Szambo Wojtka Smarzowskiego (3)

Jego postacie są karykaturalne, reżyser nawet nie pokusił się o stworzenie odniesienia do racji strony polskich mieszkańców tamtych rejonów, doświadczonych najazdem Armii Czerwonej i niemieckich okupantów – filmowa narracja jest narracją żydowską. Zaściankowi, ksenofobiczni, rasistowscy byli tylko Polacy wraz z ziejącym nienawiścią księdzem na plebanii. Żydzi, mimo że komunizowali, nie byli nigdy zasymilowani z lokalną społecznością, żyjąc jakby obok. Przez Smarzowskiego przedstawiani są jako jednowymiarowe ofiary, zapominając, że trwa wojna, opresje, wywózki (z inspiracji chcących brać odwet, komunizujących Żydów). Sowieci wyżywają się na ludności polskiej (inteligencję wywozi się na Syberię), potem Polacy, chcący pognębić komunizujących zdrajców narodowości żydowskiej, podczas okupacji hitlerowskiej zatruwają życie Żydom. Do tego dochodzą sprawy natury ekonomicznej i zwyczajna ludzka zazdrość.

Czy reżyser nie mógł uwypuklić faktu, że miłość Żydówki i polskiego wioskowego chłopaka wniosła w życie uratowanych przez ostatniego iskrę dobra, iskrę nadziei? Nawet tak piękny czyn polskiego bohatera (senior rodu – Ryszard Ronczewski – jako Antoni Wilk ma w filmie równolegle prowadzonego bohatera w postaci samego siebie w młodości), granego przez Mateusza Więcławka, a jego ukochaną Leę gra (Agata Turkot) wobec jego politycznych i moralnych wątpliwości totalnie spłyca, a samą pozytywną postać rujnuje. Dlaczego reżyser decyduje się na biczowanie własnego kraju po raz wtóry? Dlaczego prowadzi narrację tak, byśmy się siebie wstydzili – mamy po obejrzeniu tego „dzieła” sypać głowę popiołem, przepraszać i znienawidzić samych siebie jako dwulicowych drani. W Weselu AD 2021 owe paralele rażą uproszczeniami – choćby wtedy, gdy miejscowi księża z ambon usprawiedliwiają przemoc wobec Żydów (kiedyś), a w filmie mniejszości seksualnych (dzisiaj), ukazując ten region – a w zamyśle reżysera wszystkich Polaków – jako bestie, niezdolne do egzystowania w zgodzie z postępowym światem. Wyborcza pisała wszak w roku 2019 w tym samym tonie, co dziś kreśli Smarzowski. „Szacunek dla wszystkich, którzy szli dziś w Marszu Równości w Białymstoku, pokazując brunatnej dziczy, że Europejczycy znad Wisły nie zgadzają się na życie w katolicko-narodowym grajdole na peryferiach Zachodu. Nie ma jak Podlasie, chyba największe zagłębie PiS i wstecznictwa w Polsce”. Polska musi zginąć, zginąć musi również religia!

Mentor Wojciech Smarzowski poucza polską prymitywną gawiedź w kinach i przy ekranach telewizorów, co jest dobre, a co w życiu, będzie zawsze złe. Antonii Wilk i w młodości i jako starzec na wózku – jest po prostu wioskowym głupkiem, umysłowym inwalidą. Nie miał w sobie nawet tyle odwagi, by opowiedzieć o miłości do Żydówki Lei, o pięknym czynie, kiedy ją ratował – zaś w samym pośmiertnym liście, dowiaduje się, że całe życie go kochała – a Polski nienawidziła… On i jego brat (którego notabene Niemcy rozstrzeliwują) uczestniczył w wydarzeniu, które jest jakby clou całego filmu. Jedwabne! Po co była Smarzowskiemu płonąca stodoła?

To filmowe mordowanie nie ma w sobie dramaturgii. Ot, wioskowy motłoch usłyszał hardą pogadankę niemieckiego oficera, jakieś obietnice, jakieś aluzje i sam z motykami i pałami na zimno wziął się do mordowania, jakby chłopi wybierali się na żniwa. Zamknęli Żydów w drewnianej stodole, umorusane polskie dzieci podpaliły budynek, paliło się ładnie i do cna się Żydzi spalili. W budynku i mieszkaniu żydowskiej rodziny Lei w mieście mieszka dziś polska patologia, pijąca denaturat. To czytelny znak, że Polakowi niczego nie można powierzyć – dziś żydowskie majątki, zasiedlają patologiczni pijacy, polskie karaluchy. Beznadzieja, bezrobocie, jedyny sens życia to zorganizować jakiś pogrom na Ukraińcach, bo pracę zabierają!

Cwany Ryszard Wilk też nie ma powodu do radości, dowiaduje się bowiem, że on sam jest Żydem po komunistycznej prokuratorce, która go oddała do bidula – Żyd i znajda… Interes z Niemcami uratowany brzydkim podstępem, do łóżka wsadził Szkopowi sekretarkę – Ukrainkę i nic nie pozostanie takie samo. Janek Szczuczyński miał być nową krwią w rodzinie Wilków, liczy na niego teść, liczy Kasia, a chłopak, bałamuci jakąś druhnę… Ela Wilk (Agata Kulesza) ma dosyć tych krzywych interesów, zapowiada mężowi rozwód… Przybyli do pracy Azjaci docierają za wcześnie i maja się wynosić… Przypadkowy czarnoskóry gość weselny dostaje po głowie, a neonazista-szantażysta zostaje schwytany rękami szefa ochrony i torturowany przy pomocy kilkusetkilogramowego knura. Erotyka międzygatunkowa!? Czego w filmie Wesele AD 2021 nie ma?

Wołyń Wojciecha Smarzowskiego, człowieka z Kresów Wschodnich, był autorskim spojrzeniem na bestialstwo i bezsensowne mordowanie niewinnych w imię wielkiej polityki oraz małych korzyści. Kino, idące pod prąd obecnej ukraińskiej narracji, jak i w kraju wielkiej przyjaźni do narodu ukraińskiego, która przejawia się dotowaniem milionowej emigracji zarobkowej, finansowaniu szkoleń i zbrojenia, braku krytycyzmu wobec działań historycznych, a także bieżącej polityki Ukrainy.

Smarzowski musiał mieć jaja, by zdecydować się na taki film. Wesele AD 2021 to zupełnie inny kaliber, bo tu trzeba mieć między nogami arbuzy, albo przepiórcze wydmuszki. Wojciech Smarzowski wsiadł do czółna z Michnikiem, salonem, różnej maści postępowcami, Nową Lewicą i spokojnie żeglując po gładkiej tafli wysmażył wygodny gniot, śmierdzący zakalec. Kazali, to nowe Wesele powstało!

Przepraszam za Smarzowskiego. Ja bym się  na taki krok nie zdecydował! Nie chodzi tu o lokalne wojenki po-okrągłostołowej bandy PO-PiS-u, a o elementarną uczciwość czasu i punktu odniesienia. Dosyć już filmów o porażkach, narodowych przywarach, upadkach, nikłych wzlotach i historycznej psychoanalizy z dedukcją, po co w ogóle istniejemy? Panie Smarzowski, idź pan do swojej daczy, wdziej kapcie, wygodny dres i zajmij się kontemplacją nadchodzącej starości! Wypalił się już ten stary dobry reżyser! Takie są fakty!

Roman Boryczko,

 grudzień 2021

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*