Radykalny odlot drogą do prawdy?

marsz-onr-przeszedl-16-kwietnia-900-556Obserwując dzisiejsze społeczeństwo polskie i jego możliwości  wykrzesania energii oddolnej, zdolnej cokolwiek zmienić, dochodzę do  smutnego wniosku, że wszystko – co już ta ziemia w tej sprawie wydała – już  było. Braterstwo za okupacji, niezłomność tuż po wojnie w służbie  Ojczyźnie czy Solidarność, jako dowód na to, iż z jednej gliny  jesteśmy ulepieni – nie były pustym słowem. Nie społeczeństwo  zdewaluowało te piękne gesty a aparatczycy, karierowicze i politycy, robiący zawsze dobrą robotę i „dobrą zmianę” nie dla ogółu – a zysku wąskiej grupy.

Po okresie transformacji ustrojowej z betonem partyjnym i służbami PRL zyskiem podzieliła się „wierchuszka” II Solidarności. Tak błogo mijały lata… Oczywiście tego błogostanu nie odczuli zwykli obywatele, tracący zatrudnienie, popadający w długi, ludzie z  nakazami eksmisji czy zwyczajnie jadący już milionami w świat. Jak onegdaj – za chlebem!

 Żaden ośrodek tuby informacyjnej, włączając w to Kościół katolicki w Polsce, nie wysunął radykalnych postulatów, by wszystko – co złe – zatrzymać rękami obudzonych z letargu obywateli. Piękną kartę zapisał w polskiej historii błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko, przyjaciel ludzi pracy i niezłomny kaznodzieja. Człowiek wierzący, że mszami za Ojczyznę można skruszyć serca z sowieckiej, hartowanej stali – tych z Politbiura i tych z biskupich pałaców. Ksiądz Jerzy został zdradzony i opuszczony przede wszystkim przez Kościół, który (jak słusznie mniemał) reprezentował, ale pamięć o nim nie zgasła, bo ofiara krwi – oddana za wszystkich nas – przynosi owoce. Niewielu jest takich, którzy wierzą w człowieka. Dziś słyszymy o innym młodym księdzu, co swą pasją i wiarą w jedynie „prawdziwego Polaka” pociąga za sobą tłumy młodych ludzi w dresach, zadrukowanych patriotycznymi sloganami.

Ks. Międlar

Ów ksiądz potrafi w blasku rac i huku petard na demonstracjach narodowych, niczym sternik na sztormowej fali, rzucać zaklęcia, które powalać mają wrogów Najjaśniejszej. „Śmierć wrogom ojczyzny” ,”Duma, narodowa duma” okrzyk wojenny tych, jacy dziś predestynują się do bycia wieszczami. Żołnierz Wyklęty skrajnej prawicy w sutannie gotów ponosić kary za ideę zielonego sztandaru ze szczerbcem. Tego roku przypadła 82. rocznica powstania Obozu Narodowo Radykalnego. Na tę okoliczność odbyło się nie tylko okolicznościowe nabożeństwo w najważniejszej w Białymstoku świątyni katolickiej, ale także brunatny marsz ulicami miasta, w czym wzięło udział około 400 osób oraz rasistowski (jak chcą niektórzy) koncert w klubie na terenie Politechniki Białostockiej, która uprzednio wydała oświadczenie, by od tego eventu studenci trzymali się z daleka. Mszę celebrował  nieformalny kapelan skrajnej prawicy, ks. Jacek Międlar, który za głoszenie homilii pełnych nienawiści, rasizmu i ksenofobii został przez przełożonych ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy karnie przeniesiony z dawnej parafii. Wcześniej nałożono na niego zakaz publicznego głoszenia poglądów politycznych i udziału w manifestacjach, ale na święcie narodowców w Białymstoku udało mu się pojawić. Wzywał tam ONR,  by dokonał „chemioterapii dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski”.

Dres

W głowie księdza dojrzewa postawa, z którą wychodzi przed ludzi. Oto w ramach głoszenia Ewangelii zaczyna mówić o konieczności oczyszczania narodu, nawołuje młodych ludzi do marszów, gdzie padają rasistowskie i wulgarne hasła, co w konsekwencji prowadzi do pobić obcokrajowców a w przeszłości nawet zabójstw. „Wielu z was usłyszy, że jesteście faszystami, nazistami i macie gdzieś wartości chrześcijańskie. Bzdura! W naszym sercu jest Ewangelia, jest Chrystus i te wartości, za które jesteśmy gotowi oddać życie. Za Polskę i za chrześcijaństwo” – tak w czasie mszy  zwracał się ksiądz Międlar do członków ONR, trzymających zielone flagi z symbolami ugrupowania. Zwracał się do ludzi młodych głosem pełnym pasji i wiary, ale zarazem izolował ich w świcie zamkniętym w bunkrze ostatniej chrystusowej reduty.

Taki sposób myślenia jest całkowicie oderwany od polityki, jaką prowadzą nasi „przedstawiciele”. Jeśli przeciw korupcji kłamstwu, złu, zniszczeniu ksiądz wchodzi w tony ortodoksji – to (świadomie bądź nie) odwraca kota ogonem od spraw dnia codziennego. Czy ksiądz  Międlar w swej odrealnionej krucjacie przeciwko złu, jakim  jest groźba zalewu Polski przez emigrantów, nie sprowadza młodych ludzi na manowce tematów, które przynajmniej na dziś naszego kraju nie dotyczą? To prawda, że nadchodzą unijne widma wysokich kar za nie przyjmowanie  uciekinierów, ale dziś jeszcze Polska to kraj jednolicie biały. Ksiądz Międlar boi się społeczeństwa? Szuka tylko uświadomionych skrajnie, by tam siać kolejne skrajności? Można prowadzić też inną posługę duszpasterską – równie ekspresyjną a zarazem mdłą. Oto szlachetne gesty ludzi o brudnych sumieniach ks. Jacka Stryczka – „patrona” przedsiębiorców.

Jeżeli jednak w Kościele jest miejsce dla księdza Sowy czy Lemańskiego, to jest również miejsce dla księdza Międlara, mimo że to drugi biegun barykady! Jakość ich działań jest ta sama – w pojęciu decydentów nie stanie się nic! Ruch Narodowy jest dziś jedyną pozasystemową siłą, która potrafiła porwać tłumy do ulicznych narodowych demonstracji! Okazuje się też, niestety, formacją przegniłą od głowy. Ci z ruchu, którzy po prośbie udali się do formacji Kukiz ‘15 został ciekawie potraktowany przez samego lidera tej formacji. „Nienawidzę (…) tych psychopatów, którzy mówią, że należy Żydów mordować, kur…, albo Murzyna zastrzelić, dostaję białej gorączki” – tak (zakulisowo) skwitował swych radykalnie prawicowych sojuszników Paweł Kukiz. Wielu internautom spodobało się  to, iż Kukiz odciął się od narodowców (choć rynsztokowa forma wypowiedzi budzi niesmak), jednak na samych słowach Kukiza najbardziej stracił sam Ruch Narodowy, potraktowany niczym „dziad po prośbie”, który dostał kijem po krzyżu. Nie jestem, co prawda, fanem narodowych rozwiązań polskich bolączek, ale kolejne porażki ostatnich, którzy krzyczą i mnie wprowadzają w ponury nastrój.

Ile można kpić - sprofanowane-godlo_600x400

Z Żydów, Murzynów, wyznawców islamu kpić nie wolno – bo to rasizm! Ale z polskiego godła i barw narodowych, jak widać, drwić można… Czy mieszkamy jeszcze we własnym kraju?

Drodzy Czytelnicy – na kanwie różnorakich zamachów, które dzieją się na przełomie ostatnich miesięcy czy lat, System wkracza w fazę permanentnej kontroli obywatela. Chcą wiedzieć – co czytamy, gdzie jesteśmy w danej chwili, co robimy oraz jakie mamy poglądy. To wszystko w imię „walki o pokój”, w imię „walki z terroryzmem”. Kłaniają się: Zamiatin, Huxley, Dick, Orwell… Dlaczego polska klasa pseudo-polityków otwiera prawną możliwość do interwencji obcych wojsk na naszym terytorium? Dlaczego z ochotą wdraża się dyrektywy unijne o przepadku bankowych aktywów na rzecz ewentualnie upadłych banków? Dlaczego wciąż pogłębiane jest zadłużenie lichwiarskim, wirtualnym pieniądzem z MFW? Od wielu lat państwa szpiegują swoich obywateli – a i tak ciągle wybuchają bomby i giną niewinni cywile, by politycy mogli w odpowiedzi zaserwować społeczeństwom kolejny Patriot Act.

Czy przypadkiem nie o tym mówi młody ksiądz Międlar, czy może szuka innych dróg na znalezienie prawdy?

Roman Boryczko,

maj 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*