Program sztokholmski – unijny „projekt bezpieczeństwa” na lata 2010-2014

 

Na szczycie Rady Europejskiej w dniach 10.-11. grudnia 2009 roku państwa członkowskie przyjęły Program sztokholmski, dokument określający warunki i obszar współpracy w zakresie wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Założenia projektu wejdą stopniowo w życie w ciągu pięciu lat, gdyż okres ich realizacji obejmuje lata 2010 – 2014. Program sztokholmski o podtytule: Przestrzeń wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości w służbie obywateli (ang. Freedom, Security and Privacy – the area of European Home Affairs), to projekt zaproponowany przez Szwecję w czasie pełnienia przez nią prezydencji w okresie od 1. lipca do 31. grudnia 2009 roku. Jest to już trzeci z kolei plan państw unijnych, określający główne obszary rozwoju ich współpracy policyjnej i celnej, ratownictwa, współpracy prawnej, azylu, migracji i polityki wizowej.

Poprzednie unijne „pięciolatki” położyły podwaliny pod realizowany od 2010 roku Program Sztokholmski, stanowiący tym samym ich kontynuację. Zarówno Program z Tampere (1999 – 2004), jak i Program Haski (2005 – 2009) nie różnią się w swych podstawowych założeniach i środkach realizacji od zaproponowanego przez prezydencję Szwecji, aktualnie wdrażanego „projektu bezpieczeństwa”: gromadzenie danych w coraz bardziej szczegółowych bazach, stworzenie agencji Frontex, harmonizacja „ustaw antyterrorystycznych” państw członkowskich, coraz szersza kontrola Internetu. Prowadzi to, z jednej strony do zwiększania się uprawnień władz i służb bezpieczeństwa w Unii Europejskiej oraz łamania podstawowych praw obywatelskich – z drugiej. Kolejne wprowadzane „programy bezpieczeństwa” uzasadniane są przez unijnych decydentów „kontekstem społeczno-politycznym”. Nieustannie słyszymy więc o konieczności podjęcia działań przeciw „terroryzmowi, zorganizowanej przestępczości i nielegalnej imigracji”. Wyrażając poparcie dla współpracy policji, wymiaru sprawiedliwości i służb celnych UE, Członkowie Parlamentu Europejskiego stwierdzili, iż: „Wymiana danych w celu zwalczania przestępczości transgranicznej i terroryzmu stała się konieczna wraz z rosnącą mobilnością sprawców i pełnym otwarciem unijnych granic”.

Tym samym, o ile na kanwie Programu z Tampere do 2004 roku stworzono założenia i procedury wspólnej polityki azylowej i imigracyjnej, dokonano harmonizacji kontroli granicznych oraz zacieśnienia współpracy policyjnej i sądowej, o tyle Program Haski zainicjował walkę z terroryzmem oraz zniesienie kontroli na granicach wewnętrznych z nowymi państwami członkowskimi UE. Program Sztokholmski to z kolei próba stworzenia stałej strategii współpracy o charakterze transgranicznym. Nie chodzi tutaj tylko o współpracę ponadgraniczną pomiędzy państwami członkowskimi UE, ale pomiędzy UE a resztą świata.

W tym celu złożona z ministrów z: Niemiec, Francji, Szwecji, Portugalii, Słowenii i Czech tzw. Grupa Przyszłości (ang. Future Group) zainicjowała w 2007 r. pracę nad Programem Sztokholmskim. Efekt stanowi wyodrębnienie czterech kluczowych „zagadnień-haseł”, określających obszary, w jakich w ciągu najbliższych pięciu lat ma zostać podjęta współpraca. Główne zagadnienia, zgodnie z obowiązującą unijną retoryką, brzmią:

– ochrona praw podstawowych (Europa praw);

– stworzenie europejskiej przestrzeni sądowej (Europa sprawiedliwości);

– przygotowanie europejskiej strategii bezpieczeństwa wewnętrznego (Europa, która chroni);

– rozwój zintegrowanego systemu zarządzania granicami (Europa solidarna).

Co kryje się za przedstawionymi powyżej unijnymi sloganami? Jaki wpływ na życie obywatela będą miały, bądź mają wdrażane postanowienia unijnych decydentów? W jakim stopniu można mówić o wszechogarniającej kontroli ze strony państwa i unijnych agend? W jakim zakresie społeczeństwo poddawane jest kontroli w celu „zapewnienia bezpieczeństwa  wewnętrznego” UE? Jak funkcjonuje system zewnętrznego zarządzania granicami? Biorąc pod uwagę złożoność (i niejawność – ukrytą przeważnie za niezbyt klarownymi projektami, czy ustawami) zagadnienia związanego z kontrolą i coraz bardziej opresyjnym systemem dominacji państwa i struktur unijnych, udzielenie odpowiedzi na postawione pytania nie jest wcale proste. Postaram się jednak choć w niewielkim stopniu omówić założenia Programu Sztokholmskiego, który stanowiąc kolejny unijny „ojekt bezpieczeństwa” dąży do ograniczenia wszelkich swobód obywatelskich i coraz większej kontroli społeczeństwa.

 

Strategia bezpieczeństwa wewnętrznego, czyli „obywatel prześwietlony”

Zgodnie z założeniami Programu Sztokholmskiego strategia bezpieczeństwa wewnętrznego wdrażana będzie na dwóch poziomach: krajowym oraz wspólnotowym. W celu „wzmocnienia jednolitej koordynacji i kontroli”, za współpracę pomiędzy organami poszczególnych państw członkowskich oraz instytucji UE, odpowiedzialny będzie nowotworzony Komitet Bezpieczeństwa Wewnętrznego (COSI). Dotyczy to przede wszystkim współpracy między policją, czy strażą graniczną w takich kwestiach jak: „działania antyterrorystyczne”, wymiana informacji, czy „ochrona danych osobowych”. Na tej podstawie planuje się określenie zasad współpracy pomiędzy agencjami UE ds. współpracy policyjnej i sądowej, tj. Europejskim Urzędem Policji (Europol), Europejską Jednostką Współpracy Sądowej (Eurojust) i Europejskim Kolegium Policyjnym (CEPOL).

Szczególną funkcję będzie tutaj pełnił EUROPOL, który – zgodnie z założeniem – ma koncentrować swoją działalność na gromadzeniu, przechowywaniu, przetwarzaniu i analizie informacji, przekazywanych przez organy państw członkowskich czy też tzw. państwa trzecie. Oznacza to kontynuowanie prac nad utworzeniem centralnego rejestru danych osobowych, w którym gromadzone będą szczegółowe informacje o „osobach poszukiwanych”, w tym dane biometryczne, jak np. odciski palców. Nikt jednak nie mówi głośno o tym, iż dane biometryczne (odciski palców właśnie) są zakodowane w chipie umieszczanym w każdym unijnym paszporcie i gromadzone w jednej bazie danych, do której dostęp mają poszczególne służby bezpieczeństwa, nie tylko na poziomie krajowym, ale i unijnym. Paszporty biometryczne to unijna strategia w zakresie przetwarzania danych osobowych w systemach informatycznych, a „dane w nich gromadzone mają umożliwiać organom wymiaru sprawiedliwości krajów członkowskich prowadzenie skoordynowanych działań przeciwko przestępczości transgranicznej”. W ten sposób każdy posiadacz biometrycznego paszportu staje się potencjalnie „osobą poszukiwaną”.

Dotyczy to także Polski, gdzie od 22. czerwca 2009 r. wydawane są paszporty, zawierające drugą cechę  biometryczną – obok obrazu twarzy zawierają także odciski palców. Oznacza to, iż składający wniosek o przyznanie paszportu jest zmuszony do złożenia odcisków dwóch palców, które w paszporcie będą zapisane tylko w postaci cyfrowej (mikrochip). Jak informuje MSWiA procedura złożenia odcisków palców polega na „przyłożeniu palców do urządzenia elektronicznego (czytnika). Urządzenia służące do pobierania odcisków palców są nowoczesne, nie brudzące i łatwe w obsłudze. (…) Odciski palców będą zakodowane w warstwie elektronicznej paszportu jako element identyfikacji i nie będą odwzorowane graficznie w dokumencie (nie będą widoczne)”. Paszporty biometryczne mają – według MSWiA – „w sposób wiarygodny określać związek pomiędzy dokumentem a jego posiadaczem, dzięki czemu ograniczają przestępczość związaną z kradzieżą tożsamości i fałszerstwami dokumentów”. Paszporty biometryczne są i stają się powszechnie narzędziem kontroli ze strony władz, mają ułatwić monitorowanie i kontrolowanie migracji obywateli wewnątrz i poza Unię Europejską, oraz zahamować napływ „nielegalnych imigrantów” spoza obszaru Unii.

Dotyczy to szczególnie Systemu Informacyjnego Schengen drugiej generacji (SIS II), SIS jest stale uzupełnianą przez uprawnione służby i organy administracji publicznej bazą danych, pozwalającą na sprawdzenie, czy osoby lub rzeczy przekraczające granicę strefy Schengen, bądź już znajdujące się na jej terenie, nie są poszukiwane. W związku z rozszerzeniem w 2004 r. Unii Europejskiej o 10 kolejnych państw oraz ze względu na „potrzebę dostosowania SIS do najnowszych rozwiązań informatycznych i technologicznych” zdecydowano o zastąpieniu dotychczas funkcjonującej generacji SIS nowym systemem, dostosowanym do obsługi wszystkich państw członkowskich i umożliwiającym przekazywanie większej ilości kategorii danych (np. danych biometrycznych). Realizując powyższy zamiar, rozpoczęto tworzenie Systemu Informacyjnego Schengen drugiej generacji (SIS II). Uzupełnienie dla niego stanowią: System Informacji Wizowej (VIS), służący wymianie danych o wizach między państwami członkowskimi, a także europejska baza odcisków palców, służąca identyfikacji ubiegających się o azyl (EURODAC).

To właśnie EURODAC (działający od 15. stycznia 2003 r.) gromadzi odciski palców od wszystkich osób w wieku powyżej 14 lat, ubiegających się o azyl. Pobrane w ten sposób dane biometryczne przesyłane są w formie cyfrowej do jednostki centralnej przy Komisji Europejskiej (baza EURODAC), gdzie są automatycznie porównywane z innymi odciskami, już przechowywanymi w bazie danych. Pozwala to władzom na sprawdzenie, czy ubiegający się wjechali do UE z „odpowiednimi dokumentami” (np. do Niemiec) oraz czy ubiegali się o azyl w innym państwie członkowskim (np. w Polsce jako pierwszym kraju UE, do którego przybywa ubiegający się o azyl).

Technicznie wygląda to tak: w momencie przesłania przez dany kraj (np. Niemcy) kompletu odcisków palców EURODAC, natychmiast otrzymuje on informację, czy odpowiadają one jakimkolwiek innym już znajdującym się w bazie danych (np. odciski palców pobrane w Polsce). W przypadku pozytywnej odpowiedzi (tzn. odciski palców pobrano w Polsce jako pierwszym kraju UE, do którego przybywa ubiegający się o azyl), kraj ten (np. Niemcy jako drugi kraj UE, do którego przybywa ubiegający się o azyl) może odesłać wnioskodawcę do kraju, gdzie po raz pierwszy wjechał on na terytorium Unii Europejskiej lub złożył wniosek o azyl (w rozpatrywanym przypadku: Polska), a organy tego kraju podejmą decyzję „o prawie kandydata do pozostania”. Oznacza to często deportację do tzw. bezpiecznego kraju pochodzenia (np. do Pakistanu, jeśli osoba ubiegająca się o azyl pochodzi właśnie z tego kraju) lub do tzw. bezpiecznego państwa trzeciego (jeśli np. imigrant pochodzi z Czeczenii istnieje obawa, iż odesłanie go do kraju pochodzenia wiąże się z zagrożeniem utraty przez niego życia). Jeśli odciski nie mają odpowiednika, kraj, który przesłał je do identyfikacji (tutaj: Niemcy), rozpatruje przypadek. To na podstawie tzw. rozporządzenia „Dublin II”, Unia Europejska ustala państwo odpowiedzialne za rozpatrzenie wniosku o azyl. W konsekwencji oznacza to deportację imigranta do wskazanego kraju (odpowiada za to m.in. Europejska Agencja Zarządzania Współpracą Operacyjną na Zewnętrznych Granicach Państw Członkowskich Unii Europejskiej, znana powszechnie jako FRONTEX).

Podpisując układ z Schengen, znoszący kontrole graniczne między jego sygnatariuszami, Polska zobowiązała się do wdrożenia systemu kontroli osób, przekraczających część zewnętrznej granicy Unii Europejskiej (co poza terminalami lotniczymi i portami oznacza granice z Rosją, Ukrainą i Białorusią). Firma Pentacomp Systemy Informatyczne dostarczyła Straży Granicznej opracowany samodzielnie system kontroli biometrycznej i rejestracji osób.

Jak czytamy w zamieszczonym na stronie internetowej firmy komunikacie: „Pentacomp Systemy Informatyczne SA zrealizował projekt, polegający na dostarczeniu 25 kompletnych stanowisk do elektronicznego daktyloskopowania dla jednostek Straży Granicznej RP. Stanowiska zlokalizowane na zewnętrznej granicy Unii Europejskiej wspomagają funkcjonariuszy Straży Granicznej w bieżącej pracy i realizacji zadań związanych z rejestracją i identyfikacją osób. Wartość kontraktu wynosi 1,8 mln zł brutto”. W ramach realizacji projektu Pentacomp dostarczył całość sprzętu komputerowego i specjalistycznego, w szczególności elektroniczne skanery linii papilarnych (ang. live scanner) Cross Match L SCAN 500P i wdrożył autorskie oprogramowanie PentaFES – do rejestracji danych identyfikacyjnych osób, zapewnił integrację oprogramowania PentaFES z centralnym systemem uwierzytelnienia i autoryzacji Komendy Głównej Straży Granicznej – w oparciu o certyfikaty elektroniczne i karty mikroprocesorowe wraz z systemem wymiany danych daktyloskopijnych Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji.

Opracowany przez Pentacomp system PentaFES elektronicznie rejestruje dane identyfikacyjne osób, obejmujące dane osobowe, odciski palców i dłoni oraz fotografie. System przesyła dane do rejestrów centralnych, w szczególności do systemów klasy AFIS (automatycznej identyfikacji odcisków palców). Oprócz dostarczenia sprzętu oraz oprogramowania, firma Pentacomp przeprowadziła szkolenia dla 50 operatorów stanowisk oraz wykonała instalację i konfigurację stanowisk w miejscach docelowej eksploatacji na terenie całego kraju.

Rejestracja i identyfikacja osób, dokonywana przez Straż Graniczną wynika z uczestnictwa Polski w Układzie z Schengen oraz z założeń traktatu z Prüm, dotyczącego zacieśnienia współpracy transgranicznej w zakresie „zwalczania terroryzmu i przestępczości zorganizowanej”. Na podstawie porozumienia ministrów spraw wewnętrznych państw UE policje wszystkich krajów Unii tworzą bazę wymiany danych na temat DNA oraz cyfrowych zapisów odcisków palców, gwarantując przy tym wzajemny dostęp do informacji o samochodach, danych personalnych „osób podejrzanych” (przy czym do tej kategorii zawsze włączany jest imigrant). Obecnie w Polsce sprawdzenie tożsamości „podejrzanego obcokrajowca” trwa kilka dni – po powstaniu kompletnego systemu czas ten skróci się do zaledwie kilku minut.

 

„Twierdza Europa” – system zintegrowanego zarządzania granicami

W ramach rozwoju wspólnego europejskiego systemu zintegrowanego zarządzania granicami, Unia Europejska dąży do ukończenia prac nad systemem nadzoru granic (European Border Surveillance System, w skrócie – EUROSUR). Zgodnie z unijną retoryką, celem systemu byłoby „zapobieganie niedozwolonemu przekraczaniu granicy, obniżanie liczby nielegalnych imigrantów, ginących na morzu oraz poprawa bezpieczeństwa wewnętrznego UE poprzez wkład w zapobieganie przestępczości transgranicznej”.

Na tej podstawie policja z Brandenburgii (jeden z krajów związkowych Niemiec) rozszerzy współpracę policyjną na granicy z Polską, co ogłosił 15. grudnia 2009 r. minister spraw wewnętrznych Niemiec, Rainer Speer, podczas swojej wizyty w komendzie głównej policji we Frankfurcie (nad Odrą). Współpraca obejmie m.in. tworzenie wspólnych map operacyjnych, prowadzenie wspólnych patroli, ale także wspólnych koncepcji operacyjnych. „Wspieranie ich ścisłej współpracy to istotny wkład do bezpieczeństwa w regionach przygranicznych” – powiedział Speer podczas wizyty we wspólnym centrum niemiecko-polskiej policji i służb celnych w Świecku.

Niemiecki minister podkreślił, iż współpraca ma na celu przeciwdziałanie „przestępczości granicznej” (np. kradzieży samochodów). Szef policji Arne Feuring, już w kwietniu 2008 roku powołała w tym celu specjalny zespół dochodzeniowo-śledczy, który wraz z polskimi policjantami pracuje obecnie nad systemem identyfikacji i zapobiegania przestępczości. Wspólne centrum niemiecko-polskiej policji i służb celnych w Świecku składa się z 64 pracowników. Centrum od początku utworzenia dwa lata temu, oprócz współpracy w zakresie opracowywania standardowych analiz i raportów sytuacji, zajmuje się kształceniem i szkoleniem nowych i obecnych funkcjonariuszy w ramach niemiecko-polskiej współpracy między organami bezpieczeństwa. Powstałe Centrum korzysta z doświadczeń i koncepcji dot. wzajemnej współpracy granicznej policji ze Szwajcarii, Bułgarii i Afganistanu.

W ten sposób tworzy się sieć, zapewniającą stałą wymianę informacji między państwami i instytucjami UE, odpowiedzialnymi za monitorowanie granicy zewnętrznej, a  komputeryzacja ma ją jedynie przyspieszyć umożliwiając odpowiednim unijnym organom i służbom na przeprowadzenie natychmiastowej akcji, jak np. doprowadzanie do zatopienia kolejnych łodzi z imigrantami z Afryki, co w cytowanym powyżej slangu unijnym określa się cynicznie jako: „obniżanie liczby nielegalnych imigrantów ginących na morzu”. Dane, umieszczone w systemie EUROSUR, mają pochodzić z prowadzonego przez państwa Unii monitoringu krajowych odcinków zewnętrznej granicy UE. Jedną z kluczowych agencji zajmujących się właśnie monitoringiem unijnych granic jest FRONTEX.

Frontex (czyli European Agency for the Management of Operation at the External Borders of the Member States of the European Union) to skrót od francuskiego sformułowania frontières extérieures (granice zewnętrzne). Agencja rozpoczęła formalną działalność 1. maja 2005 r., a jej siedziba znajduje się w Warszawie, przy Rondzie ONZ.

Wśród głównych zadań Agencji znajdują się (cytując strony rządowe):

– „koordynowanie współpracy operacyjnej pomiędzy Państwami Członkowskimi w

zakresie kontroli ruchu granicznego i ochrony granicy na granicach zewnętrznych;

– wspieranie Państw Członkowskich w szkoleniu narodowych Straży Granicznych;

– przeprowadzanie analizy ryzyka;

– prowadzenie bieżącej obserwacji rozwoju badań w zakresie kontroli ruchu granicznego i ochrony granicy na granicach zewnętrznych.

– wspieranie Państw Członkowskich w przypadkach, w których wymagana jest zwiększona pomoc techniczna i operacyjna na granicach zewnętrznych;

– koordynowanie współpracy operacyjnej pomiędzy państwami członkowskimi w zakresie wydaleń obywateli państw trzecich nielegalnie przebywających w Państwach Członkowskich”.

Oznacza to blokowanie imigracji, swobodnego przemieszczania się i deportacje osób „nielegalnie przebywających na terytorium Wspólnoty”. Tym samym, Frontex ma za zadanie koordynować, wpierać i szkolić służby odpowiedzialne za „bezpieczeństwo” granic zewnętrznych UE. Służą temu rozszerzone prerogatywy, jakie przyznano tej unijnej agencji – półjawność podejmowanych działań, inwigilacja środowisk imigranckich, tworzenie nowych jednostek specjalnych, nowych baz danych. Dlatego też Agencja Frontex jest w stałym kontakcie z innymi wspólnotowymi i unijnymi organami odpowiedzialnymi za „bezpieczeństwo” granic zewnętrznych, takimi jak EUROPOL, CEPOL, OLAF, a także z organami odpowiedzialnymi za współpracę celną i współpracę w zakresie kontroli fitosanitarnych i weterynaryjnych. Agencja prowadzi prace nad wspólnym programem szkolenia dla Straży Granicznych państw członkowskich. Szkoleniem tym objęci są instruktorzy narodowych Straży Granicznych poszczególnych krajów UE. Dodatkowo Agencja organizuje uzupełniające kursy szkoleniowe i seminaria dla funkcjonariuszy z tematyki, związanej z kontrolą ruchu granicznego i „ochroną granicy” na granicach zewnętrznych oraz wydaleń obywateli krajów trzecich.

Agencja dysponuje sprzętem technicznym do kontroli ruchu granicznego i „ochrony granic zewnętrznych”. Są to środki służące inwigilacji, monitorowaniu granic, jak i sprzęt militarny pozwalający na „koordynowanie lub organizowanie wspólnych operacji Państw Członkowskich” w celu wydalenia (czytaj: deportacji) osób „przebywających nielegalnie na terytorium UE”. Jak czytamy na stronach rządowych: „Agencja wypracowuje najlepsze praktyki uzyskiwania dokumentów podróży i wydalania obywateli państw trzecich przebywających nielegalnie w Państwach Członkowskich”. Wspomniane „praktyki” to: deportacje (do tzw. bezpiecznego kraju trzeciego, kraju pochodzenia, czy kraju UE odpowiedzialnego za przeprowadzenie procedury deportacyjnej), tworzenie i wspieranie funkcjonowania systemu obozów dla uchodźców wewnątrz i na zewnątrz granic unijnych (np. na Ukrainie, Białorusi, czy w Afryce północnej), osadzanie w aresztach deportacyjnych, przeprowadzanie operacji specjalnych o charakterze militarnym poza granicami UE (np. na Morzu Śródziemnym bądź w Afryce Płn.).

W tym kontekście, nie powinna dziwić – jak podaje portal internetowy Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów (PIAP) − informacja o trwających od czerwca 2008 roku pracach nad projektem TALOS (Transportable Adaptable Patrol for Land Border Surveillance), czyli zrobotyzowanym systemem nadzoru granic lądowych Unii Europejskiej. Celem projektu – czytamy – jest: „wzmocnienie bezpieczeństwa lądowej granicy zewnętrznej Unii Europejskiej, w tym jednego z najdłuższych jej odcinków, czyli wschodniej granicy Polski. Narzędziem służącym osiągnięciu tego celu będzie szczegółowe opracowanie i wdrożenie mobilnego, autonomicznego systemu opartego o bezzałogowe platformy (roboty) działające zarówno na lądzie, jak i w powietrzu”. PIAP zamierza za półtora roku zaprezentować przedstawicielom Polskiej Straży Granicznej system nadający się do wykorzystania w warunkach terenowych.

W projekcie koordynowanym przez PIAP uczestniczy trzynaście prywatnych i publicznych firm, ośrodków badawczych oraz uniwersytetów działających na terenie Unii Europejskiej, Turcji i Izraela. Państwa uczestniczące w projekcie to: Belgia, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Izrael, Polska, Rumunia, Hiszpania i Turcja. Budżet TALOS-a to 20 milionów euro. Z tej sumy 13 milionów wyasygnowała Komisja Europejska w ramach finansowania programu „Inteligentny nadzór i bezpieczeństwo granic”.

System opracowany w ramach przedsięwzięcia ma składać się z trzech głównych elementów: bezzałogowych pojazdów (naziemnych i powietrznych), których zadaniem będzie patrolowanie granicy, naziemnych wież obserwacyjnych umieszczonych na ruchomych platformach oraz centrum dowodzenia. Zadaniem tego ostatniego będzie zapewnienie łączności pomiędzy elementami, działającymi w terenie a właściwą jednostką straży granicznej. „Wszystkie elementy wchodzące w skład nowego systemu są w założeniu mobilne, co umożliwi ich transportowanie i instalację w dowolnym miejscu w ciągu kilku godzin. Modularność i elastyczność systemu umożliwią szybkie dostosowanie jego parametrów do specyfiki konkretnego zadania oraz lokalnych warunków terenowych, takich jak długość odcinka granicy, ukształtowanie powierzchni, czy zalesienie” – czytamy na stronie PIAPu.

Projekt podsumował dr Jan Jabłkowski, dyrektor PIAP-u: „Chcemy rozwijać autonomiczne systemy robotyczne, ponieważ wierzymy, że staną się one w niedalekiej przyszłości ważnym elementem europejskiego systemu ochrony granic. Jesteśmy przekonani, że przyszłość konfrontacji z niebezpieczeństwem to roboty”. Szkoda, że dr Jabłkowski nie zdefiniował „niebezpieczeństwa””, z którym mają „zmierzyć się” roboty na unijnych granicach. A przecież wiadomo, iż w kontekście założeń unijnej polityki migracyjnej każdy z nas staje się potencjalnym „zagrożeniem” dla „bezpieczeństwa granic zewnętrznych” UE.

Podobny system nadzoru, mający wykrywać przemytników i „nielegalnych” imigrantów budują Stany Zjednoczone w ramach programu Secure Borders Initiative (SBI). Amerykański system, noszący oficjalną nazwę SBInet, został już zresztą uruchomiony w lutym 2008 roku (i przechrzczony przez media na „Oko Saurona”). SBInet to zaawansowany system monitoringu granicznego („wirtualny mur” na granicy USA z Meksykiem) Secure Borders Initiative Network, który pod nazwą roboczą Project 28 (P-28) został opracowany przez konsorcjum pod kierownictwem koncernu Boeing za równowartość 20 milionów dolarów. System był gotowy już w 2007 roku, a pierwszy odcinek mierzący 45 kilometrów uruchomiono pod koniec lutego 2008 roku.

System ten składa się z wieżyczek obserwacyjnych, pojazdów z notebookami (na których można oglądać obrazy z kamer), pojazdów szybkiego reagowania, telefonów satelitarnych oraz centrali dowodzenia, jak również urządzeń radarowych, kamer pracujących w podczerwieni oraz czujników ruchu. Zastosowane kamery mogą z odległości 10 kilometrów odróżniać ludzi od zwierząt oraz rozpoznawać wielkość grup ludzkich. Rozpoznają one również takie szczegóły jak to, czy obserwowani mają ze sobą plecaki. Podobno od września 2007 udało się za pomocą P-28 „złapać” ponad 2000 osób.

Jak zapowiedziały władze USA, wzrośnie także liczba latających robotów z kamerami, a w ciągu najbliższego roku do systemu zostaną włączone radary przenośne. Ponad to, przewiduje się też dalszą rozbudowę konwencjonalnej formy zabezpieczenia granicznego. Obecnie zasieki rozciągają się na 480 kilometrach granicy, a ich długość ma wzrosnąć do 1000 km. Tym samym jedna trzecia granicy z Meksykiem będzie chroniona. Zwiększeniu z 15 do 18 tysięcy ma też ulec liczba zatrudnionych strażników granicznych.

Obostrzenia dotyczą także kontroli na lotniskach. Po ostatniej próbie zamachu na samolot linii Northwest Airline w nocy z pierwszego na drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 2009, na europejskich lotniskach obowiązują zaostrzone środki ostrożności i wzmożone kontrole pasażerów lecących do Stanów Zjednoczonych. Jak zapowiedziała minister spraw wewnętrznych Holandii, Guusje Ter Horst, w najbliższym czasie Holendrzy wprowadzą na amsterdamskim lotnisku Schiphol skanery ciała dla wszystkich osób podróżujących do Stanów Zjednoczonych – urządzenia te pokazują dokładnie całą anatomię prześwietlanej osoby. „Nagie skanery” są oparte na technologii fal milimetrowych i pozwalają na uzyskanie wyraźnego negatywowego obrazu ludzkiego ciała ze wszystkimi szczegółami anatomicznymi. To pozwala na dokładniejsze i szybsze sprawdzenie pasażerów niż tradycyjne bramki z wykrywaczami metali. Skanery zainstalowano już wcześniej m.in. na lotnisku Schiphol, jednak przechodzą przez nie tylko ci pasażerowie, którzy się zgodzą na kontrolę za pomocą „nagich skanerów”. Reszta przechodzi przez tradycyjną bramkę, która nie zareagowała, gdy przechodził przez nią zamachowiec, bo materiał wybuchowy ukryty w spodniach nie zawierał metalowych elementów.

Już wcześniej informowano, że Holandia nosi się z zamiarem wprowadzenia skanerów ciała na swoich lotniskach. Holenderski rząd zaapelował jednocześnie do Unii Europejskiej, by pozwoliła na używanie takich urządzeń w całej Europie. Sam pomysł, prace nad urządzeniami do skanowania ciała oraz testy pojawiły się dużo wcześniej. W 2008 roku Komisja Europejska zaproponowała, by na lotniskach instalować skanery, które pozwalają „rozebrać” na ekranie prześwietlanego człowieka. Wtedy uznano, iż „rozpowszechnienie tego rodzaju urządzeń może narażać pasażerów na poniżające traktowanie i jest zamachem na prawa człowieka, prywatność, godność osobistą i ochronę danych osobowych obywateli UE”. Po protestach eurodeputowanych, z propozycji wydania rozporządzenia w sprawie stosowania na lotniskach krajów UE skanerów ciała, wycofała się Komisja Europejska (KE). Jednak, jak stwierdził 29. grudnia 2009 r. rzecznik KE Joseph Hennon, „nic nie stoi na przeszkodzie, by kraj członkowski wprowadził takie skanery u siebie”.

Wszystkie opisane instrumenty, wykorzystywane przez UE do „ochrony zewnętrznej granicy”, zostaną uzupełnione przez tworzony wspólny europejski system azylowy (CEAS). Zmierza on do ujednolicenia przepisów prawnych, dotyczących uchodźców i osób, ubiegających się o azyl w poszczególnych krajach Unii.

 

E-system i e-obywatel

Obecnie w Polsce toczy się gorąca dyskusja wokół biometrycznych dowodów osobistych, które miały być po raz pierwszy wydane w IV. kwartale 2010 r. Ma to związek z końcem 10-letniej ważności pierwszych plastikowych dowodów osobistych, które rozpoczęto wydawać w 2001 r. Jest to projekt Centrum Projektów Informatycznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji MSWiA, związany z takimi programami jak podpis elektroniczny, PESEL2, czy pl.ID. Na stronie CIP czytamy: „Strategicznym celem projektu jest wdrożenie elektronicznego dowodu tożsamości z funkcją uwierzytelnienia w systemach IT jednostek sektora publicznego, zgodnego z unijnymi koncepcjami narodowego dokumentu identyfikacyjnego (eID)”. W założeniu MSWiA ma to wyeliminować wielość zaświadczeń, poświadczeń, wypisów i odpisów, gdyż wiele formalności urzędowych drogą internetową będzie można załatwić poza godzinami pracy danego urzędu. Przepływ wszelkich informacji ma być niemal natychmiastowy i „nieodczuwalny” dla obywatela (np. sprawy meldunkowe lub związane z Urzędem Stanu Cywilnego). Jednak oznacza to pełną kontrolę nad obywatelem. Nie było jeszcze tak obszernej i szczegółowej bazy danych osobowych – jeden elektroniczny dokument ma wystarczyć do identyfikacji właściciela, „umożliwiać mu działalność administracyjno-gospodarczą i głosowania”.

Elektroniczny dowód osobisty – wzbogacony o mikroprocesor – zawierać będzie elektroniczny podpis (równoważny z podpisem tradycyjnym w kontaktach z urzędem), który ma służyć uwierzytelnieniu osoby w kontaktach z administracją. Jednocześnie MSWiA podaje iż: „elektroniczny dowód osobisty będzie spełniał także funkcję „klucza”, umożliwiającego dostęp do znajdujących się w rejestrach państwowych danych dotyczących obywatela”. Oznacza to dostęp do pełnych, kompletnych danych o danej osobie instytucji i organów podległych MSWiA, bądź bezpośrednio na ich polecenie. Dlatego też projekt CIP zakłada docelową wymianę dokumentów między poszczególnymi urzędami.

Zakładane korzyści projektu pl.ID dla administracji państwa to: „stworzenie jednego systemu poświadczania tożsamości obywatela, który może być wykorzystywany w różnych systemach e-Administracji”. Biometryczny dowód osobisty ma m.in. umożliwić bezpośredni dostęp do bazy danych o stanie zdrowia (NFZ) – będzie zawierał grupę krwi, grupę inwalidztwa, brak zgody na transplantację itp. Wszystko to prowadzi jednak do  niemal całkowitej kontroli obywateli. W przyszłości planuje się wprowadzenie więcej cech biometrycznych danej osoby – jeśli zajdzie taka potrzeba, w co MSWiA nie wątpi. Bowiem, jedną z korzyści dla administracji publicznej wynikającej z wprowadzenia w Polsce pl.ID ma być: „uzyskanie możliwości wykorzystania nośnika jakim jest mikroprocesor w dowodzie do umieszczenia w przyszłości dodatkowych danych, np. biometrycznych, w przypadku zmiany standardu wymagań unijnych w tym zakresie”. Wielki Brat czuwa? To pewne i to nie od dzisiaj…

Historia systemu PESEL sięga lat 70. XX w. Poprzednikiem dzisiejszego PESEL był system MAGISTER, opracowany w latach 1973-1974 przez zespół, złożony z pracowników MSW i ZETO ZOWAR. Znajdowały się w nim informacje o wszystkich Polakach z wyższym wykształceniem – cały przebieg kariery zawodowej i naukowej, a także adres. Oficjalnie system miał służyć do prowadzenia polityki kadrowej, ale używała go Służba Bezpieczeństwa do inwigilacji inteligencji. System liczył 633 tys. zapisów, aktualizowanych informacjami nadsyłanymi z 60 tys. zakładów pracy i wyższych uczelni. Już wówczas planowano utworzenie kolejnych systemów m.in. z danymi o studentach, emerytach i robotnikach.

Rejestr PESEL – Powszechny Elektroniczny System Ewidencji Ludności prowadzony jest od 1979 roku i zawiera „dane osób przebywających stale na terytorium RP, zameldowanych na pobyt stały lub czasowy trwający ponad 3 miesiące, a także osób ubiegających się o wydanie dowodu osobistego lub paszportu, a także osób, dla których odrębne przepisy przewidują potrzebę posiadania numeru PESEL. Są to następujące dane: nazwiska, imiona, data urodzenia, imiona i nazwiska rodowe rodziców, płeć, obywatelstwo, stan cywilny, imię i nazwisko małżonka, adres zameldowania, seria i numer aktualnego i poprzednich dowodów osobistych, datę zgonu i numer aktu zgonu”. Wprowadzono go bezprawnie, bez odpowiedniej uchwały Sejmu.

W grudniu 2007 r. rozpoczęto „Plan naprawczy” dla systemu PESEL, pod nazwą PESEL2, który przewiduje wdrożenie elektronicznego dowodu tożsamości, czyli realizację projektu pl.ID. Jednak od chwili objęcia rządów przez PO nie zwoływano już posiedzeń Rady Konsultacyjnej, będącej ciałem doradczym i opiniodawczym Komitetu Sterującego PESEL2. Odtąd też wszystkie informacje dotyczące projektu stały się niezwykle lakoniczne i ogólnikowe, a prace nad projektem utrzymywano w tajemnicy. Na stronie CPI czytamy: „Celem strategicznym zrealizowanego Programu PESEL2 „Przebudowa i integracja systemu rejestrów państwowych” było usprawnienie obsługi obywatela i przedsiębiorcy poprzez umożliwienie dostępu do zasobów informacyjnych rejestru PESEL oraz budowa Zintegrowanego Systemu Informatycznego PESEL2 (ZSI PESEL2), jako rejestru referencyjnego dla ewidencji ludności w ramach budowy nowoczesnej infrastruktury informacyjnej państwa. Celem operacyjnym programu było umożliwienie korzystania w trybie on-line z usług dostępu do danych zawartych w rejestrach systemu PESEL”.

Warto podkreślić, że w projekcie pl.ID, jako podstawowy cel założono: „Identyfikację, weryfikację i uwierzytelnienie tożsamości obywatela w oparciu o nowy dokument tożsamości w systemach informatycznych jednostek sektora publicznego” (administracja publiczna, ochrona zdrowia itp.) oraz „Integrację rejestrów państwowych mająca zapewnić skuteczny przepływ informacji pomiędzy rejestrami oraz systemami informacyjnymi różnych podmiotów publicznych, a także uspójnienie danych dotyczących obywatela wraz z informacjami o jego dokumentach, które gromadzone są w rejestrach państwowych (m.in. PESEL, NIP, CEPiK, OEWiUDO, CEWiUP)”. W rzeczywistości jest to kluczowy składnik systemu PESEL2, dotyczy bowiem Rejestru Identyfikacyjnego Obywateli (RIO), stanowiącego centralną bazę danych do wydawania dowodów osobistych i sprawdzania tożsamości wszystkich dorosłych obywateli Polski. Elektroniczny dowód osobisty przewidziany w projekcie pl.ID, jest w istocie integralną częścią systemu identyfikacyjnego PESEL2.

Warto zauważyć, że w opracowanym w marcu 2007 roku, przez ekspertów Instytutu Sobieskiego „Raporcie o PESEL2”, zawierającym analizę koncepcji MSWiA,  zwraca się szczególną uwagę właśnie na Rejestr Identyfikacji Obywateli i Elektroniczny Dowód Osobisty. W rejestrze byłyby przechowywane tzw. rekordy z danymi osobowymi i identyfikacyjnymi, które w ciągu życia są stałe lub zmieniają się bardzo rzadko. Autorzy raportu zwracali uwagę, iż „w tak ważnej kwestii jak kontrolowany przez Państwo centralny rejestr danych identyfikacyjnych należy precyzyjnie wskazać zakres gromadzonych danych, czego niestety zabrakło w materiałach udostępnionych przez MSWiA.”

Eksperci Instytutu przestrzegają, iż „W przypadku wprowadzenia PESEL2 stworzymy techniczną możliwość pełnego profilowania całej populacji! Pamiętajmy, że w bazie PESEL2 mają być również zapisane adresy. Oznacza to, że będzie możliwe spełnienie marzenia każdej totalitarnej władzy o technicznej możliwości regularnej identyfikacji grup podejrzanych ze względu na jakieś kryterium i wskazaniu, gdzie podejrzani mieszkają! (…) Czy w imię oficjalnie deklarowanego, a nie wynikającego z logiki konstrukcji PESEL2, hipotetycznego polepszenia komunikacji obywatela z urzędem społeczeństwo ma zaakceptować stworzenie systemów, które umożliwią taką kontrolę nad sobą samym?”

Sprawa ta ma związek z tzw. obowiązkiem meldunkowym i zastąpienia go rejestracją stałego lub czasowego miejsca zamieszkania. Choć obecny rząd od dawna zapowiada zniesienie tego obowiązku (miało to nastąpić z dn.1.01.2009 r.), przygotowana nowelizacja ustawy o ewidencji ludności nadal czeka na uchwalenie. Jej projekt, w drugim etapie, którego realizację przewidziano po 2011 r. przewiduje możliwość funkcjonowania rejestru PESEL w całkowitym oderwaniu od rejestracji miejsca zamieszkania; przy czym dane związane z tożsamością osoby i jej statusem prawno-administracyjnym mają być aktualne i wiarygodne z uwagi na wprowadzoną projektem zasadę zasilania rejestru PESEL bezpośrednio przez organy administracji rejestrujące zdarzenia powodujące wytworzenie tych danych.

Jednocześnie prowadzone są nadal prace nad projektem Elektronicznego Dowodu Osobistego, których harmonogram przewiduje do roku 2010 „zakończenie przekształcania infrastruktury w gminach oraz zakończenie prac nad uspójnieniem systemów ewidencji PESEL i OEWiUDO”. Od 2011 roku przewiduje się wydawanie e-dowodów oraz uruchomienie usług uwierzytelniania obywateli. Można się zatem spodziewać, że wkrótce zostaną ogłoszone przetargi na poszczególne komponenty systemów, a przede wszystkim – na obsługę tego gigantycznego przedsięwzięcia. Ponieważ całkowita wartość jednego tylko projektu pl.ID wynosi 370 mln zł, czyni go niezwykle atrakcyjnym i dochodowym przedsięwzięciem biznesowym.

 

P.S. Wszelkie pytania, komentarze, uwagi proszę kierować na adres mejlowy: riefka@riseup.net. Pełną wersję tekstu (z przypisami) można otrzymać drogą mejlową (pisząc na wskazany powyżej adres) bądź odnaleźć na blogu dot. kontroli społecznej: www.asylon.wordpress.com

 

Riefka

Pierwodruk: Inny Świat nr 31

One thought on “Program sztokholmski – unijny „projekt bezpieczeństwa” na lata 2010-2014

  • 03/02/14 o 22:37
    Permalink

    Riefka dzięki za dobry artykuł. Orwell się staje rzeczywistością coraz bardziej.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*