ZROZUMIEĆ SPEKTAKL

 

 

 

 

 

 

 

 

Motto: Prawdę mówiąc, myślę, że nikt na świecie nie może zainteresować się

              moją książką, poza tymi, którzy są wrogami istniejącego porządku

              społecznego i z tej pozycji efektywnie działają.

                                                                                            Guy Ernest Debord

 

28. lipca 1957 roku kilkanaście osób, m.in. Guy Debord, Michele Bernstein, Asper Jorn, Giuseppe Pinot, w Cosio d’Aroscia tworzy Międzynarodówkę Sytuacjonistyczną (Internationale Situationiste). W jej skład wchodzą najbardziej radykalni przedstawiciele lettryzmu, kontynuatorzy dadaistyczno-surrealistycznego buntu. Reprezentują oni Londyński Komitet Psychogeograficzny, skandynawsko-niemiecki Ruch Imaginacyjnego Bauhausu, grupę Cobra oraz Międzynarodówkę Lettrystów.

Debord (ur. 1931) jest jednym z twórców i najbardziej znanych teoretyków sytuacjonizmu. W połowie lat 50. ma już na koncie film „Ryk na rzecz Sade’a”. Skupia wokół siebie bezkompromisowe skrzydło lettrystów. Sytuacjonizm spotyka się z ostrą krytyką, również i w środowisku skrajnej lewicy. Przez wiele lat sytuacjoniści współpracują z Henri Lefebvrem, filozofem i współtwórcą strukturalnego neomarksizmu. Praca Lefebvra pt. „Krytyka życia codziennego” (t. I 1947, t. II 1962) staje się inspiracją dla ruchu, zapoczątkowanego przez Deborda i innych.

Piotr Rymarczyk uważa, iż sytuacjonizm związany jest z odmiennym od tradycyjnego modelem krytyki kapitalizmu. O ile klasyczne nurty anarchizmu opowiadały się za „walką o równe płace”, o tyle anarchizm sytuacjonistyczny kładzie nacisk na „alienację” człowieka we współczesnym kapitalizmie. Ruch ten jest „afirmacją prawa jednostki do samorealizacji”. Pracownicy, zamiast pełnić funkcje śrubek w wielkiej maszynerii systemu, powinni stać się właścicielami swego życia i realizować swoje pragnienia, wykorzystywać swój twórczy potencjał. Zdaniem Rymarczyka nurt ten „nawiązuje do (…) tradycji mniej rzucających się w oczy, choć być może w pewien sposób bliższych temu, czym lewicowy projekt transformacji społecznej był u swoich korzeni”.

Sam Debord przez całe życie żyje w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Jest przekonany, że zagładę dla jego krytyki kapitalizmu stanowiłoby jej umasowienie, skomercjalizowanie, włączenie w nurt kultury oficjalnej. Dlatego Debord chce, aby jego poglądy miały charakter elitarny, docierały do wąskiej grupy odbiorców, ludzi dążących do konstruktywnej zmiany społeczeństwa. Jak pisze Anka Ptaszkowska: „Debord nigdy nie wystąpił w radiu ani w telewizji, kontrolował dystrybucję swoich filmów w jedyny możliwy sposób, to znaczy ograniczał je do minimum, indywidualizował”. Sam twórca pisze w „Komentarzach do społeczeństwa spektaklu”: „Muszę przede wszystkim uważać, żeby byle kogo zanadto nie oświecić”. Gdy autor popełnia w 1994 roku samobójstwo, media dysponują tylko jedną jego fotografią.

Przyjrzyjmy się zatem „alienacyjnemu” modelowi krytyki kapitalizmu, zaproponowanemu przez Deborda. Poniższa analiza oparta jest na najwybitniejszym jego dziele – „Społeczeństwie spektaklu”. Ta wydana w 1967 roku książka ma niewątpliwie wielki wpływ na wydarzenia, które mają miejsce w Paryżu rok później.

Zdaniem Deborda spektakl to całkowite odwrócenie życia, nie-życie, kłamstwo, które samo siebie okłamuje (teza 2). Nie jest to zbiór obrazów, lecz raczej społeczny stosunek między ludźmi, który nawiązuje się za pośrednictwem tychże obrazów (t. 4). Niektórzy są skłonni ograniczać spektakl do świata mass-mediów, jest to jednak duże uproszczenie. Spektakl jest bowiem światopoglądem, który się zmaterializował i odnosi się do całości życia społecznego. Jak pisze Debord: „Spektakl jest uprawomocnieniem istniejącego systemu społecznego, jest wszechobecnym potwierdzeniem zarówno produkcji, jak i konsumpcji” (t. 6). Społeczeństwo spektaklu jest społeczeństwem pozoru, fałszu. Nie zmierza ono do żadnego celu. Jego celem są jego środki (t. 13). Zdaniem Deborda „spektakl jest ekonomią, która rozwija się sama dla siebie” (t. 16). Podporządkował sobie ludzi, którzy wcześniej podporządkowani zostali ekonomii. O ile kiedyś „mieć” zastąpiło „być”, o tyle współcześnie „wyglądać” zastąpiło „mieć” (t. 17). Spektakl jest dążeniem do „uczynienia widzialnym nieuchwytnego już bezpośrednio świata poprzez różnorakie i wyspecjalizowane środki przekazu”, jest on zarazem „tym, co umyka działalności ludzi – co umyka refleksji nad ich dziełem i jego doskonaleniem” (t. 18). Społeczeństwo to stanowi również „materialną rekonstrukcję iluzji religijnej”. Świat raju zostaje przeniesiony w rzeczywistość ludzi. Debord zakłada też, że spektakl jest władzą, „dyplomatyczną reprezentacją przed sobą hierarchicznego społeczeństwa” (t. 23). Zdaniem autora władza stanowi specjalizację jak najbardziej archaiczną. Stąd spektakl, mimo swej nowoczesności, jest jak najbardziej archaiczny (t. 23).

Dla wyjaśnienia istoty spektaklu Debord często używa sformułowania – rozdzielenie (separation). Rozdzielenie w rozumieniu Deborda jest bliskie marksowskiemu rozumieniu alienacji i horkhaimerowskiemu reifikacji. Wydaje mi się, że autor używa tego terminu w odniesieniu do różnych sytuacji społecznych. Rozdzielenie związane jest m.in. z instytucją państwa. Wynika tu z podziału pracy w społeczeństwie, służy podtrzymaniu nierówności klasowych. Jak zauważa Debord potrzeby epoki mogą być zrealizowane tylko dzięki komunikowaniu się. Komunikacja ta jest jednak najczęściej jednostronna. Mass-media znajdują się w rękach bądź administracji państwowej, bądź w rękach warstwy najbardziej uprzywilejowanej – kapitalistów, i służą utrzymaniu hierarchicznego charakteru społeczeństwa, status quo (t. 24).

Do rozdzielenia potrzebna jest legitymizacja. Wcześniej w społeczeństwach przedkonsumpcyjnych „uprawomocniały je kosmiczne i ontologiczne zalecenia, które odpowiadały interesom władców”. Te prawa, wskazówki tłumaczyły „czego społeczeństwo nie może robić”. Obecnie – spektakl – wyraża tylko to, co społeczeństwo może robić (t. 25).

W pierwszym rozumieniu rozdzielenia Debord podkreśla zatem, że ludzi można podzielić na tych, którzy bezpośrednio tworzą spektakl, posiadają władzę i rządzą komunikacją oraz na tych, którzy są poddanymi, biernymi widzami, jednostkami produkującymi i konsumującymi towary.

Drugie rozumienie rozdzielenia jest powiązane z pierwszym. W tym ujęciu mamy do czynienia z sytuacją oddzielenia człowieka od jego wytworu. W drugim znaczeniu ten termin jest zatem bliski marksowskiej alienacji. Rozdzielenie stanowi tu konsekwencję podziału pracy.

Z drugim rozumieniem tego terminu związane jest jego trzecie ujęcie. Rozdzielenie dotyczy tu sytuacji oddzielenia się jednostki od realnego życia. Jak pisze Debord: „Człowiek coraz silniej oddzielony od swych produktów ze wzrastającą mocą sam produkuje wszystkie szczegóły swego świata i dlatego jest coraz bardziej od niego oddzielony” (t. 33).

Spektaklem rządzi zatem całkowite rozdzielenie, które dotyka zarazem jednostki (w postaci alienacji), jak i całej rzeczywistości (derealizacja, zafałszowanie obrazu rzeczywistości).

W świecie tego społeczeństwa, zdaniem Deborda, niepodzielnie króluje towar. „Spektakl jest momentem, w którym towar totalnie opanowuje życie społeczne” (t. 42). Rozwój ekonomiczny wyzwala ludzi, nie muszą już bezpośrednio angażować się w walkę o przetrwanie. Swoboda nie trwa jednak długo, gdyż wyzwoliciel staje się nowym despotą. „Ekonomia przemienia świat, ale przemienia go jedynie w świat ekonomii” (t. 40). Debord nazywa ten stan obfitości towarów przetrwaniem polepszonym (t. 40). W świecie przetrwania polepszonego trudno uzyskać niezależność. Jak pisze Debord: „Oto rzeczywistość szantażu: fakt, że używanie rzeczy w swej najskromniejszej postaci (jeść, mieszkać) nie istnieje inaczej, jak tylko uwięzione w złudnym bogactwie polepszonego przetrwania, co jest rzeczywistą podstawą zgody na ogólną iluzję w konsumpcji nowoczesnych towarów”. Człowiek staje się „zjadaczem iluzji” w świecie, w którym towar jest „iluzją realną”, a spektakl – jej „uogólnionym przejawem” (t. 47).

Ekonomia osiąga, zdaniem autora, taki poziom rozwoju, że potrzebuje coraz to nowych grup społecznych, które mogłyby tę produkcję skonsumować. I tak do świata zbytku trafia proletariusz. Staje się konsumentem. W fabryce, w pracy, musi być podporządkowany przełożonym, wykonuje jak automat powierzone mu obowiązki. Jakże inaczej wygląda sytuacja, gdy idzie do sklepu, marketu, aby zrobić zakupy. Wtedy staje się klientem. Cała jego egzystencja znajduje się w sferze zainteresowań ekonomii politycznej (t. 43).

Świat towaru musi jednak pokonać sprzeczność: automatyzacja produkcji, która eliminuje pracę, „musi jednocześnie utrzymać pracę jako towar oraz jako jedyne miejsce jego narodzin”. W związku z tym tworzony jest sektor usług. Nowi proletariusze mogą tu zarabiać pieniądze, aby potem móc je wydawać na produkty. Co więcej same usługi stają się towarami. Wszystko podporządkowane jest logice maksymalizacji zysków.

Spektakularne społeczeństwo charakteryzuje się potrzebą nieskończonego rozwoju ekonomicznego. Nieprzerwanie tworzone są pseudopotrzeby, które zdaniem autora „sprowadzają się do jednej pseudopotrzeby: podtrzymania jej (tzn. ekonomii – przyp. Ł. K.) dominacji” (t. 51). W chwili, gdy społeczeństwo odkryje, że zależy od gospodarki, to wówczas gospodarka będzie zależeć od społeczeństwa. Zdaniem Deborda – w tymże  społeczeństwie, w którym toczy się nieustannie walka klas, wyłoni się podmiot, który podważy owo spektakularne społeczeństwo.

Autor zauważa w swoich rozważaniach, że wyróżnić można dwa typy spektaklu: spektakl skoncentrowany oraz spektakl rozproszony. Ten pierwszy charakterystyczny jest dla kapitalizmu biurokratycznego, towarzyszy mu przemoc. Przykładem spektaklu skoncentrowanego mogą być byłe (i obecne) państwa komunistyczne. Drugi charakterystyczny jest dla państw kapitalistycznych, w których mamy do czynienia z obfitością towarów. W „Komentarzach do społeczeństwa spektaklu” (1987 r.) Debord napisał, że właśnie kończy się era spektaklu skoncentrowanego. Miejsce kapitalizmu biurokratycznego zajmuje nowoczesny, konsumpcyjny kapitalizm. Stąd Debord rezygnuje z poprzedniej dychotomii i stwierdza, że współcześnie mamy do czynienia ze spektaklem zintegrowanym, który jest wynikiem zwycięstwa formy rozproszonej nad skoncentrowaną. Ten nowy spektakl cechują: 1) nieustanna odnowa technologii, 2) związek ekonomii z władzą polityczną, 3) wszechogarniająca tajemnica, 4) kłamstwo bez odpowiedzi i 5) wieczna teraźniejszość.

Autor „Społeczeństwa spektaklu” nie ogranicza się w swoich rozważaniach wyłącznie do niekonstruktywnej krytyki. Próbuje znaleźć podmiot historyczny, który mógłby przezwyciężyć obecne status quo. Grupą społeczną, w której Debord pokłada duże nadzieje, jest proletariat. Autor zauważa jednak, że w całej historii tej klasy społecznej było wiele elementów złych i niepotrzebnych. Jego zdaniem już same formy organizacyjne proletariatu zapożyczone są od rewolucji burżuazyjnej, tzn. mają charakter hierarchiczny i scentralizowany (t. 90). Debord kieruje tu swoją krytykę w główne nurty ruchu robotniczego. Zgadza się zarzutami jakie Marks nakreślił wobec anarchizmu (kolektywistycznego – przyp. Ł. K). Bakuninizm grozi tu samowładztwem, dyktaturą konspiracyjnej elity. Jednocześnie Debord nie ukrywa swojego poparcia dla krytyki marksizmu dokonanej przez Bakunina.  „Obalenie klas przez autorytarne użycie władzy państwowej prowadzi do przywrócenia biurokratycznej klasy panującej i dyktaturę najbardziej uczonych lub tych, którzy się za takich uważają” (t. 91).

Zdaniem Deborda słabość anarchizmu polega na jego hurrarewolucyjności. Brak w nim określonych rozwiązań, propozycji. Anarchiści ulegają złudzeniu, że  rozwiązanie pojawi się nagle w dniu strajku generalnego, czy powstania (t. 92). Niebezpieczeństwo stanowią tu specjaliści od wolności, którzy są w stanie narzucić swoje przekonania, wizje, najpierw organizacji, a potem społeczeństwu. Mimo tego Debord uważa, że rewolucja hiszpańska z 1936 r., która w znacznej mierze miała właśnie anarchistyczny charakter, była „najbardziej ze wszystkich zaawansowaną próbą władzy proletariackiej”. Skończyła się niepowodzeniem z dwóch powodów: po pierwsze, faszyści obejmowali swą władzą prawie połowę kraju i otrzymywali solidne wsparcie z zagranicy; po drugie, uznani działacze anarchistyczni stali się ministrami, „zakładnikami burżuazyjnego rządu”, który niszczył rewolucję.

Zdecydowanie surowsza jest krytyka ruchu socjalistycznego. Debord atakuje tu „profesorów”, „intelektualistów”, których nazywa „zawodowymi rewolucjonistami” (t. 97). Zauważa, że w wyniku ideologii socjalistycznej nastąpił proces rozdzielenia, który odseparował od siebie teorię od praktyki, teoretyków-działaczy od proletariatu. Jego zdaniem „biurokracja związkowa przekształciła się w pośredników siły pracowniczej”. W ten sposób ruch robotniczy w państwach uprzemysłowionych dobrze wpisał się w dominujący porządek, stracił całą swą rewolucyjność (t. 96). Na podstawie analizy historii Debord dochodzi do wniosku, że „reprezentacja robotnicza radykalnie przeciwstawiła się klasie” (t. 100). Ta „rewolucyjna” reprezentacja proletariatu „stała się zarazem czynnikiem i istotnym rezultatem ogólnego zafałszowania społeczeństwa”. Zdaniem autora proces ten był widoczny we wszystkich krajach uprzemysłowionych, a szczególnie w Niemczech i Rosji Radzieckiej (t. 100).

Debord kieruje też swoją krytykę w bolszewizm. Jego zdaniem ideologia ta odniosła zwycięstwo w Rosji z powodu ekonomicznego zacofania tego kraju oraz na skutek rezygnacji ruchu robotniczego z walki rewolucyjnej w krajach najbardziej uprzemysłowionych, np. w Niemczech. Rosyjskie zacofanie wspomogło proces kontrrewolucji, który zdaniem autora miał miejsce w latach 1918-1920. Partia bolszewicka uzyskała monopol na władzę w państwie i w ten sposób stała się „partią właścicieli proletariatu, która w zasadzie zlikwidowała dotychczasowe formy własności” (t. 102). Biurokracja stała się substytutem klasy burżuazyjnej, właścicielem państwowego kapitalizmu (t. 104). W rzeczywistości rewolucja przyniosła nową dominację klasową. W Kraju Rad przetrwały formy, charakterystyczne dla społeczeństwa kapitalistycznego, hierarchicznego (socjalizm zaś miał być bezklasowy). Debord ujmuje to w następujących słowach: „(…) industrializacja epoki stalinowskiej ujawnia ostatecznie rzeczywistość biurokracji: jest ona kontynuacją panowania ekonomiki i ocaleniem istoty społeczeństwa rynkowego poprzez utrzymanie pracy-towaru” (t. 104). Klasa „właścicieli proletariatu” musi być jednak w systemie sowieckim klasą niewidzialną. Im jest ona silniejsza, tym dobitniej stwierdza, że nie istnieje (t. 106). Na tym właśnie polegało fundamentalne kłamstwo (t. 107) państwa radzieckiego. Zwyciężyła rewolucja, upadły carat i rządy burżuazji, biurokracja nie istnieje, wszyscy są równi. Klasa „właścicieli proletariatu” nie miała żadnych gwarancji prawnych uprawomocniających jej władzę. Stąd biurokracja pozostawała w zależności od centralnej gwarancji ideologii (t. 107), a gwarancja ta mogła być zapewniona jedynie przez koncentrację całej władzy w jednej osobie. To Stalin decydował, kto należy do tej uprzywilejowanej klasy, a kto nie (t. 107).

Nastąpił jednak moment, w którym biurokracja radziecka uwolniła się ze śladów burżuazyjnej własności, znalazła uznanie w świecie. Wtedy też biurokracja miała już dość terroru i chciała się cieszyć spokojem. Dokonała zatem oskarżenia stalinizmu. Samo to oskarżenie okazało się jednak stalinowskie. Nie kwestionowało bowiem fundamentalnego kłamstwa. Jedynym tytułem własności, jaki biurokracja posiadała, a który zapewniał jej egzystencję, był monopol ideologiczny. Stąd oskarżenie stalinizmu było arbitralne, niewytłumaczone (t. 109).

Debord negatywnie odnosi się także do innych odłamów myśli marksistowskiej. Krytykuje Trockiego, m.in. za to, że do 1927 roku był solidarny z biurokracją bolszewicką. Za to Lukács jest dla autora „Społeczeństwa…” ideologiem, mówiącym w imieniu władzy, który zresztą zawsze pozostawał na zewnątrz ruchu robotniczego. Ten węgierski komunista poza tym pokazywał partię bolszewicką taką, jaką ona nigdy nie była. Zdaniem Lukácsa robotnicy mieli dzięki niej przestać być „<<widownią>> zdarzeń we własnej organizacji” i stać się świadomymi uczestnikami ruchu (t. 110). (cdn.)

 

Łukasz Kutyło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*