciech, Przejazdowo oraz Giemlice, Grabiny Duchowe, Mokry Dwór i Dziewięć Włók na Żuławach. Ogólna powierzchnia „republiki” wynosiła 33 mile kwadratowe francuskie. Odpowiednią konwencję podpisano w Elblągu  6. grudnia 1807 roku.

Teoretycznie Wolne Miasto było protektoratem Saksonii i Prus. Praktycznie – o wszystkim decydował cesarz Francuzów poprzez mianowanego przez siebie gubernatora. Był nim Jean Rapp, władca absolutny, mogący decydować nie tylko o tempie ściągania nałożonej na miasto ogromnej kontrybucji, ale też sprawach wewnętrznych, obronnych i przestrzegania „blokady kontynentalnej”.

21. lipca 1808 roku w Bazylice Mariackiej odbyło się uroczyste zaprzysiężenie Kodeksu Napoleona z udziałem władz gdańskich, senatu miasta oraz tzw. Drugiego i Trzeciego Ordynku.

Przez wszystkie lata istnienia Wolnego Miasta trwały prace nad tekstem konstytucji. Kolejne propozycje, składane zarówno przez prawników gdańskich, jak i urzędników francuskich nie spotkały się z aprobatą Napoleona, zaś „druga wojna polska” ogłoszona przez cesarza 22. czerwca 1812 roku przerwała je na zawsze.

Najprawdopodobniej cesarz nie ufał niemieckojęzycznej części mieszczan na tyle, by nadawać im pełnię praw. Prawo obiecywane mogło się stać gdańszczan swoistym dopingiem dla popierania interesów francuskich. Konstytucja już przyznana groziła niezadowoleniem części mieszkańców i procesem odchodzenia od roli „ubezwłasnowolnionego sojusznika”.

Koniec roku 1813 przyniósł również koniec istnienia Wolnego Miasta Gdańska. Liberalna konstytucja pozostała dla mieszczan tylko niezrealizowaną szansą na nowoczesność.

Być może na nieudany eksperyment gdański wpłynęły głosy, dochodzące z Księstwa Warszawskiego. Dochodzące, pomimo istnienia cenzury…

„Cenzura działała przez cały czas istnienia Księstwa (Warszawskiego). Jej zadaniem wówczas było dopilnować, by w druku szerzono uczucia wdzięczności do Napoleona, a równocześnie powstrzymywać wszelką krytykę rządu. W okresie przejściowym (1813 r.) cenzura podlegała władzom wojskowym. Dekretem z 4. lipca 1814 r. Aleksander powierzył cenzurę Tomaszowi Wawrzeckiemu. Cesarz zalecał, by <przeciwdziałać wszystkiemu, co prowadzi do nieposłuszeństwa prawu>, a zarazem <zostawić wolność nieściśnioną każdemu drukowania swoich myśli>.

Rząd Tymczasowy utrzymał instytucję cenzury, ale była ona tolerancyjna (…). W Królestwie cenzura przestała istnieć”.[4] Nie trzeba przypominać, iż na krótko.

Nadając Księstwu Konstytucję, Napoleon – chcąc nie chcąc – opierał się na wzorcach francuskich. Po latach pracy Encyklopedystów, rewolucyjnym terrorze i wyodrębnieniu się świadomości mieszczańskiej – rola Kościoła katolickiego zmniejszyła się tam w znacznym stopniu. (W Anglii liberałowie nie byli tak agresywni wobec dominującej wiary – po pierwsze dlatego, iż przeszła ona transformację do postaci Kościoła anglikańskiego, po drugie – tytularnym (nie zawsze) zwierzchnikiem tego odłamu zreformowanego chrześcijaństwa był konstytucyjny monarcha).

Na ziemiach polskich Kościół katolicki wciąż był nie tylko źródłem wiary, ale również wiedzy, zachowując ogromny autorytet.

Polacy przywykli również do stałego konsultowania przez władcę najistotniejszych dla kraju problemów z przedstawicielami szlachty i magnaterii (zerwali z nią Wettinowie pod koniec XVII w., starał się ją przywrócić Stanisław August Poniatowski) – Napoleon stanowił tymczasem przykład władzy autorytarnej, dla którego „demokracja szlachecka” musiała być praktyką wybitnie egzotyczną. A na pewno już nie przystającą do realiów rozwojowanej Europy.

Nad Wisłą nie istniał też właściwie główny nad Sekwaną adresat napoleońskich przepisów – mieszczaństwo.

„Nowy system ustrojowy nie był (…) zgodny z wyobrażeniami, dominującymi w kręgach ziemiańskich. Nie należy zapominać, iż narzucono go w końcu z zewnątrz – jeśli członkowie politycznie czynnej zbiorowości akceptowali tego rodzaju rozwiązanie, to przede wszystkim z uwagi na obecność armii francuskiej i nadzieję, że Napoleon w pełni odbuduje państwo polskie. Narzekano wszakże na rozrastanie się biurokracji i wysokie podatki; ciszej już krytykowano napoleoński autorytaryzm oraz lekceważenie instytucji parlamentarnych. Nasiliły się konflikty światopoglądowo-obyczajowe: tradycjonalistycznie nastawioną część szlachty bulwersowało wprowadzenie ślubów cywilnych i rozwodów, a także wzrost popularności wolnomularstwa. Szlachecki krytycyzm wobec panujących w Księstwie stosunków pogłębiała trudna dla ziemiaństwa sytuacja gospodarcza”.[5]

O ile wiek XVIII dzięki kilku znaczącym czynnikom utrwalił w Polsce istnienie feudalizmu (mam na myśli brak stanu mieszczańskiego, słabość władzy królewskiej – Wettinowie nie specjalnie interesowali się reformami w Polsce, zaś Stanisław August Poniatowski nie był do końca przekonany, czy grać rolę wasala rosyjskiej carycy, czy służyć elementom postępowym swego kraju – co przekładało się na słabość działań administracyjnych, brak wydobycia krajowych surowców i opóźnienie w tworzeniu manufaktur) – to początek wieku XIX zarysował nieco inną perspektywę.

Najpierw była nią szansa na odzyskanie suwerenności. Po Kongresie Wiedeńskim można już było wyłącznie podporządkować się zaborcom, którzy – nie bez racji – polskich ziemian traktowali z dużą ostrożnością, widząc w nich głównego przeciwnika politycznego. Austria i Rosja bardziej były zapóźnione rozwojowo od Prus, ale im również zależało na gospodarczych korzyściach z zagarniętych ziem.

Car Aleksander I na tronie Imperium Rosyjskiego zdawał się początkowo być sprzymierzeńcem idei postępowych. Królestwo Polskie miało prawdopodobnie stanowić liberalny poligon doświadczalny dla planowanych przezeń zmian w samym cesarstwie.

Na początek Aleksander nadał „swym” Polakom konstytucję. Przygotował ją zespół, któremu przewodniczył książę Adam Czartoryski. Car osobiście naniósł poprawki. 165 artykułów, zgrupowanych w siedmiu działach, zatwierdzonych zostało przez władcę Rosji 27. listopada 1815 roku.

„W końcu grudnia [1817] tekst wydrukowany po polsku i po francusku w Drukarni Rządowej został rozesłany do województw z zaleceniem <użycia wszelkich środków, aby jak najprędzej Ustawa doszła do wiadomości każdego obywatela i mieszkańca w Królestwie Polskim>. Tekst wyłożono do wglądu w urzędach. Nauczyciele, urzędnicy i duchowieństwo mieli obowiązek przeczytania ustawy”.[6]

Pomimo znamiennego faktu, iż Ustawa Zasadnicza, podobnie jak w przypadku Księstwa Warszawskiego była konstytucją oktrojowaną (z fr. – la constitution octroyée), czyli nie zatwierdzoną przez sejm i powstałą z odrzuceniem zwyczajowych procedur, okazała się jedną z najbardziej liberalnych na całym kontynencie.

Prawo głosu otrzymało około 100 tys. obywateli Królestwa Polskiego. Tą liczba wyborców nie mogła się poszczycić nawet bourbońska Francja.

Prócz typowych dla doktryny praw: równości wszystkich obywateli, wolności religii i wypowiedzi drukowanej – zawierała swoiste novum. Car-liberał, uznając wszelką własność za „świętą i nietykalną”[7] zakazał, typowych w Europie, procedur konfiskaty mienia nawet za przestępstwa polityczne. Gestem dobrej woli było zastrzeżenie wyłączności sprawowania publicznych urzędów w Królestwie dla Polaków.

Co najistotniejsze – Konstytucja Królestwa Polskiego w ogóle powstała. W roku 1818, podczas pobytu w Warszawie, car zlecił nakreślenie projektu Ustawy Zasadniczej dla Rosji. „Cesarstwo – pisze Władysław Bortnowski –  miało składać się z autonomicznych rejonów, posiadających sejmy krajowe, podlegające sejmowi ogólnopaństwowemu w Petersburgu lub Moskwie”.[8]

Projekt konstytucji zredagowano w języku Europy – francuskim. Następnie przetłumaczono go na rosyjski, przesyłając Aleksandrowi. Car dokument otrzymał i na tym rzecz cała dobiegła końca. Być może Aleksander I chciał przyjrzeć się, jak liberalna demokracja sprawdza się w praktyce nad Wisłą. I – wedle swego rozumienia doktryny – srodze się zawiódł, odstępując konsekwentnie od ponawiania prób w Rosji właściwej.

Walki braci Niemojowskich o respektowanie konstytucji Królestwa to zresztą okres stopniowej przemiany świadomości cara – od pełnego zapału, zapatrzonego w Zachód reformatora – do cerkiewnego bigota, poświęcającego czas nie państwu a zjawiskom pozazmysłowym.  Być może napływ uczuć religijnych zadecydował o nie wprowadzeniu w życie rosyjskiej Ustawy Zasadniczej.

Konstytucja stanowiła tymczasem wielką niewiadomą. Po pierwsze – wcale nie wszyscy byli nią zainteresowani – podobnie jak na pozostałych ziemiach polskich trwały gorączkowe próby odbudowy gospodarki (opartej wszak o rolnictwo) ze zniszczeń wojennych. Podupadające folwarki ratowały swój byt kosztem chłopów, zbyt płodów rolnych nie był już tak prosty, jak w XVIII w., a podatki trzeba było uiszczać. Ziemian na ogół bardziej interesował stan posiadania, niźli konstytucyjne obietnice obcego przecież monarchy. Wieśniacy odczuwali tylko coraz większy ucisk.

Po drugie sama forma ustawy nie była pewna. „Aleksander zastrzegł sobie prawo do <rozwijania> ustawy konstytucyjnej, co równie dobrze mogło oznaczać zwiększanie uprawnień obywatelskich, jak i ich zawężanie, wnoszenie artykułów dodatkowych lub modyfikowanie już istniejących”.[9]

Trudno wymagać było od Polaków tej samej świadomości, co od mieszkańców Anglii, Francji czy nawet Prus. Królestwo Polskie zdominowała ludność wiejska – prawie 80% w 1815 r. Szlachta stanowiła około 7,5%, w dodatku prawdziwych posesjonatów wśród niej było niewielu – tylko ok. 4 tys. w roku 1830 – resztę stanowili dzierżawcy, szlachta zagrodowa lub ludzie, próbujący karier w wojsku lub urzędach.

Dysputy nad „prezentem” cara nie należały pewnie do zbyt częstych, nie było ku temu ludzi na odpowiednim poziomie umysłowym. Od wszelkich reguł istnieją jednakże wyjątki. W przypadku Królestwa Polskiego terenem, gdzie „ujawniła” się myśl liberalna, stała się, granicząca z zaborem pruskim, Ziemia Kaliska. (cdn.)

 

Klara Wolińska


[1] Kizwalter T., Liberałowie czy konserwatyści? Ziemiański liberalizm w Polsce I połowy XIX wieku, (w:) Tradycje liberalne w Polsce. Sympozjum historyczne, Friedrich-Naumann-Stiftung, Warszawa 2004, wyd. II, s. 39.

[2] http://www.naukawpolsce.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_naukapl.pap.pl&_PageID=1&s=szablon.    depesza&dz=stronaGlowna&dep=64374&data=&lang=PL&_CheckSum=-901169155 ;

[3] Kizwalter T., Liberałowie czy konserwatyści? Ziemiański liberalizm w Polsce I połowy XIX wieku, (w:) Tradycje liberalne w Polsce. Sympozjum historyczne, Friedrich-Naumann-Stiftung, Warszawa 2004, wyd. II, s. 39.

[4] Bortnowski W., Kaliszanie. Kartki z dziejów królestwa Polskiego, Książka i Wiedza, seria Światowid, Warszawa 1976, ss. 11-118.

[5] Kizwalter T., Liberałowie czy konserwatyści? Ziemiański liberalizm w Polsce I połowy XIX wieku, (w:) Tradycje liberalne w Polsce. Sympozjum historyczne, Friedrich-Naumann-Stiftung, Warszawa 2004, wyd. II, s. 40;

[6]Bortnowski W., Kaliszanie. Kartki z dziejów królestwa Polskiego, Książka i Wiedza, seria Światowid, Warszawa 1976, s. 47.

[7] Por. W. Bortnowski, Kaliszanie. Kartki z dziejów królestwa Polskiego, Książka i Wiedza, seria Światowid, Warszawa 1976, s. 45;

[8] ibid., s. 69;

[9] ibid., s. 46.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*