Słowacja – trzeci agresor

 

 

 

 

 

 

Na tle polskiego września 1939 zapominamy czasem celowo (a często nawet cynicznie) o podstawowych faktach. Między innymi o tym, że agresorem były nie tylko hitlerowskie Niemcy czy od 17. września pokój miłujący ZSRR, ale również nasz sąsiad z południa – Słowacja.

Dzieje niepodległej międzywojennej Czechosłowacji były trudne i skomplikowane. Miało to być w koncepcji Tomasza Masaryka, ojca chrzestnego tego państwa, federalne państwo dwóch suwerennych narodów: czeskiego i słowackiego.1 Jak zwykle w takich okolicznościach od koncepcji do realizacji daleko. Główne role w tym państwie odgrywali praktycznie Czesi. Również w kategoriach ekonomiki i struktur społecznych obie części państwa wyraźnie się różniły. Czesi mieli jeszcze jeden poważny problem narodowościowy. Mianowicie, Morawom nie przyznano roli równorzędnej z Czechami i Słowacją. Ruchy separatystyczne występowały i na Morawach… Również Polacy na Śląsku Cieszyńskim oraz na Spiszu i Orawie byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii.2 Nie można ukrywać, że również Niemcy sudeccy i opawscy też nie cieszyli się specjalnym zaufaniem ze strony nowego państwa.

Dodatkowo sytuację pogarszała jeszcze sama historia a procesów historycznych przecież lekceważyć nie można. W bardzo tolerancyjnym, ale dualistycznym państwie Habsburgów, Czechy znajdowały się w strukturze cesarstwa austriackiego, natomiast Słowacja była jednym z modułów królestwa Węgier. Można powiedzieć, że w Czechach w okresie monarchii austro-węgierskiej pewne procesy germanizacyjne następowały na niewielką tylko skalę. Natomiast Węgrzy usiłowali Słowację madziaryzować. To musiało w sposób naturalny wywoływać odwet.3

Politycy w Bratysławie wcale nie chcieli być traktowani przez Pragę jako młodsi bracia tym bardziej, że następca Masaryka, Edvard Beneš, stopniowo i powoli, ale konsekwentnie ograniczał ramy autonomii słowackiej. W odpowiedzi słowacka partia ludowa – Ludacy, stawała się coraz bardziej programowo i praktycznie instrumentem politycznym, dążącym do daleko idącego rozluźnienia więzów z Pragą a nawet uzyskania niepodległości. Prałat Hlinka, przez szereg lat lider tej partii, próbował swą antypraską politykę oprzeć początkowo na współpracy z Węgrami a później również z Niemcami, natomiast jego najbliższy współpracownik i zastępca, Karol Sidor z kolei liczył na współpracę z Polską. Hlinka budował też bojówki partyjne – Hlinkową Gwardię. Z czasem te paramilitarne oddziały zaczęły być szkolone przez niemieckie SA oraz rumuńską Żelazną Gwardię. Po śmierci Hlinki szefem ludaków został jednak nie Sidor a inny nacjonalistycznie nastawiony ksiądz – Józef Tiso. Partia ludaków przybrała pod jego wodzą jeszcze bardziej nacjonalistyczny charakter, nastąpiło też dalsze zbliżenie z hitlerowskimi Niemcami. Oczywiście Niemcy dość cynicznie wykorzystywali dążenia Słowaków oraz ich pewną naiwność w arkanach wielkiej polityki w polityce nacisków na Pragę i Beneša.

Tiso nie był bynajmniej politykiem tuzinkowym. Odnotował spore sukcesy jako minister zdrowia w autonomicznym rządzie słowackim. On też przyczynił się do znaczącej rozbudowy infrastruktury słowackiej. Programowo głosił daleko idącą autonomię Słowacji, faktycznie natomiast chciał jej niepodległości. Trzeba uczciwie przyznać, iż miał w społeczeństwie słowackim spore poparcie dla swojego programu i dążeń.

Wydarzenia polityczne u schyłku lat trzydziestych XX w. nabrały jednak przyspieszenia. Państwo czechosłowackie, porzucone przez takich sojuszników jak Wlk. Brytanię i przede wszystkim Francję, ponadto ograbione terytorialnie w układzie monachijskim, próbowało mimo wszystko ratować swoją niepodległość. Wobec haseł już nie autonomii, ale oderwania się Słowacji od Czech, następca Beneša, prezydent Hacha w nocy z 9. na 10. marca 1939 roku wprowadził na terenie całej Słowacji stan wyjątkowy. Odwołał przy okazji autonomiczny rząd słowacki, z księdzem Tiso na czele. Tiso, mając pełne poparcie Hitlera proklamował w odpowiedzi secesję i… niepodległą Słowację. Niepodległa i suwerenna była Słowacja księdza Tiso tylko z nazwy. Stanęła ona w szeregu państw kolaboranckich, które tworzyli Niemcy. Tymczasem Hitler zlikwidował resztki suwerenności państwa czeskiego, tworząc Protektorat Czech i Moraw.4 Protektorem (czy też raczej faktycznie gubernatorem) został baron Konstantin von Neurath, były minister spraw zagranicznych Rzeszy

Tiso, z chwilą utworzenia swego marionetkowego państwa, musiał się zgodzić na wprowadzenie na jego terytorium znacznych kontyngentów wojsk niemieckich. To z terenu Słowacji hitlerowska 14. armia gen Lista zaatakowała Polskę. Niestety, u jej boku wystąpiły wojska księdza Tiso. Podobnie jak Niemcy, bez wypowiedzenia wojny, trzy słowackie zgrupowania dywizyjne: Janosik, Rauzuz i Skultety weszły do walki na terytorium Polski już 1. września 1939 r. W późniejszym okresie weszło do walki również zgrupowanie szybkie, o równowartości ówczesnego pułku zmotoryzowanego, Kalincak. Słowacy nazywali te swoje podstawowe zgrupowania dywizjami. Jednak brakowało im prawie zupełnie artylerii i oddziałów inżynieryjnych a nawet łączności. Nowi niemieccy sojusznicy wcale nie mieli zamiaru uzbrajać Słowaków. Pozwolili im zatrzymać tylko trochę zbytecznego dla siebie sprzętu po byłej już armii czechosłowackiej, ale bez broni ciężkiej. Również wartość bojowa tych teoretycznych dywizji daleko odbiegała od standardu dywizji niemieckiej czy też polskiej. Oczywiście Słowacy dość pompatycznie w Nowej Wsi Spiskiej umieścili Dowództwo Armii Polowej, na której czele stanął słowacki minister obrony gen. Ferdynand Catlos, jeszcze niedawno czechosłowacki podpułkownik.5 Słowacy posiadali też dwa dywizjony lotnictwa, które zaczęły wykonywać loty patrolowe nad polskim terytorium. Przy czym trzeba podkreślić, że słowaccy piloci raczej uchylali się przed ewentualną walką z polskimi myśliwcami.6

Na tle polskiego września 1939 zapominamy czasem celowo (a często nawet cynicznie) o podstawowych faktach. Między innymi o tym, że agresorem były nie tylko hitlerowskie Niemcy czy od 17. września pokój miłujący ZSRR, ale również nasz sąsiad z południa – Słowacja

Dzieje niepodległej międzywojennej Czechosłowacji były trudne i skomplikowane. Miało to być w koncepcji Tomasza Masaryka, ojca chrzestnego tego państwa, federalne państwo dwóch suwerennych narodów: czeskiego i słowackiego.1 Jak zwykle w takich okolicznościach od koncepcji do realizacji daleko. Główne role w tym państwie odgrywali praktycznie Czesi. Również w kategoriach ekonomiki i struktur społecznych obie części państwa wyraźnie się różniły. Czesi mieli jeszcze jeden poważny problem narodowościowy. Mianowicie, Morawom nie przyznano roli równorzędnej z Czechami i Słowacją. Ruchy separatystyczne występowały i na Morawach… Również Polacy na Śląsku Cieszyńskim oraz na Spiszu i Orawie byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii.2 Nie można ukrywać, że również Niemcy sudeccy i opawscy też nie cieszyli się specjalnym zaufaniem ze strony nowego państwa.

Dodatkowo sytuację pogarszała jeszcze sama historia a procesów historycznych przecież lekceważyć nie można. W bardzo tolerancyjnym, ale dualistycznym państwie Habsburgów, Czechy znajdowały się w strukturze cesarstwa austriackiego, natomiast Słowacja była jednym z modułów królestwa Węgier. Można powiedzieć, że w Czechach w okresie monarchii austro-węgierskiej pewne procesy germanizacyjne następowały na niewielką tylko skalę. Natomiast Węgrzy usiłowali Słowację madziaryzować. To musiało w sposób naturalny wywoływać odwet.3

Politycy w Bratysławie wcale nie chcieli być traktowani przez Pragę jako młodsi bracia tym bardziej, że następca Masaryka, Edvard Beneš, stopniowo i powoli, ale konsekwentnie ograniczał ramy autonomii słowackiej. W odpowiedzi słowacka partia ludowa – Ludacy, stawała się coraz bardziej programowo i praktycznie instrumentem politycznym, dążącym do daleko idącego rozluźnienia więzów z Pragą a nawet uzyskania niepodległości. Prałat Hlinka, przez szereg lat lider tej partii, próbował swą antypraską politykę oprzeć początkowo na współpracy z Węgrami a później również z Niemcami, natomiast jego najbliższy współpracownik i zastępca, Karol Sidor z kolei liczył na współpracę z Polską. Hlinka budował też bojówki partyjne – Hlinkową Gwardię. Z czasem te paramilitarne oddziały zaczęły być szkolone przez niemieckie SA oraz rumuńską Żelazną Gwardię. Po śmierci Hlinki szefem ludaków został jednak nie Sidor a inny nacjonalistycznie nastawiony ksiądz – Józef Tiso. Partia ludaków przybrała pod jego wodzą jeszcze bardziej nacjonalistyczny charakter, nastąpiło też dalsze zbliżenie z hitlerowskimi Niemcami. Oczywiście Niemcy dość cynicznie wykorzystywali dążenia Słowaków oraz ich pewną naiwność w arkanach wielkiej polityki w polityce nacisków na Pragę i Beneša.

Tiso nie był bynajmniej politykiem tuzinkowym. Odnotował spore sukcesy jako minister zdrowia w autonomicznym rządzie słowackim. On też przyczynił się do znaczącej rozbudowy infrastruktury słowackiej. Programowo głosił daleko idącą autonomię Słowacji, faktycznie natomiast chciał jej niepodległości. Trzeba uczciwie przyznać, iż miał w społeczeństwie słowackim spore poparcie dla swojego programu i dążeń.

Wydarzenia polityczne u schyłku lat trzydziestych XX w. nabrały jednak przyspieszenia. Państwo czechosłowackie, porzucone przez takich sojuszników jak Wlk. Brytanię i przede wszystkim Francję, ponadto ograbione terytorialnie w układzie monachijskim, próbowało mimo wszystko ratować swoją niepodległość. Wobec haseł już nie autonomii, ale oderwania się Słowacji od Czech, następca Beneša, prezydent Hacha w nocy z 9. na 10. marca 1939 roku wprowadził na terenie całej Słowacji stan wyjątkowy. Odwołał przy okazji autonomiczny rząd słowacki, z księdzem Tiso na czele. Tiso, mając pełne poparcie Hitlera proklamował w odpowiedzi secesję i… niepodległą Słowację. Niepodległa i suwerenna była Słowacja księdza Tiso tylko z nazwy. Stanęła ona w szeregu państw kolaboranckich, które tworzyli Niemcy. Tymczasem Hitler zlikwidował resztki suwerenności państwa czeskiego, tworząc Protektorat Czech i Moraw.4 Protektorem (czy też raczej faktycznie gubernatorem) został baron Konstantin von Neurath, były minister spraw zagranicznych Rzeszy

Tiso, z chwilą utworzenia swego marionetkowego państwa, musiał się zgodzić na wprowadzenie na jego terytorium znacznych kontyngentów wojsk niemieckich. To z terenu Słowacji hitlerowska 14. armia gen Lista zaatakowała Polskę. Niestety, u jej boku wystąpiły wojska księdza Tiso. Podobnie jak Niemcy, bez wypowiedzenia wojny, trzy słowackie zgrupowania dywizyjne: Janosik, Rauzuz i Skultety weszły do walki na terytorium Polski już 1. września 1939 r. W późniejszym okresie weszło do walki również zgrupowanie szybkie, o równowartości ówczesnego pułku zmotoryzowanego, Kalincak. Słowacy nazywali te swoje podstawowe zgrupowania dywizjami. Jednak brakowało im prawie zupełnie artylerii i oddziałów inżynieryjnych a nawet łączności. Nowi niemieccy sojusznicy wcale nie mieli zamiaru uzbrajać Słowaków. Pozwolili im zatrzymać tylko trochę zbytecznego dla siebie sprzętu po byłej już armii czechosłowackiej, ale bez broni ciężkiej. Również wartość bojowa tych teoretycznych dywizji daleko odbiegała od standardu dywizji niemieckiej czy też polskiej. Oczywiście Słowacy dość pompatycznie w Nowej Wsi Spiskiej umieścili Dowództwo Armii Polowej, na której czele stanął słowacki minister obrony gen. Ferdynand Catlos, jeszcze niedawno czechosłowacki podpułkownik.5 Słowacy posiadali też dwa dywizjony lotnictwa, które zaczęły wykonywać loty patrolowe nad polskim terytorium. Przy czym trzeba podkreślić, że słowaccy piloci raczej uchylali się przed ewentualną walką z polskimi myśliwcami.6

Tiso postawił swoim wojskom zadanie – wejść jak najgłębiej w terytorium polskie, żeby później móc zaanektować jak najwięcej terenów. Rzeczywiście, pierwsza dywizja generała Polanica weszła na linię Spiska Bela-Nowy Targ-Ochotnica-Tymbark. Trzecia dywizja do 11. września posunęła się aż do linii Lesko-Sanok-Rymanów. W późniejszym etapie wojny w jej miejsce weszła grupa szybka.

Słowacy posunęli się maksymalnie na głębokość około 30-60 km w głąb terytorium polskiego. W niektórych rejonach i miejscowościach doszło do krwawych walk z broniącymi się tam wojskami polskimi. Szczególnie w Pieninach, na Podhalu i w pobliżu Tylmanowej. Po stronie polskiej najczęściej broniły się drobne pododdziały w sile plutonów, najwyżej kompanii. W pierwszych dniach wojny widoczne było po stronie żołnierzy słowackich – i to na dużą skalę – zjawisko niechęci do walki. Sporo, bo kilkuset żołnierzy słowackich zdezerterowało na stronę polską. W miarę jednak rozwoju działań wojennych to zjawisko zanikało, ponieważ polskie wojska przegrywały kampanię i musiały się wycofywać. W ślad za wojskami słowackimi wkraczały też bojówki Hlinkowej Gwardii. Trudno określić działalność, niektórych przynajmniej hlinkowców w Polsce w 1939 roku, inaczej niż jako zbrodniczą. Hlinkowcy dokonywali rozstrzeliwań i pospolitych mordów na dość dużą skalę.7

21. listopada 1939 roku Słowacja podpisała z Niemcami pakt. Na jego mocy otrzymała od Hitlera 752 km kwadratowych polskiego terytorium. Praktycznie cały polski Spisz i Orawę. Było w tym też te ok. 230 km, które Polska ku swojej hańbie zagarnęła wraz z Zaolziem. Przy czym trzeba to wyraźnie stwierdzić, aspekt narodowościowy był w tym okresie czasu wyraźnie korzystny zarówno na Śląsku Zaolziańskim jak i na Spiszu i Orawie dla strony polskiej. Chodzi natomiast o to, że Polska też przyłączyła się do de facto agresora w rozbiorze państwa czechosłowackiego.

Po „zwycięskiej” kampanii na Spiszu i Orawie nastąpiły prześladowania o charakterze narodowościowym. Polskich księży i nauczycieli wysiedlano. Na cmentarzach hlinkowcy urządzali symboliczne „pogrzeby Polski”. Reżim księdza Tiso prześladował też Żydów i Romów, aczkolwiek trzeba przyznać, że w stosunku do tych pierwszych (przynajmniej do 1943 roku) starano się postępować dość humanitarnie. Do Oświęcimia i Treblinki deportowano w sumie około 45 tysięcy Żydów słowackich.

Słowacy również w trakcie kolejnych faz wojny byli sojusznikami Hitlera. Ksiądz Tiso na żądanie wodza III Rzeszy wysłał swoje wojska na front wschodni, gdzie słabo uzbrojeni, niewyszkoleni i źle wyposażeni Słowacy ponosili ogromne straty. Generał Catlos po klęsce stalingradzkiej, próbował – czując, co się święci – porozumieć się z Rosjanami. Ci jednak odrzucili jego sondaże.8 Ten sam Catlos w czasie słowackiego powstania narodowego wydał swoim wojskom rozkaz zaprzestania walki z powstańcami. Co prawda, jego rozkaz wykonała tylko część armii słowackiej. Całe słowackie powstanie narodowe, mimo że przygotowywane było przez ok. 8 miesięcy – nie odniosło pożądanego skutku. Podpułkownik Gojan, który był faktycznym mózgiem tej akcji, nie zdołał nawiązać bezpośredniego realnego kontaktu z Rosjanami. Marszałek Wasilewski, szef radzieckiego sztabu generalnego uważał, opierając się zresztą na koncepcjach rosyjskich z czasów I wojny światowej, że łatwiej będzie wejść na teren Słowacji od strony wielkiej Niziny Węgierskiej. To była teoretycznie prawda, trzeba było tylko zdobyć ten teren bardzo silnie broniony przez doborową niemiecką 6. armię pancerną SS.9 Komunista Klement Gottwald z kolei, który rezydował w Moskwie, też opóźniał wraz z przebywającym w Słowacji Gustavem Husakiem wybuch powstania. Komuniści bowiem woleliby wjechać do kraju na rosyjskich czołgach i przejąć władzę w 100 procentach. Stało się to zresztą kilka lat później, bo w 1948 roku.

W rezultacie Niemcy rozbroili praktycznie bez walki wschodni korpus słowacki – liczący wprawdzie ok. 22 tys. żołnierzy, ale wyposażony tylko w lekką broń i słabo wyszkolony. Ten korpus miał w ramach powstania zdobyć i utrzymać przełęcze Dukielską i Łupkowską na tyle długo, żeby wojska rosyjskie mogły przyjść powstańcom z realną pomocą. Tymczasem tych przełęczy i całego pasma górskiego w tym obszarze, broniła niemiecka 4. armia pancerna. Rosjanie przeszli przez góry, ale po 5 tygodniach wyczerpujących walk i za cenę ogromnych strat.10 Powstanie tymczasem wygasło.

Dalsze losy księdza Tiso nie były godne pozazdroszczenia. W marcu 1945 roku uciekł do Austrii, później stamtąd do Bawarii. Ukrywał się kolejno w kilku klasztorach. Amerykanie znaleźli jednak uciekiniera i bezzwłocznie wydali Słowakom. Proces byłego prezydenta trwał od 2. grudnia 1946 r do 15. kwietnia 1947 roku. W składzie sądu zasiedli sami wierzący, aczkolwiek nie tylko katolicy. Tiso został jednogłośnie skazany na śmierć. Wyrok wykonano. Znamiennym jest, że Watykan kierowany w tym czasie przez Piusa XII, zabiegał usilnie o ułaskawienie prałata.11

Warto wiedzieć, iż po rozbiorze Czechosłowacji sporo jej mieszkańców – zarówno cywilów jak i wojskowych zbiegło na teren Polski. Od lipca 1939 r. na naszym terytorium zaczęto formować zarówno Legion Czeski jak i Legion Słowacki. Na czele tego pierwszego, którego liczba szybko urosła do ok. 800 żołnierzy, stanął przyszły prezydent Czechosłowacji, ówczesny podpułkownik Ludvík Svoboda. Pierwszym miejscem formowania Legionu Czeskiego był rejon Wodzisławia Śląskiego

Legion Słowacki był liczebnie nieco mniejszy W jego składzie znalazło się ok. 300 żołnierzy. Ale i on wziął czynny udział w walce z Niemcami. Tak się złożyło, że w potyczce pod Grybowym w dniu 5. września 1939 roku kilkudziesięciu słowackich legionistów starło się z bojówką Hlinkowej Gwardii. Hlinkowcy zostali rozbici a kilkunastu wzięto do niewoli. Pod Starym Sączem 2. września, legioniści słowaccy, obsługujący polskie działka przeciwlotnicze zestrzelili słowacki samolot obserwacyjny typu Avia.12 Legioniści czescy natomiast walczyli z Niemcami w rejonie Bochni a później nawet pod Przemyślem. Niektórzy z nich dotrwali praktycznie do końca kampanii wrześniowej, biorąc udział w obronie Lwowa. Tu trzeba dodać, że reżim Tisy poszukiwał wspólnie zresztą z gestapo, tych Słowaków, którzy wzięli udział w wojnie obronnej Polski w 1939 roku. Ale wymienieni przewidywali, że sprawy mogą wziąć taki a nie inny obrót. Większość z legionistów czeskich i słowackich, przez Rumunię lub Węgry przedostała się do Francji a niektórzy – jak wymieniony już Ludvík Svoboda – znaleźli się w ZSRR. Utworzyli tam po kilku latach czechosłowackie oddziały zbrojne.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Już w trakcie wojny, 11. września 1939 roku, Słowacja zwróciła się do Węgier oficjalnie, poprzez notę dyplomatyczną o zezwolenie na przewóz swoich wojsk poprzez terytorium tego państwa na wschód. Tiso chciał po prostu przerzucić jedną dywizję węgierskimi kolejami, żeby mogła ona wejść na terytorium polskie głęboko na wschodzie, w rejonie Przemyśla-Lwowa. Chciał tym sposobem uzyskać większe zdobycze terytorialne. Węgry, mimo że też formalnie sojusznik Niemiec, podobnie zresztą jak Rumunia, dotrzymywały swych zobowiązań wobec Polski, choć wojna przebiegała w tym czasie już zdecydowanie niekorzystnie dla naszego kraju. Zareagowały Węgry bardzo zasadniczo, odrzucając notę słowacką. Zagroziły przy tym, że uznają podobne wystąpienie za casus belli, czyli wypowiedzenie wojny.13 By przywrócić w miarę normalne stosunki między swoimi sojusznikami czy raczej wasalami – musiała interweniować dyplomacja niemiecka.

W świetle prawa międzynarodowego Słowacja była wobec Polski niczym innym jak agresorem. To, że wystąpiła zbrojnie bez formalnego wypowiedzenia wojny, tym bardziej stawia ją w negatywnym świetle. Dopiero w drugiej kolejności można snuć rozważania na ile kampania skromnych liczebnie, słabo wyposażonych i dodatkowo nie wyszkolonych, wojsk słowackich, przyczyniła się do klęski Polski w wojnie 1939 roku. Trzeba tu wyraźnie stwierdzić, iż z punktu widzenia militarnego agresja tisowskiej Słowacji wielkiego znaczenia mieć nie mogła. Ale w chwilach przełomowych, szczególnie zaś momentach klęski, aspekt moralny ma wielkie znaczenie. Nic nie może usprawiedliwić sytuacji, że państwo to było sojusznikiem Hitlera i używało w wojnie obok sił zbrojnych również paramilitarnych bojówek.

 

Dr płk Eugeniusz Januła

 

 

Za: www.silesia-schlesien.com

 

Na fot.: Avia Bk 534 Slovenských vzdušných zbraní (rok 1942, stepy Ukrainy) i godło słowackich jednostek powietrznych

 

Przypisy:

1 S. Zabiełło, O rząd i granice, Warszawa1966, PAX, ss. 34-36;

2 Por. J. Chlebowczyk, Nad Olzą, Katowice 1962, ŚIN, ss. 87-92;

3 Szerzej zob.: E. Januła, J. Wolny-Majewska, Andrzej Hlinka na tle epoki, (w:) Polski misjonarz na ziemi argentyńskiej, pr. zb. pod red. M. Szczerbińskiego i K. Wasilewskiego, Gorzów Wlkp. 2011, ss. 97-106;

4Szerzej zob.: H. Batowski, Europa zmierza ku przepaści, Poznań 1977, Wyd. Poznańskie, ss. 84-97;

5 R. Dalecki, Armia Karpaty,Warszawa 1979, MON, ss. 42-44;

6 E. Januła, Słowacja agresorem, (w:) Trybuna, nr 211/1999;

7 R. Dalecki, op. cit., ss. 56-59;

8 W. Anfiłow, Krach Blitzkriegu, Warszawa 1978, MON, ss. 619-624;

9 A. Greczko, Poprzez Karpaty,Warszawa 1977, MON, ss. 346-357;

10 H. Guderian, Wspomnienia żołnierza, Warszawa 1961, MON, s. 298 i nast.;

11 Zob.: http // .www.Slowacja.Historia najnowsza.Wejście.05.05.2021;

12  R. Dalecki, op. cit., ss. 98-104;

13 T. Jurga, U kresu drugiej Rzeczypospolitej,Warszawa 1979, KiW, s. 253.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*