Stanisław Gerard Trefoń – „BARWY ŚLĄSKA” (3)

Wiele zawdzięczam przyjaciołom i wiedzy ludzi nauki…

W czasie kiedy to, nasz pasjonat rozpoczął urzeczywistnianie swoich marzeń, jak wspomina, nie zdawał sobie sprawy, na ile trudne czekać go będzie zadanie. To zrozumiałe, że apetyt rósł w miarę jedzenia: coraz to nowe tematy, rodzące się samoistnie kontakty, a przy tym możliwości zdobywania kolejnych eksponatów. To wszystko pochłaniało czas, pewnie też sporo zdrowia – nie mówiąc o finansach… Cóż to jednak znaczy, kiedy człowiek ogarnięty jest miłością do swojego zbieractwa – dodaje nasz bohater – jednak bez kontaktu z ludźmi nauki, nie dałbym rady, pewnie prędzej czy później by mnie to przerosło.

Ważną rolę – podkreśla pan Stanisław – odegrały kontakty z badaczami kultury śląskiej, etnografami a także osobami, związanymi zawodowo ze sztuką nieprofesjonalną. Wiele pomogła mi pani Krystyna Kaczko, pełniąca w tym czasie obowiązki dyrektora Muzeum Śląskiego w Bytomiu a jednocześnie Muzeum Miejskiego w Zabrzu. To dzięki niej poznałem Krystynę Jędrzejewską-Nowak, która wspólnie z mężem prowadziła istniejącą od 1956 r. do dziś grupę malarzy amatorów “18-Obsydian”, w Muzeum Górniczym w Zabrzu.


Była to prężnie działająca ekipa, do której należeli między innymi: Romuald Nowak, Jerzy Koziołek, Bronisław Krawczuk, Krzysztof Webs, Andrzej Karpiński i Marcin Pogrzeba.

Dzięki ich pomocy organizowałem wystawy w bibliotekach, domach kultury i ze smutkiem stwierdzam, że zainteresowanie sztuką było wtedy o wiele większe niż teraz – dodaje nasz rozmówca.

Z końcem lat 80. XX w., rozpoczął się nowy etap mojej działalności. W tym czasie Seweryn A. Wisłocki, ekspert w dziedzinie śląskiej sztuki nieelitarnej, a także autor cennych wydawnictw oraz starszy kustosz Maria Fiderkiewicz – podjęli ze mną współpracę. To dzięki pani Marii mogłem wystawiać swoje zbiory nie tylko w kraju – ale także poza jego granicami. Pałeczkę przejęła po niej teraz pani Sonia Wilk, widać więc – dodaje pan Stanisław – że nie jestem sam i ciągle mogę liczyć na pomoc fachowców w tej dziedzinie. Należy w tym miejscu wymienić także panią Monikę Teśluk – specjalistę ds. Folkloru Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej. To także niezwykle ważna współpraca – mówi kolekcjoner.

Pasja kolekcjonowania to tylko część zadania, jakie sobie postawił pan Stanisław. Głównym celem jak sam podkreśla, jest ocalenie możliwie jak największej części plebejsko-miejskiej sztuki naiwnej, a także zachowanie od zapomnienia historii małych ojczyzn, jak nazywa wszystko to, co składa się na nasze tradycje, obrzędy, tak zwane wartości wyższe – stanowiące o naszej śląskiej tożsamości.

Kiedy sześćdziesiąt lat temu kupowałem pierwszy obraz, nie domyślałem się nawet ile czeka mnie pracy i jaką przy tym dane mi będzie przeżyć przygodę, której nie zastąpiłaby żadna podróż. Pan Stanisław już w latach 70. XX wieku posiadał prace ponad 100 śląskich malarzy-amatorów.

W kolekcji pana Trefonia były wtedy także obrazy autorów innych regionów Polski, takich jak Ryszarda Koska z Płocka, Romana Lipy z Rzeszowa, Zofii Dembińskiej z Białegostoku, Aleksandra Malinowskiego z Bydgoszczy i wielu, wielu innych…

WSPÓLNY POSIŁEK SWOJE MIEJSCE PRZY STOLE, MODLITWA – OTO, CZEGO NAM DZIŚ BRAKUJE NAJBARDZIEJ

Niezwykle trudno jest wybrać najciekawsze fragmenty rozmowy, przeprowadzonej z właścicielem galerii, wszystko o czym opowiada jest tak samo ważne, może więc na koniec kilka niezwykle ważnych informacji a także kilka gorzkich słów.

Pan Stanisław często wspomina, jak to gloryfikując ciągle tych samych, znanych już artystów, zapomina się o tych, którym przypadło mieszkać w oddalonych od Katowic miastach czy wioskach. Kto słyszał o rodzinie Krawczuków – pyta pan Stanisław – która odnosiła w latach 70. wiele twórczych sukcesów, między innymi w Szwajcarii czy Związku Radzieckim..?

W książce „Twórcy intuicyjni z kolekcji BARWY ŚLĄSKA” (tom I, s. 10) czytamy: (…) Wspomnieć należy także Ludwika Holesza, który w latach70. odnosił sukcesy na zachodzie Europy. Malarz ten podczas prywatnych rozmów ze mną opowiedział mi między innymi, jak wiele kłopotów przy przekraczaniu granicy miał samochodem, jaki przekazał mu ówczesny kanclerz Niemiec Helmut Schmidt za obraz, który sobie wybrał, a także jak w 1996 roku do jego pracowni w Świerklanach Dolnych przyjechała – bawiąc z wizytą w Polsce – po obraz królowa Wielkiej Brytanii, Elżbieta II, a towarzyszył jej prezydent Aleksander Kwaśniewski (…).

Kolekcja Stanisława Gerarda Trefonia liczy obecnie ponad 3000 eksponatów – 280 śląskich malarzy-amatorów, a także około 50 autorów spoza Śląska. W zbiorach tych znajdują się obrazy olejne, linoryty, grafiki, unikatowy zbiór rzeźb w węglu i w drewnie. Pan Stanisław do końca 2012 roku przejechał około półtora miliona kilometrów, organizując przy tym ponad 300 wystaw w kraju i za granicą, między innymi w Niemczech, Francji, Szwajcarii, na Ukrainie i Litwie.

Dziwię się, że śląskie muzea są otwarte i dostępne praktycznie dla kilku, ciągle tych samych malarzy dla wielu zdolnych, którym brak tak zwanej siły przebicia nie starcza miejsca na promocję. W każdym nowo wydanym katalogu przewijają się te same nazwiska około 40 – 50 malarzy są to głównie twórcy ze środowiska katowickiego i niewielki krąg spoza Katowic. To jak hermetyczna puszka, a gdzie miejsce na utalentowanych młodych i nie tylko amatorów z Bielska, Rybnika, Pszczyny, Żywca, Cieszyna, Tarnowskich Gór, mówiąc o tych miastach – mam oczywiście na myśli wszystkie pomniejsze miejscowości, sąsiadujące z wymienionymi przeze mnie dużymi miastami – czas najwyższy by to zmienić i rozpocząć poszukiwania a później promowanie także młodych talentów, które tworzą swoje małe dzieła sztuki pod strzechami wiejskich domów, przez nikogo niezauważeni po krótkim czasie zapominają o swojej pasji, odkładają często już na zawsze pędzel i paletę z farbami,  to bardzo smutne – dodaje pan Stanisław.

Zapraszam pod moją skromną strzechę z nadzieją, że czas spędzony pod moim dachem nie będzie czasem straconym, nie żegnam się z państwem – lecz po naszemu powiem po prostu „Szczęść Boże”. Do zobaczenia w Halembie, przy Młyńskiej 16.

 

Tadeusz Puchałka 

 

Foto: ze zbiorów prywatnych, kolekcja „Barwy Śląska”, Ruda Śląska – Halemba

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*