Nie jak równy z równym. Czy Rosja jest w stanie wyjść z konfrontacji z NATO obronną ręką?

Zmienia się narracja na Ukrainie – również wśród decydentów NATO, odpowiedzialnych za tę całą zawieruchę. Według bezpieczniaków ukraińskich próby skierowania wszystkich zasobów wojskowych do kontynuowania wojny na Ukrainie i powołanie nowego szefa sztabu generalnego na stanowisko dowódcy walczących wojsk „świadczą nie tylko o wojskowych porażkach Rosji, ale także o przygotowaniu do kontynuowania szerokoekranowej, długotrwałej wojny”.

„Przeprowadzona przez Putina reorganizacja gospodarki i kompleksu zbrojeniowego świadczy o przejściu Rosji do sytuacji wojennej. Działania te są zorientowane na wzmocnienie potencjału sił zbrojnych oraz stworzenie warunków do przeprowadzenia operacji, zaplanowanych na samym początku wojny, których nie udało się zrealizować wojskom okupanta”. Nowy dowódca Połączonej Grupy Sił Rosyjskich na Ukrainie, Walerij Gierasimow, to flegmatyczny, niemedialny, ale skuteczny strateg armii rosyjskiej, która – jak widzimy – daleka jest od błyskawicznych sukcesów w walce z… całym potencjałem NATO.

Normalna wojna, przeprowadzona przy udziale zaskoczenia i przewagi nowoczesnej siły militarnej  nie trwa długo. Według Paula Poasta z University of Chicago średni czas trwania wojen między USA a jej wrogami po 1815 roku wynosi nieco ponad trzy miesiące. W 2003 roku Stany Zjednoczone obaliły rząd Iraku w zaledwie 20 dni. Konflikt między Armenią a Azerbejdżanem o terytorium Górskiego Karabachu zakończył się w 2020 roku po 44 dniach, dzisiejsza operacja wojskowa FR zbliża się już do roku a nie widać przełomu i większego sukcesu w realizacji celów, jakie również się rozmyły. Założenie demilitaryzacji (której jeszcze na Ukrainie nie udało się osiągnąć) i w szczególności, co najważniejsze – denazyfikacji tego regionu – były i są dla mnie kluczowe w konfrontacji sił, broniących swojej suwerenności, czyli Federacji Rosyjskiej z szaloną wizją NATO o destabilizacji całego regionu. Tych celów jednak nie tylko nie zrealizowano, ale osiągnięto zupełnie im przeciwstawne; wymieniając „obrońców”, nazistów, zbrodniarzy wojennych z zakładów Azowstal z Mariupola, z batalionu Azow.

Nie udał się również pucz i zajęcie Ukrainy okrojonymi siłami wojska. Rosjanie deklarowali chęć pokonania armii ukraińskiej, a nie posiadali dostatecznej ilości środków wojskowych. Nie byli w stanie dostosować swoich celów strategicznych i metod walki do nowych warunków. Swoje siły rozproszyli na tysiące kilometrów, po czym musieli z niektórych obszarów się wycofać. Armia ukraińska podjęła, co prawda, walkę zbrojną, ale od początku schowała się w miastach za plecami ludności cywilnej i długo nie zgadzała się na otwarcie korytarzy humanitarnych dla cywilów, przez co ponosi współodpowiedzialność za część znacznych strat wśród mieszkańców miast.

Niszczenie zimą kluczowych segmentów infrastruktury krytycznej Ukrainy godzi w cywilów i rzekomym wyzwolicielom chluby nie przynosi. Idąc za ciosem Rosja powinna realnie zagrozić żniwom w roku 2022, wziąć kraj głodem, zniszczyć szlaki komunikacyjne, drogi, mosty, linie kolejowe i bezpośrednio odciąć Polskę jako magazyn logistycznych dostaw broni dla armii ukraińskiej – a tego nie zrobiła, narażając swoje wojska na gigantyczne straty, czynione nowoczesnym sprzętem zachodnim. Rosjanie mieli ogromną chęć zniszczenia sił zbrojnych Ukrainy, ale zmuszeni byli początkowo do oszczędzania ludności cywilnej, po ogłoszeniu wcześniej przez Władimira Putina Ukraińców i Rosjan „jednym narodem”.

Ukraińcy w znakomitej większości nie podzielają przeświadczenia o wspólnej krwi. Kryzys rosyjsko-ukraiński oraz decyzja militarna FR wobec braku przestrzegania Porozumień Mieńskich i rozmów ostatniej szansy z NATO o wycofaniu się sojuszu z tego regionu, wepchnęły Rosję na drogę bez powrotu.  Znalezienie kolejnych rekrutów, jako nowego „mięsa armatniego”,  jest dość trudne. Rosjanie są już ludźmi światowymi, obeznanymi z nowymi technologiami i wartością samego życia: rząd musiał zaoferować hojną pensję, prawie trzykrotność przeciętnego wynagrodzenia. Obiecano hojne odszkodowania dla rannych i tych, którzy stracili bliskich. Duma Państwowa podniosła maksymalny wiek poboru do wojska z 40 do 65 lat. Władze starają się o powrót do wojska żołnierzy, jacy niedawno zakończyli służbę. Rekruci są łączeni z oficerami czynnej służby, którzy jeszcze nie walczyli i otrzymują resztki wyposażenia z czynnych brygad. (Cdn.)

Roman Boryczko,

14.01.2023

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*