Uzależniliśmy się od siania medialnego fermentu (2)

***

Na początku roku 2013/2014 siły odśrodkowe na Ukrainie widziały tylko jeden sposób, by podpisać umowę stowarzyszeniową z UE – pozbyć się, a najlepiej usunąć (zabić) legalnie wybranego prezydenta Ukrainy, Wiktora Janukowycza.

Rosja, jako kraj graniczący z tą niestabilną, targaną namiętnościami krainą, obserwowała rozwój wypadków i przekroczenie czerwonej linii również przez ruchy skrajne – jak Ukraińców odwołujących się do spuścizny nazisty Stepana Bandery, SS Galizien – a współcześnie działających pod nazistowskimi symbolami pułków Azow czy Aidar – dla Władimira Putina było nie do przyjęcia. Moskwa postanowiła doprowadzić do rozbicia terytorialnego swojego zachodniego sąsiada i zmiany jego konstytucji.

Powstaje „Noworosja”, Kreml widzi w zbuntowanych terenach rosyjskojęzycznych szansę na kontrolę nad południowymi i wschodnimi terenami Ukrainy. Liczono w Moskwie, że opór w poszczególnych regionach będzie minimalny. Ku zaskoczeniu elit kremlowskich, południowe regiony Ukrainy (Charków, Dnipro i Odessa) pozostały bowiem lojalne względem Kijowa. Moskwa nie miała jednak innego wyboru. W kwietniu 2014 roku dokonała bezpośredniej interwencji militarnej. Rosja przejęła kontrolę nad Donbassem i doprowadziła do powstania Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej (DRL i ŁRL). Starała się przy tym zająć jak największy obszar, licząc prawdopodobnie na to, iż w zamian za jego zwrot, wynegocjuje reformę konstytucji Ukrainy. Miałaby ona usankcjonować federalizację tego kraju i zagwarantować autonomię Donbassu.

Kijów zdecydował się natomiast przeprowadzić kontrofensywę w postaci ATO (Operacji Antyterrorystycznej). W jej skład weszły Rosja, Ukraina, Niemcy i Francja. Utworzono również Trójstronną Grupę Kontaktową, składającą się z reprezentantów Moskwy, Kijowa i OBWE. Pod koniec czerwca Kreml wymusił dołączenie do tego formatu także przedstawicieli DRL i ŁRL. W sierpniu 2014 roku projekt „Noworosji” był jednak bliski upadkowi za sprawą sukcesów ATO. Na fali skutecznej kontrofensywy wojskowej, Ukraina wysunęła propozycje rozejmu, które z grubsza przewidywały stopniowe doprowadzenie do przywrócenia status quo w Donbassie. Zbuntowane tereny miały powrócić do macierzy. To kłóciło się z koncepcją Putina, który zamierzał jak najbardziej osłabić Ukrainę i tym razem rozpoczął się konflikt na o wiele większą skalę.

Armia rosyjska odniosła następnie serię niekwestionowanych zwycięstw, zadając przy tym dotkliwe straty ukraińskim wojskom. Zmieniło to układ sił i zmusiło prezydenta P. Poroszenkę do rozpoczęcia negocjacji na warunkach podyktowanych przez W. Putina. Podpisano tzw. porozumienia mieńskie. Pierwsze porozumienie mieńskie zostało podpisane w stolicy Białorusi 5. września 2014 roku. Upokorzeni i przegrani Ukraińcy usiedli do stołu. Na stole leżały: 1) Nadanie Donbassowi tzw. specjalnego statusu, co od początku miało na celu rozbicie wewnętrzne kraju i osłabienie władzy centralnej w Kijowie. Znacznie poszerzało też koncepcję częściowej decentralizacji, zaproponowaną w czerwcu 2014 roku przez prezydenta P. Poroszenkę. 2) Przeprowadzanie wyborów lokalnych na Donbassie dopiero po uzyskaniu przez niego „specjalnego statusu”. Stroną porozumień nie była Rosja, a Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa. Zabieg ten de facto sankcjonował pozycję liderów DRL i ŁRL jako przeciwnika Ukrainy w konflikcie.

W następstwie pierwszego porozumienia mieńskiego ukraiński parlament uchwalił we wrześniu 2014 roku prawo, nadające Donbassowi spory zakres autonomii. Miało ono obowiązywać przez okres trzech lat, po którego przekroczeniu mogło być co roku przedłużane. Odzwierciedlało to gotowość Kijowa do przeprowadzenia reformy decentralizacyjnej o ograniczonym zakresie.

Ukraina nie zamierzała wywiązywać się z porozumień, zaczęła okupację Donbassu, izolację jej mieszkańców. Charakteryzowało się to odcięciem mediów, odcięciem finansowania i faktyczną abdykacją władzy centralnej. W rezultacie region ten zaczął funkcjonować na własnych zasadach w coraz większym stopniu, przekształcając się nie w autonomiczny region Ukrainy – lecz samozwańcze quasi-państwo.

Kolejne potyczki z Rosjanami doprowadziły w roku 2015 do podpisania drugich porozumień mieńskich. Mieńsk II doprowadził więc do zakończenia „gorącej” fazy konfliktu, ale nie do jego rozstrzygnięcia. Warunki układu były bowiem nie do przyjęcia dla Ukrainy. W myśl porozumienia Donbass miał otrzymać szeroki zakres autonomii, w ramach której miałby on m.in. mieć prawo do samodzielnego zawierania umów międzynarodowych (np. dotyczących budowy rosyjskiej bazy wojskowej na tym terenie) i pełną kontrolę nad budżetem regionu. Rząd w Kijowie nie dysponowałby nawet prawem do odwołania lokalnej władzy wykonawczej.
Potwierdzeniem tych zapisów miała być permanentna zmiana ukraińskiego prawa i reforma konstytucji, sankcjonująca przekształcenie kraju w federację regionów o różnym stopniu autonomii. W ustawie zasadniczej miał ponadto znaleźć się zapis o neutralności Ukrainy. Przekreśliłoby to szanse Kijowa na członkostwo w NATO, a prawdopodobnie również i w UE. Dalsze osłabienie władzy centralnej uniemożliwiłoby bowiem przeprowadzenie reform, koniecznych do członkostwa w Unii. Należałoby spodziewać się też permanentnych prób uzależnienia poszczególnych regionów od Rosji. Ukraina przestałaby de facto istnieć jako suwerenne państwo. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

 26.02.2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*