Sukces ma skrzydła a realia fruwają nisko

1. grudnia otwarto uroczyście w Świdniku Port Lotniczy Lublin. Lotnisko jak lotnisko, z budową jego obietów uporano się na czas i trudno nawet odmówić im niezgorszej estetyki (czy są funkcjonalne – pokaże dopiero praktyka). Za to z resztą był i jest niejaki problem. Nie zdążono bowiem z… całą infrastrukturą dojazdową.

Swoisty komiks zdjęciowy pokazuje podszewkę kolejnego “sukcesu”.

Jedyny dojazd do lotniska możliwy był poprzez centrum Świdnika a potem szosą przez Franciszków w stronę Mełgwi. Korek – bagatela ok. 3 km – zaczynał się już za przejazdem kolejowym obok przystanku Świdnik-Wschód. Niektórzy zostawiali auta na poboczach i ruszali dalej pieszo –  jedni miedzami, jak ta wracająca właśnie grupa, inni świeżo przygotowanymi uliczkami wioski Franciszków.

Niektórzy mogli nawet zastanowić się nad kupnem ziemi (poniżej). Pas startowy widoczny jako szarawa kreska pod samym lasem…

… w dodatku w bliskim kontakcie z przyrodą, bo ten pas zaoranego pola dochodzi do placu przed terminalem…

 

Pracownikom widać zabrakło weny (lub wypłat) – bo prowadzący ku terminalowi chodnik raptem zanikał…

… by pojawić się ponownie bliżej budynku dworca lotniczego.

Tuż przed terminalem drogowcy położyli i asfalt i chodnik, toteż nikt butów na tym odcinku nie zabłocił.

Za to nadzieje dzieci na przejażdżkę spalinowym szynobusem spełzły na niczym. Mini-pociąg, który kiedyś połączy główny lubelski dworzec PKP z Portem Lotniczym Lublin, pełnił podczas otwarcia jedynie rolę dekoracji.

Tłum gęstniał niemal do zmroku, a opłacone przez zarządzającą lotniskiem spółkę autobusy PKS z miast Ziemi Lubelskiej i przegubowce MPK z Lublina wciąż dowoziły grupy kolejnych chętnych do uczestniczenia w regionalnym święcie, jakim stało się oczekiwane otwarcie terminala. Rzecz jasna wobec korka przed portem lotniczym cały rozkład jazdy tychże autobusów wziął w łeb. Ale żadna ilość policjantów drogówki nie byłaby w stanie zapobiec takiej sytuacji…

Kto nie bał się zimna mógł obejrzeć nie tylko wnętrza budynków, ale i pochodzić po płycie lotniska, gdzie ustawiono nowiutkie wyposażenie.

 

Mieszkańcy Świdnika nie czekali na odkorkowanie szosy przez Franciszków. Znacznie szybciej docierało się do centrum pieszo – najpierw torami kolejki…

… która kiedyś doczeka się elektryfikacji…

… i rozpoczętej  mijanki…

… a potem doprowadzoną do lotniska nową szosą.

Która zresztą jest zupełnie przyzwoita, tylko wciąż nie ukończona…

… ze względu na prace przy wiadukcie obok świdnickiego bazaru.

Za to panowie z PKP Energetyka pracowali solidnie, jakby licząc na to, że zdążą przed zimą!

Otwarcie odtrąbiono, ludzie chyba zadowoleni, urzędnicy również… A kiedyś przecież drogowcy i kolejarze połączą Port Lotniczy Lublin ze światem. Bo dalej, po starcie – będzie już znacznie łatwiej…

 

Lech L. Przychodzki

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*